7.01.2025

Odpowiedzi na pytania i komentarze: Jak zmiany klimatu zmieniają życie w rzekach, jeziorach i torfowiskach – przykłady owadów wodnych i państwowego monitoringu środowiska.

 

Tu pojawią się odpowiedzi na pytania i komentarze do wykładu pt. "Jak zmiany klimatu zmieniają życie w rzekach, jeziorach i torfowiskach – przykłady owadów wodnych i państwowego monitoringu środowiska", przedstawionego w czasie Nocy Biologów w Olsztynie w piątek 10 stycznia 2025 r. 

Zobacz zapowiedź wykładu.

Pytanie zbierać będziemy w czasie wykładu w czacie na Teamsach oraz aplikacji Mentimeter. Można także wpisywać pytania w komentarzach pod niniejszym postem.


Zapisane pytania (wpisywane na telefonach, wiec z oczywistych względów pojawiły się tam błędy literowe. Ale sens jest zrozumiały). Na wszytskie niebawem odpowiemy tu na bogu.



Odpowiedzi


Chodzi o słodkowodnego krasnorosta Hildebrandia rivularis - nazwa zwyczajowa to hildebrandia rzeczna (czasem zapisywana jako hildebrancja rzeczna). Nazwa zwyczajowa to spolszczona nazwa naukowa. Nazwa rodzajowa Hildebrandia pochodzi od nazwiska  niemieckiego botanika, Franza von Hildenbrandta, który badał krasnorosty w XIX wieku. W starszych opracowaniach spotkań można nazwę także Hildebradtia (ta powinna być poprawna) lub Hildebrantia. Nie ma polskiej nazwy zwyczajowej. Być może są jakieś lokalne, regionalne nazwy. Warto byłoby je odnotować i utrwalić. Nazwy zwyczajowe (polskie) piszemy mała literą, a nazwy naukowe, pierwszy człon odnoszący sie do rodzaju - duża. I do tego kursywą. Dlatego będzie Hildebrandia rivularis i hildebrandia rzeczna. Mała różnica w zapisie a dużą różnica w znaczeniu.

Więcej o tym krasnoroścei https://czachorowski.home.blog/2014/11/18/rude-i-zywe-kamienie-z-rzek-warmii-i-mazur/


Najprościej studiować biologię. Ale można poznawać także samodzielnie, hobbystycznie.


Rak marmurkowy (Procambarus fallax forma virginalis), pierwotnie żył w Ameryce Północnej, na Florydzie i stanie Georgia.  Obecnie można go znaleźć w wielu miejscach na świecie, w tym w Europie, Japonii i na Madagaskarze. W Polsce również jest już pospolity, notowany od 2003 roku. Jest u nas gatunkiem inwazyjnym. Rak marmurkowy jest hodowany w akwariach, skąd wydostał się na wolność i rozprzestrzenia się w środowisku naturalnym (możliwe, że ktoś wypuścił ze swojej hodowli akwaryjnej). Rozmnaża się przez partenogeneze, co oznacza, że występują tylko samice. Ta cecha ułatwia ekspansję, bo wystarczy w zbiorniku eden osobnik by się rozmnożyć.

Rak marmurkowy w Polsce występuje w różnych miejscach, głównie w wodach stojących i wolno płynących, takich jak stawy, jeziora i rzeki. Można go spotkać w wielu regionach kraju, w tym w województwach mazowieckim, wielkopolskim, dolnośląskim i śląskim.

Jest to gatunek inwazyjny, który rozprzestrzenia się szybko i może stanowić zagrożenie dla rodzimych gatunków raków oraz ekosystemów wodnych. Warto pamiętać, że rak marmurkowy jest objęty zakazem hodowli i wprowadzania do środowiska naturalnego w Unii Europejskiej.

Rak szlachetny kiedyś występował licznie w wielu miejscach naszego regionu. Teraz chyba tylko w bardzo nielicznych. Podobnie z rakiem błotnym. Inwazyjny rak amerykański jest pospolity i spotkać możemy go wszędzie, w rzekach i jeziorach. Rak sygnałowy stwierdzony w co najmniej kilku jeziorach naszego regionu. Raka marmurkowego jeszcze chyba nie zauważona na Warmii i Mazurach, z naciskiem na chyba.


Głównym zagrożeniem dla raka szlachetnego i błotnego jest choroba, zwana dżumą raczą, choroba grzybicza. Odporne są na nią raki amerykańskie (pręgowany, sygnałowy, marmurkowy). Raki są zjadane przez wydry i niektóre ryby, np. sumy. Ale te drapieżniki mogą tylko ograniczać liczebność i nie stanowią zagrożenia jako takiego. Dzielność człowieka, taka jak zanieczyszczenia wód a zwłaszcza niepotrzebne melioracje i bagrowanie rzek mogą wszystkim rakom zagrażać, tak jak i wielu innym organizmom wodnym. Zagrożeniem dla raka szlachetnego są także wędkarze, łowią małe raki amerykański jako przynęta a potem niewykorzystane wypuszczają w innych miejscach, przez co przyczyniają się do rozprzestrzeniania raka pręgowanego nawet do zamkniętych i izolowanych jezior. Jest to roznoszenie dżumy raczej i zagrożenie dla ostatnich, ocalałym populacji raka szlachetnego.


Nie, ryb nie badaliśmy. Nie badaliśmy także śniętych ryb. Tym zajmują się ichtiolodzy lub w ramach szerszych badań interdyscyplinarnych. W żadnych takich jeszcze nie uczestniczyłem.

W przyrodzie gatunki powiązane są różnymi zależnościami, czy to troficznymi czy innymi oddziaływaniami międzygatunkowymi. Ważki są drapieżnikami. Mogą się nawzajem zjadać, mogą ze sobą konkurować o pokarm. Nie są mi znane oddziaływania takie, które by wiązały ze sobą dwa gatunki wazek, uzależniając je od siebie. Oczywiście, zanik jakiegoś gatunku ważki może powodować zanik jakichś wyspecjalizowanych pasożytów lub jakichś komensali. Nad tym zagadnieniem jeszcze nigdy się nie zastanawiałem. Może pora zadać sobie i takie pytanie. A potem szukać odpowiedzi.

Osobiście zajmuję się głownie badaniami chruścików (Trichoptera), przy okazji także innymi organizmami słodkowodnymi. Czasami uczestniczę w badaniach motyli, owadów zapylających i chrząszczy z rodziny biegaczowatych. Dr Lech Pietrzak badał chruściki a teraz bada nietoperze.

Typowo dla owadów, płciowo. Ciekawostką u ważek jest wtórny aparat kopulacyjny u samców, znajdujący się w nietypowym miejscu. Ciekawy jest aspekt ewolucyjny 0 jak powstał. Może to efekt terytorializmu i przytrzymywania samic za głowę końcem odwłoka? Na pewno bardzo interesujące są zwyczaje ważek w zalotach, kopulacji i składania jaj. Ale to już zupełnie inny watek. W rozwoju występuje jajo, kilka stadiów larwalnych, (rozwój jest z przeobrażeniem niezupełnym larwy są podobne do dorosłych), postaci dorosłe. U ważek widoczny jest dymorfizm płciowy, także w ubarwieniu. 
Teoretycznie tak, larwy i dorosłe (imagines) mają aparat gębowy typu gryzącego, są drapieżnikami. Jedna w porównaniu do człowieka są bardzo mało i takie ugryzienie nie jest nawet bolesne. Mogą ugryźć, gdy schwytamy je w rękę. Ludzka skóra jest jednak za gruba, by ważka mogła ja przegryźć. Tak czy siak, lepiej ważki obserwować i nie łapać ich w dłoń. Bo po pierwsze możemy im wyrządzić krzywdę. 


W Polsce stwierdzono występowanie 74 gatunków ważek. Dwa ostatnio przybyły jaki migranci z południa. Już się te populacje u nas zadomowiły. Są też gatunki zagrożone wyginięciem w Polsce. łatwiej jednak stwierdzić, że jakiś gatunek się pojawił niż że wyginął. Gatunki małoliczne i rzadko występujące trudno obserwować. Fakt nie zaobserwowania w jednym roku wcale jeszcze nie świadczy, że gatunek całkowicie wyginął.



Na świecie współcześnie żyje około 7 tysięcy gatunków ważek. Wszystkich opisanych jest nieco więcej, możemy dodać gatunki kopalne, czyli takie, które kiedyś żyły a zostały opisane na podstawie skamieniałości. Z drugiej strony, prawdopodobnie w niektórych regionach świata żyją gatunki jeszcze nie odkryte i nie opisane przez naukowców. 


To zależy od gatunku i populacji. Możemy ją analizować dla owadów doskonałych (imagines). Występują samce i samice w zbliżonych proporcjach. 


Pytanie to nie jest oczywiste i jest trudne. Bo dotyka pytania o sens. Ważki są drapieżnikami. Ich znaczenie wynika więc z fakty drapieżnictwa i zjadania innych małych bezkręgowców, zarówno w wodzie (stadia larwalne) jak i na lądzie (imagines). Same są także pokarmem dla innych bezkręgowców, dla ptaków, ryb, ssaków, gadów i płazów. Są żywicielami dla róznych pasożytów. Ich rola wynika także ze stosunkowo dużej liczebności w niektórych typach zbiorników. Biologów ważki interesują także jako ważne ogniwo ewolucji i pozwalają na odtwarzanie filogenezy owadów. Są także wykorzystywane w monitoringu czyli na ich podstawie możemy wnioskować o procesach zachodzących w ekosystemach. 

W pytaniach poruszonych zostało kilka ciekawych wątków. Postaram sie na nie odpowiedzieć osobno i bardziej wnikliwie. Zatem za jakiś czas pojawią się kolejne wpisy na blogu, o rakach i i ważkach.

2 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się taka forma wykładu, ludzie nie wstydzą się zadawać pytań, budowana jest ciekawość, a treść wykładu ciągle żyje i utrwala się w głowach. Może warto zaimplementować takie rozwiązanie w nauczaniu akademickim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję. Na wykładach dla studentów nie próbowałem tej formy. Warto spróbować.

      Usuń