21.03.2024

Pracujemy by żyć czy z pasji?

Pokazy w czasie pikniku naukowego. Edukacja pozaformalna. Praca czy rozrywka?
 

Od wieków praca nadaje sens człowiekowi, jednak pracujemy by żyć.. a nie z pasji? Czym jest praca? Kiedyś bezpośrednio związana była z szukaniem i zdobywaniem pożywienia. Przez stulecia rozwoju społecznego i technologicznego coraz bardziej oddala się od tych prostych czynności przetrwania i zdobycia pożywienia. Staje się coraz bardziej abstrakcyjnym elementem naszego życia. Pracujemy a nie widzimy już bezpośrednio przełożenia na sytość, schronienie, miłość.

Na przykład taki nauczyciel czy wykładowca. Mówi do ludzi, opowiada, organizuje im środowisko do uczenia się. Za to dostaje wynagrodzenie. Kiedyś w postaci brzęczącej monety i szeleszczących banknotów. Teraz abstrakcyjnie pojawiają się cyferki na koncie bankowym. Te cyferki można zamieniać w sklepie na pożywienie, opłacić czynsz by mieć dach nad głową, imponować partnerowi by zdobyć jego miłość (jeśli nie duchową to przynajmniej seksualne obcowanie, coraz mniej związane z rozmnażaniem biologicznym). Coraz dłuższa droga zależności od stukania w klawiaturę do sytego obiadu czy poczucia fizycznego bezpieczeństwa. Można stracić logiczny i przyczynowo-skutkowy wątek.

Rozwój cywilizacyjny wygenerował maszyny i narzędzia, które znacząco ułatwiają nam pracę. Możemy zrobić to, co kiedyś lecz szybciej i więcej. Maszyny generują dobrobyt. Są jak niewolnicy pracujący za nas. Ale ten dobrobyt jest przede wszystkim dla właścicieli maszyn i kapitału. Systematycznie i nieustannie następuje koncentracja kapitału. Tak jak kiedyś koncentracja władzy czy ziemi. Feudał zdobywał i łączył ziemie wraz z ludźmi i zasobami tam się znajdującymi. Potem, w epoce przemysłowej, to nie ziemia (powierzchnia upraw rolnych i powierzchnia krainy) decydowała o władzy i potędze. Kapitał jest czymś bardziej abstrakcyjnym niż hektary, stada bydła czy wioski z chłopami (lub niewolnikami). Ale działa tak samo. 

Technologia może wzmagać dysproporcje i rozwarstwiać społeczeństwa. Ale są i dobre strony technologii, np. telefon komórkowy, internet - łączy ludzi i umożliwia nowe interakcje społeczne. Technologia zabiera pracę jednym a daje innym. Suma nie jest zerowa. Kobiece role trudniej zautomatyzować algorytmami. Opieka, edukacja, więzi społeczne trudno zautomatyzować i zastąpić urządzeniami, niemniej i w tych sferach wchodzą technologie, urządzenia i generatywna sztuczna inteligencja. 

A jeśli za nas zrobią prawie wszystko maszyny, to będzie żyło się nam lepiej? Świat bez pracy to zagrożenie czy nadzieja? Wszyscy awansujemy do klasy panów? Arystokracji z podległymi "niewolnikami" czy "służbą"? Jak podzielić się w takim świecie zasobami Ziemi i wytworzonymi dobrami? I czy maszyny z technologia będą pracowały dla wszystkich?

Skoro nie trzeba będzie pracować by przeżyć (zarobić pieniądze na życie), to zostanie praca wolontariatu? Praca tylko z i dla pasji? W wolontariacie istotna jest pasja i chęć tworzenia w społeczeństwie a nie fizyczna konieczność przeżycia. Człowiek do życia potrzebuje innych ludzi, kontaktu i interakcji z nimi. Do tej pory to w pracy znajdowaliśmy także i te aspekty życia społecznego: wspólne polowanie, wspólne przygotowywanie jedzenia, budowanie domu, śpiewy i rozmowy w pracy na polu i w fabryce czy biurze. Sfera społeczna mocno przenikała się z czysto praktyczną czy zawodową pracą (wytwarzanie, usługi). W części odczuwają to emeryci - już nie muszą wcześnie wstawać i wychodzić do pracy, gdzie spotykali się z ludźmi. Emeryci mają "stypendium ZUS" (jakiś analog podstawowego dochodu gwarantowanego). Nie muszą pracować by przeżyć. Czasem pracują ze względów społecznych - bo nie znajdują w społeczeństwie miejsca dla siebie innego jak praca. Inny aktywni są w wolontariatach, rozrywce i edukacji (uniwersytety trzeciego wieku i inne grupy). W Olsztynie na wielu imprezach kulturalnych frekwencję zapewniają właśnie emeryci. Są niejednokrotnie głównymi odbiorcami tych wydarzeń: odczytów, wernisaży, przedstawień. Zwłaszcza, gdy są bezpłatne. Inni sami udzielają się w wolontariacie dla innych. Jeszcze inni spełniają się w allorodzicielstwie (jako babcie i dziadkowie).

Bez koniecznej do przeżycia pracy, a często nawet nielubianej, będziemy mieli więcej czasu na życie społeczne? Na przykład w mediach społecznościowych? Tu również możemy być aktywni w mądrym wolontariacie: selekcjonować informacje i upowszechniać te wartościowe. Tworzyć i kanalizować, eliminować fake newsy, demaskować fałsz i mity. Czyli zrobić coś pożytecznego dla życia społecznego i dobrego obiegu informacji. Scalać i zwiększać integrację grupy zamiast podsycać konflikty. Udział w debacie i dzielenie się wiedzą może mieć różny charakter, w kontakcie i online. Media społecznościowe to rozpowszechnianie pomysłów i idei, realnie istniejący konektywizm.

Zaciera się granica między pracą a nie-pracą. Będziemy bardziej interdyscyplinarni niż byśmy chcieli. Kiedyś kształciliśmy się by całe życie pracować w zawodzie. A teraz? Będziemy się kształcić z czystej przyjemności zdobywania wiedzy i uczestnictwa w życiu społecznym? Przykładem jest rozkwit w ostatnich latach uniwersytetów trzeciego wieku oraz rewitalizacja kół gospodyń wiejskich. A przecież przykładów podobnych jest znacznie więcej. 

Praca, pasja (hobby), uczenie się, odkrywanie - coraz bardziej nawzajem się przenikają. Nie zmienia się jedynie to, że człowiek pozostaje istotą społeczną. I to, że do kręgu swojego "stada" włącza także nieożywione, nieludzkie elementy: książki, internet, sztuczną inteligencję. Być może postulowana przez Teilharda de Chardin noosfera właśnie się materializuje. I to coraz wyraźniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz