27.09.2021

Ciekawizja pyta co robią owady jesienią


Można samemu ale lepiej udaje się z kimś, w pracy zespołowej (praca zespołowa to coś więcej niż praca w grupie). Dlatego często odpowiadam na zaproszenia różnych kanałów popularnonaukowych oraz na zapytania dziennikarzy z mediów wszelakich. I wtedy nie muszę już się martwić o część techniczną, o podłączanie kabelków, ustawianie właściwego poziomu głośności. I o zredagowanie, przycięcie, skrócenie. Jest jeszcze coś. Pytania i inny punkt widzenia, jest dialog. A dialog i dyskusja to nie jest tylko zwykła suma wiedzy biorących w niej udział osób. W wyniku interakcji, relacji rodzi się coś nieoczekiwanego, nowego. 

Sam się systematycznie uczę, bo takie czasy, że nie wystarczy umieć mówić, czy nawet pisać. Jeszcze trzeba umieć obsługiwać coraz to nowe urządzenia, które są co prawda w zasięgu ręki, ale trzeba nauczyć się nimi właściwie posługiwać. Uczę się  przez działanie i podpatrywanie, a czasem także doczytuję i wysłuchuję wykładów, prowadzonych przez specjalistów. Czyli tych, którzy już wiedzą więcej i potrafią więcej. Często są to ludzie młodsi ode mnie. Nauczyciel i wykładowca, który po ponad 30 latach uczy się prezentować wyniki badań i wiedzy podręcznikowej? Ano tak, pełne nauczeństwo.  

Nie wstydzę się przyznawać do swojej niewiedzy. Każdy wie coś, nikt nie wie wszystkiego, razem wiemy dużo. Nic innego jak konektywizm

Rozpoczyna się nowy rok akademicki. I ja się ponownie będę uczył, we wspólnocie akademickiej, wspólnie ze studentami. Trochę ja ich nauczę, trochę oni mnie. Moja rolą jest stworzyć przyjazne i dobre środowisko edukacyjne. Środowisko, w którym i oni i ja się czegoś wartościowego nauczymy, dowiemy, przemyślimy. 

 

24.09.2021

Butelkowe opowieści czyli poszukiwanie sensu wśród rzeczy wyrzuconych i niepotrzebnych

Moje prace, które pojawią się na wystawie.
 

Butelka i opowieści? Kojarzy się z pijackimi rozmowami w czasie libacji. Ale nie o takie opowieści chodzi. Wystawa połączona z konkursem na opowieść. Jest to zaproszenie do poszukiwanie sensu użytkowego i sensu artystycznego. Pomysł na wystawę narodził się na zwykłym, miejskim podwórku. Gdy sąsiedzi spotkali się by malować kamienie. I rozmawiali. Tak po prostu. I od słowa do słowa aż  narodził się pomysł na wystawę w miejskiej bibliotece. Zapraszam nie tylko do oglądania ale i do aktywności (oglądanie aktywne). Na początek do snucia opowieści: pisanych, opowiadanych, rysowanych, filmowanych. W tej wystawie i jednocześnie konkursie ukryte jest przemijanie.

Butelka jest cenna, póki ma zawartość (no. kupioną w sklepie). A jak jest już pusta, gdy zostanie opróżniona – wtedy staje się śmieciem. Niepotrzebnym śmiecie, który wyrzucamy. Opakowanie jednorazowe. Ślad naszej konsumpcji, który jakże często szpeci otoczenie, gdy jako śmieć trafi do parku, lasu, do jeziora, na trawnik czy nawet na chodnik. Przemijająca konsumpcja bogatego społeczeństwa.

Butelki w bibliotece są jak wołanie rozbitka. Z prośbą o ratunek. Zobaczcie, ja jestem. Gatunki giną. Zobaczcie je. Nasza Ziemia, nasza biosfera ginie. Co po niej zostanie? Ginie od egoizmu, jednorazowej i szybkiej konsumpcji. Zostają tylko śmieci… zabójcze dla małych bezkręgowców.

Przesłaniem wystawy jest zwracanie uwagi by domykać strumienie produkcji i przetwarzania. Zatem cyrkulacja zamiast entropijnego rozpraszania. Domknąć strumienie produkcji, w obiegu zamkniętym. Reusing. Lub tylko upcykling, Wielokrotne wykorzystywanie. A wtedy potrzeba mniej surowców, mniej energii i mniej sprzątania zalegających wszędzie śmieci.

Książkę można czytać wielokrotnie. Butelkę i słoik można wykorzystać wielokrotnie. A ślad farby tylko o tym przypomina. O unikalności, niepowtarzalności i ludzkim sprawstwie. O dobrym wpływaniu na świat i pozostawiani dobrych śladów… węglowych i wodnych. Co oznaczają te pojęcia? Znajdziesz w książce. Nie wiesz w której? Zapytaj bibliotekarza. Na pewno Ci pomorze odszukać na bibliotecznym regale.

Czy masz moją butelkę? Albo butelkę innego artysty amatora lub profesjonalnego absolwenta szkół plastycznych? Czy sam sobie ozdobiłeś? Obdarłeś z etykiety i użyłeś ponownie? Dostrzegłeś piękno kształtu lub koloru lub dostrzegasz piękno w kompozycji, w której słoik, butelka czy inny przedmiot jest ważnym elementem? Chcesz o tym opowiedzieć?

Stare jest cenne, wiadomo, zabytek. Nowe jest cenne, bo przed chwilą kupione. Ale najtrudniejszy jest ten okres pomiędzy, gdy już nie nowe ale jeszcze nie jest stare. Już nie jest nowe, już jest niepotrzebne, ale jeszcze nie jest stare a przez to unikalne i cenne (bo rzadkie i trudno dostępne). Butelki i słoiki są bezwartościowe bo jest ich dużo. Są pospolite. A my produkujemy ich więcej i więcej. Bo są jednorazowe… Choć mogłyby służyć wielokrotnie. W największym stopniu to od nas zależy. Mamy moc sprawczą by zmieniać świat na lepsze. Na przykład na podwórku, gdy ludzie się spotykają i budują relacje, gdy rozmawiają i wymyślają nietuzinkowe wystawy i działania.

 A przecież dawno temu szkoło było cenne, niczym drogie kamienie. I wtedy zatrzymywaliśmy butelki i słoiki w domu, do przetworów, do wielokrotnego użytkowania. Szkło straciło dawną wartość w nadmiernej konsumpcji. Spowszedniało. Malowanie daje im niepospolitość, unikalność, niepowtarzalność. A przez to nadaje wartości. Także opowieści mogą nadać im nową, nieoczekiwaną wartość. I tu jest właśnie miejsce dla Ciebie, na Twoją inwencję, twórczość i zaangażowanie.

Co uczynić, by butelka szklana na powrót stała się cenna? Podobnie jest z ginącą bioróżnorodnością i niby pospolitymi gatunkami. Giną, znikają z Ziemi. A przecież nie muszą. Mogą ocaleć. Tak wiele od nas zależy. I tego czy dostrzeżemy piękno i wartość. 

Patrzcie, tyle piękna i użyteczności przemija obok nas. Po co kupujecie nowe? Czy nie można użyć jeszcze raz i używać cyrkulacyjnie? Znaleźć dla tej niepotrzebnej butelki nowe zastosowanie. Ty też potrafisz, to proste w gruncie rzeczy.

Każda butelka ma swoją historię, prawdziwą lub wymyśloną. Tak jak treść książek w bibliotece. Jedne to literatura faktu inne to literatura fikcji. Obie formy są użyteczne. Dają rozrywkę ale i wiedzę o świecie.

O życiu każdego człowieka można napisać co najmniej jedną książkę. A czy o każdej butelce? Lub słoiku, kamieniu, starej dachówce, zużytym kubku czy imbryku? Przynajmniej tych pomalowanych. Nie znamy ich historii bo nie zwracamy na nie uwagi, nie notujemy, nie dokumentujemy ani kto i kiedy zaprojektował dany wzór użytkowy, ani gdzie i z jakiego szkła (gliny) została wyprodukowana (a skąd pochodzą surowce i energia?). Co było w środku? Przez kogo i jak została ta zawartość wyprodukowana? Wytworzona. Jaką odbyła podróż butelka z zawartością? Kto, kiedy i w jakich okolicznościach ją opróżnił? Gdzie i ile leżała pusta? Co się przy niej działo? Kto i kiedy ją pomalował i co oznacza wzór, namalowany na butelce. Jak ten wzór interpretować?

A skoro nie można odtworzyć prawdziwej historii tej konkretnej butelki, to może warto ją wymyślić? Tak jak historie w książkach. Niby wymyślone a jednak na swój sposób opowiadają prawdę o świecie. Niosą jakąś ponadczasową i uniwersalną refleksję.

Z wystawą połączony jest konkurs dla czytelników: napisz historię wybranej butelki z wystawy. I swoją historię pozostaw przy butelce. Lub włóż do środka. Na pewno zostaw w bibliotece.

Potem możemy zebrać te historie stworzone przez czytelników i gdzieś je opublikować łącznie, wszystkie razem. Można na blogu Gadające Dachówki (lub innym miejscu) lub zszyć razem jako coś na kształt rękopisu. Albo znajdziemy jakiś projekt i się wyda drukiem. Od Was i Waszych pomysłów dużo zależy.

Co jest nagrodą w konkursie? Te właśnie butelki z wystawy dwojga autorów.

Opowiedz ciekawą historię, zainspirowaną konkretną butelką.


Otwarcie wystawy 9 października, godz. 11.00 Biblioteka nr 12 w Olsztynie, Zatorze, ul. Wrocławska 2). 

Więcej o pracach:

20.09.2021

Nauka jest niczym wirus... ospy wietrznej - roznosi się daleko i czasem swędzi



"Nauka jest jak wirus ospy wietrznej - najpierw ktoś musi Cię nim zarazić, potem wszystko swędzi (jesteśmy podekscytowani nowym tematem), potem boli (bo nauka często bywa bolesna, zabiera sen, czas wolny), a po wszystkim jesteśmy bardziej doświadczeni, świadomi i skuteczni (jak układ immunologiczny po kontakcie z tym herpeswirusem)" M.D.

Podoba mi się to biologiczne porównanie. Bo w gruncie rzeczy informacja biologiczna i informacja kulturowa są do siebie bardzo podobne. Zatem do dobrego edukowania potrzebni są "zarażacze" i roznosiciele takich wirusów. Już Plutarch pisał (cytat z pamięci), że nauczanie to nie wkładanie wiedzy do głowy ale rozpalanie tych głów jak rozpalanie ogniska. Od starożytności nic się nie zmieniło.


16.09.2021

Jam UWM czyli zaprojektujmy dobry klimat

Dlaczego? By nie było takich obrazków. 

Green Team zaprasza do zaprojektowania dobrego klimatu. Brzmi wieloznacznie? Tak miało być, bo po pierwsze chodzi o dobry klimat na Ziemi jak i po drugie o dobre relacje w społeczności akademickiej, o wspólnotę uczących i nauczanych, wspólnotę od samego początku wpisaną w istotę uniwersytetu. 

Jako ambasador jamu zapraszam na jednodniowy projektowy Jam UWM w Olsztynie, który odbędzie się w aula Moczarskiego w dniu 5 listopada 2021 r. Niedługo pojawią się informacje o zapisach. 

Co to jest ten jam i o co chodzi? 

Społeczność Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie bierze sprawy w swoje ręce, by zmieniać naszą uczelnię na lepsze: 5 listopada 2021 r. organizujemy na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie jam projektowy pod hasłem „zrównoważony rozwój”. Z uwagą pochylimy się nad zadaniami dla świata sformułowanymi w rezolucji ONZ i przełożymy je na wyzwania, z którymi mierzymy się w naszym uniwersyteckim otoczeniu.

Do udziału w wydarzeniu zapraszamy wspólnotę akademicką: studentów, pracowników naukowo-dydaktycznych i administracyjnych. Liczymy na to, że z naszych różnych, ale równie cennych spojrzeń uda się stworzyć taką wizję zmian na lepsze, pod którą wszyscy będziemy chcieli się podpisać.

Razem 

Nie mamy wątpliwości, że wspólnie możemy zrobić więcej, dlatego szukamy ludzi, którzy widząc problem, widzą powód, by szukać rozwiązań, którzy są otwarci na pracę w zespołach, chcą dzielić się z innymi swoją wiedzą i doświadczeniem, potrafią słuchać i, co ważne, mają ochotę nauczyć się nowych umiejętności, lubią dobrą zabawę i życzliwą współpracę. Pojęcie równości nie jest dla nas pustym hasłem, dlatego do zespołów będziemy zapraszać tyle samo przedstawicieli studentów co pracowników, zachowując przy tym parytet płci. Z myślą o transparentności procesu rekrutacji założyliśmy, że członków zespołu będziemy przyjmować według kolejności zgłoszeń.

Inaczej (niż do tej pory)

Żeby odpowiedzieć na wyzwania współczesności, w czasie jamu zaproponujemy działania zgodnie z ideą design thinking. Damy sobie 8 godzin na zespołową burzę mózgów, która pozwoli nam zdiagnozować problemy społeczne oraz zagrożenia dla środowiska, z którymi mierzy się nasz Uniwersytet, oraz zaproponować rozwiązania.

Dla przyszłości (żebyśmy ją mieli)
Kryzysy jednych dołują, demotywują i kompletnie destrukcyjnie rozbijają. Innych mobilizują do rozwoju i pozwalają zobaczyć nowe szanse. Sytuacja globalnie jest poważna. Ale zamiast zamartwiać się i biernie czekać chcemy zmienić świat na lepsze, tu i teraz. A przy okazji uczyć się nowego rodzaju współpracy. 

Realizacja celów zrównoważonego rozwoju (niżej są wyszczególnione) to wyzwanie i zadanie dla nas wszystkich. Myśląc o tym, co można zrobić tu i teraz, mamy szansę zaplanować lepsze jutro. Chcemy, żeby Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie umacniał swoją pozycję lidera w zakresie odpowiedzialnego wykorzystywania zasobów naturalnych oraz starań, by postęp gospodarczy, społeczny i technologiczny szedł w parze z szacunkiem do przyrody. Mamy nadzieję, że UWM, kontynuując osiągnięcia towarzyszące ideom programu Green University i realizując zadania zawarte w strategii rozwoju naszej uczelni, będzie swoistym laboratorium, proponującym i testującym innowacyjne rozwiązania oraz wyznaczającym trendy.

Wszyscy możemy mieć w tym swój udział. Połączmy nasze siły, zróbmy użytek z tego, że jesteśmy różni, ale równi i zaprojektujmy… dobry klimat!

W harmonii 

Podczas jamu będziemy przestrzegali kilku zasad:

1. Uczestnictwo w wydarzeniu jest dobrowolne, jeśli zdecydujesz się wziąć w nim udział, bądź do tego przekonany i w pełni zaangażowany. Nie działamy dla ocen, punktów czy poklasku. 

2. Pracujemy w zespołach mieszanych, składających się z pracowników naukowych i studentów, jeśli chcesz być członkiem takiego zespołu zaakceptuj różnorodność i przyjmij, że w trakcie jamu mówimy sobie na „ty”.

3. Celem jamu jest tworzenie innowacyjnych rozwiązań, jeśli chcesz włączyć się w ten proces nie przychodź z gotowym rozwiązaniem, daj się zainspirować w trakcie warsztatu.

4. Efektem jamu mają być pomysły dotyczące zrównoważonego rozwoju, jeśli będziesz jego uczestnikiem zaakceptuj, że będzie się on odbywał zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju.

5. Kluczową wartością jamu jest dobra zabawa  podczas tworzenia rozwiązań, więc jeśli chcesz dołączyć do jamu, baw się dobrze i daj bawić się dobrze innym. Bawić się to znaczy odczuwać przyjemność. Robić rzeczy dobre i czuć przyjemność z relacji z innymi i samego procesu tworzenia.

Czytaj także: 
Cele Zrównoważonego Rozwoju 2030
Cel 1. Wyeliminować ubóstwo we wszystkich jego formach na całym świecie 
Cel 2. Wyeliminować głód, osiągnąć bezpieczeństwo żywnościowe i lepsze odżywianie oraz promować zrównoważone rolnictwo 
Cel 3. Zapewnić wszystkim ludziom w każdym wieku zdrowe życie oraz promować dobrobyt 
Cel 4. Zapewnić wszystkim wysokiej jakości edukację oraz promować uczenie się przez całe życie 
Cel 5. Osiągnąć równość płci oraz wzmocnić pozycję kobiet i dziewcząt
Cel 6. Zapewnić wszystkim ludziom dostęp do wody i warunków sanitarnych poprzez zrównoważoną gospodarkę zasobami wodnymi 
Cel 7. Zapewnić wszystkim dostęp do źródeł stabilnej, zrównoważonej i nowoczesnej energii po przystępnej cenie 
Cel 8. Promować stabilny, zrównoważony i inkluzywny wzrost gospodarczy, pełne i produktywne zatrudnienie oraz godną pracę dla wszystkich ludzi 
Cel 9. Budować stabilną infrastrukturę, promować zrównoważone uprzemysłowienie oraz wspierać innowacyjność 
Cel 10. Zmniejszyć nierówności w krajach i między krajami
Cel 11. Uczynić miasta i osiedla ludzkie bezpiecznymi, stabilnymi, zrównoważonymi oraz sprzyjającymi włączeniu społecznemu 
Cel 12. Zapewnić wzorce zrównoważonej konsumpcji i produkcji 
Cel 13. Podjąć pilne działania w celu przeciwdziałania zmianom klimatu i ich skutkom
Cel 14. Chronić oceany, morza i zasoby morskie oraz wykorzystywać je w sposób zrównoważony
Cel 15. Chronić, przywrócić oraz promować zrównoważone użytkowanie ekosystemów lądowych, zrównoważone gospodarowanie lasami, zwalczać pustynnienie, powstrzymywać i odwracać proces degradacji gleby oraz powstrzymać utratę różnorodności biologicznej 
Cel 16. Promować pokojowe i inkluzywne społeczeństwa, zapewnić wszystkim ludziom dostęp do wymiaru sprawiedliwości oraz budować na wszystkich szczeblach skuteczne i odpowiedzialne instytucje, sprzyjające włączeniu społecznemu 
Cel 17. Wzmocnić środki wdrażania i ożywić globalnego partnerstwo na rzecz zrównoważonego rozwoju

Co, gdzie i kiedy organizujemy?

JAM UWM jest jednodniowym przedsięwzięciem projektowym, w którym udział wezmą studenci i pracownicy uczelni. W dziesięcioosobowych, mieszanych zespołach, reprezentujących poszczególne wydziały oraz pracowników administracji uniwersytetu, będziemy projektować własne innowacyjne rozwiązania zgodne z 17 celami zrównoważonego rozwoju (wymienione wyżej).

JAM UWM odbędzie się w auli prof. Moczarskiego i będzie trwać 8 godzin.

Dlaczego to robimy? Ponieważ w przyszłości będą się liczyć tylko organizacje odporne na zmiany jakich doświadczamy. Ponieważ uniwersytet warto i trzeba zmieniać jako miejsce pracy i życia. I Ty możesz w tym uczestniczyć, jako student jako pracownik administracyjny, jako pracownik naukowo-dydaktyczny UWM. W  projektowanych zmianach liczy się głos i zaangażowanie każdej osoby związanej z uniwersytetem. Naszym uniwersytetem. Twoimi i moim. 

Kogo zapraszamy do udziału w JAMie UWM? Szukamy osób, które cenią pracę zespołową i którym zależy na pozytywnych zmianach w naszym najbliższym otoczeniu. Zapraszamy osoby dostrzegające konieczność wprowadzania zmian na rzecz środowiska naturalnego oraz ważnych wyzwań społecznych.

Tworzymy mieszane, dziesięcioosobowe zespoły projektowe reprezentujące wszystkie jednostki uniwersytetu, zarówno studentów, jak i pracowników naukowych i administracyjnych.

Dysponujemy ograniczoną liczbą miejsc, dlatego liczy się kolejność zgłoszeń. Będziemy indywidualnie potwierdzać ich przyjęcie i przesyłać mailem pakiet informacji. Uwzględniając sytuacje losowe, tworzymy także listę rezerwową uczestników JAMu. Szczegółów szukaj na stronach UWM. Na niniejszym blogu także pojawią się informacje o rekrutacji. 

Co chcemy osiągnąć? Zależy nam na poznaniu potrzeb oraz oczekiwań studentów i pracowników uczelni. Chcemy zmieniać uniwersytet w udziałem społeczności akademickiej. Zależy nam na tym, by tworzyć rozwiązania zmieniające uniwersytet, zgodne z celami zrównoważonego rozwoju. Wszystkie stworzone podczas JAMu rozwiązania przedstawimy w raporcie projektowym

Jak będziemy pracować? Podczas JAMu wykorzystamy metodę Design Thinking. Służy ona tworzeniu innowacyjnych rozwiązań i pozwala wykorzystać kreatywność i umiejętności członków zespołów projektowych. Podczas JAMu każdy z zespołów projektowych będzie miał zapewnione miejsce, potrzebne narzędzia i materiały oraz opiekę moderatora.



15.09.2021

Czy wirusy są żywe?

Chodzi o wirusy biologiczne, chorobotwórcze jak i te elektroniczne, komputerowe i internetowe. Te drugie tez infekują i powodują zmianę funkcjonowania. W pewnym sensie podobne to jest do choroby.

I tu rodzi się pytanie po co i dlaczego pasożyty są na świecie? Takie na przykład wirusy. Skąd się wzięły i czy możemy uznać je za organizmy żywe. Kolejnym pytanie będzie to,  czy  skoro działają podobnie w systemie, to czy komputerowe wirusy i "robaki" uznać za jakieś oznaki procesów ożywionych?

Najpierw zadamy sobie podstawowe pytanie czy wirusy są żywe? Rozważania te pojawią się w czasie wykład online nie tylko dla uczniów, w ramach 19. Olsztyńskich Dni Nauki i Sztuki. 

Wirusy to niezwykłe istoty. Nie wykazują wszystkich atrybutów organizmów żywych, żyją życiem zapożyczonym. Są wyspecjalizowanymi pasożytami komórkowymi. Same nie mają budowy komórkowej. Czy zatem można uważać je za organizmy żywe? Czy są pozostałością wczesnych, przedkomórkowych etapów filogenezy czy raczej powstały później, jako "urwane" i usamodzielnione fragmenty komórek, a dokładniej powstały jako ruchome elementy genetyczne komórek i wtórnie usamodzielniły się? Niezwykle tajemnicze istoty, które wiele mówią nam o istocie życia.

Termin: 23.09.2021 godz. 9.00-9.45

Webinarium na ClickMeeting. Wybierz sposób, w jaki chcesz dołączyć do wydarzenia:

1. Dołącz przez stronę internetową: https://uwmolsztyn.clickmeeting.com/czy-wirusy-sa-zywe-

2. Dołącz przez aplikację mobilną: ID wydarzenia: 366-282-851


Transmisja na You Tube: https://youtu.be/z3p9l9XG8V0

14.09.2021

Jak wynaleźć maść na porost skrzydeł? Takich do latania...

Zdjęcie z konferencji Inspiracje 2020, Joanna Gadomska ze skrzydłami, do przypinania których namawia innych nauczycieli. Mnie namówiła.

Najpierw będzie o Dniu Kropki. Bo w środę 15 września jak co roku obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Kropki. A zaczęło się od kropki postawionej przez pewną uczennicę na zwykłej kartce. Taką kropkę można zignorować, nawet nie zauważyć jej. Po prostu brak pracy, uczeń się lenił.... Ale dobry nauczyciel dostrzegł w tym moment pedagogiczny. Opowiedział o tym innym, się spodobało i tak powstało to niezwykłe święto edukacyjne. Dzień Kropki to święto kreatywności, odwagi i zabawy (co roku15 września). Tego dnia uczniowie, nauczyciele oraz pracownicy instytucji kultury na całym świecie, organizują wiele ciekawych zabaw i happeningów, które pomagają dzieciom (ale i starczym uczniom) odkrywać talenty, poznawać swoje mocne strony, pobudzać wyobraźnię i wspólnie się pobawić. We wrześniu jeszcze studentów nie ma na uczelni. Rok akademicki rozpoczyna się w październiku. Czy zatem nie mam możliwości obchodzenia tego święta? Mam, przecież nie chodzi i konkretną datę i jeden zaledwie dzień. Chodzi o dostrzeżenie zjawiska, problemu lub wyzwania. I o cały rok, bo edukacja trwa nieustannie. Ustawicznie i całe życie. I nawet online.

A skąd skrzydła i o co w nich chodzi? Jakieś przeszczepy czy GMO? Nie, dodawanie skrzydeł swoim uczniom to taki sam pomysł jak z tą kropką. Istota ta sama - dostrzec w uczniach/studentach talenty, pomóc im je rozwijać a potem pozwolić polecieć im w szeroki, daleki świat

Kilka lat temu, wspólnie z olsztyńskim restauratorem (Tomasz Szmitkowski, Cudne Manowce), wymyśliłem maść czarownic do latania. Inspiracja pochodziła od studentki. To jej pomysł został twórczo przekształcony i wykorzystany w zupełnie nowym kontekście. Będąc na konferencji Inspiracje 2020 spotkałem Joannę Gadomską, nauczycielkę, która zaczęła przyprawiać uczniom skrzydła. Skrzydła odwagi, talentów, wiary w siebie, odkrywania możliwości. 

I wtedy właśnie pomyślałem, że najwyższa pora  wynaleźć taką edukacyjną maść na porost skrzydeł. Wrześniowa konferencja w Warszawie odbyła się w formie hybrydowej. Potem był rok zdalnego nauczania na uniwersytecie a ja cały czas myślałem o tej maści na porost skrzydeł. Pomysł emocjonalnie dojrzał. Najbliższy rok będzie początkiem długiego procesu wymyślania i tworzenia. Zaczniemy od kropki...

Zrobię ze studentami. Sam nie dam rady. Tym bardziej, że chodzi o skrzydła dla nich. Samemu na dodatek nie będę miał motywacji i przestrzeni do kreatywności. Studenci są niezbędni, jak woda i jak  powietrze. Z ich aktywnością, kreatywnością zdziałać można wiele. A jeśli tej kreatywności nie będzie za nadto... to zaczniemy od kropki. Takiej zwykłej kropki postawionej na dużej, białej kartce. 

Tydzień uczniowskiej i studenckiej supermocy. Od tego zaczniemy, by wyjść poza oceny i schematy, i by dać swobodę do działania. Bez tego maści na porost skrzydeł się nie opracuje. 

Zaczniemy od składników. Może takich: Zaakceptuj  błędy. One są ważną częścią rozwoju. Co masz do  powiedzenia ważnego? Na pewno coś masz. Trzeba tylko ciszy i spokoju by usłyszeć. A zacząć można od zwykłej  kropki postawionej na kartce papieru. W niej tkwi potencja zmiany w słowa, całe zdania lub w rysunek. To taka totipotencjalna kropka macierzysta.  Trzymajcie kciuki za nasze laboratoryjne eksperymenty. Od października zacznę szukać odważnych i chętnych studentów. Odważnych Ikarów. Bo zawsze jest ryzyko.

A gdy zwątpię, osłabnę, to wtedy spojrzę na zdjęcie ze skrzydłami (mam i ja takie zdjęcie ze sobą i skrzydłami), a potem narysuję kropkę. I będę czekał, myślał, wsłuchiwał się. Gdzieś tam dlatego, są inni nauczyciele, którzy swoim uczniom dodają skrzydeł. Przyda się im maść na porost skrzydeł by ułatwić im to zadanie. Przecież od tego są uniwersytety by wspierały nauczycieli i szkoły, nawet te daleko ukryte na prowincji tam, gdzie wrony zawracają. 

Na takich skrzydłach najlepiej wzlatywać zbiorowo i zespołowo :).



13.09.2021

Niech przemówią kamienie - wrześniowy street art w parku



Street art jest z jednej strony próbą ożywienia podwórek a z drugiej wymyślaniem sposobu na budowanie sąsiedzkich i międzyludzkich relacji w małych i dużych miejscowościach. Natomiast malowanie daje poczucie sprawstwa. Szybko można zobaczyć efekty sw0jej pracy. I o nich opowiedzieć. Każdy jest artystą, bo przecież najważniejsze jest paćkanie i próbowanie a nie tworzenie wiekopomnego dzieła artystycznego. Relacje są ważniejsze. I to, że w przestrzeni publicznej staramy coś innym ważnego powiedzieć. Obrazem. Ja oczywiście będę opowiadał o nauce, o roślinach, grzybach, zwierzętach. I je wspólnie namalujemy. 

W ubiegłym roku we wrześniu spotykaliśmy się na Streetartowej, jesiennej ulicznicy czyli gadającej ceramice prosto ze śmietnika. Tym razem, w sobotę 18. września 2021 w Parku Centralnym przy przy Stowarzyszeniu ARKA, Olsztyn, ul. Niepodległości 85, w godzinach 11.00-15.00 spotykamy się na plenerze pt. Niech przemówią kamienie. Oczywiście w ramach Jesiennego pikniku Olsztyn Street Art Garden. Będziemy malowali kamienie i każdy zabierze swoje pomalowane małe  kamyczki  i duże kamienie by ukryć je tam, gdzie chce. W ten sposób chcemy się włączyć do akcji Olsztyńskie Kamyki. Będzie oczywiście dużo innych atrakcji i możliwości ruchowej, zabawowej i artystycznej aktywności. 

Jak co roku organizatorzy zapraszają wszystkich chętnych na streetartowe pożegnanie lata w Parku Centralnym przy Arce, by artystycznie rozprawić się z nudą. W sobotnie popołudnie 18 września 2021 wspólnie z ciekawymi artystami powędrujemy w kolorowy świat Street Artu - sztuki niezwykłej, której galerią są przestrzenie miasta, a najwierniejszymi widzami jego mieszkańcy.

Będzie malowanie na filarach pod mostem, malowanie kamieni, warsztaty graffiti, taniec uliczny, teatr uliczny i warsztaty z lalkami, najróżniejsze gry podwórkowe. Imprezą towarzysząca będzie wycieczka rowerowa Łynostradą. Dla młodych, średnich i całkiem dużych. Rodzinnie, podwórkowo i artystycznie. Niech przemówi ulica, niech przemówią kamienie. 

Program wydarzenia:

1. Swojskie sztachety – Michał Kupisz (FOSA)
Niezwykła inicjatywa - próba stworzenia kolorowego ogrodzenia z ocalonych desek rozbiórkowych. Każda z nich stanowić będzie odrębną, namalowaną Waszymi rękami. Wspólnie utworzą niezwykłą historię i przepiękny kolorowy obraz. Aż się chce powiedzieć: „Podejdź no do płota!”

2. Niech przemówią kamienie – profesor Stanisław Czachorowski
Przejdź się ulicą, poszukaj miejsc, gdzie można umieścić kolorowy, gadający kamień.
W czasie pikniku wraz z prof. Stanisławem Czachorowskim damy głazom, kamieniom i kamykom głos. Niech wasza wyobraźnia zamieni je przy pomocy pędzla w cudowne działa sztuki, które można umieścić w dowolnym miejscu.

3. Gry podwórkowe – jak za dawnych lat

4. Miejski ogród – Milena Andruszkiewicz i ekipa z Zespołu Szkół Budowlanych w Olsztynie. Prawdziwy ziołowy ogród może być wszędzie. Z niesamowitymi pomysłami Mileny i jej ekipy poznacie niezwykłe możliwości leczenia miejskiej „betonozy” zieloną terapią.

5. Zróbmy sobie mural – Bartek Świątecki i skład – Państwowe Liceum Plastyczne im. E. Mendelsohna w Olsztynie.  Najprawdziwszy mural w zasięgu Waszych rąk. Wraz z Bartkiem Świąteckim i jego drużyną możecie stworzyć prawdziwe okno do innego wymiaru. Niezwykłe doświadczenie współtworzenia pracy o niemałych rozmiarach.

6. Sobotnie graffiti – Tomson. Rasowy warsztat z puszką w ręku. Prawdziwe graffiti. Przyjdź i sprawdź jak świetną zabawą może być sztuka. Niech Twoje ręce przemówią.

7. Wspintegracja - wspinająca niespodzianka dla młodszych alpinistów

8. Strefa tańca – prawdziwy street dance nie potrzebuje komentarza

9. Olsztyński Teatr Uliczny – prawdziwe kuglarstwo dla każdego

10. Wizja Lokalna Olsztyna – wszyscy, którzy zabiorą ze sobą rower mają szansę na przejażdżkę Łynostradą

11. Animacje z MPEC-em – popłynie Dobra Energia

12. Teatralne zabawy z Olsztyńskim Teatrem Lalek 

13. Grill

Termin: 18 września 2021, Czas: 11.00-15.00. Miejsce: Park Centralny przy Stowarzyszeniu ARKA, Olsztyn, ul. Niepodległości 85.

Wstęp bezpłatny

Impreza na świeżym powietrzu ale przypominam o zasadzie DDMS (dystans, dezynfekcja, maseczki, szczepienie. Bawmy się dobrze i bezpiecznie.

Organizator:
Stowarzyszenie ARKA
Olsztyn Street Art Garden
Federacja FOSA

Współorganizatorzy:
Prof. Stanisław Czachorowski
Państwowe Liceum Plastyczne im. E. Mendelsohna
Zespół Szkół Budowlanych w Olsztynie im. Żołnierzy AK
MPEC Olsztyn
Olsztyński Teatr Uliczny
Olsztyński Teatr Lalek
Wizja Lokalna Olsztyna
Klub sportowy REMMIC
eMKa Studio Fotograficzne

Partnerzy:
Jasam
Agapit
Miasto Olsztyn
ZDZiT



11.09.2021

Prowincjonalność jednych dołuje, drugich raduje

 

Prowincjonalność (prowincjonalizm) jednych dołuje, innych raduje. Ja należę do tych innych, tych drugich, radujących się. 

Tych co dołuje  to zapewne dlatego, że prowincjonalność odbierają jako określenie pejoratywne, jako obelgę. Prowincjusze żyją się gdzieś daleko od świata, w którym się dużo dzieje, gdzie są szanse, gwar i niszowy światek. A na prowincji to wrony zawracają a diabeł mówi dobranoc. Prowincja zapomniana jest przez świat, żyjąca na uboczu dziejów. Bo w dużych ośrodkach, zwłaszcza tych stołecznych, jest łatwiej. 

Jeśli w populacji 1% ludzi myśli podobnie jak Ty, to w zbiorze 10 osób będzie to tyko jedna osoba. Sam się nie nagadasz. A gdy jest 100 tys. ludzi w mieście, to jeden procent to już tłum, masa krytyczna, potencjalna bańka towarzyska i grupa wsparcia w tych konkretnie zainteresowaniach. Jest z kim o i czym dyskutować (bo myśli są podobne). To prawo statystyczne. Więc ludzi ciągnie do aglomeracji.

Współczesny świat pozwala podobnych sobie odszukiwać przez Internet. I wtedy jesteśmy blisko z tymi, którzy są potencjalnie daleko. I wtedy nawet w małej, lokalnej społeczności znajdziesz swoją bańkę informacyjną/towarzyską, swoje plemię (nawet najbardziej niszowe) i podobnie myślących. Nie jesteś już sam. Internetowa globalna wioska jest bardzo tłumna. Czasem aż za bardzo. 

A może dlatego, że w aglomeracji byłby sukces? Bliżej władzy, bliżej dużego biznesu i ważnych urzędów? Czy na pewno? Może w tłumie nieudaczników jest łatwiej, można się ukryć jak kameleon, bo w tłumie łatwiej o mimikrę?

Ja lubię lokalność i prowincjonalność. To jakaś tęsknota za światem, który znika, tęsknota za dzieciństwem, podwórkiem i beztroskimi wakacjami na wsi. Lokalność, znajomość, rodzinność, mniejszość. I cisza. Niewiele się dzieje. A w tej ciszy i powolności cittaslow własne myśli spokojniej dojrzewają, noc ich nie zagłusza. Mniej się dzieje to i więcej jest czasu na budowanie relacji.

I w małej miejscowości można żyć w gwarnym tłumie oraz w dużym mieście można być samotnym i żyć niczym pustelnik. 

Nie boję się prowincji i prowincjonalnego życia... wtedy, gdy transport publiczny umożliwia łatwe podróżowanie a telefon i Internet łatwa i szybka komunikację w swoim plemieniu.

10.09.2021

Co w wodzie i trawie piszczy?

Że w trawie coś piszczy, to wszyscy wiedzą i słyszą, ale czy w wodzie coś piszczy? Okazuje się że tak. Są bezkręgowce wodne, które wydają dźwięki. Na przykład larwy chruścików z rodziny Hydropsychidae (wodosówkowate), grają niczym na tarce jaz tradycyjny. Są i inne owady wodne, np. pluskwiaki, które wydają dźwięki.

Jest to opowieść o różnorodności biologicznej na łące i w wodzie, o wielu niezwykłych gatunkach grzybów, roślin i zwierząt. O ćmach, które piszczą i motylach, które podstępem dostają się do mrowiska i tam zjadają mrówki. Czy istnieje kwiat paproci? Co to jest czarcie jajo? 

Zapraszam na opowieść o bioróżnorodności z odniesieniami do etnografii i błędów artystów. W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie, ale czy artyści wiedzą jak wygląda chrząszcz? Przykładem jest pomnik chrząszcza w Szczebrzeszynie.  

Lipcowe spotkanie online, zorganizowane przez Zespół Parków Krajobrazowych Pojezierza Iławskiego i Wzgórz Dylewskich. Zapis webinarium:
   

9.09.2021

Jaki robal podgryza polską edukację?

 

Ten nieco prowokacyjny i dwuznaczny tytuł powstał w dialogu, w czasie przygotowywania długiego wywiadu i webinarium dla Planu Daltońskiego. Tematem była edukacja a z racji mojej specjalności naukowej (biolog, ekolog, entomolog) pojawił się także akcent entomologiczny, czyli w potocznym rozumieniu "robalowy". 

Słowo robal to nieco bardziej emocjonalnie nacechowana odmiana robaka. A robak pochodzi od chrobak, czyli czegoś małego, chroboczącego, raczej nieprzyjemnego w konotacji. Nasi słowiańscy przodkowie robalami nazywali gryzonie, różne bezkręgowce, w tym owady, płazy czy gady (żmije). Tak czy siak robak to coś nieprzyjemnego, coś co szkodzi, podgryza. Potem biolodzy w swoich dociekaniach i opisach musieli zawęzić pola semantyczne wielu słów by język był komunikatywny. Obecnie robaki to tylko mała grupa bezkręgowców pasożytniczych: robaki obłe (np. glista ludzka) i robaki płaskie (np. przywra, tasiemiec). Nie chroboczą ale nas podjadają i szkodzą. Osobno wydzielone zostały owady (czyli te, co wadzą). A osobno inne dawniej chroboczące szkodniki. Bogactwo języka i bogactwo różnych zwierząt. Wśród wadzących owadów są i te krwiopijne, jak i te nas podjadające (larwy muchówek, rozwijające się w naszych tkankach, żywych lub martwych). Ale w języku potocznym czasem na owady mówi się "robale". To swoisty archaizm języka i naszego poglądu na świat. Symbolicznie oddaje to archaizmy rozwiązań w edukacji.

W kontekście edukacji moje pierwsze skojarzenie z "robalami" to chrząszcze z rodziny czarnuchowatych (Tenebrionidae). Duża grupa owadów, wśród których znajdują się szkodniki magazynowe, np.  mącznik młynarek (Tenebrio molitor), trojszyki itp. Jest także niezwykły, mało poznany pokątnik złowieszczek (Blaps mortisaga), który naszym przodkom kojarzył się z wróżbą śmierci lub innego nieszczęścia. Przypadkowo nazwy tych chrząszczy niosą pewien aspekt aluzji do współczesności. I jest to zamierzone skojarzenie.

Są oczywiście robaki toczące drewno, także to znajdujące się w domu. A więc przynoszą zniszczenie. Nie cieszymy się z tych robaków toczących (podgryzających) drewno bo zniszczeniu ulegają meble czy belki, tworzące konstrukcję domu. A to już grozi zawaleniem czyli sporym nieszczęściem. Na ilustracji namalowany jest, na starej płytce ceramicznej, chrząszcz z rodziny bogatkowatych - bogatek ośmioplamkowy (Buprestis octoguttata). Nie lubią go leśnicy bo larwy drążą korytarze w różnych gatunkach sosen, niszcząc surowiec dla przemysłu drzewnego. 

Są i "robaki" toczące mięso, np. różnego rodzaju larwy muchówek. Psują w ten sposób żywność. A także takie, rozwijające się na padlinie i trupach. W tym sensie po śmierci zjadają nas robaki. I sama śmierć, i zjadanie przez robaki, nie budzi pozytywnych emocji. Stąd obrzydzenie i niechęć do robali. 

A jakie "robale" podgryzają i niszczą polska edukację? W skali kilkuletniej takim szkodliwym i psującym robalem jest likwidacja gimnazjów, wynikające z tego przepełnienie klas, niedostosowanie programu nauczania, pisanego na kolanie, nauczyciele wędrujący (bardzo kłopotliwe w okresie pandemii), uciekający z zawodu pedagodzy. Kumulacja nieszczęść. Coraz bardziej uwidaczniająca się katastrofa społeczna i edukacyjna. Nakłada się to na dawne zaszłości i wieloletnie zaniedbania i nie nadążanie za zmianami cywilizacyjnymi. Na przykład przerost wiedzy podającej i zaniedbywanie ważnych obecnie kompetencji społecznych. Jednym słowem szkodliwym robalem w edukacji jest niedostosowanie do zmieniającego się środowiska cywilizacyjnego i społecznego. A wśród najnowszych to utrudnienia, wynikające z ideologizacji, nastawienie się na populistyczne cele nacjonalistów patriotyczno-bogoojczyźnianych, wprowadzanych zamęt i powodującym powolny ale stały regres edukacji

Dlaczego szkoła musi się zmieniać? I dlaczego w niektórych krajach już to się dokonuje bardzo sensownie? Nie dlatego, że kiedyś szkołę wymyślono źle, ale dlatego, że model edukacji, który kiedyś był dobry, stał się niewydolny w wyniku zmian cywilizacyjnych. Coraz bardziej nie pasuje do nowych zagrożeń i wyzwań. Marnujemy czas na działania niekompetentne, pozorne i nieadekwatne pudrowanie.

Potrzeba kreatywności i innowacyjności by sprostać rosnącej konkurencji ze sztuczną inteligencją i automatyzacją (inaczej ludzie będą bezrobotni i zbędni). Oraz zmianami klimatycznymi. Przykładem niech będą Chiny, jeszcze do niedawna moloch węglowy i smogowy. Kraj ten teraz staje się liderem w technologiach odnawialnych źródeł energii. Kryzys może przynosić dobre rezultaty. Ale w naszej edukacji cofamy się do tego, co kiedyś było (np. szkoła ośmioklasowa) w nadziei, że rozwiąże się w ten sposób współczesne zagrożenia. W szkole obserwujemy rosnący przerost zideologizowanej historii i tworzenia wizji wspólnoty opartej na ksenofobii. Szukanie stabilizacji w czymś niezmiennym, ucieczka do nacjonalizmu i religii i to w wydaniu fundamentalistycznym. To tak jak okadzanie umarłego. Strata czasu i energii. Nie da się wrócić do przeszłości i tego, że kiedyś było dobrze. 

Czego trzeba? Debaty i naśladowania liderów w zmianach, np. Finlandii. Na pewno potrzebna jest debata ogólnonarodowa z wiodącym udziałem ekspertów, dofinansowanie oraz zmiana kształcenia nauczycieli na uczelniach wyższych. 

Szkodzących i toczących drewno czy mięso robali można się pozbyć. Trzeba tylko chcieć i podejmować dobrze przemyślane i przedyskutowane, racjonalne działania. Im prędzej się z zaczadzenia ideologicznego otrząśniemy, tym mniejsze będą straty społeczne i tym szybciej zagrożenia zmienimy w wyzwania. 

Na koniec wrócę do ilustrującego wpis zdjęcia. Pochodzi z sąsiedzkiego spotkana na plaży, wspólnego malowania i rozmawiania. Tworzenie nowej przestrzeni do budowania relacji i wykorzystywania sztuki amatorskiej. Kiedyś spotykaliśmy się przy darciu pierza, łuskaniu fasoli czy międleniu lnu. Nie ma możliwości powrotu do takich dobrych skądinąd sytuacji. Ale można spotykać się przy wspólnym malowaniu niepotrzebnych rzeczy, np. płytek ceramicznych, wyrzucanych po remoncie. I wtedy smiec staje się rękodziełem. A to wszystko we współpracy z mediami (Meloradio). To małe nawiązanie do współczesnych wyzwań: rozwoju zrównoważonego i problemu odpadów. I forma i treść nawiązują do współczesnych wyzwań. Nie są skansenem. Choć w warstwie spotkania, dyskusji i tworzenia relacji, są takie same jak... darcie pierza.


Więcej https://www.plandaltonski.pl/filmy/jaki-robak-toczy-edukacje-prof-stanislaw-czachorowski/


8.09.2021

Co tym razem przygotowałem na Olsztyńskie Dni Nauki (2021)


 Olsztyńskie Dni Nauki i Sztuki odbędą się po raz dziewiętnasty. Jeden z ważniejszych festiwalów nauki w naszym województwie. Tym razem zajęcia będą odbywały się hybrydowo, niektóre tylko online inne w kontakcie bezpośrednim.  Cały program umieszczony jest na stronie: https://dninauki.uwm.edu.pl/ Od lat uczestniczę w tym najstarszym, olsztyńskim pikniku naukowym. W tym roku przygotowałem trzy propozycje online. 


Czy wirusy są żywe? (wykład online nie tylko dla uczniów)

Wirusy to niezwykłe istoty. Nie wykazują wszystkich atrybutów organizmów żywych, żyją życiem zapożyczonym. Są wyspecjalizowanymi pasożytami komórkowymi. Same nie mają budowy komórkowej. Czy zatem można uważać je za organizmy żywe? Czy są pozostałością wczesnych, przedkomórkowych etapów filogenezy czy raczej powstały później, jako "urwane" i usamodzielnione fragmenty komórek, a dokładniej powstały jako ruchome elementy genetyczne komórek i wtórnie usamodzielniły się? Niezwykle tajemnicze istoty, które wiele mówią nam o istocie życia.

Termin: 23.09.2021 godz. 9.00-9.45

Webinarium na ClickMeeting. Wybierz sposób, w jaki chcesz dołączyć do wydarzenia:

1. Dołącz przez stronę internetową: https://uwmolsztyn.clickmeeting.com/czy-wirusy-sa-zywe-

2. Dołącz przez aplikację mobilną: ID wydarzenia: 366-282-851


Transmisja na You Tube: https://youtu.be/z3p9l9XG8V0

Link do wykładu na stronie ODNiS https://dninauki.uwm.edu.pl/wydarzenie/1178




Rozwój zrównoważony i bioróżnorodność na butelkach malowana (interaktywna wystawa onloine)

Interaktywna wystawa online w programie Genial.ly, dostępna 24 h na dobę (także i po trzydniowym pikniku naukowym). Opowieść o rozwoju zrównoważonym, recyklingu, reusingu, upcykligu i różnorodności biologicznej Warmii i Mazur. Interaktywna wystawa ze zdjęciami, filmami, zagadkami, krótkimi tekstami. Opowieści o owadach i innych bezkręgowcach, grzybach i roślinach z naszego regionu. Jak i dlaczego malujemy butelki? I dlaczego tematem jest ginąca różnorodność biologiczna?

Link do wystawy: https://view.genial.ly/61371ff90ad6770de613e2fd

Link do platformy https://dninauki.uwm.edu.pl/wydarzenie/1180




Czym zajmuje się hydrobiologia (film)

Film opisuje tajniki pracy hydrobiologa. Możemy dowiedzieć się czym jest hydrobiologia, poznać metody i sprzęt stosowane przez hydrobiologów w terenie oraz w laboratorium. Dostajemy wskazówki dlaczego praca hydrobiologów jest ważna dla ekosystemów, oraz jakie korzyści wynikają z niej dla społeczeństwa i przyszłych pokoleń

7.09.2021

Wirusy - co było pierwsze organizm komórkowy czy ekosystem?

Stylizowany przekrój wirusa AIDS, autor Los Alamos National Laboratory  https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=4210467

Wirusy od dawna stanowią problem w umiejscawianiu ich w klasyfikacji świata żywego. W szczególności w podręcznikach szkolnych. Bo nie wykazują wszystkich atrybutów organizmów żywych. Stawiane są więc  na granicy świata żywego. Stąd rodzą się różne pytanie, na przykład takie: pewna nauczycielka napisała „Uczennica kl. 8 zastrzeliła mnie pytaniem przy okazji tematu o ekosystemach: czy wirusy należą do biotopu czy biocenozy? (niby nie wykazują czynności życiowych, ale żeby były elementem biotopu?)”. Nie ma głupich pytań, są tylko zbyt lakoniczne odpowiedzi. Na postawione wyżej pytanie można odpowiedzieć lakonicznie i obszernie. W niższym artykule pojawią się obie (czytaj część 1.  Czy wirusy są żywe i czy zaliczyć je do biotopu czy biocenozy?).

Dlaczego takie pytanie? Połączenie dwóch informacji, po pierwsze, że wirusy są z pogranicza życia bo nie wykazują wszystkich cech organizmów żywych, po drugie uproszczona definicja ekosystemu i dzielenie na elementy nieożywione (biotop) i żywe (biocenoza). Logicznie rzecz składając można powiedzieć, że skoro wirusy nie są w pełni żywe to powinny być zaliczone do biotopu?

Na początek rozwieję wątpliwość – wirusy należy zaliczyć do biocenozy. To była odpowiedź lakoniczna. 

Pora na bardziej obszerną. Żeby to szczegółowo wyjaśnić i solidnie podeprzeć argumentami, rozważyliśmy (w części pierwszej) już kilka kwestii:

  1. Czy wirusy są żywe i czy zaliczać je do organizmów żywych czy też nie? (są tworami żywymi, niepełnymi organizmami, czasem określane jako życie zapożyczone - typowe dla pasożytów).
  2. Czy aktualny jest podział na materię ożywioną i nieożywioną? (nie, to podział historyczny i niepełny, nie pasuje do współczesnego paradygmatu).
  3. I w końcu czy biotop + biocenoza = ekosystem? (wirusy to element biocenozy bo odnoszący się do organizacji życia i metabolizmu).
W kolejnej części rozwinę skrót ekosystem = biotop + biocenoza i zajmę się rozważaniem pierwszych ekosystemów, w tym w świecie RNA, świecie przedkomórkowym. W pierwszej części Czy wirusy są żywe i czy zaliczyć je do biotopu czy biocenozy? przekonywałem, że wirusy jako elementy ożywione należy zaliczyć do biocenozy.

W książkach i podręcznikach spotkamy dwa podejścia: pierwsze, wirusy stanowią „urwany”, usamodzielniony fragment komórki (a w zasadzie element genetyczny), który usamodzielnił się i wyspecjalizował w pasożytnictwie (w analogii do plazmidów czy ruchomych elementów genetycznych w komórce). Drugie podejście to wskazywanie na dawne pochodzenie, jeszcze z okresu życia przedkomórkowego. Ewolucja stwarza problem granicy. Skoro życie powstało np. w bulionie pierwotnych (albo w fumarolach), to musiała być faza ewolucji przed-komórkowej, przed-organizmalnej. Czy te wczesne etapy nie uznać za procesy życiowe? Od kiedy zaczyna się życie jest pytaniem zasadniczym. I bardzo inspirującym już przez stulecia. Od wielu dziesięcioleciu (a w zasadzie stuleci) świat naukowy się z tym zmaga. To jedno z bardzo ważnych, fundamentalnych pytań, ciągle nas nurtujących. Bo to jest także pytanie o przyszłość.

Warto pytać o to, jakie było to życie przedkomórkowe. A co było pierwsze organizmy czy ekosystemy? Czy były ekosystemy z elementami przedkomórkowymi? Staram się wykazać, że tak. Że były metabolizmy i ekosystemy (z relacjami między tymi elementami) w świecie przedkomórkowych i przedorganizmalnym. A zatem najpierw powstały ekosystemy a dopiero potem organizmy komórkowe.

Biotop + biocenoza = ekosystem to równanie jest niezbyt niepoprawne, bardzo uproszczone, w symboliczny sposób wskazujące, że w ekosystemie są elementy świata nieożywionego jak i organizmy (świat ożywiony). Właściwsze byłoby równanie: biotop + biocenoza < ekosystem. Ekosystem to coś więcej niż prosta suma elementów składowych (w tym przypadku bardzo uproszczona, bo składająca się z zaledwie dwóch: biotopu i biocenozy). 

W życiu biologicznym liczy się organizacja i relacje między elementami tego systemu. Można więc analizowane równanie zapisać i tak: biotop + biocenoza + coś = ekosystem.  Ale wtedy rodzi się pytanie o to coś więcej. Dawniej to "coś" nazywano tajemniczą siłą vis vitalis. Mimo wieloletnich badań i poszukiwań nie znaleziono niczego pozamaterialnego jako owej vis vitalis. W życiu biologicznym (dla ewentualnego odróżnienia od innych pojęć, związanych z życiem, np. życie społeczne, życie kulturowe itp.), rozkładając je na elementy składowe, stwierdzono istnienie tylko i wyłącznie elementów fizycznych i chemicznych, materialnych oraz oddziaływań przyrodniczych, które dobrze opisuje fizyka i chemia. A tam nie ma domniemanej vis vitalis. Materia organiczna (czyli ta, z której zbudowane są organizmy żywe), jest taka sama jak materia nieorganiczna (fizyczna, związki chemiczne). Tak więc nie ma merytorycznego sensu dzielenia na materię organiczną i nieorganiczną, to tylko tradycja już bez jej pierwotnego epistemologicznego znaczenia, tylko słowna zaszłość historyczna (tak jak korzystamy z pojęcia łono kobiece mimo, że mamy lepsze określenia: macica, pochwa, jajowód itd.). Pusty, słowny rytuał. Różni je tylko organizacja ułożenia atomów, ale to ciągle ta sama materia. Tym czymś dodatkowym jest organizacja i wzajemne relacje między elementami, zarówno na poziomie molekularnym jak i osobniczym czy ekosystemowym. Na poziomie organizmu wielokomórkowego te relacja opisuje fizjologia, na poziomie ekosystemu - ekologia.

Relacje (oddziaływania - tym zajmuje się ekologia) są z pozoru ulotne. Bo jeśli rozebrać zegarek lub komputer na części składowe to namacalnie, na wadze, w mikroskopie itd. nie zobaczymy tej "organizacji". A przecież rozebrany zegarek czy komputer po prostu nie działa. Rozkładając na części zmieniliśmy organizację przestrzenną elementów... i przestało działać. W pewnym sensie nic materialnego nie odjęliśmy by "uśmiercić" zegarek, telefon czy komputer. Nie ujęliśmy ale zmieniliśmy położenie i relacje. Organizacji i relacji nie można zważyć, zmierzyć i policzyć. A jednak jest niezwykle ważna. Trzeba ją analizować i opisywać zupełnie inaczej. 

Przejdźmy do definicji, które mnożna spotkać w podręcznikach. „Ekosystem: jest to dowolny fragment biosfery, w którym grupa organizmów realizuje procesy produkcji i dekompozycji, przy chociaż częściowo zamkniętym obiegu materii, z wykorzystaniem przepływającej przez ten system energii. Elementami nieożywionymi ekosystemu są pule związków chemicznych: akceptorów i donorów elektronów, substratów mineralnych i organicznych” (Weiner 1999, 2021). W definicji jest mowa o organizmach. Ale w drugiej części jest zwrócenie uwagi na to, co dzieje się na poziomie molekularnym, chemicznym.

Także w powyższej definicji pojawiają się organizmy. Czy wirusy są organizmami? Samodzielnymi organizmami (Oczywiście to zależy jak zdefiniujemy "organizm")? Ale można napisać, że nie, bo samodzielnie nie mają budowy komórkowej. Dalej jednak trudno wirusy przyporządkować do elementów nieożywionych czyli puli związków chemicznych w środowisku. 

Jeśli przyjmiemy w ujęciu filogenetyczny, że najpierw powstały organizmy a dopiero potem te organizmy, wchodząc ze sobą w różne relacje, zbudowały ekosystemy, to wirusy należałoby traktować jako "urwane" fragmenty organizmów. A co, jeśli najpierw były szeroko pojęte ekosystemy, w trakcie ewolucji których wyodrębniły się organizmy?  W takim ujęciu wirusy są żywą skamieniałością. 

Jeśli przyjmiemy, że wirusy pojawiły się później, po powstaniu organizmów, jako skrajnie uproszczone pasożyty lub nawet jako "urwane", usamodzielnione elementy genomów, to także pozostają elementami ekosystemów. Trudność w zaliczeniu ich do biocenozy czy biotopu wynika z uproszczonego, starego definiowania ekosystemu. A jeśli koniecznie trzeba je zaklasyfikować, to na pewno w części biocenozy a nie biotopu.

Wirusy to tylko przykład tego, jak trzeba patrzeć na ekosystemy i organizmy. Ważna jest organizacja i relacje między organizmami. Na przykład, czy sztuczną zastawkę w sercu lub inną protezę, implant w organizmie człowieka itd. zaliczyć do części organizmu czy nie? To element biocenozy czy biotopu? Jeśli cały organizm człowieka zaliczamy do biocenozy, to dlaczego jego części mielibyśmy zaliczać do biotopu? A sztuczna nerka czy respirator w szpitalu? A roboty, które już się pojawiają? Przed takimi wyzwaniami stoi współczesna nauka i z pewnością stare definicje szkolne są niewystarczające. Biologia jest niezwykle dynamicznie rozwijająca się dziedziną nauki. Ciągle pojawiają się nowe fakty, nowe koncepcje, z którymi musimy się zmagać.

Ciągle ważny jest problem cech organizmów żywych i istoty życia. "W szkole uczono mnie, że organizmy żywe charakteryzuje zbiór konkretnych cech: ruch, oddychanie, wrażliwość na bodźce, zdolność do wzrostu, reprodukcja, wydalanie i odżywianie. Takie wyjaśnienie dobrze podsumowuje, co robią żywe organizmy, ale nie stanowi wyczerpującego wyjaśnienia istoty życia." (Nurse  2020). Dlaczego dobre opisanie tej istoty jest takie ważne? Potrzebne jest do klasyfikacji istot i zjawisk jakie jeszcze nie znamy, nie spotkaliśmy. Bo przecież życie na innych planetach nie musi opierać się na polimerach węgla a na przykład krzemy. Także ważne jest by wiedzieć od kiedy do kiedy jest życie. 

Ale wróćmy do rozważań o wirusach. Czy wirusy są pasożytami świata przedkomórkowego?  A jednocześnie żywą skamieniałością z bardzo wczesnych etapów ewolucji życia, gdy dopiero tworzyły się komórki? Tak, przekonuję do tego, że wirusy stanowią pozostałość po bardzo pierwotnych ekosystemach. W biologii nic nie da się wyjaśniać bez ujęcia ewolucyjnego i ekologicznego. Obie dwie ważne teorie biologiczne można ująć w slogan/aforyzm: Wszystko ze wszystkiego i wszystko ze wszystkim. Wszystkie układy żywe powstały z innych, i wszystkie elementy są powiązane z wszystkimi innymi. Ewolucja i ekologia (czasem możemy się spotkać z podobnym terminem ewo-dewo).

Co było pierwsze organizm czy ekosystem (system żywy)? Wróćmy do myśli, o pierwotnym ekosystemie świata przedorganizmalnego i domniemanego świata RNA. Wirusy żyją życiem zapożyczonym? Są z pogranicza świata żywego i nieożywionego? Pojawiają się od razy niezwykle ważne pytania, nad którymi ludzkość trudzi się od wielu stuleci, krok po kroku udzielając odpowiedzi. A ciągle jesteśmy niezadowoleni z rezultatów i ciągle wiele zostaje do lepszego poznania.

Jak zaczęło się życie? Czym jest komórka? Wszystko, co żywe jest zbudowane z komórek (teoria komórkowa), zamknięte w przestrzeniach, oddzielających organizm od jego otoczenia. Ta granica w przypadku ekosystemów jest bardziej rozmyta, mniej wyraźna. Być może potrzeba zastosować inne narzędzia myślowe i matematyczne, np. teoria pola i pojęcie zbiorów rozmytych (to już w nauce się dziele). Komórka ma granice, organizm ma granice. Ekosystem i biosfera też mają granice choć bardziej rozmyte. Kolejnym ważnym pytaniem jest to czym jest gen, jako podstawowa jednostka dziedziczności, czym jest mutacja (zmienność), czym jest enzym, czym jest metabolizm (na poziomie molekularnym, na poziomie ekosystemu i całej biosfery). Co to jest drzewo rodowe i filogeneza?

Życie to przede wszystkim cztery podstawowe pierwiastki – CHON (C - węgiel, H -  wodór, O - tlen, N - azot). Jak na martwej Ziemi powstały monomery CHON? Na początku był bulion pierwotny jako ekosystem i były oddziaływania między różnymi makromolekułami, zbudowanymi z tych podstawowych monomerów. Jednym słowem przedkomórkowy świat RNA. Dlaczego RNA? Bo to makromolekuły, które zarówno mogą przechowywać informację genetyczną, wykazują zmienność i mogą ewoluować a zarazem konkurować ze sobą oraz mają właściwości katalityczne, niczym białkowe enzymy. Powoli także eksperymentalnie poznajemy abiogenezę, lecz daleko jeszcze do zadawalających i rozstrzygających rezultatów. Nie tak łatwo odtworzyć powstanie organizacji, coraz bardziej złożonej.

Jak monomery połączyły się w polimery? I gdzie? Bulion pierwotny to pojęcie ogólne. Nie było to rozległe środowisko, raczej wyspowo rozrzucone. Albo w rozproszonych podmorskich fumarolach albo lądowych gejzerach albo gdzieś na powierzchni iłów. To rozproszone i wyspowe środowisko pierwotnej ewolucji ma znaczenie. Bo życie od zawsze rozwija się w heterogennym, nieciągłym i niejednorodnym środowisku..

„Pierwsze etapy narodzin życia wydają się całkiem jasne. Wykorzystując któreś z licznych źródeł energii, aminokwasy powstały spontanicznie (…) z mieszaniny formaldehydu, tioformaldehydu amoniaku i cyjanowodoru. Cukry proste (monosacharydy), z glukozą i rybozą włącznie, zostały utworzone w procesie samokondensacji formaldehydu (…), bardziej złożone cukry, jak deoksyryboza, powstały z acetaldehydu, puryny z cyjanowodoru, a pirymidyny z cyjanoacetylenu. Z rozcieńczonego pierwotnego buliony tych monomerowych składników zostały następnie zsyntetyzowane (…) wyjściowe polimery życia -  białka, węglowodany i kwasy nukleinowe.” (Schopf 2006).  Ten świat RNA poprzedzał powstanie komórek. To świat, w którym istniały byty podobne także do wirusów. Świat i metabolizm, który w części zachował się w pamięci najstarszych komórek. Powstające hipotezy naukowców próbują weryfikować na podstawie tworzonego życia syntetycznego. Niesamowicie frapujący problem. I tyle jeszcze do odkrycia!

Za najprostsze komórki uważa się pasożytnicze mikoplazmy. Ich uproszczona budowa wynikać może z pasożytniczego tryby życia. Ale i one wykorzystywane są do określenia jak mogły wyglądać te pierwsze, najprymitywniejsze komórki. Upraszczanie budowy jest cechą typową dla pasożytów. Wchodząc z coraz ściślejsze relacje ze swoimi gospodarzami, zatracają niektóre elementy swojej budowy i fizjologii. Gdy integracja jest bardzo zaawansowana nie może już rozdzielić obu partnerów ani jednoznacznie określić czy to jest mutualizm czy pasożytnictwo. 

Systemy chemiczne, które większość badaczy określiłaby jako żywe, istniały przypuszczalnie na długo przed tym, zanim zostały zamknięte w komórkach.” (Schopf 2006, podkreślenie S.Cz.). Proszę zwrócić uwagę, że cechy życia przypisywane są tu systemom chemicznym. Z całą pewnością nie wykazują one wszystkich atrybutów życia ale jednak porównuje się je do układów ożywionych.  Zmierzam do tego, że najpierw pojawił się ekosystem i coraz bardziej złożone relacje między elementami tego ekosystemu. Tak jak w obecnym ekosystemie obecne są relacje między organizmami (troficzne, konkurencyjne, protekcjonistyczne itd.).

Ten pierwotny metabolizm rozgrywał się w środowiskowym tle. Powtórzę jeszcze raz, w biologii bez ewolucji nic nie da się sensownie objaśnić ani zrozumieć. Zatem obiekty tego praekosystemu zaliczylibyśmy do biocenozy. W tym kontekście wirusy są bezsprzecznie elementem biocenozy.

Przedkomórkowe życie istniało z nagimi genami w postaci RNA, namnażającymi się bez białek enzymatycznych. Wydzielone przestrzenie, w postaci baniek otoczonych błoną, ułatwiały obecność obok siebie różnorodnych reakcji. Potem się mocno skomplikowało w strukturze  i udoskonaliło funkcjonalnie. Trzy elementy, kwasy nukleinowe z możliwością zmienności i dziedziczenia, białka ze zdolnością budowy struktury i właściwościami enzymatycznymi i półprzepuszczalne błony, które częściowo izolują od otoczenia, tworze heterogenne środowisko wewnętrzne.

W tym pierwotnym, przedkomórkowym ekosystemie można mówić o różnych formach produkcji pierwotnej, drapieżnictwie i pasożytnictwie, o konkurencji, kooperacji i ewolucji. Pełen ekosystem jeszcze bez komórek jakie dziś znamy. I co, mielibyśmy to wszystko zaliczyć do biotopu?

 Metabolizm, czyli sposób w jaki komórki wytwarzają i rozkładają składniki pokarmowe, jest procesem zadziwiająco prostym. Powstało tylko kilka jego odmian, a prawie wszystkie są zmodyfikowanymi wersjami szlaków metabolicznych istniejących wcześniej. Metabolizm powstawał na wzór obwarowań średniowiecznych miast, rozbudowywanych etapami, z wykorzystaniem pierwszych kamiennych ścian ułożonych przez wcześniejsze pokolenia.” (Schopf 2006). Ważne jest w tym fragmencie podkreślenie historyczności, ewolucyjnego rozwijania się struktury z wykorzystaniem tego, co było wcześniej. Jednym słowem filogeneza. „Historia szlaków metabolicznych jest jednym z przykładów na to, jak ewolucja krok po kroku buduje nowe struktury na systemach już istniejących.” (Schopf 2006).

Metabiolizm możemy analizować na poziomie komórki, na poziomie wielokomórkowego organizmy, na poziomie ekosystemu czy całej biosfery. „Podstawowe procesy metaboliczne dzisiejszego życia – heterotrofia i fotoautotrofia, anaerobowa i aerobowa – wszystkie zostały wytworzone przez drobnoustroje miliardy lat temu. Te same systemy i zasady ich funkcjonowania służą obecnie zwierzętom i roślinom do zdobywania CHON i energii, które w odległej przeszłości służyły do tego celu mikroorganizmom. Dzisiejszy ekosystem (…) stanowi jedynie udoskonaloną wersję pierwszego ekosystemu złożonego z różnorodnych mikroorganizmów.” (Schopf 2006). A jeśli uwzględnimy przedkomórkowy świat RNA to także przedkomórkowych „mikroorganizmów” (funkcjonalnie odpowiadających im tworów, istot). Jeśli nie możemy nazywać wirusów organizmami to możemy je określać jako twory, istoty... żywe i umiejscowione w ich środowisku, ich biocenozie. Co jest biocenoza wirusów? Inne komórki. 

Pasożytnictwo musiało się pojawić dość wcześnie w filogenezie, tak jak i inne zależności troficzne (autotrofia, heterotrofia, drapieżnictwo, spasanie itd.). Zasadniczym problemem tego pierwotnego, przedkomórkowego świata było rozprzestrzenianie się, dyspersja pomiędzy „wyspami” bulionu pierwotnego (np. skupionego wokół fumaroli lub gejzerów). A więc przedostanie się przez niesprzyjające środowisko. Wirion, materiał genetyczny otoczony warstwą ochronną, izolującą, niczym błona komórkowa, to przystosowanie do takiej dyspersji. Tak jak nasiono w łupinie czy zarodnik. Połączenie dyspersji i przetrwania w niekorzystnym środowisku. Przodkowie wirusów przemieszczali się między pobliskimi fumarolami a teraz między komórkami. Wtedy tą nieprzyjazną przestrzenia była toń wodna, teraz przestrzeń pozakomórkowa. W konkurencji ewolucyjnej przetrwały tek, które poprzez otoczkę białkową, chroniącą RNA, lepiej i skuteczniej potrafiły przebyć niekorzystne środowisko (biotop).

Kolejnymi ekosystemami były maty mikrobialne (już bardziej złożone i skomplikowane), a na lądzie najprawdopodobniej porosty - jako małe ekosystemy, złożone z różnych komponentów (grzybowy i glonowy a najprawdopodobniej także bakteryjny). W procesie ewolucyjnym ekosystemy na Ziemi stają się coraz bardziej złożone. Wspólna koewolucja z organizmami, coraz bardziej złożonymi: prokarionty, eukarionty, organizmu wielokomórkowe itd.

W wirionie nie zachodzi metabolizm. Ale w nasionach i zarodnikach także procesy życiowe w postaci metabolizmu są mocno ograniczone i spowolnione. To niejako wynika  z ich przetrwalnikowo-dyspersyjnej funkcji. Tylko temu mogą przetrwać długi lub daleki okres dyspersji lub spoczynku w niesprzyjających warunkach biotopu (lub w szerszym ujęciu - środowiska).

Już wspominałem, że wirusy są żywą skamieniałością z początków ewolucji życia na Ziemi. Najpierw był ekosystem, potem pojawiły się organizmy komórkowe. Są więc najprawdopodobniej reliktem z czasów przedkomórkowego świata RNA. Już wtedy były luźnymi elementami o charakterze pasożytów. Albo przetrwały tylko te pasożytnicze. W wielu grupach zwierząt mamy tylko pasożytniczych przedstawicieli obecnie żyjących. Wystarczy sięgnąć do podręcznika zoologii. Inne formy ekologiczne danej grupy systematyczne obecnych pasożytów, które niewątpliwie musiały istnieć, czasem znajdujemy w postaci skamieniałości.

Wirusy są wymieniane obok innych cząstek typu plazmidy i ruchome elementy genetyczne. Czy tamte też są pozostałością po pierwotnych ekosystemach świata RNA czy powstały później, jako jeden z efektów kompartymentacji życia? Nad tym właśnie się głowią naukowcy i szukają rozstrzygających argumentów. Niestety w skamieniałościach takie struktury się nie zachowują. Znajdujemy jedynie ślady po organizmach komórkowych, bo tylko oddzielająca od środowiska błona komórkowa i ściana komórkowa (u roślin) zostawia ślady w strukturze skały. Pozostają więc próby tworzenia życia syntetycznego, by eksperymentalnie zbadać i udowodnić funkcjonowanie życia przedkomórkowego i odtworzyć początki abiogenezy.

Wiriony można porównać do zarodników i nasion. Dlaczego? Bo są fazą spoczynkowo-dyspersyjną. Tak jak nasiona, jak zarodniki. Podobna funkcja, więc można mówić o analogii (a nie o homologii). Podobna jest funkcja kapsydu. Z tym, że kapsyd nie ma budowy komórkowej a zarodniki, nasiona i inne propagule - mają. Funkcja taka sama choć budowa inna. Życie ma charakter hierarchiczny. Niczym lalki matrioszki.

Wirusy to niewątpliwie ciekawy problem dla biologa. Wirusy "to jednostki chemiczne posiadające genomy zbudowane z DNA lub RNA zawierającego geny potrzebne do wytworzenia płaszcza proteinowego, który chroni wirusa. Wirusy mogą ewoluować w procesie doboru naturalnego (...). Wszystko to pokazuje, że organizmy żywe istnieją w hierarchicznym spektrum rozciągającym się od zupełnie zależnych od gospodarza wirusów aż po bardzo samowystarczalne cyjabobakterie, archeony i rośliny. Moim zdaniem wszystkie te bardzo różne organizmy są żywe, gdyż stanowią samorządne jednostki fizyczne, zdolne do ewolucji droga doboru naturalnego, choć jednocześnie wszystkie są w mniejszym lub większym stopniu zależne od innych form życia." (Nurse 2020).

Niepewności są inspirujące. Wirusy poza komórką nie wykazują (wszystkich) cech organizmów żywych. Dlatego pytanie uczennicy było jak najbardziej zasadne. Ale naszą rolą, rolą naukowców i nauczycieli, jest wyjaśniać i wychodzić poza lakoniczne i stare definicje, hipotezy. Nauka to także  proces a nie tylko produkt czyli sposób, metoda dochodzenia do wiedzy.

Wspomniane na wstępie pytanie uczennicy jest dobrym pretekstem by rozmawiać o metodzie naukowej, o tym na czym polega metoda naukowa i dlaczego teorie naukowe są tymczasowe. Nauka to proces i produkt. Nie skupiajmy się tylko na produkcie. Sam proces jest ważniejszy. Bo on daje „produkty”, zawsze tymczasowe i niedoskonałe, stale udoskonalane.


Źródła cytowane:

  • Paul Nurse, Czym jest życie? Biologia w pięciu krokach, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2020.
  • J. William Schopf, Kolebka życia. O narodzinach i najstarszych śladach życia na Ziemi. Wyd. PWN, Warszawa 2006.
  • January Weiner, Życie I ewolucja biosfery. Podręcznik ekologii ogólnej. Wyd. Naukowe POWN, Warszawa 2021 (najnowsze wydanie, przytoczone definicja jest identyczna we wszystkich wydaniach tej książki, począwszy od wydania z 1999 roku).

6.09.2021

Przemyślenia z pociągowego Warsu

Podróż to poddawanie się nurtowi świata, trochę jak w judo, nie walczysz lecz wykorzystujesz siłę i impet przeciwnika. Podróż to poddawanie się nurtowi zdarzeń. Przynajmniej dla mnie. Oczywiście chodzi o podróż publicznymi środkami komunikacji. Bo wtedy jestem pasażerem (a nie kierowcą) i to pośród innych ludzi. 

Jeśli kierujesz własnym samochodem to trzeba czuwać, wyprzedzać innych, "walczyć", rywalizować. W komunikacji publicznej takiej jak samolot, pociąg czy autobus zdajesz się na na innych, zdaje się na  oczekiwanie zdarzeń. Czekasz na przylot, przyjazd, zgodnie z rozkładem jazdy. Czasem coś się opóźnia a Ty poddajesz się biegowi zdarzeń. Chyba, że walczysz, złościsz się, ale to i tak nic nie daje. Nie masz sprawstwa. Nic nie przyspieszyć, nie dociśniesz pedału gazu, nie wyprzedzisz, nie ominiesz. Nawet nie denerwujesz się, gdy są jakieś opóźnienia. Nie masz wpływu. I to w pewnym sensie jest dobrodziejstwo. Poczucie sprawstwa realizuj gdzie indziej, a w podróży odpocznij.

W podróżnym oczekiwaniu można rozmyślać, można zając się sobą czyli tym, co w głębi duszy gra - w oczekiwaniu na spotkanie, lub są to refleksje po konferencji, po spotkaniu. W jedną stronę się przygotowujesz, duchowo nastawiasz, w drugą analizujesz, "przetrawiasz", rozmyślasz. Albo zajmujesz się rozmową z innymi pasażerami, oczekującymi lub będącymi w czasie podróży. Możesz oddać się rozmyślaniom a nie walką ze światem. Zamiast walczyć i rywalizować można po prostu rozmyślać i obserwować. Dlatego lubię podróże pociągiem, także popijając kawę w wagonie restauracyjnym czyli w Warsie. Stąd tytuł niniejszego tekstu.

Cieszy mnie powolny powrót do życia kolei żelaznych. Najpierw odrodziły się te połączenia dalekobieżne (IC, EIC), ale teraz i te regionalne mają lepsze standardy. I coraz lepsze warunki do rozmyślań. Liczę, że i w osobowych też tak będzie. Koleje się odbudowują i ponownie ożywają. Stare dworce czasem zyskują nowe funkcje i wtedy rewitalizacja się w pełni udaje. Stare lub całkiem nowe dworce kolejowe i autobusowe stają się ponownie miejscem do spotkań, już nie tylko tych podróżnych, w oczekiwaniu na przesiadkę, ale także zupełnie lokalnymi. Jako kolejne budynki użyteczności publicznej.

Pociąg i dworzec to miejsce do spotkań ludzi w czasie podróży. I wspólnych rozmyślań nad światem. Kiedyś było więcej rozmów w pociągu i na dworcach w poczekalni. Teraz są książki i smartfony, którymi się odgradzamy od spotkania z tym innym, niczym drutem kolczastym na granicy lub wysokim płotem na strzeżonym osiedlu. I inne są bagaże, już nie te stare walizki czy kartony przewiązane sznurkiem. Teraz plecaki lub walizki na kółkach. Znacznie wygodniej. 

Nie pamiętam, w jakim pociągu te myśli po mojej głowie się wałęsały. Spisałem na kartce w notesie podróżnym. A teraz uwolniłem, spisałem i udostępniłem Wam. Niech będzie zaczynem do rozmów w podróży. Lub tu, na blogu (dla Was jest przestrzeń w komentarzach).

4.09.2021

Jaki dżem (jam) wypichci na uniwersytecie Green Team?

Tytuł jest mocno tajemniczy i z odrobiną sensacji. Wypada więc wszystkie niejasności rozwikłać i szczegółowo wyjaśnić. Krok po kroku.

Dżem kojarzy mi się z domowym przetwórstwem owoców, np. takie domowe powidła, które babcia i mama robiły, w szklanym słoiku wielokrotnego użytku (weck lub twist). Smaczny, zdrowy, domowy. Kiedyś domowe przetwory były koniecznością i oznaką zaradności w trudnych czasach niedostatku. Teraz wracają do łask i są oznaką dużej świadomości sozologicznej (powszechnie zwanej świadomością ekologiczną) oraz dbałością o lokalne dziedzictwo kulturowe. I te słoiki wielokrotnego użytku też mają znaczenie. Z dbałością zbierane i odwożone do domu by nie zabrakło pojemników na domowe przetwory, w tym dżemy i powidła ze śliwek, jabłek, czarnych porzeczek. A w Portugalii robią dżem z marchewek, dlatego marchewki w przepisach zaliczane są do owoców. A wracając do tytułu - czyżby na UWM powołano zespół do produkcji dżemów? Może na Wydziale Nauk o Żywności?

Nie o taki dżem jednak chodzi. Wymawia się tak samo, ale w zapisie to jam. A dokładniej Jam Servise, zaplanowane na moim uniwersytecie na listopad br. Czyli Jam UWM 2021. Niebawem pojawią się zaproszenia do udziału w tym spotkaniu, organizowanym dla 200 osób (pracowników i studentów) w ramach design thinking. Zamiast wyjaśnień pojawiają się kolejne, specjalistyczne terminy? Wybaczcie, inaczej się nie da.

Wiemy już, że chodzi nie o dżem, a o jam. Pora na tajemniczy Green Team. Skoro UMW promuje się jako Green University to musiał w końcu powstać i Green Team. Najpierw była grupa robocza (odbyło się już kilka spotkań i jeden mały jam), która decyzją J.M. Rektora nr 81/2012 z dnia 1 września 2021 r. sformalizowała się w postaci Zespołu ds. realizacji celów zrównoważonego rozwoju – Green Team. Celem powołanie tego zespołu jest wdrożenie na UWM Celów Zrównoważonego Rozwoju 2030. W skład nowo powołanego Zespołu wchodzą: dr hab. Andrzej Kucner (przewodniczący), dr hab. Stanisław Czachorowski, prof. UWM, dr hab. Inż. Renata Marks-Bielska, prof. UWM, dr Piotr Wasyluk, mgr Magdalena Burczyńska, mgr Adriana Faraś-Bąk, mgr Andrzej Przegrodzki, mgr Marta Wangin, przedstawiciel samorządu studenckiego.

Jam, a właściwe Service Jam to warsztat zespołowego tworzenia innowacji. Zazwyczaj jest to 1-3 dniowe spotkanie, w którym bierze udział od kilku do kilkuset osób. Pracują one w mieszanych zespołach (podgrupach), łączących różnorodne doświadczenia,  kompetencje i perspektywy. Małe jamy były już organizowane na naszej uczelni. Najbliższy jednodniowy, zaplanowany na początek listopada 2021, zgromadzi 200 studentów i pracowników. Słusznie pojawiają się skojarzenia z jazzowym jam session. Na muzycznych jamach spotykają się różni muzycy, którzy tworzą nowy utwór, nową muzykę. Service Jam to metoda tworzenia kreatywnych rozwiązań. Dodatkowo pozwala ludziom się poznać, co umożliwia lepszą współpracę także i później. A skoro od wieków uniwersytet to wspólnota uczących i nauczanych to taki uniwersytecki jam jawi się jako coś oczywistego i naturalnego. Stare w nowych i odświeżonych szatach.

Listopadowy Jam UWM poświęcony będzie wspólnemu projektowaniu rozwiązań rozwoju zrównoważonego tu i teraz, na UWM. W nawiązaniu do 17 celów zrównoważonego rozwoju, sformułowanych przez ONZ (więcej tu i tu, zobacz też Cele Zrównoważonego Rozwoju 2030  oraz Agenda na rzecz rozwoju zrównoważonego 20230 - implementacja w Polsce).

A czym jest wspomniany design thinking? Design thinking czyli myślenie metodą projektową to metoda twórczego rozwiązywania problemów, która po raz pierwszy została zdefiniowana w latach 60. XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Niby dawno temu ale dopiero od kilkunastu lat spopularyzowała się w Polsce. Celem tej metody jest dostarczanie innowacyjnych rozwiązań poprzez wykorzystywanie specyficznych metod pracy, pobudzających kreatywność. Metoda ta ma na celu tworzenie i wdrażanie w życie innowacyjnych rozwiązań. W naszym przypadku będzie to wdrażanie celów rozwoju zrównoważonego. Bardzo mnie cieszy, że zrobimy to wspólnie ze studentami. A przy okazji jest to także nieco inna metoda nauczania, nie tylko mówienie o ekorozwoju na wykładach czy ćwiczeniach ale praktyczne tworzenie ze studentami rozwoju zrównoważonego. Nie tylko słowa ale i czyny. Nauka przez działanie i projektowanie.

Tak więc z Jamu UWM i Green Teamu cieszę się potrójnie. Po pierwsze z rzeczywistego wdrażania celów rozwoju zrównoważonego, po drugie z praktycznego zastosowania design thinking, po trzecie z nowej koncepcji edukacji (nauka przez wspólne działanie). Wszystko to już istniało na UMW ale teraz będzie kolejny krok i to w zespole bardzo interdyscyplinarnym. Nie tylko różne dyscypliny naukowe ale pracownicy naukowo-dydaktyczni razem administracją i ze studentami. Wielka mieszanka, jak wieloowocowy dżem w słoiku.

Pichcenie tego dżemu (jamu) dopiero się rozpoczęło. Szukajcie na stronach UWM w Olsztynie ogłoszeń o rekrutacji i włączajcie się w apetycznie brzmiące i sensowne dla przyszłości dzieło. Tu i teraz.

Słoik wielokrotnego użytku jak najbardziej mieści się z celach rozwoju zrównoważonego i symbolizuje konkretny styl życia.

Czytaj też: 
Nauka przez działanie, mały piknik naukowy w gminie Purda, wspólnie ze studentami, nauczycielami i uczniami odkrywaliśmy świat przyrody.