5.10.2025

Dlaczego selektywna zbiórka tekstyliów stanowi dla nas tak duży problem społeczny i organizacyjny?

 

Kupuj więcej i wyrzucaj więcej, bez wysiłku i bez odpowiedzialności? Dotyczy nie tylko tekstyliów.

Obowiązek selektywnej zbiórki odpadów tekstylnych, który wszedł w życie z początkiem 2025 roku, obnażył poważne luki w polskim systemie gospodarki odpadami. Problem odzieży jest dziś lustrem szerszego kryzysu recyklingu surowców i zarządzania środowiskiem naturalnym, od naszych lasów po rzeki. Dlaczego tak prosty z pozoru problem przysparza tak duże trudności? Głównym jest nasza mentalność i nieprzygotowanie na zmiany. Każda zmiana rodzi niewygodę, wyzwania i konieczny wysiłek. Częstą postawą jest sprzeciw i negowanie potrzeby zmian. Stąd ogólnonarodowe oburzenie na nakrętki przytwierdzone do butelek plastikowych, tak jakby ten drobiazg był rzeczywiście jakąś przeszkodą w użytkowaniu, czy kontestacja wprowadzonego systemu kaucjonowania opakowań. A jednocześnie nie chcemy mieć wysypiska śmieci za oknem. I nie chcemy mieć zaśmieconych lasów, rzek i jezior. Takie dziecięce i bezradne tupanie nóżką i wykrzykiwanie „nie ciem”.

Wyrzucanie opakowań i ubrań to ogromna rozrzutność surowców i zaśmiecanie przyrody czyli niszczenie naszego komfortu życiowego. Recykling jest jedyną sensowna i długofalową alternatywą. Jako społeczeństwo nie radzimy sobie ze zmianami, nie tylko tymi, dotyczącymi szeroko rozumianego recyklingu.

Zgodnie z dyrektywami UE ( a nie wzięły się one znikąd, tylko z rzeczywistych potrzeb i dobrze przemyślanych wyzwań cywilizacyjnych i gospodarczych), gminy mają obowiązek selektywnej zbiórki odzieży i obuwia. Rozwiązaniem minimum jest włączenie tej frakcji do Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych (PSZOK). Do tej pory ubrania były zbierane w pojemnikach PCK, ale jak widać na zdjęciu wyżej od dawna nie zostawialiśmy tam dobrych ubrań do powtórnego użycia tylko traktowaliśmy jak ogólny śmietnik. W praktyce system jak na razie okazał się niewydolny. Tylko nieliczne gminy wystawiły przy śmietnikach specjalne pojemniki na tekstylia.

Okazało się że problemem jest brak infrastruktury. Masowe zniknięcie tysięcy ogólnodostępnych kontenerów (np. PCK) sprawiło, że mieszkańcy zostali zmuszeni do wożenia odpadów do PSZOK-ów, często oddalonych i o ograniczonych godzinach pracy. Obowiązek selektywnej zbiórki odzieży nie pojawił się nagle, jak grom z jasnego nieba. Było wiele czasu by się przygotować. A i teraz można to zrobić szybko. Wystarczy tylko uznać za ważne i chcieć. W rezultacie, zamiast do PSZOK-ów, wiele tekstyliów wciąż trafia do odpadów zmieszanych, a co gorsza – bywa porzucanych w środowisku przyrodniczym (podrzucanie sobie nawzajem "gorącego kartofla").

A skala odpadów tekstylnych jest ogromna.  Europejczyk kupuje średnio 26 kg ubrań rocznie. Statystyki pokazują, że aż 78% pokonsumenckich wyrobów włókienniczych w Europie nie jest zbierane selektywnie, a zaledwie 1% jest recyklingowane do postaci nowych ubrań. Nowy obowiązek ma zapobiec masowemu składowaniu tych odpadów, ale bez wygodnego systemu zbiórki i infrastruktury recyklingowej cel ten jest trudny do osiągnięcia. Kryzys segregacji odzieży jest wierzchołkiem góry lodowej. Pokazuje on, że Polska nie jest gotowa na przyjęcie ogromnych ilości surowców wtórnych, a braki w systemie zbiórki i recyklingu dotykają także innych frakcji.

Selektywna zbiórka ma sens tylko wtedy, gdy zebrane odpady mogą zostać przetworzone. W Polsce brakuje nowoczesnych zakładów recyklingu tekstyliów. Wiele zebranych ubrań, zwłaszcza tych wykonanych ze skomplikowanych mieszanek włókien (poliester, elastan), nie może być przetworzona na nowe tkaniny i jest kierowana do produkcji paliw alternatywnych RDF (np. dla cementowni) lub trafia na składowiska. Ciągle brak jest rynku recyklingu. A przecież z problemem recyklingu w Polsce mierzymy się już ponad 40 lat.

Prawdziwa zmiana musi chyba przyjść z góry. Jeśli nie rozsądek to przymus (tak jak w przypadku rozkapryszonego dziecka). Unia Europejska pracuje nad przepisami dotyczącymi Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP) dla sektora tekstylnego. Oznacza to, że to producenci odzieży będą w przyszłości finansowo odpowiedzialni za zbieranie i recykling swoich produktów, co ma zmusić ich do projektowania bardziej ekologicznych ubrań i inwestowania w rozwój technologii recyklingu. Bez ROP, koszty nieskutecznego systemu spadają na samorządy i mieszkańców.

Niewydolny system zbiórki zwiększa ryzyko, że tekstylia, podobnie jak inne problematyczne odpady, trafią tam, gdzie łatwiej się ich pozbyć – do środowiska. Polskie lasy regularnie borykają się z problemem dzikich wysypisk. Finalnie koszty sprzątania lasów, rzek i jezior, mimo dużego udziału wolontariuszy i tak spadają na konsumentów w postaci wyższych cen towarów lub/i wyższych podatków. Bo w przyrodzie nic nie ginie, tylko zmienia właściciela. A jeśli poprzez sprzątanie lasów zwiększamy koszty funkcjonowania Lasów Państwowych to ich produkty drzewne muszą być droższe. Więc i tak to my, konsumenci, za wszystko płacimy

Odpady tekstylne, choć mogą wydawać się mniej szkodliwe niż plastik, stanowią dla nich poważne zagrożenie. Ubrania wykonane z syntetycznych włókien (poliester, nylon) rozkładają się setki lat, zanieczyszczając glebę i wodę. Z czasem ulegają one fragmentacji, uwalniając do środowiska mikroplastik, który wnika do łańcucha pokarmowego.

Sektor tekstylny jest jednym z największych trucicieli wód. Choć największe zanieczyszczenie chemiczne pochodzi z procesu produkcji (barwniki, chemikalia), to również niewłaściwie zagospodarowane odpady mają negatywny wpływ. Porzucone ubrania, zwłaszcza barwione, uwalniają substancje chemiczne do cieków wodnych. Podczas prania ubrań, a także z rozkładających się odpadów na lądzie, do rzek i mórz trafia ogromna ilość mikrowłókien. Szacuje się, że tkaniny syntetyczne stanowią główne źródło pierwotnego mikroplastiku w oceanach.

Konieczne jest szybkie wdrożenie skutecznych i wygodnych rozwiązań zbiórki oraz natychmiastowe inwestycje w infrastrukturę recyklingu, aby problem tekstyliów nie stał się nową, ekologiczną bombą w polskich lasach i rzekach. Problem organizacji selektywnej zbiórki odzieży w Polsce rodzi tak duże wyzwania, ponieważ zderzają się w nim logika nadprodukcji przemysłu modowego (fast fashion) z brakiem gotowości logistycznej i infrastrukturalnej państwa, a do tego dochodzi opór społeczny wobec umieszczania niewygodnych odpadów w pobliżu domów. Dlaczego tak prosta czynność, jak oddzielenie starej koszulki od odpadów zmieszanych, prowadzi do paraliżu systemu i ostentacyjnego buntu niektórych ludzi? Odpowiedź leży w konflikcie między ideą gospodarki obiegu zamkniętego a logiką systemu rynkowego opartego na ciągłym wzroście konsumpcji.

Branża modowa, szczególnie w segmencie fast fashion, działa w oparciu o model celowo wymuszający nadmierną konsumpcję i dużą produkcję. Krótkie cykle mody, niskie ceny i niska jakość sprawiają, że ubrania są traktowane jako jednorazowe. Efektem jest nadprodukcja i marnotrawstwo. Aby utrzymać tempo cykli, firmy produkują o wiele więcej, niż są w stanie sprzedać. Szacuje się, że miliony ton odzieży trafiają na śmietniki, nawet nie docierając do sklepów – są to niesprzedane kolekcje, nadwyżki produkcyjne czy towary z wadami, które taniej jest zutylizować (lub np. spalić), niż magazynować, transportować i próbować wprowadzić do drugiego obiegu.

Ogromna ilość niskiej jakości, często poliestrowej odzieży, zalewa rynek. Te tanie, wielomateriałowe tekstylia są praktycznie niemożliwe do ekonomicznego i technologicznego recyklingu, zasilając strumień odpadów, którym system nie jest w stanie zarządzać. Jako konsumenci jesteśmy częścią tego mechanizmu. Kupujemy za dużo. Wprowadzenie obowiązku segregacji odzieży ma sens, ale jest nieskuteczne, gdy ilość generowanych odpadów tekstylnych przewyższa możliwości logistyczne gmin.

Gminy zostały zobowiązane do zbiórki, ale nie zostały wyposażone ani w finanse, ani w odpowiednią infrastrukturę sortowniczą i recyklingową, aby obsłużyć tę lawinę zużytych ubrań. Oczywiście, problem nie pojawił się nagle. Można było powoli się przygotować. Ale wolimy jutranie (odkładanie na potem, na jutro). Problem znikających kontenerów PCK i niewygodnych PSZOK-ów prowadzi do konfliktu na linii samorząd-mieszkańcy, uaktywniając zjawisko „nie na moim podwórku”. Mieszkańcy chcą segregować i mieć możliwość pozbycia się odpadów, ale jednocześnie nikt nie chce mieć śmietników (lub dużych, nieestetycznych, potencjalnie brudnych kontenerów na tekstylia) pod oknem. Ani wysypisk śmieci w pobliżu czy zaśmieconych lasów, parków i ulic.

Aspekt problemowy

Problem organizacyjny

Problem społeczny (nie na moim podwórku)

Kontenery uliczne

Zniknęły (kryzys firm charytatywnych).

Mieszkańcy domagają się ich powrotu, ale protestują przeciwko ich lokalizacji w centrum osiedli (np. ze względu na wygląd lub bałagan wokół).

PSZOK

Mało ich, są daleko, utrudniony dojazd.

Wymaga to aktywnego wysiłku i poświęcenia czasu mieszkańców, co jest sprzeczne z oczekiwaniem na wygodny system odbioru odpadów.

Odpady

Nadmiar i niska jakość.

Brak świadomości, że wrzucanie brudnych, niesprawnych tekstyliów do kontenera charytatywnego psuje cały strumień zbiórki i generuje koszty.

 Obowiązek segregacji tekstyliów pokazuje, że system nie jest w stanie wchłonąć i przetworzyć gigantycznej nadwyżki produktów, którą stworzyła współczesna gospodarka. Bez systemowego ograniczenia produkcji (np. poprzez mechanizm rozszerzonej odpowiedzialności producenta, który wymusi wyższe koszty na producentów fast fashion) i bez lokalnych inwestycji w wygodne punkty zbiórki, tekstylia będą nadal stanowiły problem – czy to w PSZOK-ach, na wysypiskach, czy w lesie.

Małe podsumowanie:

Od 1 stycznia 2025 roku w Polsce wszedł w życie obowiązek selektywnego zbierania odpadów tekstylnych (w tym odzieży, obuwia, tkanin domowych), wynikający z nowelizacji unijnej dyrektywy odpadowej. Przepisy te mają na celu ograniczenie ilości tekstyliów trafiających na wysypiska (obecnie ok. 78% w Europie) oraz zwiększenie ich ponownego użycia i recyklingu (obecnie zaledwie 1% jest poddawane recyklingowi na nowe ubrania).

Gminy muszą zapewnić przyjmowanie odpadów tekstylnych w Punktach Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych (PSZOK). W każdej gminie powinien znajdować się przynajmniej jeden taki punkt. Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie nałożyło odgórnego obowiązku wprowadzenia nowego, szóstego pojemnika na tekstylia pod domami/na osiedlach. Oznacza to, że mieszkańcy muszą samodzielnie transportować tekstylia do PSZOK-ów. W praktyce system oparty na minimum w postaci PSZOK-ów okazuje się nieefektywny i jest uznawany za niewystarczający dla skali problemu.

Duża część dotychczasowego systemu zbiórki opierała się na pojemnikach organizacji charytatywnych, takich jak Polski Czerwony Krzyż. Ze względu na wzrost kosztów logistyki, sortowania i zagospodarowania ogromnej ilości zużytych ubrań, a także zmiany na rynku (wzrost ilości niskiej jakości odzieży "fast fashion"), część firm zajmujących się obsługą tych pojemników wypowiedziała umowy organizacjom charytatywnym. Szacuje się, że z ulic zniknęły tysiące pojemników (np. PCK miało ich ok. 28 tys.).

PSZOK-i (których w Polsce jest ok. 2100) są często zlokalizowane na obrzeżach miast, a ich liczba (średnio 1 na 17 tys. mieszkańców) i godziny otwarcia sprawiają, że oddawanie tam tekstyliów jest dla mieszkańców uciążliwe.

W rezultacie nieefektywnej zbiórki w PSZOK-ach i braku ogólnodostępnych kontenerów coraz więcej tekstyliów trafia do pojemników na odpady zmieszane, co jest sprzeczne z nowymi przepisami i może skutkować karami finansowymi dla mieszkańców (podwyższenie opłat za wywóz śmieci od 200% do 400%).

Wyzwania w recyklingu tekstyliów w Polsce

Sam zbiór to dopiero początek. Polska mierzy się z kolejnym wyzwaniem: brakiem infrastruktury recyklingowej. Mimo obowiązku selektywnej zbiórki, w Polsce praktycznie nie istnieje rynek recyklingu tekstyliów i odzieży. Brakuje odpowiedniej infrastruktury do skutecznego przetwarzania zebranych ubrań. Zebrane tekstylia, które nie nadają się do ponownego użycia, często trafiają do instalacji, gdzie są przetwarzane na paliwo alternatywne RDF (do cementowni), a nie na nowe włókna.

Recykling jest prosty dla ubrań z jednorodnego materiału (np. czystej bawełny), ale zdecydowana większość współczesnej odzieży to mieszanki syntetyczne, które wymagają zaawansowanego recyklingu chemicznego – technologii, która w Polsce nie jest jeszcze stosowana na masową skalę.

  • Ministerstwo Klimatu i Środowiska zachęca gminy do wprowadzania dodatkowych rozwiązań, wykraczających poza minimum PSZOK:
  • Kontenery publiczne: Ustawianie dodatkowych kontenerów na tekstylia w miejscach publicznych (osiedla, szkoły, sklepy).
  • Zbiórki akcyjne/Mobilne PSZOK-i: Organizowanie cyklicznych, mobilnych zbiórek (np. Samochody Zbierające Odzież i Tekstylia - SZOT).
  • Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta (ROP): Na poziomie UE trwają prace nad przepisami, które przeniosą część odpowiedzialności finansowej i organizacyjnej za zagospodarowanie odpadów na producentów tekstyliów. Ten mechanizm ma być kluczowy dla rozwoju rynku recyklingu.
  • Punkty zbiórki w sklepach: Zbiórki organizowane przez producentów odzieży w sklepach (np. w galeriach handlowych), gdzie klienci mogą zostawiać niepotrzebne ubrania.

Chociaż obowiązek segregacji tekstyliów już działa, w Polsce brakuje efektywnego i wygodnego dla mieszkańców systemu zbiórki, a przede wszystkim infrastruktury do recyklingu, co prowadzi do obecnego chaosu i ryzyka, że ogromne ilości ubrań nadal będą trafiać na składowiska lub do spalarni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz