Kwitnąca, jesienna, żółta nawłoć, późna lub kanadyjska. Współczesna oznaka nadchodzącej jesieni? |
Od jakiegoś czasu spotykam się coraz częściej z utożsamieniem nawłoci z mimozą, że nawłoć to polska mimoza. Bardzo mnie to zaintrygowało i zacząłem poszukiwania. Zapewne nie wszystko odkryłem, więc jest jeszcze sporo do zbadania dla kolejnych poszukiwaczy etnograficzno-poetycko-przyrodniczych. A co wyszukałem i odkryłem teraz wam przedstawiam.
Bo skoro w piosence jest, że mimozami jesień się zaczyna a od jakiegoś czasu we wrześniu widzimy za oknami kwitnące nawłocie, to pewnie te obce i inwazyjne nawłocie są mimozami? Jakąś nazwą ludową? Okazuje się, że nie były ale teraz się stają. Już są. Wszystko za sprawa tego, że źle zinterpretowaliśmy to, co poeta miał na myśli i skojarzyliśmy ze współczesnym widokiem za oknem.
Ale po kolei. Mimoza to zupełnie inna roślina niż nawłoć. Trudno je ze sobą pomylić, ani kolor kwiatów się nie zgadza, ani tak charakterystyczna relacja jak u mimozy. Już prędzej niecierpek (też żółto kwitnący) mógłby być pomyłkowo uznany za polską mimozę. Ale nawłoć? I to ta kanadyjska czy późna, które przywędrowały z Ameryki? Nic jednak nie przesądzajmy, bo kręte są drogi nazewnictwa ludowego. Warto je zbadać.
"Mimozami jesień się zaczyna..." - tę piosenkę Czesława Niemena znają chyba wszyscy. Ale nie wszyscy zapewne wiedzą, że to słowa wiersza "Wspomnienie" Juliana Tuwima. Piosenka Czesława Niemena zaistniała w 1967 roku. A sam wiersz Julian Tuwim opublikował już w 1922 w tomiku pt. Siódma jesień.
Najpierw szukałem w starych nazwach ludowych – tam wyraźnie nawłoć jest nawłocią a mimoza mimozą. Pierwsze pytanie, czy na początku XX wieku inwazyjne nawłocie były tak liczne jak obecnie, po niemalże stu latach? Czy Julian Tuwim widział wczesną jesienią żółte nawłocie? Osobiście wątpię, ale można to byłoby chyba sprawdzić w różnych publikacjach botanicznych czy raczej fitosocjologicznych, może na zdjęciach historycznych. I chyba wtedy, gdy po raz pierwszy Czesław Niemen śpiewał tę znaną nam piosenkę, to jeszcze inwazyjne nawłocie nie były tak pospolite jak teraz. Owszem, jest rodzimy gatunek nawłoci, też żółto kwitnący. To nawłoć pospolita, mniejsza i mniej pospolita od tych inwazyjnych.
W Wikipedni, w haśle o nawłoci znajdujemy: „Rozpoczynająca wiersz mimoza, to nawłoć pospolita o żółtych, drobnych kwiatach, która bywa nazywana polską mimozą”. Tak więc we współcześnie popularnej encyklopedii, z której wszyscy korzystają, jest już zrośnięta nazwa mimozy z nawłocią pospolitą. Ale my za oknami widzimy łany inwazyjnej nawłoci kanadyjskiej i nawłoci późnej! A nie nawłoci pospolitej!
„Nawłoć pospolita (Solidago virgaurea L.) – gatunek rośliny wieloletniej należący do rodziny astrowatych. Inne nazwy zwyczajowe (dawne i ludowe): polska mimoza, złota dziewica, złota rózga, złotnik, włoć, prosiana włoć, głowienki czerwone, urasz. Występuje w Europie i Azji. Jest pospolity w całe Polsce.” Nie wiem skąd informacja o "polskiej mimozie", źródło na Wikipedii odsyła do współczesnej książki.
Nawłoć pospolita rośnie na polanach i w widnych lasach, na suchych łąkach. Jest rośliną trującą dla bydła domowego. „Może powodować zatrucia, objawiające się gorączką, obrzękami i nadmiernym wydalaniem moczu. Kwitnie od lipca do września.” (za Wikipedią). Tak więc kwitnie już w lipcu, z tego powodu nie mogła być uznana za zwiastun jesieni w przekazach ludowych. Co innego z nawłocią kanadyjską czy nawłocią późną – te zakwitają później, już w sierpniu a do niedawna obficie kwitły we wrześniu i październiku. Czy Julian Tuwim widział kwitnące inwazyjne nawłocie jesienią i umieścił je w swoim wierszu?
Sięgnijmy do utworu i poszukajmy co ewentualnie poeta miał na myśli (wytłuszczenia moje)
Mimozami jesień się zaczyna,
złotawa, krucha i miła,
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni,
gdym wracał zdyszany ze szkoły,
a po ulicach w lekkiej jesieni
fruwały za mną jasne anioły.
Mimozami zwiędłość przypomina
nieśmiertelnik żółty - październik.
To ty, to ty, moja jedyna,
przychodziłaś wieczorem do cukierni.
Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
w parku płakałem szeptanymi słowy.
Księżyc z chmurek prześwitywał jesienny,
od mimozy złotej majowy.
Ach czułymi, przemiłymi snami
zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
w snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
jak ta złota, jak ta wonna wiązanka.
Co jest żółte w wierszu? Po pierwsze żółty jest październik. A być może październik żółty jest od żółtych liści. Księżyc jesienny prześwitywał i też był żółty, od mimozy złotej był jak majowy. Tu mamy wyraźne powiązanie mimozy ze złotym kolorem i wiosną. Potem jest złota, wonna wiązanka. Rzeczywiste nawiązanie do znanej wtedy mimozy jest w słowach „Mimozami zwiędłość przypomina”. Liście mimozy, po dotknięciu niejako więdną. Tuwim znał więc mimozę prawdziwą. Ale ona nie kwitnie na żółto tylko na różowo czy fioletowawo (choć są gatunki mimoz, kwitnące na żółto - w rodzaju mimoza jest wiele róznych gatunków). Do jesieni odnoszą się także "jasne anioły", które fruwały po ulicach "w lekkiej jesieni". Podmiot liryczny miał także czułe, przemijające i gasnące o poranku (niczym dotknięte liście mimozy) sny. Czy wiosenna i wonna wiązanka ze złotych w kolorze kwiatów, to nasze jesienne nawłocie? Te kwiaty to coś innego. W wierszu jesień zaczyna się mimozami (także jasnymi aniołami) ale nie kwiatami lecz czymś, co więdnie, co jest kruche. To może jakieś uczucia, jakieś sny? Żółte (złote) kwiaty są w wierszu skojarzone z wiosną. Jesień jest żółta w październiku, ale Tuwim nie wskazywał na żółte kwiaty. Tak mi się przynajmniej wydaje.
No dobrze, to hipoteza wynikająca z subiektywnej analizy wiersza. A z poezją jest tak, że jest nieokreślona, rozmyta znaczeniowo i nieprecyzyjna. Nauka wręcz przeciwnie – dba o jasność i jednoznaczność przekazu, nawet kosztem piękna słów i napisanych zdań. Moim zdaniem poeta miał co innego na myśli niż my, słuchając w wieku XXI piosenki Czesława Niemena. Widzimy swoimi oczami nasz współczesny świat i obraz przyrody z gatunkami obcymi i bardzo zmienioną już przyrodą. Tak bardzo zmienioną, że wiele przysłów jest już nieaktualnych. Jaka była jesienna przyroda na początku XX wieku?
Mimoza (Mimosa), inaczej czułek – rodzaj tropikalnych roślin, rozpowszechniony w Ameryce Południowej oraz na wyspach Oceanu Spokojnego. „Wyróżnia się niezwykłą czułością na dotyk (tigmotropizm). W momencie dotyku roślina reaguje zamykaniem (składaniem) liści (ruchy sejsmonastyczne).” (Za Wikipedią)
Dlaczego nawłoć pospolita miałaby być nazywana polską mimozą? Ani kwiaty niepodobne, ani ruchy sejsmonastyczne. Nawłoć nie jest czuła i wrażliwa na dotyk. Ani nawłoć pospolita, nasza rodzima, ani ta kanadyjska czy późna. Co poeta miał na myśli? Nie wiemy, ale przez przypadek, przez popularną piosenkę zaczęliśmy ją utożsamiać z żółto-kwitnącą nawłocią kanadyjską i nawłocią późną, gatunkiem obcym i nowym w naszej przyrodzie. Tak jak w przyrodzie tak i w kulturze obserwujemy ewolucję słów i zmianę znaczeń.
