Wróciłem z X Ogólnopolskiej Konferencji Dydaktyki Akademickiej "Ideatorium", która odbyła się w dniach 6-7 czerwca 2025 na Politechnice Gdańskiej. Materialnie przywiozłem niewiele, ołówek, identyfikator i smocze jajo... ale w głowie zostaje dużo, dużo inspiracji i idei. Bo Ideatorium jak sama nazwa sugeruje to sytuacja (niczym urządzenie) do generowania idei edukacyjnych. Na przykład tego, jak może i jak powinna wyglądać konferencja naukowa.
Miałem przyjemność uczestniczyć w tegorocznej konferencji Ideatorium na Politechnice Gdańskiej. To wydarzenie, poświęcone dydaktyce akademickiej, okazało się nie tylko cennym źródłem wiedzy, ale także wzorem do naśladowania w kontekście organizacji i promowania zrównoważonego rozwoju w środowisku akademickim. Konferencja Ideatorium pokazała, że możliwe jest połączenie wysokiego poziomu merytorycznego z dbałością o środowisko i innowacyjnym podejściem do formy. Zobaczyłem zrównoważony rozwój w praktyce, np. koniec ze zbędnymi gadżetami. Nie przywiozłem ze sobą pełnej torby gadżetów i reklamówek, z których i tak wiele wylądowałoby w koszu. Przywiozłem to, co niewidoczne i co będzie długo kiełkowało. Tymi edukacyjnymi refleksjami będę sie dzielił na niniejszym blogu. Cierpliwości.Pierwsze, co rzuciło się w oczy, to świadome podejście organizatorów do ekorozwoju. Na Ideatorium próżno było szukać zbędnych, jednorazowych gadżetów konferencyjnych. Zamiast plastikowych długopisów, można było wziąć ołówek – trwałe, niezawodne i zgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju. To drobiazg, ale świadczy o głębszej filozofii. Widać wartości, jakimi kierują się organizatorzy. Po co nam kolejny tani długopis, który szybko trafi do kosza, skoro większość z nas i tak ma swoje ulubione narzędzia do pisania? Porządne pióra wieczne lub ulubione długopisy.
Organizatorzy zrezygnowali również z drukowanych, papierowych programów konferencji (czy książek z abstraktami). Zamiast tego, wszystkie informacje były dostępne online – poprzez maile, na ekranach monitorów, znajdujących się w holu i na stronie wydarzenia. To nie tylko oszczędne rozwiązanie, ale i wygodne dla uczestników, którzy mieli dostęp do aktualnego programu na swoich smartfonach. Dodatkowo był łatwy dostęp do bezpłatnego wi-fi oraz liczne punkty do ładowania urządzeń mobilnych i laptopów, co świadczyły o zrozumieniu potrzeb współczesnego uczestnika konferencji. U mnie zadziałało konto uczelniane eduroam. Ale było także i specjalne wi-fi dla uczestników konferencji. Miałem co prawda power bank ale wygodne i liczne punkty ładowania były wygodniejsze.
Kolejnym przykładem proekologicznego myślenia były smycze z identyfikatorami. Po zakończeniu konferencji można było te smycze zostawić, aby zostały wykorzystane ponownie. Na kolejnej konferencji. Kto chciał oczywiście mógł zabrać. Ja zostawiłem, bo po co mi nadmiar smyczy? Zabrałem ze sobą jedynie sam wydrukowany identyfikator. Na pamiątkę. To proste, ale skuteczne rozwiązanie, które pokazuje, że wartości, jakimi kierują się organizatorzy, są widoczne w każdym detalu i świadczą o zmieniających się trendach. Po raz pierwszy z takim rozwiązaniem spotkałem się rok temu na konferencji w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Cieszę sie, że dobre wzorce szybko się upowszechniają.
Zwrócę też uwagę na kwestię materiałów konferencyjnych. Zamiast drukowanych teczek i specjalnie przygotowanych zestawów, uczestnicy mogli sami zdecydować, czy i jakie materiały chcą zabrać (np. przypinkę, naklejki, ołówek, notes). Dla mnie jest to inspirująca analogia do edukacji – nie wszystko dla wszystkich takie samo, ale możliwość wyboru i dostosowania do indywidualnych potrzeb. Ile chcesz i kiedy chcesz. Brak obowiązkowych zestawów oznacza mniej marnotrawstwa i większą świadomość idei zrównoważonego rozwoju. Ja miałem swój notes, więc nie potrzebowałem dodatkowego. Ale jeśli ktoś nie miał, to mógł wziąć, także ołówek. By mieć czym i gdzie notować.
Aspekt zrównoważonego rozwoju objął także kulinaria. Oprócz tradycyjnych dań mięsnych, dostępne były opcje wegetariańskie i wegańskie, co również jest wyrazem myślenia o świecie i różnorodności potrzeb uczestników.
Konferencja Ideatorium, poza sferą merytoryczną, stworzyła też doskonałą przestrzeń do networkingu. Przecież po to jeździmy na konferencje by się spotykać z ludźmi i budować relacje. Spotkania, rozmowy i budowanie kontaktów to przecież jeden z głównych celów uczestnictwa w takich wydarzeniach. Organizatorzy doskonale to zrozumieli, zapewniając odpowiednie warunki do swobodnych interakcji. Był na to wyznaczony czas nie tylko w czasie przerwy kawowej czy sesji posterowej.
To, co szczególnie mnie zachwyciło, to hybrydowa forma konferencji. Transmisje online i archiwizacja wystąpień i debat umożliwiły udział osobom, które nie mogły przyjechać osobiście. Co więcej, nagrania są dostępne asynchronicznie, co pozwala wrócić do nich w dowolnym momencie – nie tylko uczestnikom konferencji w celu uzupełnienia notatek, ale także tym, którzy nie mogli przyjechać ani słuchać transmisji w czasie rzeczywistym. Co ważne, to wcale nie zmniejszyło liczby uczestników w trybie kontaktu bezpośredniego. A znacząco poszerzyło krąg odbiorców. I wydłuża czas oddziaływania. Może te formy także warto zastosować w tradycyjnej dydaktyce akademickiej? Dla studentów, którzy z różnych przyczyn nie mogą uczestniczyć w danym wykładzie. Ta forma, łącząca kontakt bezpośredni z online, oraz udział synchroniczny z asynchronicznym, natychmiast nasuwała pytanie: czy właśnie tak nie mogłaby wyglądać edukacja na uniwersytetach? To otwiera drogę do bardziej elastycznych i dostępnych modeli nauczania, które odpowiadają na potrzeby współczesnego świata.
Warto również wspomnieć o scenie typu TEDx – otwarta, bez stołu prezydialnego i barier między prelegentem a publicznością. Monitor z podglądem i zegarem dla prelegenta zapewniał płynność wystąpień i pilnował czasu. To forma, która sprzyja dynamice i autentyczności. Warto naśladować! Także na typowych salach wykładowych.
Identyfikator powiesiłem na szafce, ołówek sprezentuję znajomej naukowczyni, by ją zachęcić do udziału w kolejnych edycjach Ideatorium. A jajo smoka wykorzystam jako rekwizyt do opowiadania o ideach edukacji i nowych trendach w organizowaniu konferencji naukowych. I jest jeszcze w mojej głowie oraz analogowych notatkach kilka pomysłów dydaktycznych, które będę chciał wypróbować w najbliższym roku akademickim.
Co sądzicie o takich rozwiązaniach? Czy Waszym zdaniem hybrydowa forma to przyszłość konferencji i edukacji akademickiej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz