
To, co robi edukator w szerokim słowa tego znaczeniu, to prawdziwa sztuka tworzenia dobrych sytuacji do uczenia się. Unikam słowa "nauczanie" z premedytacją. Nauczanie to pojęcie z dawnego paradygmatu i behawioryzmu. Bardziej skłaniam się ku nowszemu paradygmatowi, wolę poruszać się w przestrzeni konstruktywizmu i konektywizmu. Wiemy, że wiedzy nie da się po prostu "przekazać" jak plik tekstowy z komputera do komputera. Nie przelewamy jej z wiadra do kubka. Uczenie sie wymaga wysiłku nie tylko od edukatora ale przede wszystkim od uczącego się.
Zadaniem edukatorów jest motywowanie, inspirowanie, prowokowanie do myślenia, tworzenie kontekstów, w których inni mogą samodzielnie konstruować swoją wiedzę. Może to być porywający wykład, fascynująca opowieść ustna, wciągający film dokumentalny, inspirujący wpis na blogu, czy interaktywna wystawa, która pobudza zmysły i umysł.
A skoro edukator staje się wolnym zawodem, naturalnie pojawia się potrzeba widoczności i budowania osobistej marki. To już nie wystarczy autorytet nadany przez miejsce pracy czy dyplomy. W tej nowej rzeczywistości liczy się prestiż, szacunek, uznanie, które sami wypracujemy. Silna marka osobista to nie tylko łatwiejsze pozyskiwanie "klientów" (uczniów, słuchaczy, widzów), ale przede wszystkim większa skuteczność w tworzeniu angażujących sytuacji edukacyjnych. Uczniowie chętniej uczą się od tych, których podziwiają i szanują, którym ufają. Dlatego nawet nauczyciel w tradycyjnej szkole powinien świadomie budować swoją markę – to inwestycja w lepsze efekty swojej pracy.
Zastanawiam się, jak w tym kontekście budować szacunek na uczelni? Czy droga grantów, publikacji i konferencji to jedyna ścieżka? Oczywiście, w środowisku akademickim te osiągnięcia wciąż mają ogromne znaczenie. Ale czy nie warto pójść o krok dalej lub krok w bok? Czy nie powinniśmy, jako akademiccy edukatorzy, dzielić się naszą wiedzą szerzej, wychodzić poza mury uczelni, angażować się w dyskusje publiczne, tworzyć treści popularnonaukowe?
W tym miejscu chciałbym przytoczyć inspirujące słowa Roberta Sowińskiego, które pojawiły się na Facebooku i skłoniły mnie do tych rozważań:
Obecnie wielu nauczycieli stawia na klasyczne formy budowania swojego wizerunku – uczestniczenie w szkoleniach, relacje w szkole, udzielanie się na konferencjach. Coraz więcej z nich jednak odkrywa siłę mediów społecznościowych i dzieli się swoimi pomysłami online.
Teraz:
Profile w mediach społecznościowych z materiałami edukacyjnymi.
Udostępnianie lekcji, pomysłów i inspiracji.
Rozpoznawalność głównie w środowisku lokalnym.
Przyszłość:
Zbudowanie globalnych społeczności wokół edukacji.
Tworzenie treści w formie wideo, podcastów czy kursów online.
Wykorzystanie sztucznej inteligencji do personalizowania treści edukacyjnych.
Budowanie marki będzie bardziej cyfrowe, dynamiczne i globalne. Już dziś warto przygotować się na przyszłość! Jakie są Wasze pomysły na rozwój wizerunku online?"
Robert Sowiński)
Słowa Roberta Sowińskiego dobrze rezonują z moimi przemyśleniami. Przyszłość edukacji i roli edukatora jest nierozerwalnie związana z przestrzenią cyfrową. Budowanie marki , także marki online, tworzenie angażujących treści w różnych formatach, wykorzystanie nowych technologii – to nie są już opcje, to konieczność w społeczeństwie postpiśmiennym.
Dlatego zachęcam Was, drodzy edukatorzy – niezależnie od tego, czy pracujecie w szkole, muzeum, czy tworzycie treści w internecie – pomyślcie o sobie jak o marce. Zastanówcie się, jaką wartość wnosicie, co Was wyróżnia i jak możecie dotrzeć do tych, którzy chcą się uczyć. Czas porzucić myślenie o sobie jako o anonimowym urzędniku. Jesteśmy kreatorami, przewodnikami, inspiratorami – wolnymi profesjonalistami, którzy mają moc kształtowania przyszłości. Moc ale i brzemię wolności i samodzielności.
A Wy - przyszli (np. studenci) i obecni edukatorzy, jakie macie pomysły na budowanie swojej marki jako edukatorzy w tej nieustannie zmieniającej się rzeczywistości? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach. Planujecie swoje działania czy też jakoś tak, mimochodem się dzieją? Siłą rozpędu i siłą unoszenia się na fali improwizacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz