10.06.2024

O konferencjach, wykładach, awatarach i generatywnej sztucznej inteligencji



Jak będą wyglądały konferencje w wieku XXI? Jak zaimplantujemy nowe technologie? Gdy zaczynałem swoją pracę to na konferencjach naukowych zaczynały pojawiać sie plakaty-postery jako forma przedstawiania wyników badań. Na początku ręcznie robione, z ręcznym pismem i grafikami. Potem pojawiły się wyklejanki z drukarek komputerowych. Obecnie projektowane w komputerze i finalizowane jako druki wielkoformatowe. Cały czas przedstawiane są referaty. Kiedyś ze slajdami fotograficznymi czy foliami, pokazywanymi z wykorzystaniem rzutników pisma. Potem pojawiły się komputery i prezentacje typu Power Point. Obecnie coraz liczniejsze są prezentacja z interaktywnością, wykorzystująca telefony komórkowe słuchaczy. Niby to samo lecz jednak coś innego, z większa liczbą kanałów komunikacji. Potencjalnie bardziej atrakcyjne. Choć i tak zdarza się sporo nudnych i nieciekawych. 

Nowe technologie odmieniają konferencje naukowe. Pojawiły się filmy. Najnowszym trendem są wideo postery. Czy to koniec nowości? Chyba nie, bo na horyzoncie, i to całkiem bliskim, są awatary. Jako kolejna forma włączania kontaktów online. Awatar czyli wyświetlany na ekranie obraz z nasza, animowana sylwetką. Treść wypowiadana jest wcześniej zaplanowana. Ale taki awatar może już chyba nawet odpowiadać na pytania. A jeśli jeszcze nie potrafi, to niebawem będzie potrafił. Możliwe wiec, że do konferencji dołączy nowa forma - sesja awatarowa, jak jak są już wykłady plenarne, sesja referatowa, sesja posterowa itp. 

Wszystkie te nowinki zwiększają efektywność i liczbę uczestników danej konferencji. Coraz mniej tracimy czasu na czekanie, na dojazd na konferencję, na wysłuchanie referatu w kolejce zgłoszonych wystąpień. Szybciej, więcej, pełniej. Czy aby na pewno?

Pojawiają się liczne głosy, sceptycznie nastawione do konferencyjnych awatarów - wygenerowanych cyfrowo, które przekazują napisany przez nas komunikat. Są jakimś "pełnomocnikiem" naszego wystąpienia, zamiast publikacji, zamiast posteru. I zamiast naszej fizycznej obecności. Lub równolegle do naszej obecności na konferencji.

Z awatarami jest jak z książkami - to coś innego niż spotkanie na żywo z autorem książki. Książki czytamy w samotności, indywidualnie. Podobnie słuchamy awatarów. Natomiast na spotkaniu w grupie lepiej słucha się człowieka niż jego książkę. Choć czasem bywa zupełnie odwrotnie - lepiej czyta się napisany przez autora tekst niż jego samego. Nie chce mi się lub nie mogę jechać na daleką konferencję to... wysyłam awatara? Lub jestem na konferencji a awatar za mnie wygłasza referat i odpowiada na pytania, w swoistej sesji awatarowej niczym sesji posterowej. Bez zmęczenia i znużenia awatar kolejny raz opowiada to samo kolejnemu słuchaczowi i odpowiada na jego pytania (tak jak czat GPT odpowiada po wgraniu mu publikacji). Długo przygotowujemy wsad do awatara, tak jak długo piszemy książkę czy publikację. Zamiast odczytywać napisany referat (jak to jest jeszcze w zwyczaju humanistów) uruchamiam awatara? 

Inne wątpliwości co do używania awatarów? Że praca z nimi to zbieranie danych o nas samych. Czy to bezpieczne? A co do czata GPT - fakt, w czasie pracy z nim zbiera o nas dane i się dostosowuje. Ale tak samo jest z ludźmi, z którymi rozmawiamy i wchodzimy w relacje - też zbierają o nas dane i tworzą "profil", który potem wykorzystują w kontaktach z nami. I nie zawsze ludzie, żywi ludzie, wykorzystują wiedzę o nas w dobrym celu. Czasem po to by nam coś sprzedać, albo wykorzystać, jak Kalibabka. Czyli mniej lub bardziej ordynarnie zmanipulować. Zmierzam do tego, że kontakty z ludźmi też są ryzykowne. Nie tylko z AI czy algorytmami, zbierającymi o nas dane. Życie społeczne jest ryzykowne od samego zarania. Czy technologia coś zasadniczo zmienia? Może to zmiana zaledwie ilościowa i zmiana skali?

AI to nowy obiekt w naszej społeczności. Nieludzka osoba wśród ludzi, uczestnicząca w życiu społecznym, w komunikacji, w tworzeniu relacji. To tak samo, gdy pojawia się nowy członek rodziny, kolejne dziecko, Zmienia już istniejące relacje. Wywalcza sobie miejsce społeczne i zmienia dotychczasowe hierarchie. Lub jak imigranci, którzy pojawiają się w naszych społecznościach. Chcielibyśmy ich tylko wykorzystywać do prac podrzędnych, niechcianych i by byli zawsze na dole drabiny społecznej. A oni wypracowują lub wywalczają swoje miejsce. Nikt nie chce być na dole... Jak będzie z Chat GPT? I temu podobnymi narzędziami? Są częścią naszych społeczności, jak w różnogatunkowym ekosystemie.

Na watahę wilków oddziałuje nie tylko inna wataha wilków lecz i drapieżniki innych gatunków: niedźwiedzie, szakalem, lwy, tygrysy, psy i człowiek. Świat jest złożony. Tak i na nasze relacje społeczne wpływają nie tylko inni, żywi ludzie. 

Czy AI i awatary będą zawsze podrzędne wobec nas? Czy nie zechcą się kiedyś emancypować i piąć w społecznej hierarchii? I co my wtedy poczniemy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz