Z dyplomantką wybrałem się do Lasu Miejskiego w Olsztynie. Studentka rozpoczyna badania do swoje, pracy dyplomowej a tematem są chruściki (Trichoptera) zbiorników okresowych Lasu Miejskiego. Po raz pierwszy byłam tam 40 lat temu, jako student. Wybrałem się na wycieczkę wiosenną do lasu. I tam, w zbiornikach okresowych, po raz pierwszy zobaczyłem chruściki, które mnie urzekły. Teraz wiem, że były to larwy Glyphotaelius pellucidus. W drugiej połowie lat 90. XX wieku zbierałem tam systematyczniej materiał do badań. Pisałem pracę o chruścikach wód okresowych. Uczyłem się nowej dla mnie grupy, poznałem larwy o trójściennych domkach - Anabolia brevipennis. Długo się nad nimi męczyłem zanim oznaczyłem. A w rowie znalazłem jakiegoś dziwnego chruścika (niepodobny do niczego co poznałem wcześniej). To była Ironoqua dubia. Pojedyncze larwy złowiłem także w przydrożnym strumyku koła Mątek oraz nad Jeziorem Skanda.
W tym rowie żyły chruściki Ironoquia dubia, relikt puszczański. Nie ma wody to i nie ma tego gatunku. Będę szukał innych okresowych strumyków, może choć tam przetrwał. W tym rowie zbierałem je pod koniec lat 90 XX. wieku, prawie 30 lat temu. System kilku zbiorników okresowych łączył rów z wodą. Chyba dawny strumyk, po zmeliorowaniu. A na końcu znajdował się ostatni zbiornik, w którym wiosną żyły dziwogłówki wiosenne. Teraz, 23 kwietnia 2023 r., w tym ostatnim zbiorniku prawie nie było wody. Powierzchnia około 1-2 m2, głębokość 2-3 cm. Trochę larw z rodzaju Limnephilus, jeszcze małych i jedna żaba brunatna (nie wiem czy trawna czy moczarowa). We wszystkich zbiornikach mniej wody niż 30-40 lat temu. Strumyk widać, że dawno wyschnięty. Nagromadzonych, suchych liści żadna woda nie zmywa niżej.Nowa odsłona bloga Profesorskie Gadanie. Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu. Pogawędki prowincjonalnego naukowca, biologa, entomologa i hydrobiologa. Wirtualny spacer z różnorodnymi przemyśleniami, w pogoni za nowoczesną technologią i nadążając za blaknącym kontaktem mistrz-uczeń. I o tym właśnie opowiadam. Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM, Wydział Biologii i Biotechnologii, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
▼
25.04.2023
Czy jest jeszcze gdzieś Ironoquia dubia w Lesie Miejskim w Olsztynie?
Wróćmy do Ironoquia dubia, którą spotykałem głównie w rowach. Dlatego myślałem, że jest to gatunek przynajmniej w części synantropijny, pochodzący z Syberii. W ramach żartu na Prima Aprilis nadałem jej nazwę chochlik psotny (czytaj więcej na ten temat). Zdanie zmieniłem, gdy później wybrałem się na badania do Puszczy Białowieskiej. W tamtych puszczańskich strumieniach Ironoquia dubia występowała licznie i często. Można powiedzieć, że była typowym, puszczańskich chruścikiem wód bieżących. Uznałem ten gatunek za typowy dla pierwotnej puszczy z okresowo wysychającymi strumieniami. W okolicach Olsztyna, w tym w Lesie Miejskim, nie była więc Ironoquia nowym, synantropijnym przybyszem, ale reliktem dawnej Puszczy Pruskiej. Cichym świadkiem dawnej przyrody. I dlatego właśnie brak siedliska a tym samym i gatunku, bardzo mnie zmartwił. Jeden ze skutków ocieplenia klimatu i braku zimowej retencji wody w postaci śniegu. A potem wiosennych wód roztopowych. Wraz z licencjantką będę szukał chochlika psotnego (Ironoquia dubia) w innych strumykach Lasu Miejskiego. Może gdzieś jeszcze przetrwała. A przede wszystkim sprawdzę czy w składzie gatunkowym chruścików nic się nie zmieniło w ciągu ostatnich 30-40 lat.
Być może jednymi z pierwszych ofiar ocieplenia klimatu w naszym regionie jest dziwogłówka wiosenna i Ironoquia dubia. Wiosenne zbiorniki okresowe, te śródleśne i te śródpolne, są chyba najbardziej narażone na szybkie wysychanie, brak wody i zbyt wysokie temperatury już wiosną. Czy zdążą takie gatunki dostosować swoje cykle życiowe do nowych warunków? Czy może trzeba skorupiaki, takie jak dziwogłówka, hodować w warunkach sztucznych i introdukować do siedlisk pojeziernych? Chruściki w stadium imago same mogą pofrunąć i poszukać dogodnego dla nich siedliska. Ale skorupiaki tak nie potrafią. Czynna ochrona przyrody może dotyczyć także mniej rzucających się w oczy gatunków. Przecież one są też naszym przyrodniczym dziedzictwem i bogactwem różnorodności biologicznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz