16.05.2022

Edukacja dla przyszłości

Zdjęcie z muzeum, dawna klasa, ręczny dzwonek, kałamarz, obsadka ze stalówką, koniec XIX wieku.

W czasach ogromnej zmiany i czasach rozwijającej się gospodarki opartej na wiedzy edukacja jest szczególnie ważna. Jeśli nie będzie zmian, to co raz bardziej będziemy odstawali od rozwoju cywilizacyjnego. I znowu zostaniemy zmarginalizowani w społeczeństwie globalnym. Można śmiało powiedzieć, że wymogiem patriotyzmu jest troska do dobrą edukację. Zmiany cywilizacyjne zachodzą a polska edukacja zostaje w tyle. Chcemy być skansenem cywilizacyjnym? Edukacja to inwestycja rozwojowa. Potrzeba nie tylko zwiększonych nakładów lecz i głębokiego namysłu.

Do niekorzystnych procesów należy zaliczyć rosnący niedowład państwowej edukacji i rosnąca prywatyzacje szkolnictwa. Ujawnia to bezradność i dysfunkcję całego państwa i społeczeństwa. O zaległościach można pisać dużo. I wiele razy pisałem. Teraz pora na konstruktywne propozycje. Z uznaniem odnoszę się do ogłoszonego programu "Edukacja dla przyszłości". Najważniejsze jest to, że edukacja wymaga ponadpartyjnego i długodystansowego porozumienia. Do tego trzeba ogólnonarodowej dyskusji. I konsensusu. 

Pośród wielu szczegółowych propozycji chcę zwrócić uwagę, na moim zdaniem sprawę najważniejszą: "Trzeba oprzeć edukację nie na kontroli, nadzorze i biurokracji, ale zaufaniu i obiektywnych standardach. Dlatego należy powołać niezależną Komisję Edukacji Narodowej, a upolitycznione kuratoria oświaty należy przekształcić w centra wsparcia będące jej oddziałami. Ponadto należy odbiurokratyzować edukację i odchudzić podstawę programową oraz rozdzielić Ministerstwa Edukacji i Nauki."

Wspomniany projekt  można uznać za szeroki program społeczny a nie partyjny. Brałem udział w konsultacjach, pośród bardzo wielu innych osób. Podpisuje się pod zawartymi tam tezami i pomysłami.  Teraz pora na szeroka dyskusję. 


Niżej wstęp programu (i link do całości). Zachęcam do lektury i do dyskusji.


Edukacja dla Przyszłości

Edukacja jest podstawą wszystkiego. Wydaje się, że jako społeczeństwo jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, że to nie jest frazes. Obecnie mamy do czynienia z systemem nauczania, który nie stawia w centrum wychowania i nauczania ani ucznia, ani nauczyciela – a dokumentację.

W Edukacji dla Przyszłości proponujemy:
Szkoła dla równego startu
Szkoła powinna łagodzić nierówności społeczne i ekonomiczne wśród dzieci. Dlatego proponujemy m.in. szkolny pakiet podstawowy dla równego startu.
Edukacja proinnowacyjna
Szkoła powinna wyposażać uczniów w wiedzę i kompetencje przyszłości. Pomagać im zaplanować własną przyszłość w ciągle zmieniającej się sytuacji gospodarczej i społecznej. Niezbędne jest nauczenie młodych ludzi tego, jak się uczyć oraz przygotować ich do tzw. lifelong learning, czyli uczenia się przez całe życie.
Zapewnienie dobrego samopoczucia uczniów i uczennic 
Pedagog i psycholog oraz psychoedukacja w każdej szkole. Zapewnienie dobrego samopoczucia uczniów i uczennic. Pedagog, psycholog i logopeda oraz psychoedukacja, edukacja psychoseksualna i antydyskryminacyjna w każdej szkole. Szkoła powinna zapewniać uczniom zrozumienie procesów związanych z całokształtem ich życia psychicznego, tak aby przeciwdziałać dramatycznemu kryzysowi psychicznemu, którego doświadcza młode pokolenie.
Rzetelna edukacja ekologiczna i klimatyczna
Szkoła powinna wyposażać uczniów w rzetelną wiedzę związaną z katastrofą klimatyczną i ekosystemową oraz wiedzę związaną z zasadami zrównoważonego rozwoju, która jest jednym z kluczowych wyzwań, przed którym staje ich pokolenie.
Szkoła jako przestrzeń kształtowania świadomego obywatela i świadomej obywatelki
Szkoła musi zachowywać pluralizm ideowy i być miejscem kształtowania postaw przyszłych obywateli demokratycznego państwa i członków społeczeństwa obywatelskiego. Lekcje religii powinny być rzeczywiście fakultatywne, zaś lekcje filozofii połączonej z etyką i religioznawstwem obowiązkowe.
Edukacja prozdrowotna
Szkoła powinna uczyć dzieci, w jaki sposób dbać o swoje zdrowie fizyczne, a ponadto zadbać o stan zdrowia i kondycję dzieci.
Niezależna Komisja Edukacji Narodowej zamiast kuratoriów 
Odbiurokratyzowanie edukacji. Trzeba oprzeć edukację nie na kontroli, nadzorze i biurokracji, ale zaufaniu i obiektywnych standardach. Dlatego należy powołać niezależną Komisję Edukacji Narodowej, a upolitycznione kuratoria oświaty należy przekształcić w centra wsparcia będące jej oddziałami. Ponadto należy odbiurokratyzować edukację i odchudzić podstawę programową oraz rozdzielić Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Przedefiniowanie roli nauczyciela. Płaca nauczyciela: minimum średnia krajowa gwarantowana przez budżet państwa. Chcemy zapewnić godne warunki pracy i płacy nauczycielkom i nauczycielom, których pensje powinny sprawiać, że zawód ten będzie atrakcyjny i prestiżowy dla młodych ludzi. Nauczycielom należy pozwolić na większą niż obecnie autonomię, skrócić ścieżkę awansu zawodowego ​​oraz stworzyć warunki ustawicznego rozwoju.

Ponadto proponujemy wzorem Finlandii pakt dla edukacji, nie na kadencję, ale na pokolenia, ponadpartyjne ogólnonarodowe porozumienie, rozwiązania wypracowane tak z partiami, jak i z organizacjami pozarządowymi, które przy wymianie ekip rządzących będą kontynuowane, którego pierwszym i zasadniczym punktem jest odpartyjnienie oświaty, obietnica kontynuacji mimo zmiany władzy. 

17 komentarzy:

  1. "Do niekorzystnych procesów należy zaliczyć rosnący niedowład państwowej edukacji i rosnąca prywatyzacje szkolnictwa. - a to niby czemu? Przez całe tysiąclecia edukacja była stricte prywata i świetne efekty dawała. Potem przyszedł Bismarck i zaczęła się produkcja absolwentów, ogłupionych wciskaną im na siłę niepotrzebną wiedzą, zdominowanych systemem oceń, zglajchszaltowanych jednakowymi oczekiwaniami...
    idealnych obywateli, mogących obyć się bez wolności, bo nawet nie wiedzących czy ta wolność jest!
    Takiej edukacji nie potrzebujemy, taką edukację trzeba zniszczyć, wraz z MEN czy innymi tworami pobożnych życzeń typu Komisja Edukacji narodowej"

    Potrzebujemy, w pełni prywatnych szkół, nastawionych na przekazywanie uczniom niezbędnej wiedzy. Oraz szerokiej gamy usług szkolniczych od trenerów personalnych po prywatne szkoły filozoficzne.

    Już dziś wielu nauczycieli czując wstręt do państwowej edukacji skupia się na prywatnym nauczaniu i coraz lepiej z tego da się wyżyć.

    Na początku lat 90-ych XX wieku padł pomysł "bonu edukacyjnego' - który dał by uczniom i studentom wolność wyboru tego czego chcą się uczyć, tylko że upadł, nie dlatego iżby edukacja państwowa była lepsza, po prostu nagle zorientowano się że ogromna rzesza nauczycieli i wykładowców to miernoty nie mające szans na przetrwanie na wolnym rynku...

    Uczniów i studentów złożono w ofierze na ołtarzu świętego spokoju (bo bano się zadymy ze strony ZNP)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko z jednego dnia, z serwisu informacyjnego by pokazać Beskidnikowi jak bardzo oderwany jest od rzeczywistości "Min. Czarnek bagatelizuje sprawę wakatów. Jego zdaniem wszystko jest w normie, kadry jest wręcz w nadmiarze. Nie odnosi się do sytuacji, gdy szkoły przekładają realizację przedmiotu, powierzają pracę osobie nie przygotowanej lub skrajnie przeciążonej godzinami, albo – jak w Lubinie – trzeba wygaszać kierunki kształcenia w szkole zawodowej.
      🔴 Dariusz Tomaszewski, dyrektor ZS nr 1 w Lubinie:
      ⏩ ja ostatniego [nauczyciela] po studiach zatrudniłem osiem lat temu…
      ⏩ nikt po politechnice nie przyjdzie pracować do szkoły za takie pieniądze
      ⏩ z uwagi na problemy kadrowe w tym roku zamykam zawód technika architektury krajobrazu, który funkcjonował w szkole ok. 15 lat. Natomiast zawody technik pojazdów samochodowych i mechanik pojazdów samochodowych w przyszłym roku szkolnym będą ostatnimi rocznikami
      ⏩ muszę je zamknąć, ponieważ nauczyciele przedmiotów zawodowych są już uprawnieniami emerytalnymi i nie mają komu przekazać tej sztafetowej pałeczki zawodowej
      🔴 Andrzej Pudełko, naczelnik wydz. oświaty UM w Lubinie:
      ⏩ albo zatrudniani są emeryci, albo nauczyciele się dokształcają i robią studia podyplomowe
      ⏩ ja też sobie nie przypominam, żeby ktokolwiek w ciągu ostatnich lat zatrudnił np. matematyka czy polonistę po studiach
      ⏩ co z tego, że są pięknie wyposażone sale, programy edukacyjne typu „Laboratoria przyszłości”, jeśli nie będzie komu uczyć?"

      Usuń
    2. Jednocześnie prywatne szkoły i uczelnie (także te prowadzone przez związki wyznaniowe) nie mają problemu z naborem kadr. Czyli jest dokładnie tak ja napisałem i to nie ja jestem oderwany od rzeczywistości.

      Usuń
    3. To wyjaśnij mi dlaczego tak dużo prywatnych szkół wyższych przestało w w ostatnich latach istnieć? I dlaczego np. w olsztyńskim seminarium duchownym w tym roku nie było żadnego absolwenta? Prywatyzacja to dla ciebie fetysz. Ale w ostatnich latach ogromnie wzrosła liczba korepetycji - to też prywatyzacja oświaty. Wszystko wg twojego planu i życzenia? W zamieszczonym wyżej cytacie dużo jest o brakach kadrowych w szkołach zawodowych. Nawet tam brakuje nauczycieli zawodu.

      Usuń
    4. "Przez całe tysiąclecia edukacja była stricte prywata i świetne efekty dawała." Taaa, przez tysiąclecia w rolnictwie używano sochy i dawała świetne efekty :). Skoro piszesz o tysiącleciach prywatnej edukacji to znasz się na tym jak krowa na gwiazdach. Ile procent społeczeństwa za własne pieniądze wykształci swoje dzieci? Kilkanaście? A co z resztą? Gospodarka oparta na wiedzy potrzebuje wykształconych kadr, całej populacji a nie tylko pojedynczych. W tym fetyszu prywatnej edukacji objawia się nie tylko nieuctwo ale i pogarda dla ludzi i dla społeczeństwa.

      Usuń
    5. Wiele "uczelni" przestało istnieć, bo "uczelniami były tylko z nazwy - w sumie tych państwowych też powinno ubyć bo niejedna ma program nauczania z epoki Gierka i takież same osiągnięcia.

      Brakuje alumnów, to fakt (ale co to ma wspólnego z edukacją?) i nie może dziwić, z jednej strony wzięcie Kościoła na garnek państwa okrężna drogą a a z drugiej strony nagonka środowisk postępackich... i podłe a bezkarne wypisywanie głupot o "dzieciach gwałconych w kościołach" - swoje zrobiło.

      Prywatyzacja nie jest dla mnie fetyszem, po prostu jest skuteczna.

      Wzrost ilości korepetycji świadczy o dwóch rzeczach - niewydolności tzw "nauczania zdalnego" w czasach covidiotyzmu. oraz o nieuczciwym procederze celowego zaniżania jakości kształcenia, wraz z podnoszeniem wymagań egzaminacyjnych, tak by zmusić rodziców do ponoszenia dodatkowych, nieuzasadnionych kosztów. ma to tyle samo wspólnego z prywatyzacją ile z prywatyzacją miała kradzież majątku przedsiębiorstwa.

      Brakuje nauczycieli zawodu, bo od lat 90-ych prowadziło się obłędną politykę "wszyscy do liceów", więc fachowców zwyczajnie brakuje, a jednocześnie inne przepisy nie zezwalają na zatrudnianie w charakterze instruktorów np.emerytowanych ślusarzy, czy specjalistów od obróbki skrawaniem, krawcowych itp.

      Zapraszam do podręcznika historii z zakresu szkoły średniej - tam Ci profesorze wytłumaczą, że sochy przestano używać natychmiast pop tym jak upowszechniło się żelazo z którego można było wykonać lemiesz.
      No tak i już wiemy że Profesor jest specjalistą w dziedzinie zoo astronomi ;DDD.
      A tak na serio, bo nie lubię szyderstwami pastwić się nad słabszymi - nie ma czegoś takiego jak państwowe pieniądze - one wszystkie są NASZE. Więc tak czy tak sam płacimy za edukację naszych dzieci, ale za pośrednictwem urzędasów i to bez możliwości kontroli czego i jak są uczone nasze dzieci za nasze pieniądze. W latach 90-ych pojawił się projekt "bonu edukacyjnego", ale został natychmiast oprotestowany przez środowiska nauczycielacko-profesorackie - gdyż wielu z nich groziło by bezrobocie.

      A skutkiem "powszechnej darmowej edukacji" są magistrzy filologii klasycznej" pracujący w Lidlu, filozofowie jako sprzedawcy cegieł lub na zmywakach w W. Brytanii.
      I nie ma to niczego wspólnego z pogardą, a jeśłi juz to jest to pogarda, dla postępackiego bełkotu.

      Usuń
  2. Niestety jest tak, że jak nauczyciele chcą wywalczyć dla siebie jakieś prawa to mają problem. Jak ZNP nie postawi sprawy na ostrzu noża to ich nie słychać i każdy ich ma w d... A jak w końcu zdecydują się na odważniejsze działania, to jest nagle wysryw społeczny że "jak to?!?!?! i tak h8ja robią, 2-mce wakacji" itd.

    Moim zdaniem problem jest wielopoziomowy a zacząć trzeba od zmiany zasad pracy i wynagrodzeń. A właściwie zorganizowaną edukację stawiam na równi z systemem ochrony zdrowia - a obie te branże są w Polsce zorganizowane poniżej krytyki.

    I pomysłów na to jak zorganizować edukację jest mnóstwo. Ale ja niestety czarnko to widzę właśnie ze względu na społeczeństwo, które robi się agresywne jak te dwie grupy zawodowe (edu i med) zaczynają walczyć o swoje (przy czym zdaję sobie sprawę, że w dużej mierze dzieje się to za sprawą nagonki rządowo medialnej).

    Swoją drogą, czytuję pańskiego bloga regularnie (łącznie z archiwum) i uważam, że robi Pan kawał dobrej roboty.

    Pozdrawiam serdecznie
    Seweryn Ziemlewski

    OdpowiedzUsuń
  3. I zapomniałem dopisać - wcale nie uważam, że reforma Bismarcka była zła. Społeczeństwo się rozwija i na różnych etapach cywilizacji były różne potrzeby. Na tamte czasy zarówno system, który zaproponował Bismarck, pozwolił usystematyzować w jakiś sposób edukację, stopniowo zlikwidować analfabetyzm. Na tamte czasy furmanka konna pozwalała się ludziom skutecznie przemieszczać. Furmanka została zastąpiona fordem T. A dziś nikt nie powie, że powinniśmy wracać do furmanki i forda T. Tak samo zmienia się system edukacji.
    Albo... Kiedyś wychodek na podwórzu to był luksus. A jeszcze 100 lat temu stawiało się klocka za stodołą w kucki. I jak to? Zrezygnowało się z naturalnej fizjologicznej pozycji na rzecz wychodka? Czyżby Sławoj Składkowski ogłupił ludzi tak jak Bismarck? Dodam, że jeszcze do niedawna plany posiadania sedesu w domu było nie do pomyślenia bo "jak to??? srać w domu?" - charakterystyczne dla pokolenia urodzonego w latach 20-30 XX w. Więc podsumowując, życzę wszystkim wesołego srania za stodołą w ramach powrotu do starych lepszych wartości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie zwracasz uwagę na kontekst czasu i rozwoju cywilizacyjnego.

      Usuń
    2. Ależ mi żal tych biednych nauczycieli i medyków, którzy chcą "coś wywalczyć" dla siebie... kosztem reszty społeczeństwa! Chyba się zaraz pójdę wypłakać.

      Poza tym właśnie uporczywe trzymanie się modelu bismarckowskiego (fakt faktem skutecznego - w Niemczech wykształcił kilka pokoleń ludzi, gotowych zabijać i być zabijanymi na polach bitew i i II wojen światowych) jest takim "sraniem za stodołą"... widzę że te koprofiliczne klimaty się tobie podobają...

      Nowoczesne społeczeństwo potrzebuje nowoczesnego systemu edukacji, opartego na nauce zdobywania informacji i przetwarzania jej w użyteczny sposób, a nie na "uczeniu" się wiedzy dostępnej błyskawicznie za pomocą smartfonu. Dzisiejsi nauczyciele i wykładowcy są takim samym przeżytkiem jak Pijarzy czy Jezuici w XIXw.

      Usuń
  4. W komentarzu do Beskidnicka, brakuje nauczycieli, m.in. przez politykę obecnej, pisowsko-prawicowej władzy, we wszystkich szkołach, nawet prywatnych "Dyrektor najlepszego technikum w Warszawie nie może spać po nocach. Brakuje mu pięciu nauczycieli matematyki, czterech informatyków, fizyka. W innej szkole nauczycieli pomagają szukać rodzice uczniów. Wakatów jest aż 21.
    Trwa rekrutacja do szkół średnich. Ósmoklasiści i ich rodzice wybierają szkoły: liceum, a może technikum. W szkołach profile. Klasy matematyczno-fizyczne i biologiczno-chemiczne, humanistyczne, dwujęzyczne - poza angielskim także z hiszpańskim, niemieckim, francuskim. Z rozszerzeniem z informatyki albo geografii. Klasy dla elektryków i mechaników, logistyków, informatyków, programistów i mechatroników, dla kucharzy, fryzjerów, sprzedawców i ekonomistów. Oferta warszawskich szkół publicznych jest tak bogata, że może się zakręcić w głowie.
    Dyrektorzy mobilizowani przez urzędników starali się, żeby przygotować jak najwięcej klas pierwszych. Żegnają cztery maturalne, a przywitają sześć klas z pierwszakami. Albo osiem. To wszystko dla uczniów z kumulacji roczników, które w jednym czasie zaczęły podstawówkę - rocznik 2007 i połowa rocznika 2008, czyli dzieci, które poszły do pierwszej klasy obowiązkowo jako sześciolatki i teraz razem pójdą do szkół średnich. Warszawa spodziewa się nawet 33 tys. chętnych uczniów, zapewniła im ok. 10 tys. dodatkowych miejsc.
    Chętnych do nauki szkołom więc nie zabraknie. Co innego chętnych do uczenia. Ich od kilku lat brakuje coraz bardziej. Rodzice ósmoklasistów nie zdają sobie sprawy z tego, jak kruche są plany lekcji ich dzieci w szkołach średnich, niezależnie od tego, czy pójdą do topowej, czy zwykłej szkoły."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem w TVN powiedzieli ze to wina "pisowsko-prawicowej władzy" i mikrocefale to powtarzają do znudzeni... ciekawe tylko co takiego "prawicowego" jest w rządach PiS?

      W Warszawie rządzi zdaje się od prawie dwóch dekad PO... a obecnie Trzaskowski, to gdzie tu rola PiSu? Nie umie zadbać by zapełnić wakaty? Wcale mnie to nie dziwi, zajmuje się wszak wszystkim innym, a nie byciem gospodarzem Warszawy.

      Serio? ależ bogactwo... takie samo jest chociażby u mnie w Tarnowie, który dzięki władzy liberałów został zdegradowany do rangi wymierającego powiatu... To od czego mieć zawrót głowy w Warszawie?

      Nie PiS ten idiotyzm z przymusem szkolnym dla sześciolatków wprowadził...

      Usuń
  5. ps. "Przed tzw. reformą oświaty PiS i minister edukacji Anny Zalewskiej w stołecznych szkołach było ok. 120 wakatów. Jesienią 2017 r. już około tysiąca, w 2020 r. - około 1,5 tys., przy ponad 4 tys. nauczycieli w wieku ponad 60 lat. Jesień 2022 r., to niemal 2 tys. nieobsadzonych miejsc pracy i ponad 5,2 tys. nauczycieli w wieku emerytalnym. Dokładną liczbę wakatów poznamy z końcem maja, gdy samorząd zatwierdzi arkusze organizacyjne pracy szkół na rok szkolny 2022/23. Aż 51 proc. nauczycieli myśli o zmianie pracy - to wynik badania przeprowadzonego wśród młodych nauczycieli w stolicy."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo "naukowe" podejście... to że mamy koincydencję nie znaczy że mamy związek przyczynowo skutkowy.
      A nauczyciele w Warszawie chcą odejść z pracy, bo to drogie miasto i wynagrodzenia całkiem niezłe na "prowincji" nie wystarczają na godne życie w "stolycy".

      Usuń
    2. "A nauczyciele w Warszawie chcą odejść z pracy, bo to drogie miasto i wynagrodzenia całkiem niezłe na "prowincji" nie wystarczają na godne życie w "stolycy". A co na to uniwersalne remedium w postaci prywatyzacji :) Nie działa? Nauczyciele odchodzą z pracy w całej Polsce, nie ma chętnych nawet na stanowiska dyrektorów. I jest to oczywisty efekt szkodliwych i nieudolnych rządów pis-prawicy. I na koniec jeszcze jedno pytanie - podaj kraj w którym tak świetnie działa prywatyzacja w edukacji. Z chęcią się douczę.

      Usuń
    3. co znowu sie opcja "cenzor' uruchomiła? zabolało kilka słów prawdy?

      Usuń
    4. Nie, po prostu, nawet jako trol jesteś beznadziejnie nieskuteczny.

      Usuń