Fot. Joan Carles Hinojosa Galisteo, Wikimedia Commons |
Obecnie w przyrodzie zachodzą bardzo głębokie i szybkie zmiany, m.in. za sprawą globalnego ocieplenia (ale nie tylko z tego powodu). Widać szybkie procesy sukcesji ekologicznej, przebudowy całych ekosystemów, zmiany zasięgu występowania wielu gatunków grzybów, roślin i zwierząt, wymieranie gatunków i ewolucja innych. Potrzebne są liczne i różnorodne obserwacje, by potem przeprowadzać analizy na dużej liczbie danych. Parafrazując można napisać: żniwo wielkie tylko mało jest żniwiarzy. Także i Ty możesz dołączyć. Nauka jest kolektywna i konektywna.
Na przełomie XIX i XX w. na terenie Prus Wschodnich w wielu szkołach prowadzono obserwacje terminu zakwitu różnych roślin zielnych i drzew. Gdyby te obserwacje powtórzyć w tych samych miejscach, byłby wspaniały materiał do porównań i analiz długoterminowych. Podobnie z obserwowaniem owadów - wolontariusze-przyrodnicy mogą zbierać w wielu miejscach proste dane o obecności tych czy innych gatunków, a naukowcy w ośrodkach akademickich mogą te dane profesjonalnie i obiektywnie analizować oraz wyciągać wnioski nie z jednostkowych obserwacji ale z dużego materiału porównawczego.
Jednym z wielu przykładów jest gliniarz naścienny. Warto jednak zaznaczyć, że jest więcej podobnych gatunków, a zatem nie każda gliniana baryłka z pająkami to jego dzieło. Sceliphron destillatorium czyli gliniarz naścienny należy do rodziny nękowatych (Sphecidae – ta rodzina błonkoskrzydłych jest zdolna do budowy gniazd i opieki nad potomstwem). Znany też pod nazwą formierz oraz szczerklin pająkówek. Jest to bardzo duża i smukła żądłówka o cienkim, żółtym styliku; pozostałe tergity odwłoka są zabarwione na czarno. Tułów także jest czarny. Odnóża są żółtoczarne. Nasadowy człon czułków żółty. te cechy powinny ułatwić identyfikację owadów dorosłych. Ale warto zrobić zdjęcie do dokumentacji, w różnych ujęciach. Wtedy łatwiej o konsultacje ze specjalistą i weryfikację swojej obserwacji.
W Polsce dawniej gliniarz naścienny obserwowany był rzadko, obecnie lokalnie jest pospolity i liczny, zwłaszcza na południu kraju. Sprzyja temu także jego medialna sława, czasem opisywany jako czarny szerszeń (prawda, że nazwa groźna i zwracająca uwagę?). Na czerwonej liście zwierząt wymarłych i zagrożonych znalazł się w kategorii NT. Wobec licznych, nowych stwierdzeń należałoby chyba status zmienić.
W Polsce gatunek tej "osy" niemal wyłącznie występuje w warunkach synantropijnych. Spotkać go można w pobliżu budynków mieszkalnych, lub gospodarczych. Także w miastach. Może dlatego jego obecność tak szybko została odnotowana i utrwalona w mediach? To, co z dala od naszych domów, mniej jest zauważalne. Gliniarz naścienny osiąga wielkość 16-25 mm. Owady dorosłe zobaczyć można od końca maja do połowy września.
Prawdopodobnie występuje już w całym kraju, ale chyba sprzyjają mu warunki, stworzone przez człowieka. Być może mniejsza jest tu konkurencja i więcej jest luk ekologicznych. A może warunki klimatyczne i pokarmowe są bardziej odpowiednie? Być może jego ekspansja związana jest z ociepleniem klimatu i/lub antropogenicznymi przekształceniami środowiska. Tam gdzie jedne gatunki giną, tam inne znajdują dla siebie dogodną przestrzeń do życia. Dlatego własnie potrzebne sa liczne obserwacje i to na wielu różnych gatunkach, by uogólnienia były bardziej wiarygodne.
Dotychczasowe dane wskazują że najliczniejszy jest w południowo-wschodniej części Polski. Dorosłe odżywiają się nektarem spadzią. Ale dla swojego potomstwa łowią i paraliżują pająki, które umieszczają po kilka w jednej komorze (podobne do nich błonkówki z rodziny nastecznikowatych chwytają po jednym pająku na larwę). Jest to "osa" samotna, nie tworzy rodzin, dlatego porównanie do "czarnego szerszenia" jest nietrafne. Użądlenie (w obronie własnej) gliniarza naściennego nie jest bolesne.
Podobnie wygląda Sceliphron spirifex (nie wykazany jak na razie z obszaru Polski) różni się czarnymi tegulami i czarnym pierwszym członem czułków.
Komórki z pokarmem dla larwy buduje z gliny, dlatego gliniarze występują w pobliżu zbiorników wodnych. Sparaliżowane żądłem pająki są żywe - dzięki czemu pokarm dla larwy jest cały czas świeży, ale jednocześnie są unieruchomione (sparaliżowane) - dlatego nie uciekają i nie stanowią zagrożenia dla larwy. Wszak było nie było pająki są owadożernymi drapieżcami. W pojedynczej komórce może być nawet 15, zwykle jednak jest ich 4-6 pająków.
Baryłkowate, gliniane komórki często spotkać można w domach i siedzibach ludzkich, na lampach, czasem na torbach itd. "Gniazdo" składa się z kilku (czasami nawet do 30- 65) komórek o średniej długości 3 cm, szerokości 1,4 cm. W środowisko naturalnym gniazda są zbudowane w niszach skalnych, pod zwisającymi kamieniami, w dziuplach drzew, na spodniej stronie gałęzi drzew, pod mostami, pod dachami i okapami domów i innych budynków. Od górnej strony gniazdo jest pokryte wspólną grubą warstwą gliny i przypomina dużą bryłę gliny przymocowanej do podłoża. W ludzkich siedzibach mogą być tylko same baryłki, bez wspólnej okrywy. Być może dlatego, że jest bardziej sucho i nic z góry nie kapie. Prawdopodobnie gliniarz naścienny w swym behawiorze ma preadaptacje ułatwiające przystosowanie się do warunków synantropijnych. I to jest kolejny temat do obserwacji - jak następuje przystosowanie się różnych gatunków do warunków miejskich. Bo w miastach procesy sukcesji, synurbizacji i ewolucji przebiegają obecnie bardzo szybkie. Na naszych oczach.
Można go zobaczyć przelatującego wzdłuż ścian budynków, przy oknach, pod dachem, przy krzewach, na łąkach, a także czasem na wilgotnej ziemi – zbierającego glinę na budowę gniazd. Należy bowiem do rodziny grzebaczowatych.
Niżej zdjęcia, które otrzymałem od czytelników mojego bloga, z zapytaniem co to za stwory i skąd się w ich domach wzięły:
Po pierwszej publikacji na moim blogu, informacja rozeszła się po "świecie" i czasem odnajduję liczne ślady:
"Pani Beata znalazła w żyrandolu w kuchni dziwne kokony. Jeden pękł i wysypały się z niego martwe (pozornie) pająki. Coś okropnego! Okazuje się, że to sprawka gliniarza. Zamiast zadzwonić na policję, pani Beata porobiła zdjęcia i napisała do profesora Stanisława Czachorowskiego, który wywiódł z tego zdarzenia taką oto historię. (...)Kokon w żyrandolu (...) Właśnie w kuchni w żyrandolu znalazłam dwa kokony. Podczas ich usuwania jeden pękł i wysypały się z niego 24 martwe pająki. Do jednego pająka przytwierdzona była żółta larwa. Widok był tak zaskakujący, że zrobiłam zdjęcia. Drugi kokon w stanie nienaruszonym zostawiłam. Pozdrawiam, Basia. Pani Basia się myli: pająki nie są martwe, tylko sparaliżowane. Jedna samica musi zebrać około 100 pająków, żeby wyżywić swoje potomstwo. Ciekawe, czy gliniarze mogą wywrzeć jakiś zauważalny skutek w liczebności pająków? (...) Inwazja afrykańskiej osy. Gliniarz naścienny to gatunek dość egzotycznej osy, entomologom znany jest także pod nazwą szczerklina pająkówka. Jest to gatunek południowy, wywodzący się ze środkowej, zachodniej i południowo-zachodniej Azji. Gliniarz naścienny (Sceliphron destillatorum) to osa z rodziny grzebaczowatych (Sphecidae) od jakiegoś czasu obserwowana w Polsce. Areał występowania tego gatunku sięga po Mongolię, Kazachstan, Iran, aż po Chiny. Obecnie obserwowany jest w Afryce a także w Europie w rejonie śródziemnomorskim. W Polsce po raz pierwszy został zaobserwowany w 1968 r. w Czesławicach k. Lublina. Potem widziano go w Bieszczadach i w Beskidzie Niskim, w Ojcowskim