Pokazywanie postów oznaczonych etykietą streetart. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą streetart. Pokaż wszystkie posty

8.02.2024

Jak przywitać wiosnę? Zadanie edukacyjne dla przedszkoli.


Przywitanie wiosny w szkołach i przedszkolach kojarzy się z topieniem Marzanny. Z jednej strony jest to nawiązanie do dawnych wierzeń i aktywności kulturowych naszych przodków, a drugiej tradycyjna aktywność szkolna. Sam pamiętam ze swoich młodych, uczniowskich lat. Daje możliwość aktywności dla dzieci i wyjścia w plener, poza mury szkoły i przedszkola. Mały ale jednak kontakt z przyrodą. Globalne zmiany klimatu przyniosły nam sporo zmian, zacierają się tradycyjne pory roku. Kiedy wiosna do nas przychodzi? Wcześniej niż kiedyś. Kalendarzowa wiosna będzie w marcu ale już teraz warto coś sensownie zaplanować. Piszę z nadzieją, z kogoś zainspiruję.

Topić Marzannę czy lepiej ją publicznie rozebrać?

Kiedyś Marzanny były robione ze słony i szmat. A te były lniane lub bawełniane. A więc same surowce naturalne i w pełni biodegradowalne. Jeśli trafiły do rzeki czy jeziora, to nie stanowiło to problemu. Co innego obecnie. Jeśli w jednej większej miejscowości jest kilka szkół i przedszkoli, kilkanaście klas i grup przedszkolnych, to do środowiska wodnego trafia sporo śmieci. I to z tkanin syntetycznych, plastiku i innych odpadów naszej cywilizacji. Stanowczo odradzam takiej aktywności zaśmiecania przyrody. Co w zamian?

Co można zrobić z Marzanną? Zrobić ją z dziećmi w szkole lub przedszkolu (aktywność artystyczna i manualna) a potem iść do zakładu utylizacji lub tylko do pojemników na recyklingowane odpady i ją rozebrać... na czynniki pierwsze i posortować: papier do makulatury, plastik do plastiku, szkło i metale do kolejnego pojemnika. A co nie nadaje się do recyklingu to do odpadów zmieszanych. Czyli zamiast topić Marzannę lepiej ją rozebrać. I uczyć przy okazji zasad recyklingu.

Malowane kamienie ukryte w trawie

Z olsztyńskimi przedszkolami planujemy przywitanie wiosny w parku i jeszcze inną aktywność, nawiązującą do wcześniejszych akcji z łąkami kwietnymi i mała retencją. Malowanie na kamykach lub kawałkach drewna. Można farbami akrylowymi lub plakatowymi. Po wyschnięciu można polakierować lakierem bezbarwnym. Najlepiej wodorozcieńczalnym, np. Eko-akrylak (kupić w sklepie budowlanym to wyjdzie taniej). Malujemy przyrodę: rośliny, grzyby, zwierzęta (element edukacji przyrodniczej). Każdy kamyk może wiązać się z opowieścią, o tym co tam jest lub jako bohaterze przygody na miejskiej łące lub małym stawku. Dzieci mogą w przedszkolu opowiadać i wymyślać historie.

Na spotkaniu 20 marca cześć z tak przygotowanych kamyków umieścimy w przestrzeni publicznej, w parku, na trawniku. To będą kamienie lub kawałki drewna, które opowiadają historie. Można potem zachęcić dzieci by zabrały rodziców lub dziadków na spacer w poszukiwaniu tych kamieni i żeby opowiadały o tych kamieniach i o łące oraz małej retencji. Część kamieni można rozłożyć przy przedszkolu w tym samym celu.

W przedszkolu można wykorzystać samo malowanie jak i potem dziecięce opowieści do aktywności przedszkolnej i rozbudzania kreatywności u dzieci. I umiejętności wypowiadania się. Można wcześniej czytać dzieciom bajki edukacyjne lub już z gotowymi kamykami próbować wspólnie z dziećmi układać nowe bajki edukacyjne.

Do wykorzystania: https://profesorskiegadanie.blogspot.com/2024/02/gadajace-kamienie-ktore-czasem-szeptem.html

6.02.2024

Na szczęście minęły czasy, gdy strach było wymawiać słowo konstytucja

Zdjęcie ze streetartowej akcji malowania kamyków, Olsztyn.


Polityka wpływa na życie codzienne i nawet na sztukę. Bo przecież artyści nie są samotną i wyizolowaną wyspą na oceanie społeczeństwa. PiS-owskie władze za swoich rządów szykanowały ludzi, wypowiadających słowo "konstytucja",  bo oznaczało to niezgodę na poczynania tamtej władzy i na łamanie zasad konstytucji, stanowiło przejaw sprzeciwu. Obywatele różnie byli szykanowali. Pojawiła się nawet autocenzura - skoro są nieprzyjemne reakcje, to może tego słowa nie używać? Może lepiej unikać? Tak jak w Rosji ciągle jest strach przed użyciem słowa "wojna". Zamiast tego używa się "specjalna operacja wojskowa" Z czasów Polski Ludowej znamy wiele podobnych przykładów o różnej skali represyjności władz. 

Przykład sprzed kilku lat, z czasów gdy PiS i Zjednoczona Prawica rządziły niepodzielnie. Jedno z wielu małych działań artystycznych, gdzieś na prowincji. Działania streetartowe, które lubię. Bo streetart to publicznie dyskutowana sztuka. Oczywiście, warto tu dodać, że nie każdy bazgroł czy napis od razu jest sztuką streetartowa czy jakąkolwiek inną.

Wtedy w przestrzeni publicznej pojawiło się zaproszenie do malowania kamieni, a w zasadzie pisania słów na kamieniach. Lub tylko wysłanie słów, które artystka sama umieści na kamieniach. Prosiła by "pomóc mi zapełniać kamienie napisami, to będę wdzięczna. Jeśli jednak nie możecie, to może spróbujecie w komentarzu napisać jakie słowo/słowa są istotne dla Was. Dla nas wszystkich na pewno ważna jest miłość, rodzina, przyjaźń, ale co jeszcze? Sztuka, las, teatr, tlen, śmiech, czułość? Podzielcie się słowami ważnymi dla Was ze mną i całym Olsztynem." (wytłuszczenie S.Cz.)

Internauci aktywnie odpowiedzieli. To znak, że przynajmniej w części inicjatywa artystki spotkała się z uznaniem i aprobatą. Animacja wspomagana internetowo okazała się skuteczna. Pośród wielu słów padło i "konstytucja". I szybko pojawił się sprzeciw autorki. Po głosach zdziwienia takie wyrosło wyjaśnienie:  "(...) polityka dzieli, a konstytucja aktualnie jest to słowo mocno związane z polityką. Ja chcę, żeby każdemu słowa z kamieni kojarzyły się dobrze. Nie zaprzeczam absolutnie, że konstytucja, państwo, władza to ważne słowa. Ktoś napisał WOLNOŚĆ, może to wystarczy?"

A potem dalsze wyjaśnienie: "A ja jestem zaskoczona, że nie można odpuścić. Jak w polityce. Politycy też nie odpuszczają. Nawet tu pod miłą akcją tworzą się podziały :(. Słowa miały być uniwersalnie dobre, dobre dla wszystkich. Moje poglądy nie mają tu nic do rzeczy. Kolejnym etapem akcji miała być propozycja przyniesienia kamienia z napisem i dołożenia do instalacji. Stos kamieni można też dowolnie modyfikować, przekładać kamienie. Proszę przynieście kamień z napisem Konstytucja i połóżcie wśród innych kamieni. Ja nie mam nic przeciwko. Pozdrawiam ciepło i skończmy już proszę tę dyskusję, bo naprawdę nie taki był cel tej zabawy. Miała przekazywać dobre emocje..."

Inny głos w dyskusji "Jeśli mianujesz siebie Artystą, swoje działania Instalacją, a to co robisz ogólnie Sztuką, to niestety w przestrzeni publicznej ma wymiar IDEOLOGICZNY. W mieście gdzie jest dozwolone ubranie Bab Pruskich w koszulki "Konstytucja" wolno jeszcze mówić głośno co się myśli. A wykreślenie z akcji słowa "Konstytucja" jeśli ktoś by je chciał położyć jest niczym innym tylko najtańszą formą cenzury." Słowa pisane dużą literą wskazują na dużą wartość dla osoby piszącej. Najwyraźniej w tym czasie Konstytucja, przynajmniej dla części mieszkańców Olsztyna, miała wartość. Było to słowo istotne.

Streetartowa sztuka wywołała reakcję społeczną już na etapie powstawania. To artystka zrobiła niechcący z tego słowa "politykę". Pojawiały się wcześniej i później różne słowa, ale tylko przy jednym jedynym - konstytucja zareagowała na nie i dopatrzyła się w tym polityki, jakichś nieczystych intencji, a nie ważnego słowa. To artystka, swoją zaskakującą reakcją, nadała mu sens, z którym później musiała walczyć. Pośród wielu było słowo "destylacja", które też można ocenzurować i zakazać, bo to wiąże się z rozpijaniem, nałogiem i nielegalnym bimbrownictwem. Albo "miłość" - toż to seks i ruja-poróbstwo, w przestrzeni publicznej? Zakazać. I do każdego słowa można przypisać jakieś złe znaczenie, doszukać się prowokacji czy ukrytego, drugiego dna. Głupio wyszło z tą reakcją na konstytucję. Rozumiem intencje, że ma to być działanie kulturalne. Wystarczyło tylko nic nie pisać, nie komentować (najwyżej po cichu uznać, że tego słowa artystka nie napisze - skoro wewnętrznie uznała, że może być odczytane jako akcja polityczna). Tak samo jak w odniesieniu do innych słów, całkiem niby neutralnych a zaproponowanych przez publiczność. I nikt by nie zwrócił uwagi, że któregoś ze zgłoszonych słów brakuje. Ludzie piszą to, co uznają za ważne. Dla nich ważne. Jeśli jakiś artysta w taki strachliwy sposób ocenzuruje, to zostaną tylko banały i fałsz. Ludzie napiszą to, co wypada. Będzie nieprawdziwe. Mnie zasmuca ta wybiegająca do przodu autocenzura i wyprzedzający koniunkturalizm. To smutne bo powszechne. W czasach PiSu takim słowem było na przykład konstytucja (było ich oczywiście więcej) .

Tamta reakcja w jakimś stopniu oddaje prawdę o naszym społeczeństwie. Czy gdy wtedy pojawiło się słowo "konstytucja" na Facebooku, to artystka przestraszyła się, że komuś przez to podpadnie? A w tamtych czasach PiS nie przebierał w różnych represjach. Sam tego doświadczyłem, np. dziennikarze z TVP Olsztyn mieli zakaz robienia ze mną wywiadów, czy w jakikolwiek sposób pokazywania na antenie. Lub inny przykład - telefon z ministerstwa, że nie mogę mieć wykładu inauguracyjnego w projekcie, który mi przyznano (projekt edukacyjny dla uczniów - Uniwersytet Młodego Odkrywcy) - konkurs "społeczna odpowiedzialność nauki". Ktoś z ministerstwa dzwonił do rektora z takim zaleceniem. Wywołało to ogromne zdziwienie bo przypomniały się czasy socjalistycznej Polski sprzed 1989 roku.

Wrócę jeszcze do reakcji artystki - że trzeba było od razu dać wyraz swojego stanowiska? Wątpię by ktokolwiek z przełożonych lub przyjaciół zwrócił na to uwagę. Ale może się jednak mylę... Słowo pośród wielu innych. Zasmuciła mnie reakcja owej artystki kilka lat temu. Ale widać tak jest. Była spontaniczna, nieoficjalna. A mnie przypomniały się czasy PRL. Wróciłem do młodości. No cóż, najwyraźniej jako społeczeństwo tacy jesteśmy. Nieodosobniona to postawa. Być może powszechna.

I ulga, że znowu można w Polsce mówić i pisać "konstytucja" i do niej się odwoływać. Zło mija, prędzej czy później. Wydaje się, że mniej mamy autorytaryzmu i partyjnego, centralnego sterowania. Ale na pewno są inne niemile widziane słowa i inne przejawy wewnętrznej autocenzury. Oby mniej niż więcej. I oby nie brakowało zarówno odważnych artystów jak i odważnego, publicznego komentowania tego, co się dzieje w sztuce. Także tej streetartowej.