Jak już wspomniałem, zajrzałem do starej książki (właściwie reprintu): Erazma Majewskiego pt. Słownik nazwisk zoologicznych i botanicznych polskich, zawierający ludowe oraz naukowe nazwy i synonimy polskie, używane dla zwierząt i roślin od XV-go wieku aż do chwili obecnej. Tom II, Słownik łacińsko-polski, Warszawa 1894. Ukazała się jakieś 25 lat przed publikacją wiersza Juliana Tuwima. Był to więc stan ówczesnej wiedzy, zebranej z różnych książek. W takim świecie językowym wyrastał Tuwim.
W dziele tym nawłoć to Solidago. Polskie nazwy dla Solidago: nawłoć, prosiana włóć, prosianowłóć, szywyecz, zywiecz, odnotowano także nazwy z innych języków (tamtego czasu) – czeskie: celik, zlatobyl, chorwacki i serbsk:i zlatnica, zlatošibka. Dla Solidago virgaurea: głowienki czerwone, nawłoć pospolita, prosiana włoć, prosiana włoć zwyczajna, prosiana włóć, rózga pasterska, trank, wężowy trank, wężowe ziele, włoć, złota rózga, Nie ma najmniejszego śladu o mimozie lub czymś podobnym.
W tej samej książce dla łacińskiej nazwy Mimosa: akacya, czułek, czułodrzew, mimoza, mora, nietykałek, olbrzystrąk, przyudzielnik. Dla Mimosa pudica – czułek, sensytywa, wstydlinka. Tu także nie ma żadnego podobieństwa z nawłocią pospolitą, naszą krajową i od dawna znaną rośliną. Nie ma też wzmianki o nawłoci późnej czy kanadyjskiej. Te inwazyjne wtedy nie były jeszcze znane i wymieniane w publikowanych książkach.
Teraz pospolite są dwa gatunki obce i inwazyjne (oraz ich mieszańce): Nawłoć późna Solidago gigantea i nawłoć kanadyjska (S. canadensis), oba gatunki kwitną od sierpnia do października. Nawłoć późna znana jest w Polsce od 1853 r., kanadyjska notowana w Polsce od 1872 roku. (Źródło: Rośliny leśne, Leokadia Witkowska-Żuk, Multico 2013, Warszawa). Teoretycznie były obecne w czasach Tuwima i Niemena. Ale czy były wtedy pospolite? Tak jak teraz? Chyba jeszcze nie. Majewki w swoim dziele nawet ich nie wymienia, czyli były nieznane lub jeszcze nie funkcjonowały w piśmiennictwie. przyrodniczym.
Starałem się wykazać, że nazywanie nawłoci polską mimoza to zupełna nowość. Zrodziła się z przypadku i skojarzenia słów piosenki z obecnym widokiem za oknami. Z nazwami potocznymi i tymi ludowymi jest tak, że decyduje uzus a nie logika. I nic nie poradzisz z tą polską mimoza.
Można oczywiście podjąć dociekliwe poszukiwania by sprawdzić od kiedy i jak do obiegu powszechnego dostała się nawłoć pod nazwą polskiej mimozy. Trzeba by tylko przekopać się przez teksty publikowane w gazetach i książkach. A sądzę, że raczej w internecie. Bo moim zdaniem nawłoć stała się polską mimoza dopiero w wieku XXI.
Co poeta miał na myśli? Przypomnijcie sobie przy okazji lekcje z języka polskiego. Może ta analiza wierszy nie jest taka niepotrzebna jakby się nam kiedyś zdawało? Pomyłek wśród artystów jest więcej, czego koronnym przykładem jest pomnik chrząszcza w Szczebrzeszynie, który wcale chrząszczem nie jest.