Parku Narodowym i Krakowie. W 2013 roku odnotowano jego obecność w Chęcinach koło Kielc, w Hecznarowicach (woj. śląskie), pod Krakowem. W 2014 wyrywkowe informacje dotyczą obecności gliniarza na Śląsku, w Chorzowie, w Mielcu, w Kielcach, w Lubelskiem i w Brodnicy (to już blisko Warmii i Mazur!). Jeśli obserwacja jest poprawna, to byłoby najdalej wysunięte stanowisko na północ. Przedstawialiśmy już tę osę w naszym serwisie. Najprawdopodobniej jego ekspansja wiąże się z ocieplaniem klimatu. Wszystkie powyższe informacje pochodzą z siedzib ludzkich. Nie należy jednak wyciągać z tego wniosku, że gatunek preferuje nasze domy. Bo zbyt mało jest badań i poszukiwać i terenie. Możliwe, że jest u nas gatunkiem synantropijnym, a w naszych domach ma po prostu cieplej. Na pewno dobrze w naszych domach się czuje. Być może rozwiązaniem byłoby stawianie tak zwanych „hoteli dla pszczół” – tworząc dogodne miejsce do budowy gniazd. I wilk byłby syty (znaczy gliniarz naścienny) i owca byłaby cała (czyli my nie bylibyśmy w strachu)."
Po likwidacji serwisu Blox, przeniosłem wpisy ze starego bloga na nowy adres (https://czachorowski.home.blog/ ) ale komentarze przepadły. Dlatego, korzystając z wcześniejsze archiwizacji komentarzy, część z nich zamieszczam niżej. Przez kilka lat sporo się tego nazbierało.
- W 2013 r. w lipcu pierwszy raz zauważyłam gliniarza w Chęcinach koło Kielc jak zbierał mokrą glinę. Jest dosyć duży więc trudno go nie zauważyć (Anita)
- Od lipca tego roku (2013) nie mogę pozbyć się tego paskudztwa. Każdego dnia, przykleja się do pościeli i pozostawia plamy, kokonów na dzień robi od 4 do 6 szt. Ja odkryłam gliniarza dzisiaj (2013) pod dachem, wciska się w szparę między ścianą domu, a drewnianym belkowanym dachem. Trochę mnie przestraszył, mam tylko nadzieję, że nie jest groźny dla człowieka.(Karolina)
- W zeszłym roku przypadkiem odkryłam kokony gliniarza naściennego w kartonie w mieszkaniu. Był wielki szok a potem akcja wyrzucenia świństwa i zakładania moskitier w całym mieszkaniu. Niestety właśnie przy jednym (i tym samym) oknie znalazłam już czwartą osę po nie właściwej stronie moskitiery. Jak się tego pozbyć, jak nawet nie wiem gdzie są gniazda?! Pomóżcie, bo wizja mieszkania z osami jest dla mnie zbyt przerażająca. ...
- A ja właśnie wczoraj wywaliłam takie gniazdo spod kasety na roletę materiałową, w domu na oknie, osa była zła ...jak osa…. i kilkanaście porażonych pająków...niesamowite....
- No cóż, gliniarze nie maja u nas lekko. Nie znając ich zwyczajów i widząc pierwszy raz, boimy się nieznanego. I tępimy.
- Robi regularnie gliniane kokony na podstopniu schodów od strony zachodniej - ciepło i sucho. A w środku larwy, na wpół żywe, około 10 za każdym podejściem. Po zlikwidowaniu - 3-4 godziny i jest nowe gniazdo. Uporczywie wraca. Jak pozbyć się intruza, wszak tu mieszkamy i może przenieść się wszędzie? (Brodnica)
- Już myślałam, że tylko ja mam taki problem. Dzisiaj myłam okna i po otworzeniu jednego z okien omal zawału nie dostałam. Usunęliśmy dziś kilka kokonów, byłam przerażona bo nie miałam pojęcia z czym mam do czynienia. A więc i u mnie się te osy osiedliły. ( Ewelina)
- Czy może mi ktoś powiedzieć jak się tego pozbyć z domu? od 2 lat w lecie mam to samo... wlatują za meble i w inne miejsca. Mam w domu małe dzieci i trochę się boję, że kiedyś je dziabnie i będzie płacz. (Krystian)
- Właśnie zasuwa po moim oknie. (Irena)
- Od tygodnia obserwuję gliniarza ściennego, naszukałam się w internecie, co za cholera mi się na strychu osiedliła, jest dosyć liczna. Jutro poszukam gniazd a później spryskam środkiem owadobójczym. Wolę nie ryzykować swojego zdrowia i dzieci.
- Jak widać gliniarza naściennego spotkać można w pobliżu ludzkich zabudowań, a dorosłe osy często widywane są na kwiatach z rodziny baldaszkowatych. Szukają tam swoich ofiar, czyli pająków. Samica lepi gliniane gniazda w postaci pojedynczych, rurkowato-dzbanuszkowanych komórek z gliny, w kształcie kokonu (dzbanuszek z klapką). Po złożeniu jaja do tak przygotowanej komórki, samica znosi pająki, sparaliżowane jadem (nawet do 15-24 sztuki w jednej komórce). Osa swoje ofiary żądli, ale nie zabija, tylko paraliżuje. Nazwę osa wzięła od komórek wykonanych z gliny i przytwierdzanych w różnych miejscach, w tym na ścianach. Starsza nazwa (szczerklina pająkówka) odnosi się do pokarmu. Sparaliżowane ofiary czekają, póki larwa gliniarza ich nie zje. Zapasu musi starczyć na całą zimę. Po przepoczwarczeniu, latem następnego roku wygryza się z glinianego dzbanka i jako owad dorosły rozpoczyna kolejną fazę cyklu życiowego. Gliniarz naścienny (i jemu podobne) to „osy” samotnice, lepią z gliny baryłeczki – komórki dla jednej larwy. A w środku zapas jedzenia. Gliniarz akurat poluje na pająki (czytaj więcej o gliniarzu: Trąba wodna i gliniarz naścienny czyli rozważania o wyciąganiu wniosków z jednostkowych obserwacji.
- Gliniarz jest gatunkiem obcym u nas. Podobne baryłeczki gliniane buduje nasza rodzima wolnica czarniawa (Auplopus carbonarius), także z rodziny nastecznikowatych (z tej samej rodziny jest gliniarz naścienny). Gliniane komórki lęgowe buduje ponadto inna osa – oska maczugoroga (Celonites abbreviatus). I oczywiście rodzime kopułki (chyba 7 gatunków w Polsce), w tym kopułka wysmukła. Jej gliniana baryłeczka ma wielkość około 1 cm.
- Mama wczoraj znalazła u siebie kokony na zasłonce (w załączniku wysyłam zdjęcie). Czy to są kokony gliniarza naściennego? Mieszkamy w Częstochowie. Pozdrawiam serdecznie i bardzo proszę o odpowiedź, Sandra Plaga
- Od kilku dni słyszałam ciągłe brzęczenie na szafie. Trochę się bałam zaglądać bo czasem wpada jakiś zbłąkany szerszeń (myślałam, że nie może się wydostać i zdechnie). Wczoraj ściągałam torbę od laptopa i zdziwiło mnie to co ujrzałam. Zrobiłam zdjęcia i pozbyłam się owadów. Nie wiedziałam co to jest, ale znalazłam Pana artykuł. Latającego gliniarza jeszcze nie widziałam być może nie zwróciłam uwagi. Larwy były tylko w 2 kokonach. Trzeci kokon był zamknięty ale po rozłupaniu nie było w nim larwy. W załączeniu przesyłam zdjęcia. Małgorzata Lewczuk.
Wczoraj przy porządkowaniu pomieszczenia w mieszkaniu odkryłam na parapecie okiennym takie kokony. Szukam właśnie co to może być i odkryłam tą stronę poświęconą gliniarzom. Zastanawiam się jednak jak ten owad dostał.sie do tego pokoiku, i to wielokrotnie. Jest to mały pokoik w mieszkaniu na parterze w dwurodzinnym domu z ogrodem. Pokoik przeznaczony na garderobę i spiżarnię (słoiki, puszki). Okno plastikowe, zabezpieczone siatką na owady, otwierane raczej sporadycznie dla przewietrzenia. Wczoraj w rogu parapetu z przerażeniem odkryłam te kokony, może uda dołączyć się zdjęcie. Myjąc okno zauważyłam ślady na zewnętrznej stronie futryny. Sprawdziłam też czy nie ma jakiś nieszczelności wokół parapetu.
OdpowiedzUsuńW komentarzu zdjęcia nie da się zamieścić. Można link do zdjęcia. Czy wcześniej trzeba gdzieś umieścić.
Usuń