2.04.2022

Czy można uczyć bez podręcznika?

Wizualna notatka uczniowskiej pracy z tekstem.

Szkoła nieodmiennie kojarzy się z podręcznikiem i zeszytem. No i oczywiście z ławkami i ocenami. Jest szkoła i nauczanie to musi być i podręcznik. Bo jak inaczej? Najważniejszy jest jednak nauczyciel oraz jego wiedza i kompetencje pedagogiczne. 

Czy może być inaczej z tymi podręcznikami, zwłaszcza w świecie, który tak szybko się zmienia? I to dużo szybciej niż podręczniki. Może, ale wymaga to ambitnych, pracowitych i odważnych nauczycieli. A przede wszystkim naszego zaufania do nauczycieli. I chyba łatwiej wyprodukować nowy podręcznik niż obdarzyć zaufaniem do nauczycieli i ich pracę....

Zacznijmy od lektur szkolnych, jako przykładu. Wiele lektur obowiązkowych jest mocno przestarzała zarówno w odniesieniu do języka jak i do problemów. Powstały w dawnym świecie, w świecie naszych dziadków, pradziadków, czasem naszym. Przyzwyczailiśmy się do ich istnienia. Kiedyś książek było mało, więc łatwiej było wybrać tylko kilka, kilkanaście pozycji, które wszyscy powinni przeczytać i na ich bazie prowadzić dyskusję. Sporo lat minęło. Napisano dużo innych książek. Wybór jest znacznie większy a przez to trudniejszy. Czy one nie wprowadzają do zrozumienia naszej kultury? Czy nie są wspólnym kanonem naszej kultury? Czy nie poruszają naszych emocji? Owszem trochę nowości w zestawie lektur jest. Ale w szybko zmieniającym się świecie to za mało i za wolno. A po co są w ogóle lektury szkolne? Czy tych samych celów edukacyjnych i cywilizacyjnych nie można osiągnąć z wykorzystaniem innych tekstów? Przecież tekst jest tylko narzędziem a nie celem samym w sobie. Lektury są wstępem do dyskusji. Jednakowe teksty dla wszystkich czyli bez uwzględnienia indywidualności miejsc i sytuacji. Cykl wprowadzania książki do zestawu lektur trwa długo. I już z tej przyczyny zestawy lektur słabo reagują na zmiany i aktualne potrzeby. Kiedyś nie było to ważne, bo świat zmieniał się bardzo wolno. Teraz jest inaczej. Czy zaufać nauczycielowi, że jest kompetentny i sam jest w stanie dobrać tekst do potrzeb edukacyjnych? Wymagałoby to sporej samodzielności i oczytania nauczyciela. Taki nauczyciel sam na bieżąco musi poznawać kulturę, być jej uczestnikiem.

Odgórne i całościowe zmienianie kanonu lektur jest wolne i trudne. Bo w każdej miejscowości i szkole może być nieco inne zapotrzebowanie edukacyjne. Mogą pojawiać się inne problemy czy aktualne potrzeby. Jest oczywiście zestaw lektur do wyboru, w pełnej gestii samego nauczyciela. A czy można chcieć więcej? czy może sam nauczyciel wybierać nie z ministerialnej listy ale ciągle zmieniającego się rynku wydawniczego?

Podobnie z podręcznikami przedmiotowymi. Dawno temu w bibliotekach jak i w domach książek było niewiele. To szkolny podręcznik do biologii, geografii czy chemii był jedynym oknem na świat przyrody. Zwłaszcza w rodzinach analfabetów, gdzie książek jako takich w ogóle nie było lub były nieliczne. Obecnie na ryku jest bardzo dużo dobrych książek, pokazujących przyrodę i aktualne ważne zjawiska. Wybór i różnorodność bardzo duża. Nie trzeba nad nimi sprawować nadzoru. Jedynie nauczyciel musi mieć szerokie horyzonty by wybrać to, co wartościowe i to co najbardziej pasuje mu do konkretnej sytuacji w szkole i uczniów w jego klasie. I w domu taka książka może zostać na długo, nie musi być wyrzucana na makulaturę, gdy uczeń przejdzie do kolejnej klasy. Bo co robimy ze szkolnymi podręcznikami? Wydają się nam po roku nieaktualne i kojarzą się tylko z sytuacjami szkolnymi. W sytuacji, gdy podręczniki są darmowe i na wyposażeniu szkoły, to wracają one do szkoły i nie są na domowej półce. Nie ma do nich jak sięgnąć. I tak trzeba kupić sobie własną, inną książkę przyrodniczą. Tak czy siak podręcznik był i jest przelotnym źródłem wiedzy. W jakieś tam opozycji do świata pozaszkolnego.

Skoro tyle jest dostępnej wiedzy na wyciagnięcie ręki, to czy można uczyć bez podręczników? Można. Pozwala na to podstawa programowa. Bo to ona obowiązuje nauczyciela a nie „przerabianie podręcznika”. Podręcznik jest tylko pomocnym narzędziem, opracowanym na bazie podstawy programowej. Lepiej lub gorzej. Ma pasować do wszystkich sytuacji, musi być uniwersalny. Dlatego dla jednego nauczyciela (i jego klasy) będzie w nim za mało, dla innego za dużo. 

Już wiele lat temu mój kolega, nauczyciel w liceum, marzył, żeby był taki podręcznik, z którego każdy nauczyciel wybiera tylko te treści, których potrzebuje i drukuje dla każdego ucznia na dany rok "indywidualny" podręcznik, np. powielany na ksero. To były czasy, gdy komputery i Internet dopiero raczkowały. To był jego pomysł na odchudzenie podręczników i ich zindywidualizowanie, łatwe i szybkie dostosowywanie przez nauczycieli. Podręcznik własnej kompozycji.

Można nauczać bez podręczników ale jest trudniej. Trzeba zaufać nauczycielowi i nie chcieć nadmiernie go kontrolować. Bo jak nie "przerabia" podręcznika to pewnie nic nie robi? Obija się? I czego on tam naucza? Jak to skontrolować? Zaufać i dać mu samodzielność. Podręcznikiem uczymy posłuszeństwa a nie samodzielności. Wady takiego nauczania i wychowania, typowego dla systemów autorytarnych, zhierarchizowanych, widać na wojnie w Ukrainie. Liczna i zaopatrzona w ciężki sprzęt wojskowy armia rosyjska ponosi duże straty i doznaje upokarzającym niepowodzeń. Ginie tam wielu rosyjskich generałów. Dlaczego? Bo potrzeba palcem pokazać co każdy żołnierz ma zrobić. To teoretycznie powinni robić dowódcy najniższego szczebla, z sierżantami i plutonowymi na czele. Ale jeśli nie uczono ich nigdy samodzielności i odpowiedzialności, bo preferowany był model "mierny, bierny ale wierny"? Wszystko ustalane jest odgórnie. Brak zaufania jak i szacunku do swoich podwładnych kończy się klęska i dużymi stratami. W przemyśle też ten model się nie sprawdza. Chyba w szkole także, ale nie mamy za bardzo odwagi od niego odejść. Zmiany pojawiają się bardzo powoli i z dużymi kłopotami.

Moje refleksje o uczeniu bez podręcznika wywołał tekst na Facebooku, napisany przez nauczycielkę, panią Wiesławę Mitulską. Okazało się, że tekst na moim blogu może być wykorzystany do pracy bez podręcznika (tak jak wiele innych materiałów źródłowych). Czy da się uczyć bez podręcznika w szkole? Pani Wiesława Mitulska napisała "Da się! Bez ocen, podręczników i ćwiczeń, za to z własnym programem. Pracujemy metodą projektu, która pozwala na realizację podstawy programowej i na dużo, dużo więcej"

Materiał z Facebooka (Wiesława Mitulska:

"Świat widziany przez szkło jest inny niż myślisz (widzisz) Prof. Stanisław Czachorowski opublikował na swoim blogu "Profesorskie Gadanie" artykuł pod tym właśnie tytułem. Uznałam, że to świetny tekst, który pobudzi wyobraźnię moich trzecioklasistów i uświadomi im, jak ważne jest myślenie o całym ziemskim ekosystemie. Każdy, nawet najmniejszy element ekosystemu jest ważny, by mógł przetrwać (a my wraz z nim) w równowadze.

Dzieci mają już świadomość wpływu człowieka na środowisko, bo od miesiąca pracujemy w projekcie Mistrzowie Klimatu. Dziś również uruchomiliśmy kampanię informacyjną w naszej szkole - rozwiesiliśmy plakaty, które powstały w oparciu o ankietowe badanie potrzeb i testowanie wymyślonych przez dzieci haseł pod względem ich atrakcyjności.

Praca nad artykułem prof. Czachorowskiego została podzielona na etapy. Tekst jest dość długi, a trzecioklasiści dopiero trenują umiejętność czytania ze zrozumieniem, dlatego zastosowaliśmy technikę "śnieżnej kuli". Najpierw w małych grupkach dzieci czytały i wyjaśniały sobie przydzielony im fragment tekstu, później robiły to samo już w dużych grupach, tak by każdy poznał jego całość.

Na zakończenie trzeba było samodzielnie zrobić kartę pracy na podstawie tekstu. Wspólnie ustaliliśmy tylko, jakie kategorie informacji powinny znaleźć się w notatce. Resztę dzieci wykonały już według własnego pomysłu.

Bardzo ciekawe refleksje dzieci miały po zajęciach. Podrzuciły mi kilka pomysłów na jeszcze inne wykorzystanie zużytego szkła. Przy okazji dowiedziałam się, że wiedzą, co to jest łańcuch pokarmowy, a jedno z dzieci ma nawet taką grę, czyli wkrótce będziemy mogli sprawdzić, jak głęboka jest ta wiedza. (...) Wykorzystam jeszcze fragment o wypalaniu traw. Pracujemy bez podręczników, więc dzieci przyzwyczajone są do języka tekstów popularnonaukowych.
"

Nie przypuszczałem, że moje teksty mogą być w taki sposób wykorzystywane. Cieszę się przydatnością. I czuję się zobowiązany do większej staranności w pisaniu na blogu. By pisać krótko, jasno i zrozumiale, tak aby każdy tekst był zrozumiały dla zróżnicowanego odbiorcy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz