Jakiś czas temu, w pewnym mieście, nie ważne gdzie, kiedy i kto. Ważny jest problem i zjawisko. I o tym zjawisku chcę teraz opowiedzieć.
Rozliczanie artystów i pisarzy z ich jakichkolwiek utworów i w czymkolwiek nawiązujących do socrealizmu, ma u nas długą tradycję. Takie ortodoksyjne rozliczanie sław i ludzi zasłużonych. Nie jest oceniany cały ich dorobek i postawa ale jakiekolwiek, wyrwane z kontekstu czasu i miejsca utwory, słowa, działania. Na przykład młodzieńcze. Jak to się dzieje, możemy zobaczyć teraz, bo okazuje się, że pewne postawy społeczne są ponadczasowe. Będzie to krótka opowieść o koniunkturalizmie artystów i każdego z nas, zwykłego zjadacza chleba (lepiej się nie wychylać).
Słowa znaczą to, co z nich wyczytujemy. A to ostanie uzależnione jest od kontekstu społecznego tu i teraz: niektóre słowa są zakazane, budzą strach i nawet agresję. W danej sytuacji, czasie i miejscu.
Wydarzyło się to zanim urzędniczka uderzyła w twarz w miejscu publicznym kobietę, która skandowała "konstytucja" i zanim zwolniono z pracy człowieka, który wystąpił na koncercie w koszulce "konstytucja".
Razu pewnego współczesna młoda artystka napisała: „Kochani! Jutro w Parku (…) robię INSTALACJĘ, składającą się z KAMIENI WAŻNYCH SŁÓW. Wiem, że na ostatnią chwilę i pewnie wszyscy macie plany, ale gdyby ktoś miał ochotę przyjść i pomóc mi zapełniać kamienie napisami, to będę wdzięczna. Jeśli jednak nie możecie, to może spróbujecie w komentarzu napisać jakie słowo/słowa są istotne dla Was. Dla nas wszystkich na pewno ważna jest miłość, rodzina, przyjaźń, ale co jeszcze? Sztuka, las, teatr, tlen, śmiech, czułość? Podzielcie się słowami ważnymi dla Was ze mną i całym (…)”. (Podkreślenie moje, ważne, by zrozumieć kontekst). Jak czytelnik mógł odebrać takie zaproszenie? Dołączyłbyś do wypisywania propozycji? Potem się okazało, że nie wszystko zostało napisane. Dla piszącego było zapewne oczywiste, dla czytelnika okazało się nieznanym.
Na sympatyczne wezwanie odpowiedzieli znajomi i nieznajomi Artystki. Pojawiły się takie oto m.in. propozycje słów: ambicja, miłość, sen, czas, spotkanie, życie, woda, relacja. Nawet destylacja (jakkolwiek odnosi się do spożywania alkoholu, to słowo to nie wywołało dezaprobaty czy jakichkolwiek kontrowersji, to ważne, bo za chwilę o słowie bardzo kontrowersyjnym). I pani Krystyna napisała "konstytucja". Najwyraźniej uznała, że dla niej to słowo ważne (istotne). Spełniła prośbę Autorki. Ale ta zaraz zareagowała: „Mam znajomych o różnych poglądach, a ta akcja ma łączyć nie dzielić. Politykę odpuszczam.” I tak z niewinnego słowa wywiązała się dyskusja, jakże pouczająca a ważna dla niniejszej opowieści:
Krystyna „Czy słowo KONSTYTUCJA jest polityczne? Czy słowo OJCZYZNA, PRAWO, SĄDY - to są słowa polityczne? A kogo miałoby słowo "konstytucja" obrazić? To bardzo neutralne, jednoczące słowo. Jestem w szoku. Dziś innego ważniejszego słowa w przestrzeni publicznej nie widzę.”
Ktoś inny napisał „a ja widzę ważniejsze słowo Rodzina, Stabilizacja, Dzieci.” Pojawia się więc wartościowanie.... I tylko przy tym słowie. Ewidentnie słowo tabu.
Autorka szybko odpowiedziała: „Pani Krystyno, niestety stało się to słowo [konstytucja] polityczne. Akcja ma być ładna i pełna ciepła, dlatego mimo szoku odpuszczę konstytucję, dużo bardziej wolę miłość w przestrzeni publicznej i nie tylko."
Głos 1. "Konstytucja dzieli? Jakim cudem. Przecież to wartość wspólna całego narodu."
Autorka "(…), polityka dzieli, a konstytucja aktualnie jest to słowo mocno związane z polityką. Ja chcę, żeby każdemu słowa z kamieni kojarzyły się dobrze. Nie zaprzeczam absolutnie, że konstytucja, państwo, władza to ważne słowa. Ktoś napisał WOLNOŚĆ, może to wystarczy?"
Głos 2. "Na akcje ładne i pełne ciepła jest czas kiedy nie ma nic ważniejszego. Artysta chyba nie powinien chować się za takimi wymówkami teraz, gdy trzeba mówić o sprawach ważnych choć trudnych. Nie jest dziś moment na peace and love. Niestety."
Głos 1. "Rozumiem tę ideę z kamieniami, że każdy pisze ważne DLA NIEGO słowo. Ilu ludzi tyle pomysłów. Dla różnych osób różne słowa (zjawiska, problemy) są ważne. Całość to suma ludzkich pomysłów. Żadne słowa nie wykluczają innych. Bo to oznaczałoby, że jedni wykluczają innych. Ktoś napisał "zamiast", żeby zamiast konstytucja napisać coś innego. Dziwaczne. To narzucanie jednej wizji świata - pragnienia i sprawy innych są zakazane? Politycznie niepoprawne? Nie rozumiem tego. To jakiś dziwaczny autorytaryzm i wypaczenie idei tego fajnego pomysłu. Dopatrywanie się polityki w słowie konstytucja już źle świadczy o nas samych. To jakieś partyjne zniewolenie.... Zaskoczyła mnie Pani swoją reakcją.... I zasmuciła... Jest aż tak źle?"
Autorka: "A ja jestem zaskoczona, że nie można odpuścić. Jak w polityce. Politycy też nie odpuszczają. Nawet tu pod miłą akcją tworzą się podziały. Słowa miały być uniwersalnie dobre, dobre dla wszystkich. Moje poglądy nie mają tu nic do rzeczy. Kolejnym etapem akcji miała być propozycja przyniesienia kamienia z napisem i dołożenia do instalacji. Stos kamieni można też dowolnie modyfikować, przekładać kamienie. Proszę przynieście kamień z napisem Konstytucja i połóżcie wśród innych kamieni. Ja nie mam nic przeciwko. Pozdrawiam ciepło i skończmy już proszę tę dyskusję, bo naprawdę nie taki był cel tej zabawy. Miała przekazywać dobre emocje..."
Głos 3. "Jak łatwo z dobrej, cieplej akcji zrobić kamienie nienawiści. Wystarczy jedno słowo, które POWINNO być, według innych, a nie pasuje autorowi. Następny kopiec kamieni, to: wstyd, nietolerancja, nienawiść, hejt... Każdy może przynieść napis, który najlepiej lubi, a później obrzucić tymi kamieniami autorkę, bo miała co innego na myśli ."
Krystyna "Czy słowo KONSTYTUCJA jest słowem nienawistnym? Jeśli tak - to ja wymiękam w tej dyskusji."
Głos 3. "Nie. Na pewno nie. Jestem za tym, żeby nie łamać konstytucji. Ale to tylko zwykła akcja, żeby ludzie się kochali i rozumieli. Jak ktoś napisze konstytucja, to inny zaraz dopisze PiS. Wyjdzie z tego niezły bigos. Pozwólmy działać czasami w imię miłości i zrozumienia."
Głos 1. Re: Głos 3. "Ale nikt nie proponował pisania PiS ani temu podobnych słów. Może zatem nie pisać Solidarność? Wolność? itd. Nie warto dzielić ludzi w domniemaniu. Ludzie są chyba mądrzejsi niż Pani sądzi. Wątpię aby ktokolwiek z uczestników chciał przekształcić tę sympatyczną happeningową akcję w jakieś działania wiecu politycznego. Pierwsza reakcja była niefortunna. I zamiast się z tego szybko i sensownie wycofać zarówno organizatorka jak i jest sympatyczni przyjaciele brną w niepotrzebną konfrontację. I tak się z igły robi widły. Albo cenzurę prewencyjną, bo lepiej na zimne dmuchać i nie używać słów, które mogą złego smoka zbudzić..."
Za kilka dni okazało się, że wspomniana Autorka przygotowała autorską pracę na konkurs. Skoro autorska, to ona decyduje co i jak tam się znajdzie. Tego nie wiedzieli dyskutujący. Poczuli się zaproszeni do wspólnej akcji, której w rzeczywistości... nie było. Zaproszenie było autoocenzurowane. Może sama autorka ma takie poglądy? Może bała się reakcji znajomych, że jak pojawi się słowo tabu, to się obrażą, zacietrzewią, zdenerwują (a więc straci towarzysko)? A może nastawiła się na konkurs i nie chciała w żaden sposób urazić jury (wiadomo jak teraz jest)? Żeby dobrze wypaść i wszystkie słowa kontrowersyjne "usunąć". Umieścić tyko to, co poprawne, akceptowalne przez wszystkich. Posądzenie o autocenzurę jak najbardziej wydają się uzasadnione. Jeśli słowo nie pasowało do koncepcji (tak jak zapewne "destylacja"), to wystarczyło przemilczeć i nie podejmować dyskusji. Ale może trzeba było szybko zaznaczyć swoją odrębność i odcięcie się? Żeby nikt czasem nie pomyślał, że Autorka sprzyja czy akceptuje takie niestosowne słowa jak konstytucja (bo może to wyraz akcji antyrządowej itd.). No cóż ten demonstracyjny sposób pokazywania, że nie brak "czujności rewolucyjnej" pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Autorka jest zbyt młoda by znała tamte czasy. Drobna, banalna sprawa. Ale może za lat 20 lub 40, gdy Autorka będzie już sławną i uznaną osobistością, ktoś wyciągnie ten przykład w celu odbrązawiania? Inny będzie czas, inny kontekst społeczny, co innego będzie wtedy tabu...
Pierwsza refleksja odnosi się do przeszłości. Jakże łatwo teraz oceniamy znanych pisarzy i artystów za nawet drobne, dawne i młodzieńcze flirty z socrealizmem czy ówczesną władzą. Chęć zaistnienia, chęć odniesienia sukcesu, bycia dostrzeżonym... jest przecież wspólna wszystkim pokoleniom. Refleksję tę kieruję do tych, co tak chętnie w innych rzucają kamieniami świętego oburzenia...
Druga refleksja jest poważniejsza. W jakich to czasach żyjemy i co o nas mówi ta prosta i nieodosobniona sytuacja? Słowo konstytucja może budzić kontrowersje tylko... w kraju autorytarnym. Bo sama konstytucja dla monarchy, autokraty czy despoty już jest obelgą (groźbą utraty władzy). I dla zwolenników monarchii czy jakiejkolwiek dyktatury. Wywrotowe, rewolucyjne, antyrządowe słowo. Kontekst sytuacyjny zmienia wydźwięk i odbiór. W jakich czasach żyjemy, że słowo konstytucja stało się tabu lub wywrotowym, niepoprawnym politycznie "gorącym kartoflem"? Mój teść świętej pamięci, w dawnych czasach w maju dostawał dwa mandaty od milicjanta. Jeden za brak wywieszonej flagi na pierwszego maja, a drugi za flagę, która wisiała w dniu trzeciego maja. Niby nic takiego, dwa dni różnicy... Ale Konstytucja Trzeciego Maja wtedy była słowem na cenzurowanym. Nie wolno było jej wspominać nawet w tak symboliczny sposób jak wywieszenie biało-czerwonej flagi...
I jeszcze jeden cytat z komentowanej dyskusji na portalu społecznościowym: Głos 4. "Ciekawe czy słowo "konstytucja" przyszło by komuś do głowy gdyby nie obecna sytuacja? W 1980 roku słowem kluczem była "solidarność". Dzisiaj nikt tego słowa nie zaproponował. Nie zachowujmy się jak "dobra zmiana" i pozwólmy ludziom wyrażać się jak chcą." No tak, ale to grozi konsekwencjami (nawet domniemanymi). Lub brakiem nagrody. Koniunkturalizm nasz codzienny, mały, malutki lub taki sobie. W każdym miejscu pracy, w każdym elemencie życia publicznego. Jedni tylko milczą, inni "obywatelsko" uciszają innych... bo obudzi się potwór i nas zje albo tylko przywali? Autocenzuralna nadgorliwość czy wyczucie realnego zagrożenia?
Czasy są niespokojne najwyraźniej, beztroskie i banalne pisanie o miłości, rodzinie i dzieciach, jakkolwiek ładnie brzmią, to wydają się być kiczowate i nieautentyczne. Nie w pełni przystające do myśli ludzi z ulicy. Takie jakieś z oficjalnej akademii ku czci i na cześć (kiedy powtarzane są po wielokroć stają się puste i banalne). Każde czasy mają swoje słowa tabu, słowa, które dla niektórych są ważne.
Samą akcję streetartową "Kamienie ważnych słów" oceniam bardzo pozytywnie. Angażuje ludzi, ułatwia im wypowiedzi i dyskusję, umożliwia dostrzeganie pragnień i ważności innych ludzi, ułatwia dostrzeganie potrzeb i problemów współmieszkańców tego samego miejsca. Sztuka aktywizująca, dziejąca się przez wiele dni, na ulicy w mieście. A konkurs? Trochę zepsuł i namieszał, zwłaszcza przy niepełnym przekazie. Chęć sukcesu i przygotowanie niekontrowersyjnej, politycznie poprawnej pracy... Tacy jesteśmy. Chcemy żyć spokojnie, nasza chata z kraja wsi. To normalne. Małe kroki do koniunkturalizmu....
Mała sytuacja a jakże wiele mówi o nas samych we współczesnej Polsce. A skoro instalacja wywołała dyskusję, to w jakimś sensie odniosła swój artystyczny skutek. Być może niezamierzony ale widoczny i istotny.
A teraz drogi Czytelniku zastanów się: ile razy już sam się ocenzurowałeś, by nie mówić, nie używać określonych słów, problemów? Bo przecież lepiej się nie narażać na uwagi innych, hejt botów, domniemaną lub rzeczywistą reakcję w zależnościach służbowych. Czy nawet w obawie przez interwencją władzy, szykanami, ciąganiem itd. (a wiadomo kto patrzy i słucha a potem gdzie i komu doniesie)? To w jakim kraju żyjemy? I czy chcesz tego właśnie? Czekasz z boku na innych, że oni to wezmą na siebie, załatwią i znowu będzie można oddychać? Tu przypomina mi się mała dykteryjka: "Mistrzu, jak długo trzeba czekać na zmiany na lepsze? - Jeśli czekasz - to długo." Samo czekanie zmian nie przyniesie...
ps. Ilustracją jest kamień ale niezwiązany z opisywaną sytuacją. Ktoś inny, w innym miejscu ale podobnym czasie wpadł na pomysł zapisywania ważnych słów na kamieniach i umieszczenie ich w przestrzeni publicznej.
Nowa odsłona bloga Profesorskie Gadanie. Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu. Pogawędki prowincjonalnego naukowca, biologa, entomologa i hydrobiologa. Wirtualny spacer z różnorodnymi przemyśleniami, w pogoni za nowoczesną technologią i nadążając za blaknącym kontaktem mistrz-uczeń. I o tym właśnie opowiadam. Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof UWM, Wydział Biologii i Biotechnologii, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
Jakie stanowisko zajmiesz Profesorze w kwestii Guntera Grassa który nagle przestał być "autorytetem moralnym" gdy wyszły jego młodzieńcze związki z Hitlerjugend? (To tak w temacie "rozliczania" za czasy socjalizmu)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie też czemu nagle "konstytucja" stała się tak ważnym słowem?
Jakoś wcześniej pies z kulawą nogą się konstytucją nie interesował a teraz jest stale na ustach róznego rodzaju chuliganów (jak ta kobieta co dostała policzek za zakłócanie czyjegoś spotkania) - żeby było śmieszniej dziś jedni i ci sami ludzie "bronią" konstytucji i utyskują na 500+... Choć w tejże stoi jak byk że Polska ma realizować zasady "sprawiedliwosci społecznej" (czyli w/g jej twórców chodzi właśnie i redystrybucję dóbr).
1. "w temacie "rozliczania" za czasy socjalizmu" Grass zupełnie nie pasuje. Trudno zajmować stanowisko w kwestii niezwykle mętnie przedstawionej.
Usuń2. Na pytanie dlaczego konstytucja stała się tak ważna równie dobrze można powiedzieć, że wolność staje się ważna, gdy ej brakuje.
3. Wplątanie w konstytucję 500 + jest bardzo kiepskim zabiegiem erystycznym i nie na temat.
Pytałeś czy tylko wypowiadałeś się i nie oczekujesz żadnej odpowiedzi boś nie ciekawy? Jeśli to pierwsze, to proszę o przejrzystsze formułowanie pytań lub zaznaczanie swojego stanowiska. Do rozmowy potrzebna otwartość i ciekawość na poglądy innych.
Świetny wpis. Dzięki! Od razu wie się więcej o konstytucji. Doświadczona Kancelaria Adwokacka w tych trudnych czasach to konieczność.
OdpowiedzUsuń