(7.06.2018, Władysławowo, fot. Wojciech Szweda |
I jeszcze słowo ważna w kontekście gatunku, o którym teraz piszę (ćma fruczak gołąbek) - nomadyzm. W odniesieniu do ludzi oznacza tryb życia, polegający na ciągłym przenoszeniu się z miejsca na miejsce, charakterystyczny jest dla ludów pasterskich i łowieckich. Inaczej nazywany jest koczownictwem, koczowniczym trybem życia. Nawet u ludzi skłonność do nomadyzmu zróżnicowana jest populacyjnie (jedne osobniki bardziej skłonne są do nomadyzmu, inne mniej – w części uwarunkowane jest to zapewne kulturowo, w części na podłoże biologiczne – genetyczne). Ale nawet różnice są w płciach – we wszystkich kulturach chłopcy wcześniej i dalej oddalają się od domu. Skłonność do migracji zmienna jest także w różnym wieku naszego życia. Młodzi bez porównania chętniej i dalej wędrują. Ale wróćmy do nomadyzmu u zwierząt. To skłonność do przemieszczania się na inne tereny w dużej grupie zwierząt. Na przykład wiele osobników danego gatunku owadów przelatuje setki lub tysiące kilometrów dalej i tam składa jaja. Rozwija się jedno lub kilka pokoleń i nagle „znikają” – podejmują wędrówkę dalej. Nomadyzm stwierdzono u niektórych gatunków ważek i u motyli. Nie wiem, czy jakieś gatunki chruścików są nomadyczne. Dorosłe prowadza nocny tryb życia, więc trudniej je obserwować. A wnioskowanie po samej obecności larw może być mylące. Nomadyzm jest dobrą strategią w zmiennym, heterogennym środowisku. Lokalne wyczerpywanie się zasobów może być czynnikiem stymulującym do pojęcia masowej wędrówki. Możliwe, że nomadyzm jest w jakimś stopniu swoistą „ucieczką” przez patogenami, pasożytami i drapieżnikami.
7 czerwca 2018 otrzymałem kilka zdjęć owada w sumie niezwykłego w swoim zachowaniu (zdjęcie zrobione po godz. 10-tej rano).
„Dzisiejszego poranka podlewając ogródek zauważyłem owada którego wcześniej nie spotkałem. (…) Zrobiłem szybkie zdjęcie w trakcie jak spijał jak nektar z jednego z kwiatów. Zdjęcie wykonałem we Władysławowie nad morzem, dzielnica Cetniewo stara część (…).” Wojciech Szweda.
Na zdjęciach – o ile dobrze rozpoznaję – jest moty nocny (ćma) z grupy zawisaków – fruczak gołąbek. Latają za dnia, co jest nietypowe dla nocnego motyla. I jest gatunkiem, którego można posądzać o nomadyzm, przynajmniej okresowy. Ostatnio można go spotkać nawet w Ameryce Północnej. Ten wędrowny gatunek odbywa przeloty na tak duże odległości, że trudno określić granice jego stałego zasięgu występowania. W latach, w których migruje, może pojawić się nawet w obszarach podbiegunowych lub wysoko w górach. W danym miejscu gatunek może utrzymywać się przez kilka lat by następnie wycofać się do krajów południowych. W Europie Środkowej obserwowano poczwarki, które skutecznie przezimowały. Ale po kilku latach gatunek znikał z niewiadomych przyczyn. Jak na nomadę przystało.
Zawisaki (Sphingidae) to motyle nocne. Nazwę są biorą od zachowanie niektórych przedstawicieli – zawisania w locie niczym koliby. Zawisają nad kwiatem a w tym czasie swoją trąbką (rurką-ssawką) spijają nektar z kwiatów. Znakomitym przykładem jest fruczak gołąbek Macroglossum stellatarum L. (syn. Macroglossa stellatarum). W starszych opracowaniach lot fruczaka porównuje się do lotu trzmiela, obecnie do kolibra. To chyba efekt upowszechniania wiedzy z dalekich krajów najpierw przez telewizję a teraz internet. Po prostu porównujemy do tego, co znamy (co widzieliśmy) - a świat przyrodniczy chyba bardziej znamy z książek, telewizji i internetu niż obserwacji we własnym otoczeniu. Nie tylko ja czasem pytany jestem „czy to możliwe, że w Olsztynie widziano kolibra”. Kolibra na wolności to raczej na pewno się u nas nie zobaczy (chyba, że akurat uciekł komuś z hodowli) ale zawisaki to jak najbardziej. A że fruczak gołąbek aktywny jest za dnia, to jego najczęściej widujemy.
Fruczak gołąbek ma rozpiętość skrzydeł od 4,3 do 4,5 mm, jest więc stosunkowo duży. Jest gatunkiem palearktycznym, występującym (lub pojawiającym się) w całej Europie. W Polsce w niektórych latach jest często spotykany. Ale nie co roku. Co jest chyba typowe dla gatunku nomadycznego. Pojawia się u nas w maju i czerwcu (niektórzy autorzy wskazują, że już nawet w kwietniu, pewnie do zależy od roku i pogody). Przylatuje z Południowej Europy. Dorosłe motyle lubią wygrzewać się na ziemi lub na ciepłym kamieniu. Odwłok pokryty jest włoskami i łuskami, spłaszczony – motyl posługuje się nim jak ptak ogonem – ułatwia sterowanie w locie.
Drugie pokolenie, już nasze, pojawia się w lipcu (lub później) i oglądać imagines można do października. Gąsienice – zielonkawe lub brązowe, z charakterystycznym rogiem na końcu odwłoka, obserwować można od czerwca do sierpnia lub nawet września i paździenika. Gatunek zimuje częściowo w stadium motyla, częściowo poczwarki. Jednak niektórzy autorzy podkreślają, że większość osobników u nas nie przeżywa zimy ze względu na niską temperaturę i mrozy. Masowe przeloty można obserwować we wrześniu. Odlatują na zimę do ciepłych krajów, ale ponownie w maju czy czerwcu wracają nie osobiście, tylko ich dzieci (potomstwo). Zachwycamy się migracjami sezonowymi ptaków, a przecież u bezkręgowców to zjawisko także zachodzi (choć trudniej je zaobserwować).
Fruczaka gołąbka spotkać można na śródleśnych łąkach, ugorach, przydrożach, parka i ogrodach. Latają za dnia, najczęściej w godzinach popołudniowych. Ale jak widać i późnym rankiem można spotkać tego niezwykłego motyla. Osobiście fruczaka widziałem kilka lat temu, w centralnej Francji, w słoneczny dzień, na kwiatach ogrodowych. Fascynujący widok.
Nazwa współcześnie nietypowa. Automatycznie chce się poprawić na furczak (od furczenia). Dlaczego fruczak? Nie wiem. Nazwa łacińska wskazuje na długi język. Na zdjęciach widać tę cienką, długą ssawkę (trąbkę). W XIX wieku na fruczaka gołąbka mówiono także dłużniec gwiaździk. Natomiast na motyle z rodzaju Macroglossa: długoryjec, dłużniec, gołębi ogon, gołębiec, fruczak. Można się domyśleć, że te nazwy dotyczyły w większości fruczaka gołąbka. W Polsce występuje także fruczak trutniowec (Hemaris tityus) i fruczak bujankowiec (H. fusciformis) ale jak łatwo zauważyć mają inne nazwy rodzajowe (a skrzydła przezroczyste niczym o błonkoskrzydłych, co można traktować jako mimikrę, upodabniające je do trzmieli). U Majewskiego fruczak trutniowiec występuje pod nazwą rodzajowa Macroglossa.
Fruczak gołąbek nie jest rodzimym gatunkiem w Polsce, ale coraz częściej można go spotkać na terenie całego kraju. Przylatuje wiosną z południa Europy. Długodystansowy lot migracyjny może odbywać się na kilka tysięcy kilometrów. Często składa jaja, a jego gąsienice żerują na liściach wiciokrzewu i przytulii. Gąsienica ma barwę zieloną lub brązową, zakończoną niebieskim rogiem-kolcem (tak jak na gąsienice zawisaków przystało). Przepoczwarczenie następuje w luźnym oprzędzie na ziemi lub płytko w ziemi. Dorosłe osobniki, pokolenia, które rozwinęło się u nas, można zaobserwować pod koniec sierpnia (czasem już w lipcu). Prawdopodobnie nie zimują w naszym klimacie, ale zdania specjalistów na ten temat są na razie podzielone. Przydałoby się więcej zaplanowanych i systematycznych obserwacji (badań). Jest gatunkiem wędrownym, nomadycznym.
Fruczak gołąbek ma krępą budowę ciała, skrzydła szarobrązowe, pokryte czarnymi liniami, tylne zaś - pomarańczowe. W spoczynku, skrzydła przednie przykrywają drugą parę wiec motyl doskonale się maskuje. Dopiero w locie uwidacznia się pomarańczowa, druga para skrzydeł. Być może kolor ma znaczenie odstraszające (mimikra do żądlących błonkówek). Porusza skrzydłami bardzo szybko (80 uderzeń na sekundę), że stają się prawie niewidoczne. Widać to na zamieszczonych zdjęciach. Lata także szybko – może osiągać prędkość do 50 km/h.
Motyle dorosłe chętnie odwiedzają kwiaty floksów, bodziszków, petunii, chabrów czy żmijowca. Samice składają jaja pojedynczo na liściach roślin pokarmowych gąsienic: przytulii pospolitej, przytulii leśnej, przytulii właściwej, rzadziej na innych roślinach (chabry, gwiazdnica)
Źródła:
- Buszko Jarosław, Atlas motyli Polski. Część II. Prządki, zawisaki, niedźwiedziówki. Grupa Image, Warszawa 1997.
- Heintze Jerzy, Motyle Polskie. Atlas. WSiP, Warszawa 1990.
- Kozłowski Marek, Owady Polski. Multico, Warszawa 2008.
- Majewski Erazm , Słownik nazwisk zoologicznych i botanicznych polskich, zawierający ludowe oraz naukowe nazwy i synonimy polskie, używane dla zwierząt i roślin od XV-go wieku aż do chwili obecnej, źródłowo zebrane i zestawione z synonimami naukowemi łacińskiemi, Tom II, Warszawa 1894.
- Motyle Europy https://lepidoptera.eu/species/168 [dostęp czerwiec 2018].
- Novak Ivo, Severa Frantisek, Motyle. Delta, Warszawa.
- Reichholf Josef, Obserwujemy motyke (tłum. Jarosław Buszko), PWRiL, Warszawa 1993.
furczaki doskonale nadają się na ilustrację "zasady nieoznaczoności" Heisenberga ;-)
OdpowiedzUsuńPamiętam frustrację gdy pierwszy raz usiłowałem zrobić jednemu z nich zdjęcie.
Codziennie przufruwa (a może przylatuje) do nas na taras na posiłek z kwiatkow.
OdpowiedzUsuńMieszkamy na południu Niemiec. Nawet udało mi się nakręcić filmik.
Fruczak gołąbek przylatuje do moich surfini na balkonie całe lato. Myślałam że już dał sobie spokój bo koniec września był zimny i deszczowy a tu dzisiaj niespodzianka przyleciał aż 2.Mieszkam w Jeleniej Górze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNawet nagrałam go telefonem. Jest fascynującym owadem.
OdpowiedzUsuńFruczak goląbek pojawił się dzisiaj na Dolnym Śląsku, dokładnie w okolicach Trzebnicy. Przyleciał do kwitnących goździków w samo południe. Nigdy wcześniej czegoś podobnego w naszych szerokościach geograficznych nie widziałem...
OdpowiedzUsuńW moim ogrodzie już od kilku lat systematycznie sika nektar z surfini. Całe lato obserwujemy tego ciekawego motyla. W tym roku jest ich stosunkowo mało. W roku ubiegłym było ich mnóstwo. Okolice Leszna - wielkopolska
OdpowiedzUsuńDziękuje za informacje. Liczebność zmienna jest w różnych latach. To gatunek nomadyczny.
Usuńhttps://photos.app.goo.gl/6CFyYP8U7BtCUEKy9 czy to może być on w trakcie przpoczwarczania ?
OdpowiedzUsuńWczoraj zaobserwowaliśmy Fruczaka gołąbka na naszej działce w Wiktorowie, kujawsko-pomorkie.
OdpowiedzUsuńNiedaleko Bodensee go spotkałam pierwszy raz. Ciekawe czy będzie w Sudetach w tym roku.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz zobaczyłam go u mojej przyjaciółki(zmarła w 1996 roku, w wieku 36lat), mógł to być 1994 lub 1995 rok. Przyszła do mnie z informacją, że do jej ogródka przed południem przylatuje regularnie koliberek, i tam widziałam go po raz pierwszy. Mogły to być floksy na których żerował. Dwa może trzy lata później, na moich surfiniach na balkonie od strony południowo-zachodniej, zaczął odwiedzać mnie regularnie ok godz 10:00. Zaprzestałam przygody z surfiniami więc przeniósł się do przytarasowego ogródka od północno-wschodniej strony. Nie pamiętam dokładnie ale raczej co roku już od 20 lat mnie odwiedza, i wreszcie wczoraj tak go "oswoiłam", że mogłam go nagrać. Lubi moje Budleje Dawida :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że mieszkam 20km na wschód od Sandomierza
UsuńPiękny i uroczy motyl.
UsuńMieszkam w centrum Bydgoszczy,wczoraj 17.08.21 w południe przez kilka minut spijał ten niby koliberek nektar z moich pelargoni.Piekny owad-helikopterek.
OdpowiedzUsuńPoznań! 17.30 na balkonie! Myślałam że koliber😁
OdpowiedzUsuńPrawda, ze ekscytujący widok?
Usuńdzis mielismy piknik na okolicznej lace i spotkalismy tego gagatka. spijal nektar z mleczy. bylem w szoku ze kolibry przeskoczyly atlantyk dopoki nie wyguglalem ze to cma :D 10/30/2022 Oloron Saint-Marie, poludnie francji.
OdpowiedzUsuńZaskakujące, że tak późno sa jeszcze aktywne.
UsuńW tym tygodniu jeden biedak chyba się wybudził na magazynie w którym pracuję (Kraków). Widziałam go w poniedziałek, w piątek znów latał, a momentami wyglądało jakby chciał się przywitać "zawisając" kilka centymetrów od mojej twarzy. Nigdy nie przyglądałam się żywemu fruczakowi z tak bliska ;) chciałabym mu jakoś pomóc, ale obawiam się że nawet kupno jakiegoś kwiatka niewiele mu pomoże, zwłaszcza, że na magazynie jest zimno :(
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawe, bo oznaczałoby zimowanie.
Usuń