9.11.2024

O co uczniowie pytali w czasie webinarium

Uczniowie ze szkoły w Szczytnie w czasie wykładu online.
 

Na zaproszenie z Zespołu Szkół nr 3 im. Jana III Sobieskiego w Szczytnie gościłem u nich w dniu 18.10.2024 z wykładem online. Tematem spotkania było "Nie tylko elektroodpady – co jednostka może zrobić w ochronie klimatu, Ziemi i siebie?" Kontakt zdalny jest wygodny. Ułatwia dostęp do wiedzy i ekspertów. Mój wyjazd do Szczytna lub przyjazd dwóch klas do Olsztyna zająłby łącznie  kilka godzin (wliczając sam wykład). Spore wyzwanie logistyczne i utrudnienie dla szkoły (w przypadku wyjazdu do Olsztyna). Technologia ułatwia życie i edukację. Dlatego warto z niej korzystać.

Webinarium na platformie utrudnia kontakt z publicznością. Obie strony widzą jedynie ekran. Brak jest bliskiego kontaktu i możliwości odczytywania języka ciała. Były krótkie momenty, gdy widziałem na swoim ekranie wszystkich słuchaczy (dwie klasy - tak jak na załączonym zdjęciu). Na koniec odbyła się sesja pytań i odpowiedzi. Zdalnie jest trudniej. Dlatego właśnie warto wykorzystywać technologie. Samo przenoszenie (kalkowanie) zwyczajów spotkania w kontakcie na spotkanie webinarowe nie jest dobrym rozwiązaniem. Ja wspomagałem się aplikacją Mentimeter. Na początku spotkania wyświetliłem kod qr z linkiem a uczniowie mogli anonimowo i korzystając ze swoich telefonów komórkowych brać udział w synchronicznej i asynchronicznej dyskusji. Gdyby wszyscy byli przed swoimi komputerami i na platformie MS Teams, to mogliby pisać swoje pytania i komentarze w czacie. W formule, gdy cała klasa łączy sie z jednego konta, czat nie jest dostępny. Ponadto anonimowość nieco ośmiela. 

Na początku była chmura słów i pytanie z czym kojarzy sie uczniom ochrona środowiska w Szczytnie. Niżej efekt uczniowskiej aktywności:


Wspólna chmura słów, z pojedynczymi próbami wpisania słów nie na temat. Sprawdzanie czy się uda? Może brak pomysłu a duża potrzeba sprawstwa? To normalne w tak dużej grupie. Chmura słów jako efekt onlajnowej wspołpracy i jako rozgrzewka z małą aktywnością. Mentimeter był cały czas włączony i działał w tle. Gdy prezentowałem swój wykład uczniowie na swoich telefonach mogli zadawać pytania i komentować. Na koniec ponownie przełączyłem się na Mentimeter i w formule Q&A (sesja pytań i odpowiedzi) pokazywałem kolejne pytanie i na nie odpowiadałem. Niżej wszystkie pytania, które wpisali uczniowie.




Jak łatwo zauważyć były dociekliwe i bardzo trafne. Na dwa chciałbym zwrócić uwagę. Te odnoszące się do samochodów elektrycznych i laptopów. Bardzo konkretne i trafne. Sam samochód elektryczny nie wnosi jeszcze nowej jakości. Chyba, że w mieście, wtedy zmniejsza się hałas i poprawia jakość powietrza (mniej spalin). W kontekście globalnego ocieplenia kluczowym jest pytanie skąd energia do tych samochodów. Jeśli z elektrowni węglowych lub wykorzystujących ropę naftową, to nic samochody elektryczne nie wnoszą, gdyż wykorzystujemy źródła nieodnawialne i emitujemy dwutlenek węgla do atmosfery. Chyba, że energia pochodzi ze źródeł odnawialnych, takich jak solary czy wiatraki. Wtedy ma to kluczowe znaczenie, bo transport elektryczny nie przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych. Pomijam koszty budowy samych samochodów, bo te są jednakowe dla aut spalinowych i elektrycznych. Podobnie z energią elektryczną, wykorzystywaną w laptopach i telefonach komórkowych. Zasadnicze znaczenie ma źródło tej energii. 

Część pytań dotyczyło wykorzystania owadów i mikroorganizmów do utylizacji plastiku. Pytania jak najbardziej biologiczne. Nad tym pracują naukowcy, poszukują i takich rozwiązań. Nie są one łatwe. Bo trzeba zagwarantować, że ani owady, ani mikroorganizmy nie zaczną zjadać plastiku jeszcze w czasie użytkowania produktu. Mogą działać dopiero wtedy, gdy trafi na "śmietnik". To problem także logistyczny.  I wielka sztuka kontrolowania aktywności żywych organizmów. Wyobraź sobie, że takie mikroorganizmy przedostają się do środowiska i trafiają niekontrolowane do twojego domu. 

I pytanie ostatnie, dotyczące owadów w mieszkaniu w bloku. Czy można zadbać o bioróżnorodność w mieście? Można. Poczynając od balkonowych skrzynek z roślinami. Ich głównym celem nie musi być tylko ozdoba a również przyrodnicza użyteczność. To zagadnienie wymaga szerszego omówienia z podaniem przykładów i dobrych praktyk. Za jakiś czas pojawi się odpowiedni tekst na niniejszym blogu. Łatwej udzielić krótkiej i ustnej odpowiedzi ad hoc niż napisać dobry i spójny tekst. To zupełnie inne formy wypowiedzi i wymagające nieco innej konstrukcji. Nad tekstem trzeba nieco dłużej posiedzieć i go staranniej dopracować. Spróbuję także odpowiedzieć w formie radiowego podcastu na falach Radia Olsztyn

Rozstaliśmy się z planem na kolejne spotkania, tym razem już w formie bezpośredniej. Albo ja pojadę do Szczytna, albo młodzież przyjedzie do Olsztyna, np. w ramach zbliżającej się Nocy Biologów 2025.

Czas na podsumowanie, czyli wyjaśnienie dlaczego o tym spotkaniu napisałem. Wykład online na temat ochrony środowiska dla uczniów ze Szczytna był ciekawym eksperymentem, łączącym nowoczesne technologie z edukacją ekologiczną oraz wypracowywaniem współpracy uczelni z jej otoczeniem społeczno-gospodarczym. Z jednej strony, platforma online umożliwiła dotarcie do szerszej i fizycznie odległej grupy odbiorców. Z drugiej strony brak bezpośredniego kontaktu utrudnił interakcję i odczytywanie reakcji uczniów. Aby przekroczyć te ograniczenia trzeba szukać nowych metod, właściwych dla dydaktyki online. Mimo tych ograniczeń, wykorzystanie narzędzi takich jak Mentimeter pozwoliło na aktywne zaangażowanie uczniów w dyskusję. Pytania zadawane przez młodzież świadczyły o ich zainteresowaniu tematem i dojrzałym podejściu do problemów ekologicznych, zorientowanych globalnie i lokalnie. 

Technologie cyfrowe oferują nowe możliwości w edukacji, ale nie zastąpią one całkowicie tradycyjnych form nauczania. Najlepsze efekty osiągniemy, łącząc zalety obu światów czyli wypracowując standardy spotkań hybrydowych. Do tego potrzebna jest dydaktyka online. Świat, który dopiero odkrywamy i dopiero wypracowujemy efektywnie działające standardy. Wykład online był wartościowym doświadczeniem, które pokazało, że nauka o ochronie środowiska może być zarówno poważna, jak i angażująca.

Młodzi ludzie są naszą przyszłością i to od nich zależy, w jakim świecie będziemy żyć. Dzięki takim inicjatywom jak ten wykład online, możemy inspirować kolejne pokolenia do działania na rzecz ochrony naszej planety. A sam uniwersytet może być mocniej, głębiej i permanentnie osadzony w swoim otoczeniu społecznym. Edukacja to zbiorowy obowiązek. Uniwersytet w ramach swojej misji społecznej może stale prowadzić podobne formy współuczestnictwa w edukacji szkolnej. Technologie cyfrowe są tu naszym sprzymierzeńcem, ale to zaangażowanie i świadomość młodych ludzi są kluczem do zmian.

Chciałbym również podkreślić, że takie eksperymenty z nowymi narzędziami edukacyjnymi są ważne, ponieważ pozwalają nam odkrywać nowe, bardziej efektywne sposoby przekazywania wiedzy (w tym dydaktykę online i dydaktykę spotkań hybrydowych). Warto wspomnieć także o tym, że poruszane tematy (np. samochody elektryczne, zanieczyszczenie powietrza, owady w mieszkaniu) są bezpośrednio związane z problemami, z którymi boryka się nasze środowisko. Zachęcony dobrymi rezultatami będę kontynuował w przyszłości, np. w formie cyklicznych webinarów lub innych wydarzeń online. A także radiowych podcastów. To dodatkowa współpraca z otoczeniem uniwersytetu i próba szerokiej, międzyinstytucjonalnej współpracy. Uniwersytet jest dobrym miejscem do odkrywania nowej, społecznej i edukacyjnej rzeczywistości i dobrym laboratorium do wymyślania nowych sposobów kooperacji i upowszechniania wiedzy.

7.11.2024

Biologia wokół nas - trzy książki

 

Lubię czytać literaturę faktu. I często wracam do podstawowych faktów biologicznych. Ukazała się właśnie trzytomowa "Biologia wokół nas", dostępna także w formie e-booka. Nie jest to pierwsza i nie jedyna całościowa książka, obejmująca podstawowe działy biologii (zobacz też Biologia Campbella). 

"Biologia wokół nas" to typowy, dobry podręcznik do biologii. Przydatny licealistom, studentom i nauczycielom. Oraz wszystkim tym, którzy realizują uczenie się przez całe życie. Bo w biologii ciągle się coś zmienia. Jest to najszybciej rozwijająca się dziedzina nauki w wieku XXI. Pojawiają się nowe odkrycia i nowe ujęcia np. powiązań filogenetycznych. Zatem, jeśli chcesz być na bieżąco z wiedzą biologiczną, to sięgaj do takich podręczników jak "Biologia wokół nas". By rozumieć otaczający nas świat.

W omawianym podręczniku jest wszystko co potrzeba. Może być dobrym uzupełnieniem do szkolnych podręczników do biologii na poziomie liceum. Przyda się także studentom i nauczycielom biologii na każdym etapie (łącznie z przyrodą). Podzielenie na trzy osobne tomy jest wygodne w czytaniu. Da sie utrzymać w ręku i można czytać nawet w łóżku. 

"Biologia wokół nas" ma układ dobrego podręcznika. Każdy rozdział zaczyna się ciekawym nawiązaniem do współczesnych problemów, np. jak ocieplenie klimatu wpływa na koralowce lub jak szukać życia na Marsie. Na początku każdego podrozdziału zawarte są cele kształcenia. To przydatne będzie zwłaszcza nauczycielom. Cele sformułowane są w formie poleceń np. "Wymień główne cechy charakterystyczne wspólna dla wszystkich organizmów żywych". Taka forma ułatwi także samodzielne uczenie się z tego podręcznika. Zawartość każdego podrozdziału jest bogato ilustrowana zdjęciami, schematami, porównaniami. Z pewnością ułatwiają one zrozumienie zawartej w podręczniku treści. Na koniec pojawia się "Podsumowanie i ocena" czyli zwięzłe podsumowanie treści podrozdziału i propozycje aktywności w ramach powtórzeń, np. "gdyby odkryto życie na innej planecie, to w jaki sposób można by określić, czy jego pochodzenie różni się od pochodzenia organizmów ziemskich?". Z pewnością ułatwi to powtarzanie z przetwarzaniem treści. To cechy dobrego podręcznika, zwłaszcza do samodzielnej nauki. Każdy rozdział kończy się wyróżnionym kolorowo podsumowaniem - różowe kartki łatwo wyszukać w książce, bez konieczności długiego kartkowania. W podsumowaniu znajdują się także pytania, ułatwiające samokontrolę zrozumienia treści. 

W "Biologii" znajdziemy sporo odwołań i przykładów różnorodnych badań naukowych. Ułatwi to rozwój myślenia naukowego i zrozumienie tego, jak nauka poznaje rzeczywistość.

Każda z trzech części kończy się takim samymi dodatkami: A. Drzewo życia (z filogenezą i zwięzłym, słownikowym opisanie wszystkich pojawiających się na ilustracji taksonów), B. Analiza danych: podstawy statystyki, C. Niektóre jednostki miar stosowane w biologii. Całość dopełnia słownik terminów biologicznych.

Treść, szata graficzna z ilustracjami, powtórzenia itp. są przykładem dobrego podręcznika. A takowy z biologią przyda się w każdym domu. W wersji papierowej lub e-bookowej.


  • Biologia wokół nas, H. Craig Heller, Sally D. Hecker, David W. Hall, Marta J. Laskowski, David M. Hillis, David Sadava. Tłumaczenie: Robert Konieczny, Przemysław Malec, Maria Pilarska, Aneta Słomka, Alina Stachurska-Swakoń, Łukasz Czepiński, Paweł Jedynak, Jan Pukalski, Adrian Arendowski, Jakub Baczyński, Agnieszka Adamska, Joanna Śliwowska. Wydanie/Copyright: wyd. I, 2024, Wydawnictwo Naukowe PWN. Duzy format, miękkie okładki.

6.11.2024

Zacznij tam, gdzie jesteś i z tym co masz

Ekspozycja w muzeum...

Jak zmieniać edukację lub postawy ludzkie? Czekać na lepszą sposobność, na sprzyjające okoliczności? Można, ale czasem okazuje się, że czekanie trwa wieczność. A przynajmniej zbyt długo. Można jednak inaczej, a za przykład niech posłużą słowa Arthura Ashe, amerykańskiego tenisisty:
 
Zacznij tam, gdzie jesteś,
użyj tego, co masz,
zrób, co możesz.

Nie czekaj. Nie zastanawiaj się, że może ktoś inny powinien od góry zacząć reformę/zmianę. Nie mów, że nie masz czasu na takie sprawy.  Że wiatr wieje w oczy i deszcz pada. Zrób to, co możesz, w tych konkretnych warunkach. Lepsze zrobione niż doskonałe. Bo czekając na doskonałe nie zrobimy nic. Więc lepszy rydz niż nic, lepiej zrobić to, co możemy niż dumać o doskonałości i tkwić w tym samym miejscu, złorzecząc na los i na nieodpowiednie warunki. Może inni mają więcej zasobów i lepsze sposobności. To oni zrobią więcej i lepiej. Albo i nie zrobią, bo będą czekać na jeszcze lepsze narzędzia i zasoby. 

To jest realistyczny minimalizm. Lub rozważny pragmatyzm. Małymi krokami można zajść daleko. Trzeba tylko zacząć. Z tym, co jest pod ręką, z zasobami, którymi już teraz dysponujesz. Że nie są doskonałe, że lepiej byłoby mieć więcej i w lepszym gatunku? Ale nie masz! Nie czekaj aż przestanie padać deszcz i wiatr przestanie wiać ci prosto w oczy. I że masz pod górkę. Owszem, w tym warunkach osiągniesz mniej. Tak bywa. Ale coś osiągniesz. Wielki świat składa się także i z małych rzeczy.

Na dzisiaj stać mnie na tyle. Wyszło krótko. Ale z wiekiem doceniam zwięzłość i konkrety. Szybko poznasz to, co najważniejsze. 

5.11.2024

Webinar: ekosystemy wodne w dobie kryzysu klimatycznego

 

Zapowiedź webinarium. Upowszechniam, bo za darmo. Dobrze więc, by dotarło do szerszego grona odbiorców. Zapowiedź pojawiła się już na Facebooku (https://fb.me/e/5NR5cGSVv)

WEBINAR: Ekosystemy wodne w dobie kryzysu klimatycznego
KIEDY: 19 listopada(wtorek),19.30
GDZIE: Wydarzenie odbędzie się na platformie edukacyjnej Be. Eco:
https://dte.digitaluniversity.pl/course/beeco

Interaktywny webinar na temat ekosystemów wodnych z uwzględnieniem wpływu zmian klimatu, zanikania bioróżnorodności, z przykładami technologii oraz z praktycznymi pomysłami na zajęcia z uczniami z różnych przedmiotów nauczania (biologia, geografia, chemia itd.). Czym są ekosystemy wodne i wodnobłotne (definicja), typy ekosystemów: jeziora, rzeki, strumienie, rowy melioracyjne, źródliska, zbiorniki okresowe, bagna i torfowiska. Co żyje w naszych wodach śródlądowych (jakie mikroorganizmy, rośliny, zwierzęta). Wpływ globalnych zmian klimatu na ekosystemy wodne, jakie skutki przynoszą susze i gwałtowne wezbrania po ulewnych deszczach. Dlaczego zmienia się różnorodność biologiczna w ekosystemach wodnych? Wpływ antropopresji w skali lokalnej oraz globalnych zmian klimatu, zmiany zasięgów występowania gatunków. Przykłady działań lokalnych: ogrody wodne w miastach, mała retencja. Znaczenie terenów podmokłych. Państwowy monitoring siedlisk i gatunków wodnych – wyniki badań wieloletnich, przykłady z gatunkami wodnymi.

Czy nowe technologie mogą pomóc w ochronie ekosystemów wodnych? Inspiracje do interaktywnych lekcji i projektów szkolnych, związanych z ochroną bioróżnorodności w ekosystemach wodnych. Zajęcia terenowe – dokumentacja drobnych zbiorników okresowych, źródeł i strumieni, odszukiwanie w terenie, opis warunków środowiskowych, mapka obiektu, otoczenie, inwentaryzacja źródlisk,  wydajność, temperatura, pH, własności hydrochemiczne, zaśmiecenie, część biotyczna, mapowanie, dokumentacja fotograficzna i upowszechnianie wyników w przestrzeni szkolnej (tradycyjna gazetka ścienna, szkolna konferencja i media społecznościowe). Analizy możliwe do wykonania w pracownic szkolnej. Co wynika z państwowego monitoringu siedlisk i gatunków, czy widać jakieś zmiany w skali wieloletniej? Analiza i interpretacja raportów z monitoringu siedlisk i gatunków.

 Co słuchacze będą robili w czasie webinarium? Wysłuchają i obejrzą prezentację, Wykonają notatki ze spotkania. Wezmą udział w dyskusji na czacie oraz w programie Mentimeter, zaplanują zajęcia terenowe w ramach wybranego przedmiotu, nawiązujące do bioróżnorodności w ekosystemach wodnych i zmian klimatu. Wykorzystają wybrane narzędzie GenAI do przygotowania materiałów na zajęcia terenowe i projektowe w klasie. Podzielą się z innymi swoimi pomysłami. 

Z ogłoszenia Be.eco:
Uczestnicy poznają praktyczne pomysły na zajęcia z uczniami z różnych przedmiotów nauczania (biologia, geografia, chemia itd.). Prowadzący podzieli się również inspiracjami do interaktywnych lekcji, zajęć terenowych i projektów szkolnych związanych z ochroną bioróżnorodności w ekosystemach wodnych.

Dzięki udziałowi w webinarze:
- zaplanujesz zajęcia terenowe w ramach wybranego przedmiotu, nawiązujące do bioróżnorodności w ekosystemach wodnych i zmian klimatu,
- wykorzystasz wybrane narzędzie GenAI do przygotowania materiałów na zajęcia terenowe i projektowe w klasie,
- będziesz mieć możliwość posłuchania o pomysłach innych uczestników i podzielenia się własnymi pomysłami.

Prowadzący: dr hab. Stanisław Czachorowski, prof. UWM, biolog, ekolog i entomolog zatrudniony w Katedrze Zoologii, na Wydziale Biologii i Biotechnologii, UWM w Olsztynie.
Nauczyciel akademicki, profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, biolog, ekolog, entomolog, popularyzator nauki, bloger i felietonista. Członek grupy Superbelfrzy RP. Poza zajęciami dla studentów prowadzi zajęcia dla słuchaczy studiów podyplomowych związanych z kształceniem nauczycieli, wykłady dla dorosłych oraz słuchaczy uniwersytetów trzeciego wieku oraz różnorodne wykłady i zajęcia praktyczne dla uczniów ze szkół w ramach projektów edukacyjnych oraz Uniwersytetu Dzieci. Inicjator i organizator olsztyńskiej kawiarni naukowej oraz pikników naukowych. Autor licznych artykułów dydaktycznych, broszur dla nauczycieli z zakresu edukacji ekologicznej i współautor podręcznika dla szkół. Zajmuje się także edukacją pozaformalną oraz dydaktyką online i dydaktyką z wykorzystaniem generatywnej sztucznej inteligencji.

3.11.2024

Cmentarny potlacz społeczeństwa konsumpcyjnego

Współczesny cmentarz. Drzewa tylko w okolicznym lesie, w tle. W mieście i tego nie ma.
 


Liczba wszystko zmienia. Jest nas 8 miliardów. I jesteśmy bogaci. Nawet po śmierci dużo konsumujemy. Taki potlacz* globalnego społeczeństwa konsumpcyjnego. Stać nas, to demonstracyjnie niszczymy zasoby środowiska. I swoją przyszłość.

Kiedy byłem małym chłopcem, a było to ponad pół wieku temu, to na cmentarzach były przede wszystkim drzewa i drewniane krzyże. Groby były głównie ziemne, czasem tylko z obmurówką lub ogrodzone żeliwnym płotkiem. Kamienne grobowce były rzadkością. Jako mały chłopiec stałem na takim wiejskim cmentarzu i zapalałem lampki. Nie było ich wiele. Głównie gliniane czarki. Wiatr często gasił płomień znicza i trzeba było zapalać od nowa. Zapałkami. Na cmentarzu były szutrowe (piaszczyste) alejki, dużo drzew i nieliczne światełka. Można powiedzieć, że bardzo uroczy klimat. I chodziliśmy od grobu do grobu, staliśmy, modliliśmy się w ciszy, spotykaliśmy się z rodziną. Poznawało się, gdzie kto z rodziny leży i jak jest spowinowacony. Starsi opowiadali, wyjaśniali rozległe koligacje. Samochodów było mało, więc przy cmentarzach było luźno. I nie było straganów.

A po wielu latach staliśmy się bogatym społeczeństwem. Robimy to samo co kiedyś tylko dużo bardziej. A ta ilość (liczba) ma kluczowe znaczenie. Pojawiły się plastikowe kwiaty – bo wiadomo, dłużej poleżą, nie zwiędną. Jako bogatsi zaczęliśmy stawiać „pomniki”, Drewniane krzyże z metalową blaszką zniknęły. Na tej małej blaszce było wypisane kto, kiedy się urodził i kiedy zmarł. Lakoniczna informacja. Ale wystarczyła. Żelazne krzyże były mniej liczne. Były trwalsze. Ale i na nich widać było upływ czasu. Teraz pojawiać się zaczęły murowane płyty i murowane krzyże. A potem całe kamienne grobowce. Z lastriko oraz pięknych kamieni, szlifowanych ze złoconymi napisami. Duże, kamienne, pięknie zadbane. Piękne a jednak ponure. A obok polbrukowe lub cementowe chodniki. Cała ziemia przykryta kamieniem lub betonem. I zniknęły drzewa z cmentarzy. Bo brakowało miejsca, bo korzeniami uszkadzały te piękne kamienne grobowce, no i liście spadały na groby. A to przecież nieładnie. A czasem wiatr wywracał drzewo lub gałąź spadała na te piękne i trwałem pomniki. Strata doczesności.

Dawniej listopadowe odwiedziny na cmentarzu to swoista rewia zimowej mody. Pokazać się dobrze odzianym, niech inni widzą. W tym względzie nic się nie zmieniło. Pokazujemy na różne sposoby na cmentarzu, że nas stać, że jesteśmy bogaci. Że możemy wydać dużo pieniędzy.

Jesteśmy bogaci, więc kupujemy dużo dużych zniczy. Stać nas. I te kamienne grobowe szczelnie przykryte są chryzantemami w doniczkach (kiedyś sadzono kwiaty po prostu na grobie, bo był ziemny i można było rośliny posadzić do ziemi). Dużo szklanych i plastikowych zniczy, a między nimi sztuczne kwiaty. Nawet znicze elektryczne z bateryjką. Świecą światłem sztucznym, póki bateria działa.

Robimy to, co dawniej, stajemy przy grobach, modlimy się. Ale dużo więcej niż kiedyś przynosimy jednorazowych rzeczy, które tak szybko stają się śmieciami. Taka ta nasza globalna cywilizacja z ogromną konsumpcją przy każdej okazji.

Te współczesne cmentarze są smutniejsze niż te dawniej. Po pierwsze nie ma drzew, po drugie trudno przejść między grobami, bo tak ciasno rozmieszczone są duże grobowce. Obok cmentarzy ogromne pojemniki na śmieci. Bo to kwiaty, znicze, opakowania. Mnóstwo tego. I ogromne parkingi. Wiatr nie gasi już płomieni bo szczelnie utulone są w plastikowych osłonkach. Roznosi tylko foliowe torebki i plastikową drobnicę. Na cmentarzu posprzątane, lecz poza nim już niekoniecznie. Bo wiatr poroznosił i poozdabiał okolice krzewy i drzewa, czasem przydrożne rowy...

Jest nas 8 miliardów, jesteśmy dużo bogatsi. Więcej grobów i coraz więcej ziemi bez drzew i skutej kamieniem. Smutne, kamienne i puste pustynie. Rozrastają się. A na nich ogromne ilości szybko przemijających materialnych wyrazów tradycji. Które szybko zamieniają się w śmieci. Ale kto się odważy wyłamać z tego wyścigu niby powiązanego z tradycją?

Coś się zmieniło. Jest nas więcej, jesteśmy bogatsi, więcej konsumujemy. Niby tradycja ale przecież inna, rozrośnięta. Śmiałbym nawet napisać, że wynaturzona. Może zatrzymajmy się na modlitwie – ona nie produkuje śmieci, nie zużywa zasobów ziemi. A teraz nawet po śmierci dużo konsumujemy. W pamięci o zmarłych zatruwamy przyszło żyjących. Coś warto zmienić. Może właśnie pola pamięci z nie skutą kamieniem ziemią i rosnącymi drzewami? Z pięknie i przyrodniczo przemijająca nasza doczesnością, bez nachalnego rozpychania się betonem by pokazać "tu jestem/byłem". Może alternatywą jest skromne bycie na Ziemi? Nawet po śmierci.
 
* Potlacz to tradycyjna ceremonia i praktyka społeczna rdzennych ludów Północno-Zachodniego Wybrzeża Ameryki Północnej, takich jak Haida, Tlingit, Kwakwaka'wakw. Jest to wydarzenie, podczas którego gospodarze (zazwyczaj wodzowie lub osoby o wysokim statusie) organizują uroczystość, na której rozdają prezenty gościom, aby zademonstrować swoją hojność, status społeczny i bogactwo. W czasie potlaczu często niszczono dobra materialne. Była to część ceremonii, która miała na celu zademonstrowanie bogactwa i statusu gospodarza. Niszczenie wartościowych przedmiotów, takich jak miedziane tarcze, koce czy inne cenne przedmioty, miało pokazać, że gospodarz jest na tyle zamożny, że może sobie pozwolić na takie straty. Było to również sposób na redystrybucję dóbr w społeczności, ponieważ po ceremonii goście często otrzymywali prezenty od gospodarza.

1.11.2024

Edukacja w Taplarach: kosiarze i sierpownicy

 

Ciągle z dużym zdziwieniem obserwuję szeroką i powszechną niechęć do zmian edukacji, nawet tych małych. Jeśli sięgnąć do starych książek, tych sprzed 100-50 lat, to o wielu zmianach już wtedy pisano i postulowano. I próbowano je wcielać w życie. Jak się okazuje wprowadzanie zmian idzie bardzo wolno. Z częstymi zwrotami ku przeszłości. Bezwład instytucjonalny jest bardzo duży. Dlaczego tak bardzo przywiązani jesteśmy do starych metod, mimo długoletniego niezadowolenia z ich nie najwyższej efektywności? 

Przypomina mi się książka "Konopielka" Edwarda Redlińskiego, jakże arcypolska. A może nawet ogólnoludzka. Innowacja rolnicza w postaci znanej już kosy lecz wykorzystanej do koszenia zboża napotyka ogromną niechęć, wręcz agresję. Bo dawniej żęło się sierpem a kosą to tylko trawę na siano koszono. Trudno zwolenników sierpa przekonać do kosy. Nawet polowy eksperyment, gdy jeden kosi kosą a reszta sierpem i teoretycznie łatwo porównać efekty, nie przynosi rozwiązania. Wzbudza tylko jeszcze większą agresję. Wbrew faktom, które można łatwo zobaczyć, zwolennicy sierpa nie tylko tkwią przy swoim lecz i z agresją napadają na kosiarza. Jeśli fakty przeczą ich przekonaniom - tym gorzej dla faktów.

Podobne sytuacje widać w edukacji. Nowatorzy spotykają się nie tylko z niechęcią lecz i często z agresją ze strony "konserwatystów". Nie tylko nie włączają się owi konserwatyści do zmian, nie tylko ciągle wypowiadają swoje mantry o "lepszości" metod podających, ale i aktywnie przeszkadzają wprowadzać zmiany. Sam nie zje a drugiemu nie da... chciałoby się napisać.

Bezwład instytucjonalny i społeczny jest duży. Czy sierpem można kosić zboże? Można. Lecz gdy uprawy sią dorodniejsze i bardziej gęste, znacznie lepiej sprawdza się kosa. Nie dlatego więc wykorzystuje się kosę bo sierp źle wymyślono lecz na skutek zmian w wydajności i sposobie uprawy, pojawiają się efektywniejsze metody. W wieku XXI koszenie ręczną kosą to też już przeżytek. I tylko zobaczyć je można w skansenach w formie historycznych rekonstrukcji. Postęp poszedł już daleko dalej. Nie tylko żniwiarki czy snopowiązałki lecz kombajny zbożowe pracują na współczesnych polach. Znacznie większa wydajność pracy i większe plony z hektara. Lepsze jest wrogie dobrego. O tradycji warto pamiętać, a nawet czasem ją wykorzystywać. Niemniej warto także myśleć o wydajności i dostosowaniu do warunków środowiska.

Co wymusza zmiany w edukacji? Dwa czynniki, po pierwsze postęp technologiczny, po drugie zmiany w krajobrazie społecznym. Szkoła wymyślona dla społeczeństwa przemysłowego jest mniej wydajna w społeczeństwie, którego rozwój oparty jest na wiedzy. Zmieniły się także warunki demograficzne i pojawiły się coraz liczniejsze ruchy migracyjne. Szkoła zaczyna funkcjonować w zupełnie innym krajobrazie kulturowym i cywilizacyjnym. Zmiany są niezbędne. Chyba, że zadowala nas regres...

W najbliższych latach możemy spodziewać się kilku kluczowych i głębokich zmian w edukacji. W zasadzie one już zachodzą. Wynikają z rozwoju technologii. Po pierwsze hiperspersonalizowana edukacja - dzięki zaawansowanym technologiom, takim jak generatywna sztuczna inteligencja, możliwe będzie dostosowanie programów nauczania do indywidualnych potrzeb i stylów uczenia się każdego ucznia. Prawie jak indywidualna guwernantka dla każdego a nie tylko dla bardzo zamożnych.  Po drugie stechnologizowany humanizm - integracja technologii z humanistycznym podejściem do nauczania, co pozwoli na rozwijanie zarówno umiejętności technicznych, jak i miękkich, takich jak krytyczne myślenie i empatia (4 K - kreatywność, kooperacja, komunikatywność i krytyczne myślenie). A czy w fabryce wczesnej epoki przemysłowej potrzebna była empatia i krytyczne myślenie? Po trzecie reaktywna adaptacja -  systemy edukacyjne będą musiały szybko reagować na zmieniające się potrzeby rynku pracy i społeczeństwa, wprowadzając nowe przedmioty i metody nauczania. Czy normalny, wieloletni cykl wymyślania programów nauczania, powolnego wdrażania nowych podstaw programowych, nowych podręczników nie jest czasem już zbyt wolny? Jak się w tym systemie odnajdą mikropoświadczenia i uczenie się małymi porcjami? I w końcu inkluzywna innowacyjność - zwiększenie dostępu do edukacji dla wszystkich grup społecznych, w tym osób z niepełnosprawnościami i mniejszości etnicznych (w tym migrantów), poprzez wykorzystanie technologii i innowacyjnych metod nauczania. To są oczywiście duże zmiany strukturalne. Mniejsze dotyczyć będą sposobu nauczania czyli tworzenia warunków do uczenia się, z inną rolą wykładów i metod podających oraz metod aktywizujących takich jak projekty i umiejętności praktyczne. Kiedyś dziecko uczyło się tego głównie w na podwórku i wielopokoleniowej rodzinie. Dzisiaj pokolenie singli i jedynaków znajdują się w innej sytuacji społecznej. Zmieniają się akcenty najpotrzebniejszych umiejętności i kompetencji do opanowania w zinstytucjonalizowanej szkole. A na dodatek wiedza jest w zasięgu ręki w każdym miejscu. Ręki z telefonem.

Zapewne jednym z powodów niechęci do zmian... jest konieczny wysiłek i strach przed porażką. Wychodzenie poza własną strefę komfortu.  Wysiłek - bo trzeba uczyć się nowych metod i rezygnować ze starych przyzwyczajeń. Potrzebny więc dodatkowy czas i wysiłek. Do tego potrzebna silna motywacja. Ponadto jest jeszcze strach przed porażką, że się nie uda. Trudne jest zwłaszcza uczenie się nowych technologii. Czy potrafię się nauczyć nowego i jak szybko? Wiem to po sobie ile czasu zajmuje mi uczenie się nowych nawyków, nowych scenariuszy zajęć (nawet jeśli to tylko niewielka modyfikacja). Od wielu miesięcy (a w zasadzie już kilku lat) uczę się nowych technologii by poradzić sobie z webinariami i kształceniem na odległość, np. w formie wykładów hybrydowych. Doświadczam to na sobie ile wysiłku i stresu przyprawia uczenie się nowych programów czy wykorzystywania technologii AI. Czy podołam? Przecież inni uczą się szybciej. I często mają więcej czasu na naukę. A jak ja poradzę sobie przy ograniczonych zasobach czasowych, intelektualnych, sprzętowych, organizacyjnych? Widzę ile musze się nauczyć i widzę, że nie zdążę, że nie dam rady. Ten pociąg zbyt szybko odjeżdża... Stąd może rodzić się frustracja i niechęć. Chyba, że zaakceptujemy swoją niedoskonałość i własne błędy. Chyba, że przestaniemy ścigać się z innymi. Sam doświadczam trudności i dyskomfortu, wynikających z konieczności zmian dydaktyki w małej i dużej skali. Ale czy upieranie się przy sierpie i niszczenie maszyn tkackich cokolwiek poprawi? Czy uratuje przed porażką i dyskomfortem? Nie!

Opór wobec zmian w edukacji jest zjawiskiem zastanym i złożonym, wynikającym z głęboko zakorzenionych tradycji oraz instytucjonalnego bezwładu. Jednak w obliczu dynamicznie zmieniającego się świata, w czasach trzeciej rewolucji technologicznej, postępu technologicznego i społecznego, konieczne jest otwarcie się na innowacje i adaptacje do nowych realiów. Tylko w ten sposób możemy zapewnić, że system edukacji będzie skutecznie przygotowywał kolejne pokolenia do wyzwań przyszłości. I tylko czy z otwarciem na zmiany oraz gotowością do ciągłego uczenia się poradzi sobie przeciętny nauczyciel w swojej codziennej pracy? Musi zaprojektować nowe warunki także dla siebie. Bo zmienia się rzeczywistość nie tylko uczniów, ale i nauczycieli, tu i teraz. 

Ważne pytania, które się rodzą to: 
1. W jaki sposób można zwiększyć motywację nauczycieli do wprowadzania innowacji? 
2. Jakie są najważniejsze kompetencje, które powinien posiadać nauczyciel XXI wieku? 
3. Jakie są nasze, społeczne oczekiwania wobec przyszłości edukacji? 
4. Jaka jest rola rodziców w procesie zmian w edukacji? 
Nie potrafię jeszcze odpowiedzieć na te pytania. Ale będę szukał na nie odpowiedzi. Także dla siebie, by się odnaleźć w trudnej i ciągle zmieniającej się rzeczywistości.