13.01.2024

Czy jest jakaś autentyczność w sztuce tworzonej z AI?

Ręcznie malowane dachówki, farby akrylowe, jeden z pikników naukowych na uniwersytecie. Zdjęcie zrobione aparatem cyfrowym, bez dalszej obróbki i przetworzenia.


Pani Ewa Przybysz-Gardyza poruszyła ciekawy temat, pisząc na Facebooku: "Piję kawę, scrolluję media i utwierdzam się w przekonaniu, że jedną z najważniejszych dla mnie wartości jest autentyczność. To sprawia, że przewijam wszystkie posty, które zawierają zdjęcie wygenerowane przez AI - nawet nie czytam... Nie lubię też awatarów. Wiem, że z tą przypadłością będzie mi coraz trudniej, gdyż sztuczna inteligencja wchodzi w nasze życie coraz głębiej. A może te moje podświadome zachowania są wyrazem tęsknoty za przeszłością? Jak czujecie się w świecie, w którym AI można spotkać na każdym kroku?" (wytłuszczenia S.Cz.)

Nie od dziś poszukujemy większej autentyczności. Dlatego oryginały obrazów są droższe od ich kopii, mimo że wyglądają tak samo. Prawda jest także to, że wytwory technologii cyfrowej a ostatnio także sztucznej inteligencji, spotykamy na każdym kroku. Tworzenie stało się łatwiejsze, zwłaszcza w wersji cyfrowej. Stąd ogromy wysyp takich wytworów w mediach społecznościowych. 

Kiedyś malowany portret był kosztowy i stać było tylko ludzi zamożnych. Gdy powstała fotografia (bądź co bądź zaprzężenie technologii do "malowania" obrazów), portrety stały się powszechne. A monidła zawisły niemalże w każdym domu. Drukowane na papierze "święte obrazki" wypełniły przestrzeń w miejsce ikon i malowanych obrazów olejnych. Sztuka, także ta kiczowata, stała się znacznie powszechniejsze. Powszechność umiejętności pisma owocuje nie tylko większą liczbą wartościowych książek (bo i czytelników jest więcej) lecz i masą durnowatych i wulgarnych czasami napisów na ścianach elewacji... Chęć wypowiedzenia się jest ogromna i powszechna.

Kiedyś artysta musiał sam zrobić sobie farby, pędzel i przygotować powierzchnię do malowania. To trwało. I wymagało wielu lat uczenia się techniki przygotowania materiałów a potem techniki tworzenia. Prace ręczne wykonywane powstają wolniej i nie są doskonałe. Wymagają ludzkiego wysiłku i czasu. Dlatego rękodzieło zawsze jest droższe od produkcji fabrycznej.

Papier i kredki czy farby nie tylko akwarelowe są od dawna powszechnie dostępne. Codziennie powstają za ich pomocą setki tysięcy prac. A teraz, dzięki technologii, powstają prace cyfrowe i są pokazywane w mediach społecznościowych. Ale czy wystawa rysunków własnego dziecka zastąpi wystawę w galerii sztuki? Sztuka jest subiektywna.

Cyfrowe "malowanie" dzięki różnym programom, wykorzystującym AI, stało się łatwe i powszechne. Niczym rysowanie kredkami w szkolnym bloku rysunkowym. Jednak tworzenie cyfrowe też wymaga nauczenia się techniki. Opanowania narzędzia oraz kompozycji. Podobnie jak mazak nie jest kredką ani węglem ani pędzlem z farbami akwarelowymi. Inna technika. Osobiście wolę manualne tworzenie farbami i ołówkiem. Ale wiem, że można się nauczyć i nowej techniki elektronicznej oraz promptowania by AI generowało prace plastyczne. Wymaga ona prądu i aplikacji (urządzeń takich jak smartfon, tablet czy komputer oraz serwerów to przetwarzania). Nie każdy, kto weźmie pędzel czy kredkę do ręki, staje się artystą. Tak samo jest z narzędziami graficznymi wykorzystującymi AI. 

Sama AI nie tworzy. To narzędzie w rękach człowieka. Tak samo jak sam pędzel nie maluje, to maluje ludzka ręka i ludzki mózg. Każda technika jest inna, daje zupełnie inne rezultaty. I każdej techniki trzeba się nauczyć, każdego narzędzia. Inaczej maluje się farbami olejnymi, inaczej akwarelami. A inaczej narzędziami cyfrowymi.

A czy zdjęcia nie są sztuczne? Przecież nie jest to narysowane ani namalowane? Przywykliśmy? Że ważne jest nie tylko pstrykniecie lecz i kadrowanie? A potem obróbka. Kiedyś było to w ciemni i wykonywało się na powiększalniku. A teraz "kadrowanie" równa się promptowaniu. I doborowi "farb" czyli różnych narzędzi i ustawień. Zarówno w pracy z pędzlem, aparatem foto jak i AI... pracuje mózg ludzki i jego wyobraźnia. Przecież analogowo powstaje także dużo badziewia i tandety. Także mało twórczej i bezwartościowej artystycznie. Podobnie jest z wytworami AI. Może tylko łatwiej się "maluje". Mniej jest "gry wstępnej" z przygotowaniem podobrazia, gruntowaniem, tworzeniem farb z surowców. Teraz dużo kupujemy gotowych materiałów... i stąd mniej "gry wstępnej", mniej radości z tworzenia. Bo powstaje za szybko.... Twórczość potrzebuje czasu, namysłu, refleksji. Nie ilość i szybkość jest w tym ważna.

Wniosek - to nie technika czyni wiele wytworów kiczowatymi i banalnymi. To powszechność dostępu narzędzi i kunszt człowieka (a raczej jego brak). Internet nas zglobalizował. Kiedyś szkolne prace dziecka leżały w szufladzie lub wisiały na domowej ścianie, gdy dziadkowie lub rodzice chcieli w ten sposób okazać miłość do swojego wnuka/dziecka. Teraz tworzymy masowo i masowo innym pokazujemy swoje wytwory. Dajmy ludziom się cieszyć poczuciem sprawstwa i satysfakcją tworzenia "ja też potrafię". Jeszcze nigdy tak wielu ludzi nie pisało (esemesy, media społecznościowe) i jeszcze nigdy tak wielu ludzi nie tworzyło. Jakiż mamy zalew zdjęć! Kiedyś twórczość kończyliśmy w szkole na lekcjach plastyki. Teraz dziecięcą radością tworzenia plastycznego cieszą się dorośli. Chyba żadne pokolenie nie tworzyło tak masowo. A może tylko bardziej jest to widoczne, bo wcześniej tworzyliśmy bardziej kameralnie i ulotnie? Na przykład dekorację stołu, lepienie pierogów, dzierganie swetrów i koronek, wycinanie wycinanek, malowanie pisanek itd. Może tworzymy tyle co dawniej ale jest to teraz głównie twórczość cyfrowa i ma ona szersza widownię? Widujemy ją skrolując social mediach a nie odwiedzając znajomych w ich domach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz