18.11.2025

Czy kosić trawniki i zieleńce w listopadzie?

Moja łączka kwietna pod blokiem. Mały rezerwat biosfery miejskiej, nie koszone od kilku lat. Czasem trochę przycinane nożyczkami, bo to bardzo mała powierzchnia.
 

17 listopada dostałem takie zapytanie (zobacz niżej) od dziennikarza, Marcina Lewickiego. Dawniej w tym czasie leżałby już śnieg. Teraz mamy pogodę jak w szarugi jesienne. Dlaczego jeszcze raz, tym razem samodzielnie, umieszczam swoją odpowiedź na postawione pytania? Bo sam chcę być kapitanem i okrętem. Kontekst wiele zmienia. A nie wszystko co bym chciał znajduje się zazwyczaj w opublikowanym materiale. Redakcje mają swoje cele i ograniczone miejsce. A ja mam swoje cele, popularyzatorskie. I skoro raz włożyłem wysiłek w odpowiedź, to nie chce by nawet fragmenty znalazły się tylko w szufladzie. 

Dzień dobry Panie Profesorze, jestem dziennikarzem Wirtualnej Polski, dostajemy od naszych Czytelników zdjęcia, na których widać jak pracownicy wynajętych firm koszą trawy i zarośla na warszawskim Ursynowie.
1. Jaki jest sens takich działań? Czy podyktowane jest to estetyką, finansami, a może ma to sens przyrodniczy?
2. Czy koszenie w listopadzie jest lepsze niż np. latem?
3. Dlaczego koszenie w listopadzie wywiera negatywny wpływ na przygodę (jeżeli tak rzeczywiście jest)?” 
Tu jest link to opublikowanego artykułu https://www.o2.pl/informacje/pokazala-zdjecie-z-warszawy-wydaje-sie-niecelowe-7223114228963872a Poprosiłem o zmianę zdjęcia, bo wykorzystana fotka  z konwentu fantasy Warmia i Magia 2025 nie jest odpowiednia do wypowiedzi eksperta w sprawie listopadowego koszenia.

Pisząc odpowiedź nie widziałem nawet zdjęć wspomnianej czytelniczki, tak więc nawet pośrednio nie miałem szansy zapoznać się z kontekstem sytuacyjnym. A trudno odpowiedzieć na te pytania nie znając kontekstu miejsca i zakładanych planów (w opublikowanym materiale nie ma odpowiedzi zlecającego to jesienne koszenie). Działania mogą mieć charakter przypadkowy lub celowy (nie znając faktów moge się tylko domyślać. Koszenie w listopadzie, czyli poza sezonem wegetacyjnym, wydaje się niecelowe. Ale to mogą być pozory. Ważne jest pytanie ile razy w ciągu roku w tym miejscu koszono i jaki jest zamysł krajobrazowy oraz środowiskowy. W trzecim pytaniu zawarta jest sugerowana odpowiedź. 

Koszenie trawników i zarośli (zieleń niska) w listopadzie ma przede wszystkim sens techniczny i ogrodniczy, a nie przyrodniczy. Zabieg ten przygotowuje darń na zimę, ogranicza ryzyko chorób grzybowych (np. pleśni śniegowej) i pozwala trawie szybciej ruszyć z wegetacją wiosną (wzrost różnych traw). Z punktu widzenia przyrody może jednak ograniczać schronienia dla owadów i drobnych zwierząt, które wykorzystują wysoką roślinność jako zimowisko. Czasem kosi się dopiero jesienią by nie kosić w czasie dojrzewania roślin i by dać szansę na wysianie się roślin.  

Zabiegi jesienne mogą wynikać z celów ogrodniczy. Może to być ostatnie koszenie przed zimą, gdy trawa wciąż rośnie, jeśli temperatura utrzymuje się powyżej 5°C. Skrócenie źdźbeł zapobiega ich wyłamywaniu się pod śniegiem (a w dobie ocieplenia klimatu coraz trudniej o zimowy śnieg w Polsce). To jesienne koszenie zapobieganie chorobom bo zbyt długa trawa sprzyja rozwojowi pleśni śniegowej i gniciu darni. Zapewnia także lepszy start wiosną – krótko przycięta trawa szybciej się zazielenia i tworzy gęstą murawę (ważne jeśli zależy nam na trawniku typu pole golfowe). I trzeci cel ogrodniczy - ułatwienie pielęgnacji. Koszenie połączone z grabieniem liści i napowietrzaniem poprawia kondycję gleby.

Inny jest punkt widzenia przyrodnika i ekologa. Wysoka trawa, a zwłaszcza suche byliny i zarośla stanowią zimowe schronienie dla owadów, pajęczaków, drobnych ssaków i ptaków. W suchych łodygach pozostają złożone jaja lub znajdują schronienie larwy lub zimujące stadia imago (owadów dorosłych). Koszenie w listopadzie usuwa te siedliska, co może zmniejszać lokalną różnorodność biologiczną. Po drugie rośliny dzikie w zaroślach często wytwarzają nasiona jesienią. Koszenie w tym czasie ogranicza ich rozsiewanie i regenerację. Ponadto pozostające nasiona na łodygach roślin są pokarmem dla ptaków. Z punktu widzenia przyrody naturalnej, nieskoszone fragmenty są bardziej wartościowe jako „wyspy życia” w monotonnych przestrzeniach miejskich.

Z perspektywy ogrodnika listopadowe koszenie jest praktyczne gdyż chroni intensywnie pielęgnowany trawnik przed chorobami i poprawia jego wygląd wiosną. Z perspektywy przyrody koszenie w tym czasie redukuje zimowe schronienia dla organizmów i ogranicza naturalne procesy ekologiczne.

Rozwiązaniem kompromisowym byłoby zostawienie części trawnika lub zarośli nieskoszonych, aby pełniły funkcję refugium dla owadów i drobnych zwierząt, a resztę przygotować technicznie na zimę. Dla przyrody wartościowa jest mozaika z fragmentami często koszonymi i fragmentami pozostawionymi. Dzięki temu mamy większą różnorodność oraz schronienia i bazę pokarmowa dla różnych gatunków małych i średnich zwierząt.

Wiele owadów korzysta z suchych, pustych lub miękkordzeniowych łodyg jako zimowych kryjówek albo miejsc do zakładania gniazd wiosną. Zatem takie suche „badyle” powinny zostać aż do późnej wiosny a nawet lata. Nie wygląda to możne najpiękniej, sprawia wrażenie terenu zaniedbanego ogrodniczo, ale jest to mądra uprawa bioróżnorodności w mieście. Najbardziej znane są dzikie pszczoły samotnice, ale także inne grupy owadów wykorzystują takie struktury.

Miesierki (Megachile) i inne pszczoły samotne chętnie drążą chodniki w łodygach z miękkim rdzeniem (np. malwy, jeżówki, słoneczniki). Murarki (Osmia) często zasiedlają puste łodygi lub trzcinę, gdzie samice składają jaja i oddzielają komórki gniazdowe przegrodami z gliny. Pszczoły z rodzaju Hylaeus wykorzystują naturalne szczeliny i suche łodygi jako schronienia. Z braku takich suchych roślin (łodyg) musimy budować tak zwane hotele dla owadów. Tyle, że te ludzkie hotele mają mniejszą różnorodność siedlisk i służą nielicznym gatunkom. Na dodatek przez skupienie w jednym miejscu gniazdujących owadów ułatwiają przenoszenie się patogenów i pasożytów, żerujących na tych gatunkach owadów. W ogólnym sensie to niehigieniczne dla takich gniazdujących w „badylach” owadów.

Ponadto różne błonkówki (np. żądłówki), takie jak niektóre gatunki os samotnych również gniazdują w pustych łodygach roślin łąkowych i zaroślowych. Larwy niektórych gatunków chrząszczy rozwijają się w martwych łodygach, korzystając z ich miękkiego wnętrza. Część gatunków muchówek i motyli zimuje w stadium poczwarek, przytwierdzonych do suchych łodyg lub ukrytych w ich wnętrzu. Warto także zostawiać w niektórych miejscach leżące suche liścia (gdy spadną z drzew), bo to miejsce zimowania dla różnych owadów, np. dla motyla cytrynka latolistka.

Dlaczego te suche łodygi są ważne? Bo to naturalne hotele dla owadów – pozostawione w ogrodzie lub na łące suche łodygi pełnią funkcję schronienia podobną do sztucznych „hoteli dla owadów”. Po drugie to zimowiska – owady dorosłe, larwy lub poczwarki mogą przetrwać w nich zimę, chronione przed mrozem i drapieżnikami. Po trzecie wiosną , np.  w marcu–kwietniu, samice pszczół samotnic zaczynają zakładać gniazda właśnie w takich strukturach.

Ważne pytanie jest takie kiedy więc kosić i ile razy w roku? Z punktu widzenia przyrodniczego celem jest utrzymanie jak największej mozaiki siedlisk i utrzymanie procesów sukcesji ekologicznej. Jeśli w ogólne nie kosimy to po kilku-, kilkunastu latach wyrośnie tam las (zagajnik itp.). Siedlisko się diametralnie zmieni. Zabiegami ogrodniczymi powinniśmy naśladować naturalne procesu zgryzania przez duże kręgowce. A częstość koszenia uzależnić od jakości gleby (żyzności) i aktualnych warunków pogodowych. Ponadto warto uwzględnić efekt krajobrazowy, tak by w skali krajobrazu utrzymać możliwie dużą mozaikę siedlisk. Bo to sprzyja większej różnorodności biologicznej.

Późnoletnie koszenie jest zabiegiem eliminującym takie rośliny inwazyjne jak np. nawłoć. Zatem z pozoru proste koszenie trawników i zieleńców wymaga dużej wiedzy i ciągłego monitorowania. Zamiast zleceń koszenia w wyznaczonej liczbie w ciągu roku lepiej byłoby podpisywać umowę z firmami na utrzymanie pożądanego stanu przyrodniczego. I wtedy to firma decyduje czy i kiedy kosić. A jeśli zamówi się 1-2 koszenia (albo i więcej) w danym roku, to praca musi być wykonana… choćby w danym momencie nie miała sensu.

Z tych interwencji czytelników wypływa optymistyczny wniosek – mieszkańcom zależy na przyrodniczej jakości okolic osiedli mieszkalnych i chcą chronić bioróżnorodność.

Wnioski przyrodnicze:

  • Koszenie i usuwanie zarośli w listopadzie pozbawia owady specyficznych kryjówek, co zmniejsza ich szanse na przetrwanie zimy.
  • Pozostawienie fragmentów roślin (np. kęp z suchymi łodygami) wspiera bioróżnorodność i sprzyja zapylaczom na wiosnę.
  • Praktyka ogrodnicza: warto zostawić część rabat i trawników nieskoszoną do wiosny, aby owady miały naturalne siedliska.
Jeśli chcesz wesprzeć twórcę to kliknij i postaw kawę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz