Połowa września, środa rano, zajrzałem na swoje konto na portalu społecznościowym, a tam prośba znajomej nauczycielki o poranną telekonferencję z uczniami (w czasie lekcji). Udało się uzyskać połączenie za pomocą Skypa. Jakość obrazu była słaba, ale coś było widać a przede wszystkim słychać. Mała, wiejska szkoła gdzieś na Krajnie (to taki region w Polsce - poszukaj, jeśliś Czytelniku ciekawy). Kilkoro uczniów w klasie (klasa siódma albo ósma, już nie pamiętam). I miałem opowiedzieć o komórkowej budowie organizmów. Kolejnego dnia, także o poranku i z zaskoczenia (prośbom nauczycieli się nie odmawia!), ponownie prośba o głos eksperta, tym razem na temat informacji genetycznej. Połączenie za pomocą telefonu. Kilka minut. To był mój pierwszy raz łączenia się z klasą za pomocą telefonu. Tylko głos. Udało się. I trzeciego dnia, już z uprzedzeniem jednodniowym, o 7.50 (dlaczego lekcje teraz w szkołach zaczynają się tak wcześnie!), w czasie szkolnych obchodów Dnia Kropki opowiadałem o organizmach wodnych. Nie sposób było nie wspomnieć o chruścikach. Kiedy wspomniałem o krasnoroście hildebrancji rzecznej (Hildebrandia rivularis), to okazał się, ze najprawdopodobniej w pobliskiej rzece występuje. Czekam na zdjęcia z wyprawy terenowej by potwierdzić.
Pełen eksperyment i improwizacja. Co prawda wcześniej już miałem kilka razy wideo konsultacje z wykorzystaniem Skypa, ale ciągle taka forma współpracy ze szkołami jest dla mnie nowością. Czy to ma sens? Wydawało mi się, że taka zdalna obecność eksperta z uniwersytetu nic nie wnosi. Kilka minut, może czasem kilkanaście, zwłaszcza przezd telefon z ograniczonymi kanałami informacji - czy to coś wartościowego uczniom wnosi? Na pewno w klasie sporo zamieszania z technologią, uczniowie pomagali, bo okazuje się, że czasem bardziej są obeznani ze sprzetem od nauczycieli (np. jak podłączyć głośnik za pomocą bluetooth do laptopa, by lepiej było słychać). Sam chciałem spróbować, by wiedzieć czy i jak takie wideo konsultacje ze szkołami "na prowincji" robić. I to w warunkach wcale nie idealnych ale takich jakie rzeczywiście w polskiej szkole są.
Moje wątpliwości co do sensu zostały szybko rozwiane, gdy wspomniana nauczycielka przysłała informacje zwrotne. Kilka z nich zamieściłem jako ilustracje do tego wpisu (z wcześniejszych wideo konsultacji były nawet krótkie filmiki). Okazuje się, że nawet taka wirtualna obecność eksperta z uniwersytetu ma sens edukacyjny. Warto to rozwijać, aby szkoły dostały dobre wsparcie. Merytoryczne wsparcie w kształtowaniu kapitału ludzkiego. Nawet tam, gdzie "daleko od szosy".
Dzisiaj przypada Międzynarodowy Dzień Kropki. Co to jest i dlaczego ów Dzień? Nie trudno znaleźć informację na ten temat. Dzięki telefonicznej konferencji i ja w tym Dniu zaistniałem.
Rewelacja
OdpowiedzUsuń