Umiejętności i kompetencje artystyczne potrzebne są naukowcowi z kilku powodów. Dlatego rozwijania tych umiejętności nie powinno się zaniedbywać ani w szkole ani w ramach hobby czyli czasu wolnego i edukacji ustawicznej, pozaformalnej. Rożne formy ekspresji plastycznej to forma komunikacji jak i tworzenie więzi społecznej. Wydaje mi sie, że mają wartość międzykulturową i przez to, że oddziałują na emocje to nie są ograniczane żadnym językiem.
Moje malowanie butelek jest jak nauka – ma służyć ulepszaniu świata. Jest jak filozoficzna przypowieść, która za pomocą drobiazgu, jakim jest przywrócona do życia butelka, polny kamień czy stara dachówka, opowiada o rzeczach ważnych i większych, by za pomocą części ukazać całość. Kryje się za tym podtekst myślenia holistycznego czy inaczej rzecz ujmując - nawiązanie do ogólnej teorii systemów. Pokazuje wzajemne relacje i uwarunkowania odległych z pozoru obiektów i zjawisk.
Wiedza jest bogactwem i dobrem ogólnym, jest warunkiem rozwoju cywilizacji. Do wiedzy prawo ma każdy. Tak jak do wody i powietrza. Nie można więc zamykać i ograniczać dostępu do wiedzy i poznawania świata. Podobnie jest ze sztuką. Ne trzeba więc dyplomów, ukończonych szkół, certyfikatów by samemu próbować malować, tworzyć. Tak hobbystycznie i amatorsko.
W otaczającej rzeczywistości przyrodniczej dostrzegam nie tylko zależności przyczynowo-skutkowe, prawidłowości i obiekty badawcze, ale także piękno. Motywem mojego malowania jest chęć czynienia świata piękniejszym, nawet jeśli to piękno jest ulotne, dewastowane, niszczone, przemijające. Podstawowym surowcem są odpady cywilizacji nadmiernej i szybkiej konsumpcji – szklane butelki i słoiki (zbędne opakowania), ostatnio także stare dachówki, kawałki desek czy poremontowe płytki ceramiczne. Zamiast na śmietnik trafiają do ponownego, społecznego obiegu. Niczym w ekosystemie. Butelki i słoiki zbieram w dzikich zakątkach przyrody Warmii i Mazur, czasem organizując zbiorowe sprzątanie lasu lub brzegów jeziora. Zebranym śmieciom nadaję nową wartość. Jest to filozoficzny podtekst nadawania rzeczom zbędnym także i ludziom wykluczonym, spisanym na straty, zapomnianym, nowej ważności i wartości. Recykling i upcykling rzeczy i znaczeń to promocja postaw przyjaznych środowisku i ludziom. Rozwój zrównoważony jest potrzebą chwili, to styl życia, w którym dążymy do maksymalnego ograniczenia produkcji odpadów i optymalnego wykorzystania tego, co już posiadamy. Malowane butelki to jeszcze jedna opowieść o zero waste i zanikającej bioróżnorodności.
Lubię malować z ludźmi w przestrzeni publicznej, by wspólnie odzyskiwać ją na społecznego życia. Nauka jest ważną częścią kultury. Wyjaśnianie złożonej rzeczywistości wymaga wytrwałości. Malowanie na szkle także. Ludzie dzielą się wiedzą (ale i sztuką, dobrymi emocjami) nie tylko ze względu na korzyści finansowe, lecz coraz częściej po to, żeby uczynić świat miejscem lepszym do życia. Swoisty trend dzielenia się (ang. sharing economy/collaborative consumption – ekonomia dzielenia się) obserwowany jest zarówno w sieci (zwłaszcza w mediach społecznościowych czy dziennikarstwie obywatelskim), jak i w świecie realnym (np. bookcrossing, give boxy). Dzielenie się jest również podstawowym elementem nauki: jej postęp i rozwój ściśle związany jest z wymianą informacji, spostrzeżeń, wyników badań. W czasach narastającej komercjalizacji i korporatyzacji chcę o tym przypominać.
Rozdaję swoje butelki ludziom i instytucjom by przeciwdziałać wykluczaniu i rozmyślać nad nowym urządzeniem cywilizacji, nową odpowiedzią „jak żyć” na co dzień. Sztuka jest polem działania dla intuicji i emocji. Nauka jest polem działania racjonalności. Malujący naukowiec to negocjacje tych dwóch światów. Ich komplementarny dialog. W wymiarze osobistym malowanie jest relaksem i wyjściem z wąskich ram życia zawodowego.
Rozbitek na bezludnej wyspie, szukający ratunku, pisze na kartce wiadomość, zamyka ją w butelce i rzuca w morze. Liczy, że jego wołanie trafi w końcu w czyjeś ręce a przekaz zostanie odkodowany i zrozumiany. I że przybędzie ktoś na ratunek. Jako naukowiec poznaję zależności ekosystemowe, poprzez publikacje dzielę się odkryciami z innymi specjalistami a przez różnorodne formy popularnonaukowe staram dzielić się tą wiedzą z szerokimi kręgami społecznymi. Liczę, że wiedza zmienia postawy i sposób funkcjonowania osób i całych społeczeństw. Uzupełniająco maluję butelki i w taki sposób tworzę przekaz. Liczę, że emocje, które wywołuje sztuka także zmieniają świat i wpływają na decyzje, podejmowane przez ludzi każdego dnia. Maluję świat przyrody (różnorodność biologiczną), który znika w wyniku antropogenicznego przekształcania środowiska i globalnych zmian klimatu. Znika przez działania ludzi. Potem butelki pokazuję na wystawach, rozdaję ludziom lub przeznaczam na aukcje charytatywne. I liczę, że zakodowany przekaz trafi na mądry, podatny grunt. Że ktoś to właściwie odczyta... Język nauki dąży do precyzji, przekaz artystyczny próbuje wywoływać emocje (nieprecyzyjnie i trudne do powtórzenia). Wzajemnie się uzupełniają. Precyzja z nieokreślonością, dokładność z mglistym znaczeniem.
Pracujemy coraz więcej i wydajniej by kupować i konsumować coraz więcej. W rezultacie jesteśmy przemęczeni i wypaleni zawodowo a ekosystemy zasypane są śmieciami. Arteterapia czyli terapia sztuką pomaga człowiekowi, a jeśli połączona jest z recyklingiem i upcyklingiem to pomaga także biosferze. Czyli również nam samym. Aktywnie odpoczywam przy sztuce, w czasie tworzenia, w czasie malowania rzeczy pozornie niepotrzebnych, wyrzuconych. Odpoczywam i rozmyślam. Często maluję z innymi w przestrzeni publicznej, w parku, na uczelni, na ulicy, w czasie pikniku edukacyjnego. Wtedy rozmawiamy i rozmyślamy wspólnie. Jest to ukryty, społeczny wymiar sztuki.
Uprawianie sztuki bez oceniania i krytykowania przyczynia się do relaksacji i odprężenia. Z kolei wyciszenie sprzyja kreatywnemu myśleniu, rozwojowi osobowości, wzmaga pozytywne emocje, wiarę we własne siły. Daje poczucie sprawstwa - już po kilkudziesięciu minuta widać namacalne i dostrzegalne efekty. Ważne dla osób pracujących naukowo czy umysłowo - bo tam efekty są trudne do szybkiego zaobserwowania. I jak już wspomniałem malowanie sprzyja refleksji, podnosi samoocenę a tym samym przeciwdziała wypaleniu zawodowemu. Jest jak spacer w parku lub wśród obiektów przyrodniczych.