 |
Samosiejki na balkonie, gęsiówka piaskowa i mniszek lekarski na pierwszym planie. |
Czytam teksty Pawła Lęckiego na Facebooku. Są smutne i długie. Pisze pięknie choć pesymistycznie i tylko na Facebooku. Co jest dla mnie fenomenem. Długie teksty na Facebooku? Dla mnie, jako dyslektyka, to zbyt trudne. Na blogu łatwiej poprawiać, edytować i znowu poprawiać. I łatwiej wracać. Pisać długie teksty na Facebooku, gdy większość jedynie przewija (skroluje)? A tu trzeba się zatrzymać i przeczytać długą relację. Opis współczesnego świata dzień po dniu. Długie i pesymistyczne. Podwójnie trudne. Chcielibyśmy nieustającej, łatwej i prostej zabawy, jak na Tik-Toku. Przypominają mi się słowa Stefana Żeromskiego, te o rozdrapywaniu ran, by nie zabliźniły się błoną podłości.
Pan Paweł Lęcki ostatnio napisał "mógłbym w ogóle stąd zniknąć i zająć się na przykład hodowlą kwiatów na balkonie." Czytam jego długie i krótkie teksty na Facebooku, choć nieregularnie. I brakuje mi, gdy nie mogę znaleźć jego tekstu (czasem algorytm Facebooka je chowa). Są przeważnie smutne (teksty a nie algorytmy, choć tego drugiego bym nie wykluczał). Codzienne streszczanie wydarzeń w Polsce i na świecie. Świat w pigułce.
Kwiatki na balkonie można hodować równolegle z pisaniem, drogi Panie Pawle. Te kwitnące z nektarem to będą opowieści dla owadów, pisane innym, biologicznym językiem. Kwiatki w sensie rośliny. Nie tylko te kwiatowe (nasienne). Trochę ziemi w skrzynce, może być ziemia jałowa, taka byle jaka, z podwórka, co oddawać będzie trudy codziennego życia. Tak, tak, rośliny i zwierzęta w mieście nie mają lekko. I można je obserwować. Pozwolić rosnąć.
Można tylko wystawić skrzynkę z ziemią i czekać aż samo coś urośnie. Nasiona będą w glebie (glebowy bank nasion) albo wiatr coś przyniesie z pobliskich wysp bioróżnorodności. Można także samemu coś przynieść z wycieczki miejskiej lub podmiejskiej, jakieś nasiona. Pole do obserwacji nad przemijaniem w skrzynce balkonowej.
Zmaganie się „chwastów” z życiem. Czasem jakieś owady odwiedzą. Kałuży nie będzie ale zdjęcia także można robić. Świat, który odbija się w tym, co rośnie i żyje w skrzynce balkonowej. Tym, co zmaga się z życiem.
Bo wyrośnie to, co wynika z przeszłości, zawartej w glebowym banku nasion. Oraz to, co w pobliżu w małych wyspach bioróżnorodności.
To, co obok, wpływa na to co tu i teraz. jednym słowem wszystko ze wszystkim jest powiązane i wszystko ze wszystkiego pochodzi.
A wyżej fotograficzny przykład z mojej skrzynki balkonowej. Rzadko tam tak bywa, bo żona sadzi porządne kwiaty z kwiaciarni. Ja wolę te dzikie, samosiejki. Zawsze jednak zostanie jakaś zapomniana doniczka w kącie, czekająca na zasadzenie czegoś pięknego. I funkcjonuje jako mała wyspa bioróżnorodności, produkująca propagule. Dzikie i samoistne, jeszcze nie uporządkowane ludzką ręką i specyficznym poczuciem porządku, kontroli. Wolę landart i niekoszone miejskie trawniki od "zadbanych" rabat kwiatowych. Nie narzucać lecz wspierać to, co się samo rozwija. Wspierać dosiewaniem, architekturą krajobrazu, niewielkimi zabiegami.
Tak jak Paweł Lęcki czuję się w obowiązku opowiedzieć i opisać świat i bieżące wydarzenia. Bo bez tego opisania stają się jakieś niezauważone, nieważne, nieistniejące. Lubię smutne pisarstwo Pawła Lęckiego (choć nie lekko się czyta o złych stronach naszej rzeczywistości), bo pisze niejako za mnie o tym co złe i smutne, z czym trudno się pogodzić, co boli. Skoro jest, w pisarstwie Pawła Lęckiego, dostrzeżone, to ja już nie muszę opisywać, marudzić, kasandrzyć. On to robi za mnie. A z pewnością przyjemniej pisze się o radosnych i szczęśliwych chwilach, o pięknie i nadziei. Pisze za mnie i za wielu. Być może dlatego ma tak dużo czytelników (subskrybentów, obserwujących jego profil). Ludzie nie lubią złych wiadomości, wolą ułudę byleby była optymistyczna. A jednak potrzebujemy prawdziwego, pełnego obrazu świata. Na łące są nie tylko kwitnące rośliny, do których przylatują trzmiele i motyle. Są także krowie odchody, do których przylatują muchy i żuki gnojarze.
Staram się nie marudzić (zbyt często) by nie zatruwać goryczą innym życia. I sobie. Z pisarstwem Pawła Lęckiego jest inaczej - czytasz tylko wtedy, kiedy chcesz. Nie wciska się na siłę przed niczyje oczy. Choć i tak nie brakuje niezadowolonych, że pisze i czytają by krytykować. Staram się nie marudzić by nie zgorzknieć. Paweł Lęcki robi to za mnie. Łyka tę truciznę świata, bierze smutki "na klatę" za innych. I pomaga je dostrzec, bo chcemy dostrzegać pełnię świat a nie tylko kolorowe reklamy.
Czytam i zgadzam się z dostrzeganą przez niego szarzyzną, niewygodą codziennego świata. Jest potrzebny. Jako ten, który dostrzega i opisuje. Ktoś o bystrzejszym, społecznym, wzroku i wrażliwszej spostrzegawczości. Dostrzega niewygodne zło więc ja mogę szukać promyków nadziei. Tu i teraz. Mogę próbować czynić świat piękniejszym. Trudno jednak skupiać się na piękniejszych chwilach, gdy się przemilcza zło, dziejące się tuż obok. To byłoby oszustwo. Świat musi być opisany, opowiedziany, dostrzeżony i przemyślany. W każdym jego aspekcie. Przemilczanie zła z brudnej, ulicznej kałuży byłoby jakimś oszustwem i krzywdą, wyrządzaną tym cierpiącym, zasmuconym, przygaszonym, plączącym. Tu i w Ukrainie. Dostrzeganie negatywnych skutków głupoty działań pisowskiej władzy, przekrętów, jakie czynią, demoralizację jaką wywołują swoimi obłudnymi działaniami nie tylko w propagandowej telewizji i mediach, swoją niekompetencją w działaniach gospodarczych i społecznych. Ktoś to opisywanie musi wziąć na siebie, By inni nie musieli tego przeżywać tak intensywnie i byli wolni od tego pesymistycznego brzemienia. Przynajmniej w części.
Lubię czytać relacje Pawła Lęckiego, bo są skrótem wydarzeń, przeglądem wiadomości w skrócie i to ładnie językowo opisane. Nowa forma literatury na Facebooku, znak czasu. Smutek oddaje i moje niepokoje, np. ocieplaniem się klimatu i skutków z tego wynikających, katastrofą w edukacji itd. A najbardziej irytujące jest to, że większości można byłoby uniknąć, wystarczyłoby tak niewiele w zakresie ludzkiej aktywności. Irytująca i dołująca jest ta samodestrukcyjna głupota społeczna. Dlaczego jest gorzej gdy mogłoby być lepiej? Trudno mi to zrozumieć. I jeszcze trudniej zaakceptować. Krytykowanie i opisywanie jest pierwszym krokiem niezgody na taki świat. Tkwię w beznadziejnej próbie zmieniania na lepsze.
I spisuję swoje refleksje. Bo świat nieopisany byłby jakimś ludzkim zaniedbaniem.