![]() |
Wyjazdowe zajęcia uniwersyteckie w Kętrzynie, wykłady dla innej publiczności i z wykorzystaniem nietradycyjnych form. Konferencja prasowa po wykładzie otwartym. |
Człowiek jest gatunkiem społecznym, lubi i chce dyskutować, nawet na odległość. To nie tylko przekaz informacji i zbiorowe myślenie (rozważanie wielu opcji), ale także budowanie wspólnoty. Wspólnoty idei, myśli, negocjowanych wartości. Wpisy na blogu także się rozchodzą i czasem mniej lub bardziej rezonują. Niektóre z publikowanych tekstów sa przedrukowywane w innych miejscach, i tam tez toczy sie dalsza dyskusja. Nie tylko na Facebooku lecz i na innych stronach, na przykład na portalu edu news. Ostatnio przedrukowany został wpis o wykładach w czasach postpiśmienności. I pojawił sie bardzo inspirujący komentarz: "Proponuję przypomnieć sobie stare programy Bogusława Wołoszańskiego. Facet chodzi i gada, ale TAK gada, że się go słucha z zapartym tchem. Potem jeszcze kilka razy spotkałem podobnych nauczycieli czy przewodników, którzy po prostu mieli dar opowiadania."
Przytaczam i tu nieco rozbudowana moja odpowiedź. Wartością dyskusji jest to, że trwa i to niekoniecznie w jednym miejscu. Pomysły, argumenty czy dyskusje żyją swoim życiem.
Przykład z programem redaktora Wołoszańskiego jest bardzo inspirujący i warto się nad nim zatrzymać i dokładniej rozważyć. Wykład tradycyjny na uczelniach trwa zazwyczaj 1,5 godziny czyli 90 minut. Programy Wołoszańskiego trwały zazwyczaj 30 minut. Tak jak większość programów popularnonaukowych. Czy zatem skracać wykłady do poł godziny? By bardziej przypominały te telewizyjne lub youtubowe? Program nie był emitowany na żywo tylko nagrywany, i to nie tylko w studiu lecz także i w terenie. W jednym odcinku pojawiało się kilka ujęć z różnych miejsc (o ile dobrze pamiętam). Czy da się to przenieść w realia wykładów uczelnianych, na sali wykładowej? Zazwyczaj w salach wykładowych posiłkujemy się pokazując zdjęcia lub krótkie wideo. By będąc w jednym miejscu pokazać rożne, nawet odległe sytuacje. Nie wszystko da się przynieść jako rekwizyty czy pokazy do sali wykładowej.
Po drugie, program był nagrywany zapewne z powtarzaniem ujęć. Był montowany (nie na żywo). Czyli czas przygotowania odcinka 30 minutowego trwał pewnie kilka godzin. I wymagał ekipy do kręcenia zdjęć i do montowania. Bardzo bym chciał takiego wsparcia ze strony uczelni. Teraz wykład przygotowuję i realizuję sam. I nie jestem wyjątkiem. Czy wykładowca może liczyć na takie techniczne wsparcie na etapie przygotowania i edycji? Podobnie można odnieść do lekcji w szkole. Owszem, przygotowuje prezentację, scenariusz wykładu, ćwiczę fragmenty lub całość, sprawdzam logikę argumentacji i zmieniam układ. Dopracowuję. Ale to tylko dopracowany scenariusz i materiały do pokazania (czy to w Power Poincie czy w inny sposób). A potem staram się trzymać przygotowanego scenariusza. I nie jest to chyba dobre, bo trudno improwizować w nawiązaniu do tego, co wydarzy się na sali, jakie padną odpowiedzi studentów i jak zareagują. Nie ma powtórek, dubli i możliwości wymiany nieudanych fragmentów.
A może wykłady powinny być nagrywane, ze wsparciem ekipy technicznej, montowane, krótkie i tak udostępniane studentom? Więcej zasobów i czasu w przygotowanie krótszego odcinka-wykładu, do odtworzenia w dowolnym czasie przez studenta? Nawet wiele razy. Takie rozwiązania chyba już się pokazują na uczelniach. Może warto iść w tym kierunku. Nauczanie hybrydowe, blended learning. Możliwości techniczne już są. Teraz potrzebna tylko implementacja
Oczywiście sam mogę podać przykłady dobrych i ciekawie opowiadanych wykładów na żywo (ustnych), w sali. Innym przykładem mogą być TEDy. Ale one trwają po 15 minut. To może 90 minutowy, tradycyjny wykład podzielić na części, rozdzielone przerywnikami-aktywnością studentów? Właśnie w tym kierunku zmierzam. Krótsze, zwarte opowieści, rozdzielone aktywnością studentów, rozdzielone dyskusją, uzupełniane materiałami wideo lub podcastami, po które studenci mogą sięgnąć w dowolnym momencie. Uczenie się tej nowej formuły i przygotowanie materiałów (wideo, podcasty itp.) trwa i wymaga sporo dodatkowej pracy. Czas zacząć te wędrówkę. Ja już rozpocząłem
Tymczasem na uczelni muszę cały czas prowadzić zajęcia (podobnie jak nauczyciel) i w tak zwanym międzyczasie, równolegle przygotowywać materiały i stopniowo zmieniać formułę wykładów. Taka ewolucja. Nie mam szansy na zamknięcie z powodu "remanentu" czy "remontu", a jak skończę to za jakiś czas będzie nowe otrawcie. Myślę, że w podobnie trudnej sytuacji są nauczyciele w szkole. Musimy zmieniać dydaktykę nie przerywając ani na chwilę swojej pracy. To jak remont w domu bez wyprowadzania się. Lub remont samochodu w czasie jazdy. Nie można się zatrzymać, tylko wszystko przebudowywać w czasie jazdy. To dodatkowa trudność.
Z chęcią zapoznam się z każdymi dobrymi radami, przykładami i sugestiami dotyczącymi wykładów akademickich. Proszę więc o więcej pomysłów i podpowiedzi. Co wiele głów to nie jedna. We wspołpracy szybciej możemy znaleźć dobre rozwiązania. Zapraszam do dyskusji tu i w każdym innym miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz