20.05.2024

Wybieranie swoich czy kompetentnych? "Prorodzinna" polityka myślenia klanowego




Wybierać swoich (krewnych, znajomych) czy kompetentnych? To pierwsze to polityka "prorodzinna" i styl myślenia klanowego. Naszość jest jednak w gruncie rzeczy bardzo kosztowna. Nepotyzm daje złudne poczucie bezpieczeństwa, że swojego zawsze wybronią. Wystarczy być tylko wiernym i posłusznym. Pokorne ciele dwie matki ssie itp. Bo liczy się naszość a nie jakieś ogólne standardy. Bo że się zrobi po swojemu, to będzie lepiej? Katastrofa w Czarnobylu też była ukrywana, bo to nasi bracia więc wstyd i lepiej ukryć, zamieść pod dywan. Bo bracia z ZSRR by źle wypadli. W mniejszej skali też jest to widoczne i powszechne. Niestety. Przecież o swoich nie wypada mówić źle czy przedstawiać w złym świetle. I dlatego wszystkie wpadki i nieefektywne działania będą ukrywane...

Naszosć była kwintesencją rządów zjednoczonej prawicy z PiS jako liderem. To złote czasy gloryfikacji naszości i wynikających z tego negatywnych skutków społecznych. Ale nie oni to wymyślili i niestety będzie ciągle się taka postawa pojawiała. Jest ogólnoludzka i archaiczna. Ujawnia sie w skali kraju, samorządu czy pojedynczego przedsiębiorstwa. Naszość jest nierównomiernie i patchworkowo rozmieszczona wokół nas. Jest archaizmem zmniejszającym efektywność działania, tracą wszyscy, nawet krewni i swoi. 

Jeśli wybieramy kompetentnych do realizacji zadań i na konkretne stanowiska to efekt zawsze jest lepszy. Wszyscy korzystają, nawet ci swoi. To tak jak decydować kto ma prowadzić samochód, którym wspólnie jedziemy - przekazać kierownicę najlepszemu kierowcy czy "swojemu" (np. nieletniemu dziecku lub mocno posuniętemu w wieku dziadkowi), choć może w tym momencie jest zmęczony lub ma niedostatek kompetencji. W wyborze najbardziej kompetentnego może jest mniej celebry. Ale czy rozdajemy "sławę i zaszczyty" czy zadania do zrealizowania? Dworskość zaszczytów jest szybko przemijająca. I bardzo kosztowna społecznie. A jak się zaczną prawdziwe kłopoty i rzeczywiście dotkliwe straty, to nastość nie wybroni przed konsekwencjami. Gdy kołdra coraz krótsza to i "swoich" klan rozliczy, znajdzie kozła ofiarnego i wcale nie wybroni. Lojalność stada jest przemijająca. Bo pojęcie swój-obcy też się zmienia, w zależności od potrzeb i lokalnych egoizmów. Wśród swoich też się wyznacza tych obcych i z utraconymi łaskami (gdy zabraknie innych obcych i tych "złych"). 

Ewolucja ludzkich społeczeństw zaczynała się od klanowości i naszości, od nepotyzmu. W miarę rozwoju cywilizacyjnego i powiększania się współpracujących ze sobą społeczności, nepotyzm się kurczy a rozwija się współpraca na przejrzystych zasadach kompetencji. Po prostu rozszerza się krąg "swoich". I zwiększa efektywność działania. Naszość to archaizm. To nie jest tradycja warta pielęgnacji i utrwalenia. Wręcz przeciwnie. 

Codziennie masz wpływ na utrwalania naszości lub kompetencji. Ty także współdecydujesz, nawet przez cichą akceptację lub głośne wyrażania swojej opinii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz