31.03.2021

Pisanie zaczyna się od myślenia

W czasie zajęć na seminarium dyplomowym często powtarzam studentom, że pisanie zaczynamy od czytania i myślenia. Wydaje się to paradoksalne. Ale pisanie jest tylko elementem długiego procesu myślenia.

Techniczna strona pisania jest łatwa i idzie sprawnie. Zapisywanie liter, wyrazów, całych zdań ręcznie czy w edytorze tekstu. Napisanie pracy dyplomowej zajęłoby najwyżej tydzień i to mniej sprawnej technicznie osobie. Na studiach przeznacza się na to cały rok lub nawet dwa lata. Problem, że najpierw trzeba wiedzieć co napisać. Najpierw trzeba te zdania ułożyć w głowie. Trudno jednak ułożyć zdania gdy nie wie się, o czym i jak napisać. I gdy brak układu treści. By była to spójna i dobrze przemyślana całość a nie chaotyczny słowotok. 

W przypadku prac dyplomowych najpierw trzeba przeczytać sporo prac i książek by wiedzieć co już jest wiadome a czego jeszcze w wiedzy brakuje. Trzeba wykonać wiele różnych eksperymentów, przeprowadzić obserwacje i dobrze sobie poukładać w głowie. To trwa. Samodzielne rozmyślania, dyskusje z innymi, nieustanne poprawianie.

Tak, pisanie zaczyna się od myślenia. Jest jak góra lodowa, płynąca w oceanie. Widzimy tylko jej wierzchołek. Napisany tekst łatwo zobaczymy. Znacznie trudnie zobaczyć ten długi proces myślenia. Na zewnątrz go nie widać. Jak już ktoś ma temat przemyślany to pisanie idzie łatwo i szybko. Ktoś z boku mógłby pomyśleć, że to łatwy i prosty proces. Bo widzi tylko wierzchołek góry lodowej.

W księgarniach pojawiła się nowa pozycja "Jak dobrze pisać. Od myśli do tekstu" Jolanty Maćkiewicz. Już sam podtytuł "od myśli do tekstu" spodobał mi się przez adekwatność i wskazanie na sedno problemu. Niżej zamieszczam stronę z początku tej książki. Samą książkę także polecam tym wszystkim, którzy zabierają się do pisania prac dyplomowych, publikacji lub tekstów publicystycznych. Zapisywać litery na kartce lub w pliku jest łatwo. Znacznie trudniej pisać z sensem. 

 

29.03.2021

Bądź jak rzeka, gdy zagrodzą tamą, rozlej się

Rzeka płynie do morza dzięki grawitacji. A więc jest to uniwersalne prawo przyrody.  Nic tego nie zmieni. Ukształtowanie terenu czyni, że jej koryto wije się i zmienia w czasie. Po części przypadek, losowość. W wyniku erozji jedne brzegi podmywa, w innym miejscu materię odkłada. Koryto z czasem się zmienia, czasem meandruje na płaskim terenie, czasem tworzy wartkie bystrza. Czasem po opadach niesie więcej wody, czasem w okresie suszy ledwie ciurka.

Zbudowana tama na chwilę rzekę zatrzyma. A gdy woda się spiętrzy, to przerwie tamę lub rozleje się w innym miejscu. Albo utworzy zupełnie nowe koryto. Zwłaszcza po wezbraniach rzeka może zmienić swój bieg. Płynie w nieco innym miejscu. A i tak do morza dopłynie.

Jesteś jak rzeka, płyniesz. Czasem z większą ilością wody, zainspirowany(ana) ulewami, czasem niczym w letnich niżówkach, nieśmiało i niepozornie. Ale ciągle płyniesz. Póki niesiesz w sobie "wodę", nic Cię nie zatrzyma. Gdy przegrodzą Ci drogę tamą, nawet największą, to i tak Cię nie zatrzymają. Zbierzesz "wodę", przerwiesz tamę .... lub popłyniesz gdzie indziej, innym korytem. Inne pola i łąki nawodnisz życiodajną wodą. 

Płyniesz, póki z nieba pada deszcz i Cię zasila. Tamami się nie przejmuj - zatrzymają Twój bieg tylko na chwilę. Płyń tam, gdzie Twoja woda jest potrzebna i ożywia łąki, łęgi i pola.

28.03.2021

Wiosna, budzi się życie

Fot. Anna Biedunkiewicz.
 Zdalne, pandemiczne nauczanie i kontakty zawodowe zbyt mocno przykuły do komputerów. Tak rzadko jest okazja spacerować na łodzie przyrody  cieszyć się oznakami wiosny. Pierwszymi kwitnącymi roślinami, pojawiającymi się owadami.

Na mojej podblokowej łączce kwietnej zakwitły przebiśniegi i krokusy. Przetrwały także dzikie, leśne tulipany. Nieliczne, ale przetarły. Jednak trochę ocalało po dziczym buchtowaniu. Usilnie od kilku lat staram się utworzyć maleńka enklawę bioróżnorodności. Przy powszechnej tradycji jesiennego i wiosennego grabienia "liści". Żeby było ładnie? Zabierana jest biomasa i węgiel organiczny, które powinny pozostać w glebie. 

Jesienią znowu dosadzę krokusów, przebiśniegów i tulipanów. I dosieję nowych, dzikorosnących gatunków roślin. 

To, co przeszkadza, to śmieci. Pety wyrzucane przez okno, śmieci rzucane przez przechodniów. 

24.03.2021

Co to jest symbioza czyli o zawiłościach zależności międzygatunkowych

25 marca , godz. 9.00-9.45

Link do transmisji na You Tube: https://youtu.be/MB2Eyc1WUvk

Jak się przygotować do egzaminu lub matury gdy w podstawie programowej inna jest definicja symbiozy i mutualizmu niż w niektórych podręcznikach? Skąd różnice w definicjach i jaka jest prawda? Czym się różni drapieżnictwo od pasożytnictwa i roślinożerności? I czy mogą być neutralne interakcje międzygatunkowe? Jak sensownie usystematyzować wszystkie typy zależności międzygatunkowych?  Rzecz o złożonym języku nauki i uczeniu się „pod klucz” wymagań maturalnych. Przygotuj telefon komórkowy – na tych zajęciach online będzie można, a nawet trzeba, używać. Można nawet posłuchać w czasie spaceru w parku.

Więcej na stornie projektu: https://spotkanianauka.blogspot.com/



23.03.2021

Wszystko ze wszystkim, wszystko ze wszystkiego


Sentencja jakiegoś starożytnego Greka. Często używam a już zapomniałem kto to sformułował (zapisał). Anaksagoras? Anaksymander? A może jeszcze inny? I nawet nie wiem czy wykorzystuję zgodnie z pierwotnym pomysłem Autora. 

Wszystko ze wszystkim

Wszystko ze wszystkiego

Krótko i treściwie. Kwintesencja biologii, w szczególności ekologii i ewolucjonizmu. Wszystko ze wszystkim jest powiązane. Relacje i zależności. I biolodzy je odkrywają. Wszystko pochodzi ze wszystkiego. Biologia jest nauką historyczną, w tym sensie, że o stanie obecnym zadecydował stan poprzedni. Na tym polega ewolucja. Zmienia i przekształca. 

A ilustracja? To malowana płytka ceramiczna na plenerze Malality. Człowiek jest związany z przyrodą i otoczeniem. Wzajemne zależności. Najpierw był minerał, potem płytka ceramiczna. Była u mnie w domu w kuchni. Potem był remont. Nie powędrowała na śmietnik. Pomalowałem, Teraz gdzieś jest. Ciekawe gdzie. A na niej rusałka żałobnik. Długa historia powstania tej pracy jak i samego motyla. Wszechświat zależności między bardzo wieloma elementami. I ogromnie bogata historia. 

Przyjdą jeszcze ciepłe dni, że razem w przestrzeni będziemy malowani. I budowali relacje społeczne. Bo relacje są nie tylko przyrodnicze ale i społeczne.

20.03.2021

Czy u workowców występują mejospory? Zadanie maturalne.

Ryc. 1. Askospory w worku Sordaria fimicola, źródło: CarmelitaLevin - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=41198593


Czy dzielenie włosa na czworo lub liczenie diabłów na łebku od szpilki ma sens? Wbrew pozorom takie zabawy są dobrym treningiem głowy i ćwiczą myślenie. To nie jest marnowanie sił i czasu. Zyskiem  jest lepsze rozumienie jakiegoś konkretnego zjawiska. Jest jak rozwiązywanie krzyżówek, quizów czy zagadek. Warto być dociekliwym i czasem spojrzeć na dowolną rzecz inaczej niż do tej pory czyniło bardzo wielu. 

Terminy biologiczne do opisu zjawisk czy procesów przyrodniczych powstają w różnym czasie i do różnych celów. Ich pola semantyczne (znaczeniowe) często zachodzą na siebie a czasem w historii zmieniają nawet trochę swoje znaczenie. I jak sobie z tym ma poradzić uczeń, nauczyciel czy zwykły człowiek, zaciekawiony światem? Jak sobie uporządkować tę bogatą terminologię? Jaka jest prawda, skoro w jednej książce jest tak, a w inne inaczej napisane? A przynajmniej nie tak samo. 

Do niniejszych rozmyślań zainspirował mnie krótki wpis i dyskusja na internetowym forum nauczycielskim. Ktoś napisał "czy u workowców to są na pewno mejospory skoro ich powstanie poprzedzają bezpośrednio jednak mitozy... dotyczyło zadania maturalnego." Zadanie maturalne to nie jest banalna sprawa. Od tego zależą losy maturzystów. A rolą nauczyciela jest dobrze przygotować swoich podopiecznych. "taka jest wątpliwość, że wpierw zachodzi mejoza, a po niej każde jądro przechodzi mitozę [i powstaje] 8 jąder, więc ostatecznie powstałe zarodniki to wg mnie mitospory"

W powyższym zdaniu, tak jak w matematyce, z aksjomatów wyprowadzane są kolejne twierdzenia, z wykorzystaniem logicznego myślenia. Jest mitoza to muszą być mitospory. Czy aby na pewno jest to poprawne wnioskowanie? Żeby tę biologiczno-maturalną zagadkę rzetelnie rozwiązać trzeba zając się kilkoma sprawami. I oczywiście rozważyć to w szerszym kontekście. W przyrodzie nie jest tak łatwo. 

Najpierw  rozpatrzymy sens cykli życiowych i dwoistość zarodników, następnie przeanalizujemy czym są mejo- i mitospory i na koniec rozstrzygniemy, czy po mitozie u workowców askosory są mitosporami czy mejosporami. Niczym analiza matematycznego zadania lub prawniczego kazusu. To co, ciekawi jesteście tej przygody i niecodziennej wędrówki po terminologii? Jeśli tak, to czytajcie dalej. 

Cykle życiowe - skąd się one wzięły?

Złożone cykle życiowe, najkrócej rzecz ujmując, wiążą się z niejednorodnością i nieciągłością w przestrzeni oraz niestabilnością i zmiennością w czasie środowiska, w którym żyją organizmy żywe. Z jednej strony konieczność przetrwania czasowo niekorzystnych warunków środowiska, z drugiej potrzeby dyspersji w nieciągłym środowisku i w końcu w ujęciu ewolucyjnym potrzeba generowania różnorodności genetycznej i zmienności. 

Ryc. 2. Schemat przemiany fazy diploidalnej i haploidalnej w cyklach życiowych różnych organizmów.
Na czerwono zaznaczono fazę diploidalną. R - mejoza. Niebieska strzałka pokazuje kierunek zmian ewolucyjnych, od lewej cykle życiowe z przewagą fazy haploidalnej, z prawej cykle życiowe z przewagą fazy diploidajnej (wg. Podbielkowski 1982, nieco zmienione)

Prekursorem rozmnażania płciowego mogą być procesy płciowe, polegające na wymianie materiału genetycznego, jako faza nieregularna i sporadycznie i krótkotrwało występująca u prokariontów oraz jednokomórkowym eukariontów (np. proces koniugacji u bakterii i u orzęsków). Na schemacie wyżej (Ryc. 2) z lewej strony (A) zaznaczono cykl z przewagą fazy haploidalnej. Dlaczego w procesach ewolucyjnych doszło do wydłużenia fazy diploidalnej? Bo organizmy z podwójną liczbą chromosomów mają większe zróżnicowanie genetyczne, co niewątpliwie ułatwia przystosowanie się do zmiennego środowiska. Bardziej poglądowo przedstawiony został ten proces na schemacie w Biologii Campbella - użyte kolory ułatwiają zrozumienie procesu (ryc.3). Jednakże zmiany ewolucyjne ułożone zostały od prawej do lewej (niebieska strzałka). 

Ryc. 3. Schemat przemiany pokoleń, za najbardziej pierwotne należy uznać te z prawej strony, występujące u grzybów i części protistów. Długość fazy zaznaczono wielkością kół - dodatkowo zaznaczyłem fazę haploidalną kolorem niebieskim, fazę diploidalną kolorem czerwony. Na schemacie bardzo poglądowo zaznaczono dwa kluczowe momenty: zapłodnienie i mejozę (wg. Biologii Campbella 2021, nieco zmienione).

W stabilnym i ciągłym środowisku najkorzystniej jest jak najszybciej się powielać i skolonizować wolną przestrzeń. Szybciej niż inni. Ale gdy są różnego rodzaju zaburzenia, katastrofy lub tylko okresowo gorsze warunki, wtedy trzeba jakoś "przeczekać". Z kolei w nieprzewidywalnym i zmiennym środowisku korzystna jest zmienność osobników - zawsze któryś będzie odpowiednio przystosowany i przeżyje, zapewniając przetrwanie gatunkowi. Przez miliony lat ewolucji nagromadziło się wiele złożonych przemian i mamy bardzo zróżnicowane, czasem skomplikowane cykle życiowe. Pamiętacie je ze szkoły lub studiów? Nie do ogarnięcia? Jestem odmiennego zdania. Ten chaos da się uporządkować i zrozumieć. A wiec i zapamiętać.

Cykle życiowe grzybów, z przewagą fazy haploidalnej możemy uznać za stosunkowo archaiczne (pierwotne). Nie należy zapominać wszakże o dużym zróżnicowaniu w tej grupie. Zarodniki - jako jedna z form dyspersji oraz form przetrwalnikowych - powstają w obu fazach. Dlatego jest sens różnicowania spor na powstałe w wyniku mejozy (mejospory) i powstałe w wyniku pomnażania (rozmnażanie wegetatywne, bezpłciowe) a więc tylko na drodze mitozy (mitospory). 

Powstanie diplontów i rozmnażania płciowego to ważny krok w ewolucji życia na Ziemi. Zapłodnienie i diploidalna zygota umożliwia szybką i skuteczną rekombinację materiału genetycznego, bardziej efektywną niż hybrydyzacja, wędrówki luźnych fragmentów DNA, ruchome elementy genetyczne, horyzontalny transfer genów czy tak niezwykłe procesy jak i wrotków z kladu Bdelloida (partenogenetyczne samice pozyskują fragmenty DNA z pokarmu, który zjadają). Zmienność biologiczna powstaje nie tylko przez mutacje ale i horyzontalny transfer genów oraz procesy płciowe. Mejoza i mitoza to podziały komórkowe, które nie są jednakowe co do sensu ewolucyjnego i przystosowawczego.  

Spory, zarodniki, diaspory, nasiona, cysty - to wszystko nazwy dla różnych stadiów przetrwalnikowych a przy okazji czasem i dyspersyjnych. Bo podróż przez niesprzyjające środowisko nie jest bezpieczna. Można "zwinąć się w kłębek i przeczekać". Tak jak my w czasie długiej podnóży pociągiem czy samolotem (to oczywiście daleka analogia).

Zacznijmy od źródłosłowu spora (zarodnik) pochodzi od greckiego słowa, oznaczającego nasienie. W dawnych czasach grzyby były roślinami (grzyby i rośliny umieszczano w jednym królestwie) a wszystko to, z czego coś kiełkowało, uważano za rodzaj nasion. Nawet i sperma jest... nasieniem (nie mylić z nasionem - mała dywergencja literowa i mamy dwa znaczenia, dwa pola semantyczne, jakże potrzebne dla rozróżnienia odmiennych procesów, prawie jak mutacja biologiczna). Ale od tego czasu ogromnie poszerzyliśmy swoją wiedzę, zrozumieliśmy wiele procesów i poszerzyliśmy terminologię. Spora-zarodnik nie jest nasionem. Nasiona to zupełnie inna forma, właściwa dla roślin "nasiennych", w odróżnieniu od tych zarodnikowych.

Rośliny i grzyby nie przemieszczają się, rosną w miejscu. Kiełkują z "nasion". Zwierzęta są mobilne (zwierzokrzewy - to dawne określenie na zwierzęta osiadłe). Kiedyś, ale całkiem nie tak dawno, grzyby umieszczano w królestwie roślin (dlatego część niżej cytowanych książek to podręczniki botaniki). Jak się rozprzestrzeniać? Przez wzrost na wielkość, powiększanie komórki, rozrost plechy, wzrost organizmu wielokomórkowego: w tym korzenie, kłącza, rozłogi itp. Powolne opanowywanie nowego terenu. Grzyby rosną przez strzępki (grzybnia). Profesor Bohr z Torunia bardzo trafnie nazywał wszystkie te procesy pomnażaniem (w odróżnieniu od rozmnażania, związanego z rekombinacją genetyczną). Pomnażanie czyli rozmnażanie wegetatywne, bezpłciowe, biologiczne klonowanie.

Ale spory, cysty i nasiona to także stadia przetrwalnikowe (u zwierząt występuje także hibernacja, anabioza itd., w przenośni możemy je nazwać swoistymi "cystami"). Diapauza (diaspora) łączy się z dyspersją. Taki jest biologiczny sens powstawania różnych zarodników i nasion. W bardzo różny i niehomologiczny sposób. To ogromne bogactwo dostrzeżemy jako skutek długiej filogenezy.

W naszych dalszych rozważaniach zostaniemy przy tylko zarodnikach - sporach, występujących u grzybów. By dojść do askospor i postawionego w tytule pytania.

Ryc. 4. Cykl życiowy grzybów z dwoma różnymi typami zarodników (zaznaczone czerwoną obwódką). Jedne powstają w cyklu rozmnażania bezpłciowego - pomnażania, a więc występują tylko i wyłącznie mitozy, inne powstają w wyniku mejozy. (wg. Biologia Campbella 2021, nieco zmienione). U grzybów występuje faza heterokationtu - dwie grzybnie łączą się w procesie zapłodnienia ale dochodzi do plazmogamii - zlania się cytoplazmy obu strzępek. Jądra zostają osobno aż do zachodzącej później kariogamii. Można uznać, że jest to cecha archaiczna, przypominająca rozciągniętą w czasie hybrydyzację. 

W przemianie pokoleń u roślin faza haploidalna i diploidalna są wielokomórkowe. Wielokomórkowa faza diploidalna nazywana jest sporofitem. W sporoficie dochodzi do mejozy, w wyniku której powstają spory – haploidalne komórki. Spora wytwarza haploidalny organizm wielokomórkowy zwany gametofitem. Gametofit produkuje gamety.

U grzybów (i części protistów), po połączeniu gamet i utworzeniu diploidalnej zygoty, mejoza zachodzi bez wytworzenia wielokomórkowego diploidalnego potomstwa. W wyniku mejozy nie powstają gamety ale komórki haploidalne, które dzieląc się mitotycznie dają początek jednokomórkowemu potomstwu, albo haploidalnemu, wielokomórkowemu organizmowi dorosłemu. W tym organizmie zachodzą dalsze mitozy i powstają komórki, które zachowują się jak gamety. Jedynie fazą diploidalną jest jednokomórkowa zygota.

Zarówno komórki diploidalne jak i haploidalne mogą dzielić się mitotycznie. Ale podział mejotyczny zachodzi tylko w komórkach diploidalnych. Sensem mejozy i procesu płciowego z zapłodnieniem jest zwiększenie różnorodności genetycznej potomstwa (Biologia Campbella 2021).

Zarodniki grzybów

Zarodniki (spory) to coś pochodzącego od rodzenia - rodzi się z nich życie, coś wyrasta. Ze względu na dużą różnorodność cykli życiowych jak i różnorodność samych grzybów oraz ze względów historycznych (stopniowego odkrywania i nadawania nazw) mamy obecnie duże bogactwo nazw zarodników grzybowych. Jest więc podział zarodników ze względu na sposób ich powstawania w zarodniach: egzospory – powstające na zewnątrz zarodni i endospory – powstające wewnątrz zarodni. Jest podział ze względu na miejsce ich powstawania: zarodniki sporangialne (zarodniki powstające w kulistych zarodniach), zarodniki konidialne – zarodniki powstające poprzez odcięcie komórki na końcach strzępek. W końcu podział ze względu na sposób powstawiania, związany z konkretnymi grupami systematycznymi: zarodniki workowe – zarodniki powstające w specjalnych zarodniach (workach); występują u workowców (askospory); zarodniki podstawkowe – zarodniki powstające poprzez odcięcie komórki na podstawce; występują u podstawczaków (bazydiospory). A także interesujący nas podział, uwzględniający przejścia między fazami dioloidalnymi haploidalnymi: mitospory (zarodniki powstające w wyniku mitozy) i mejospory (zarodniki powstające w wyniku mejozy). Ponieważ wymienione podziały zachodzą na siebie (wyróżniane ze względu na różne kryteria) to askospory są jednocześnie także mejosporami i endosporami

I jeszcze kilka definicji, które łatwo można znaleźć w zasobach internetowych i encyklopedycznych:

"Zarodniki grzybów – komórki mikroskopijnej wielkości (od kilku do kilkudziesięciu mikrometrów) służące do rozsiewania i rozprzestrzeniania się grzybów. Zarodniki płciowe tworzą się w wyniku procesu płciowego, a powstanie zarodników bezpłciowych (konidiów) nie jest poprzedzone takim procesem” Wojewoda 2000).

Zarodnik (…). U grzybów haploidalna komórka produkowana zarówno płciowo, jak i bezpłciowo, która po skiełkowaniu tworzy grzybnię" (Biologia Campbella 2021). U roślin zarodniki też są haploidalne, ale dzieląc się mitotycznie wytwarzają wielokomórkowe, haploidalne osobniki – gametofit. 

Przetrwalnik (endospora, spora) – formy spoczynkowe umożliwiające, organizmom przetrwanie niekorzystnych dla nich warunków (susza, niskie temperatury). Gametangium (l. mn.: gametangia) jest organem lub komórką, w którym są wytwarzane gamety. Gametangia występują w wielu wielokomórkowych protistach oraz w glonach, grzybach i na gametoficie roślin. (http://encyklopedia.naukowy.pl/Mejospora)

Spory - komórki rozrodcze umożliwiające rozmnażanie bezpłciowe, z których nowy organizm wykształca się bez zapłodnienia. Nazwy tej używa się także w odniesieniu do przetrwalnikowych komórek wegetatywnych tworzonych przez bakterie, glony i grzyby w okresie niesprzyjających warunków środowiska. Zarodniki mogą powstawać w wyniku mitozy (mitospory) lub mejozy (mejospory). (https://encyklopedia.interia.pl/biologia/news-zarodniki,nId,2061296)

Zarodniki - komórki rozrodcze służące do bezpłciowego rozmnażania się roślin; także przetrwalnikowe formy wegetatywne (cysty, endospory) tworzone przez bakterie, grzyby lub glony; zarodniki dzieli się na mitospory, powstające przez podział mitotyczny (o identycznym składzie genetycznym i liczbie chromosomów, co organizm macierzysty) i mejospory powstające w wyniku mejozy, związane z rozmnażaniem płciowym, przemianą pokoleń (o innym składzie genetycznym i liczbie chromosomów niż organizm macierzysty); zarodniki rozprzestrzeniają się za pomocą owadów, wiatru, wody lub mechanicznie - wyrzucane z zarodni. (https://encyklopedia.interia.pl/slownik-pojec/news-zarodniki,nId,2003298)

Niektóre zarodniki są zaopatrzone w wić i posiadają zdolność ruchu (zoospory), jednak większość jest nieruchliwa (aplanospory). U roślin wyższych obserwuje się zróżnicowanie morfologiczne zarodników, które mają postać mikro- i makrospor. Mikrospory są mniejszymi zarodnikami roślin różnozarodnikowych. Rozwija się z nich gametofit męski. Makrospory, większe spośród zarodników roślin różnozarodnikowych, dają początek gametofitowi żeńskiemu. (https://encyklopedia.interia.pl/biologia/news-zarodniki,nId,2061296)

Mejospory i mitospory

Wyróżnienie mejospor oraz mitospor to wskazanie na dwie fazy: diploidalną i haploidalną. A więc jest to nie tylko odniesienie do mejozy i mitozy. Kilka przykładowych definicji z różnych źródeł, w tym tych łatwo dostępnych dla przeciętnego ucznia i nauczyciela.
  • Mejospora - zarodnik o zredukowanej liczbie chromosomów u grzybów i roślin (https://edefinicje.pl/co-to-jest-mejospora) (zredukowana liczba chromosomów to odwołanie do mejozy czyli podziału redukującego, w odróżnieniu od mitozy).
  • Mejospora - zarodnik powstały w wyniku mejozy (https://sjp.pwn.pl/slowniki/mejospora.html)
  • Mejospory, megaspory, tetraspory, gonospory – haploidalne (1n) komórki, występujące u grzybów i roślin, powstające w wyniku mejozy. Są one wytworzone przez sporofit (2n), który rozwinął się z zygoty (2n) dzięki połączeniu się haploidalnych gamet (1n) – wytworów haploidalnego pokolenia – gametofitu. Mejospory (1n) dają początek gametofitowi (1n) (https://www.szkolnictwo.pl/szukaj,Mejospory). Dawniej gametofit wyróżniano także u grzybów. W tej definicji zawarto także inne, starsze określenia na mejospory, podkreślające wielkość (megaspory), liczbę (tetraspory) czy procesy płciowe (gonospory). 
  • Mejospory – haploidalne zarodniki (1n), występujące u grzybów i roślin powstające w wyniku mejozy. Są one wytworzone przez sporofit (2n), który rozwinął się z zygoty (2n) dzięki połączeniu się haploidalnych gamet (1n) – wytworów haploidalnego pokolenia – gametofitu. U roślin mejospory (1n) dają początek gametofitowi (1n). (http://encyklopedia.naukowy.pl/Mejospora)
  • Mejospory – haploidalne zarodniki (1n), występujące u grzybów i roślin, powstające w wyniku mejozy. Są one wytworzone przez sporofit (2n), który rozwinął się z zygoty (2n) dzięki połączeniu się haploidalnych gamet (1n) – wytworów haploidalnego pokolenia – gametofitu. U roślin mejospory (1n) dają początek gametofitowi (1n). (https://pl.wikipedia.org/wiki/Mejospora)
Mitospory mogą być haploidalne i diploidalne, natomiast mejospory mają zawsze zredukowaną do połowy, haploidalną liczbę chromosomów (https://encyklopedia.interia.pl/biologia/news-zarodniki,nId,2061296).

Rodzaje mejospor:
  • pływki, zoospory – ruchome zarodniki wytwarzane w wyniku mejozy z diploidalnych przetrwalników. Występują głównie u Protozoa i Chromista, ale także u niektórych grzybów,
  • zygospory powstające w wyniku gametangiogamii dwóch różnych płciowo typów gametangiów oznaczanych jako (+) i (–). Występują u niektórych glonów i grzybów z grupy sprzężniaków (Zygomycota)
  • askospory, zarodniki workowe. Powstają w workach u workowców
  • bazydiospory, zarodniki podstawkowe. Powstają w podstawkach u podstawczaków
  • sporydium. Powstają na przedgrzybni grzybów z rzędu rdzowców (Puccinialeshttps://pl.wikipedia.org/wiki/Mejospora
To, co nie ulega już wątpliwości to to, że askospory są zarodnikami workowców. Ale nie wszystkie zarodniki workowców to auksospory, są jeszcze konidia. Askospory powstają w wyniku mejozy, konidia tylko w wyniku mitozy (ryc. 5). 
 
Ryc. 5. Schemat cyklu rozwojowego workowca Neurospora crassa (wg. Biologia Campbella 2021, nieco zmienione). Czerwoną linią zaznaczyłem askospory a niebieską - konidia. Dwa rodzaje zarodników, askospory są mejosporami a konidia mitosporami.

W encyklopedii internetowej PWM możemy przeczytać: "zarodniki workowe, askospory, bot. komórki haploidalne (1n, haploidalność) służące do bezpłciowego rozmnażania się grzybów, powstające wewnątrz komórek macierzystych (zarodni), które przybrały postać worków, u grzybów z klasy workowców." Znajdujemy tu jeszcze ślad przynależności grzybów do roślin.

Wróćmy do naszego głównego pytania. Mejospora to taka, która powstaje w wyniku mejozy (powstanie zarodnika poprzedza mejoza). Czy skoro jest mitoza, bo powstaje 8 zarodników, to należałoby mówić i wyróżnić dodatkową nimi-fazę haploidalną? Ten malutki moment? Ortodoksyjnie być może tak, ale sensu to nie ma. Bo komplikowałoby sytuację z innymi procesami u grzybów. Ortodoksja (sztywna logika w oderwaniu od kontekstu) czasem wyprowadza na manowce. 

We wszystkich przejrzanych przeze mnie źródłach (naukowym i popularnonaukowy) askospory workowców uznawane są za mejosory. Żadnej wątpliwości, żadnego innego zdania. To mogłoby już zakończyć dyskusję i rozważania. Wątpliwość cytowanego nauczyciela "(...) wpierw zachodzi mejoza, a po niej każde jądro przechodzi mitozę -> 8 jąder, więc ostatecznie powstałe zarodniki to wg mnie mitospory" można spokojnie odrzucić. 

Ale może warto być czasem outsiderem i może warto drążyć temat? Bo może uda się dostrzec coś ważnego, przeoczonego przez innych? Uznanie askospor za mitospory byłoby zupełnie nowym faktem i żeby to akceptować w dyskusji (wprowadzić do obiegu naukowego), musiałoby to być najpierw opublikowane w czasopiśmie naukowym. Tylko w taki sposób można nowe hipotezy włączyć do obiegu i dyskusji naukowej przez innych specjalistów. A w konsekwencji do edukacji. Jednakże to na wprowadzającym nowość leży obowiązek udowadniania. Na pewno nie jest nim lakoniczna wypowiedź w mediach społecznościowych. Ale niech tam, dla treningu rozważmy i to. Może to wartościowy pomysł? Przyjrzyjmy się dokładniej askosporom.

Ryc. 6. Powstawanie askospor w worku Ascomycetes
(Prończuk 1979)
Askospory (zob. ryc. 1, 6,7)

Askospory to zarodniki workowe (workowce - Ascomycetes), nazwa więc pochodzi od worka, tak jak bazydiospoty – zarodniki podstawczaków (Basidiomycetes) od podstawki. Najpierw dostrzeżono specyfikę powstawania i posłużyło to do wyodrębnienia workowców, potem dopiero zauważono problem mejospor.

„W czasie kariogamii wewnątrz każdego worka dochodzi do połączenia obu genomów rodzicielskich, a w wyniku mejozy tworzą się cztery genetycznie różne jądra. Następnie zachodzi z reguły podział mitotyczny, którego wynikiem jest osiem askospor (zarodników workowych). Askospory rozwijają się w owocnikach, z których są w końcu uwalniane” (Biologia Campbella 2021). Podkreśliłem słowo "z reguły". W kolejnych przytoczonych fragmentach łatwo zauważymy, że u workowców może być 2, 4, 8 i więcej askospor (Podbielkowski i in. 1982), np. u truflowców (Tuberales)  worki zawierają 2-4 kolczaste zarodniki (Podnielkowski 1972).

"Zarodniki workowe, askospory, (...) komórki haploidalne (1n, haploidalność) służące do bezpłciowego rozmnażania się grzybów, powstające wewnątrz komórek macierzystych (zarodni), które przybrały postać worków, u grzybów z klasy workowców" (Encyklopedia PWN https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/zarodniki-workowe;4000441.html). 

Askospory zarodniki grzybów z klasy workowców, np. smardz. Powstają w strzępkach nazwanych workami po uprzedniej mejozie i mitozie. Askospor w worku jest zatem osiem.(https://www.bryk.pl/slowniki/slownik-biologiczny/85551-askospory) To jest oczywiście uproszczona definicja. U Endomycetales występuje 8 lub 4 askospor (Podbielkowski i in. 1982).

Askospora, zarodnik workowy – haploidalny zarodnik (mejospora), typowy dla workowców. Powstaje w workach w wyniku rozmnażania płciowego zwanego askogamią. Przed wytworzeniem askospor następuje kariogamia, a po niej mejoza. Askospory powstają wewnątrz worka (endogenicznie) w wyniku tzw. swobodnego wytwarzania komórek (tj. po podziale jąder niezwiązanym ściśle z podziałem cytoplazmy). Zwykle w worku powstaje osiem askospor, czasami jednak, w wyniku różnych zaburzeń ich liczba bywa inna. Może ich być więcej, np. u Dipodascaceae, cztery np. u Ascocybe, zdarzają się też różne inne liczby askospor. Askospory mogą być jednokomórkowe, lub wielokomórkowe. U tych ostatnich przegroda oddzielająca poszczególne komórki zazwyczaj jest poprzeczna, tzn. komórki ułożone są szeregowo jedna za drugą. Często w miejscu przegrody zarodniki są mniej lub bardziej wcięte. Czasami jednak występują również przegrody podłużne – zarodniki tak zbudowane określa się jako diktiokonidia lub zarodniki murkowate. Tego typu zarodniki występują np. u Pleospora, czy Leptosphaerulina. (Wikipedia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Askospora, Podbielkowski i in. 1982).

Askospora – haploidalny zarodnik workowy u grzybów z podgromady Ascomycotina, powstający po procesie płciowym i mejozie wewnątrz specjalnej zarodni – worka; zróżnicowany pod względem kształtu i budowy" (Mazur 1998).

U workowców występują zarodniki, powstające bez mejozy – konidia. To element rozmnażania bezpłciowego (pomnażanie, tak jak poliembrionia, czy partenogeneza – zwielokrotnienie liczby osobników bez procesów płciowych, choć w przypadku partenogenezy pomnażaniu podlegają osobniki diploidalne). 

Mamy więc u workowców w cyklu życiowym zarodniki poprzedzone mejozą – askospory i zarodniki powstające przez mitozę w stadium haploidalnym. Są też inne formy rozmnażania bezpłciowego, np. pączkowanie u drożdży. Konidia pomnażają się w procesie bezpłciowym oraz poprzez łączenie się ze strzępkami z innego typu kojarzeniowego - to już jest proces płciowy, Najpierw następuje plazmogania, mamy fazę dikarionta (prawie diploidalną, przed-diploidalną, niejako zastygłe w czasie połączenie komórek). A po kariogamii powstaje w pełni diploidalna zygota. Po której, w wyniku mejozy, powstają zarodniki – askospory. To niezwykle ważne dla pytania, czy u workowców występują mejospory.

Dla pełniejszego zobrazowania powstawania askospor niżej przedstawiam kilka przykładowych cykli życiowych u różnych grup workowców (ryc. 7-10).

Ryc. 7. Cykl życiowy workowców właściwych (Euascomycetes), wg. Podbielkowskiego 1972.

Ryc. 8. Cykl życiowy rozszczepkowców (Schizosaccharomycetes), wg. Podbielkowskiego 1972. Czerwoną strzałką i linią zaznaczyłem mejozę oraz worek i uwalniane z niego askospory. W cyklu nie występują inne zarodniki. Pomnażanie (rozmnażanie bezpłciowe) występuje w formie podziałów komórkowych i w ten sposób zwiększa się liczba osobników w fazie haploidalnej.

Ryc. 9. wg. Schemat cyklu rozwojowego Dipodascus, Podbielkowskiego 1972. Strzałkami zaznaczony worek i askospory. Nie występują inne zarodniki - brak mitospor na tym schemacie.

Ryc. 10. Cykl rozwojowy Taphrina pruni wg. Podbielkowskiego 1972. Czerwonymi liniami zaznaczyłem worek z askosporami. 

Czy za mejotyczne akospory należałoby uznać 4 komórki, powstałem po podziale mejotycznym, a powstające potomne 8 komórek (askospory) już za mitospory? Także należałoby uwzględnik wielokomórkowe askospory. Bo była mitoza? Kłopot jest taki, że u części workowców powstają jedynie 4 askospory. Musielibyśmy wtedy założyć, że niektóre askospory są mejosporami a niektóre mitosporami. Brak uzasadnienia dla takiego dziwacznego stanowiska. Nie jest to jakaś skrócona faza części cyklu haploidalnego, ograniczonej do bardzo krótkotrwałego momentu i jednego podziału mitotycznego. Cała taka "faza" to jedna komórka, która ulega podziałowi na dwie potomne? Tym bardziej, że prymitywniejsze workowce mają 4 askospory. Reguła parsymonii (nie mnożyć bytów bez potrzeby), związana z metodologią badań przyrodniczych, zaleca odrzucić taką hipotezę z powodu zbytniego i niepotrzebnego gmatwania. Prościej uznać 8 askospor w worku za mejospory (przykład to ryc. 1 i 6). Jedna mitoza tuż po mejozie to jedynie proces tworzenia zarodników. I wtedy wszystkie askospory są mejosporami. W alternatywie musieli byśmy uznać, że u części workowców askospory są mejosporamai a u części mitosporami (bardzo zawiłe). Jednocześnie trzeba by założyć istnienie hipotetycznej, dawnej fazy haploidalnej, skróconej do worka z zarodnikami. Trzeba byłoby założyć istnienie mejospor właściwych (4 komórki po mitozie) i askospor rzekomych - owe 8 komórek potomnych (lub zarodniki składające się z więcej iz jedna komórek). Nie dość, że jest to skompilowane i jest mnożeniem bytów ponad potrzebę, to jeszcze nie jest spójne z innymi cyklami życiowymi, zarówno workowców jak i innych grzybów. Zarówno brak jakichkolwiek dowodów empirycznych jak i parsymonia na razie wykluczają takie podejście. Dotychczasowy stan wiedzy wskazuje, że askospory u workowców są mejosporami. Inne zarodniki w fazie haploidanej (konidia) są z kolei mitosporami. 

Podsumowując, tak, u workowców występują mejospory i są nimi wszystkie askopsory, poprzedzone mejozą.

I na koniec jeszcze dwa schematy, dla pełnego obrazu omawianego problemu.
Ryc. 11. Cykle życiowe drożdżakowatych, wg Podbielkowskiego i in. 1982. Proszę zwrócić uwagę, że nawet w jednej grupie grzybów uwidaczniają różnice w długości fazy haploidalne i diploidalnej.

Ryc. 12. Schemat rozwojowy drożdży (Saccharomycetes), wg. Prończuka 1979. Czerwoną strzałką zaznaczony worek i cztery askospory. Pomnażanie (rozmnażanie wegetatywne) przez pączkowanie odbywa się zarówno w fazie haploidalnej (C), jak i diploidalnej (H).


Piśmiennictwo (papierowe):
  • Biologia Campbella. Na podstawie najnowszego dziesiątego wydania oryginału, J.B. Reece, L.A. Urry, M. L. Cain, S.A. Wasserman, P. V. Minorsky, R. B. Jackson, Wyd. Rebis, Poznań 2021.
  • Encyklopedia Biologia, 2006, Wydawnictwo "Greg", Kraków.
  • Encyklopedia biologiczna - wszystkie dziedziny nauk przyrodniczych, Tom I A-BN, Kraków 1998. 
  • Encyklopedia biologiczna. Wszystkie dziedziny nauk przyrodniczych, tom IV, Gl-Ja, Kraków 1998. Str. 173.
  • Encyklopedia biologiczna - wszystkie dziedziny nauk przyrodniczych, Tom XI Tk-Wr, Kraków 2000
  • Mazur S., 1998. W: Encyklopedia Biologiczna, wszystkie dziedziny nauk przyrodniczych, tom, 1, A-Bn, Kraków 1998. strona 198
  • Podbielkowski Z., Rozmnażanie się roślin, WSiP, Warszawa 1982.
  • Podbielkowski Z., Rejment-Grochowska I., Skirgiełło A., Rośliny zarodnikowe., PWN, Warszawa 19882.
  • Prończuk J. (red), Świat roślin, PWN, Warszawa 1979.
  • Szweykowska A., Szweykowski J., Botanika - podręcznik dla szkół wyższych, PWN, Warszawa 1982.
  • Wojewoda W. 2000, W: Encyklopedia Biologiczna, wszystkie dziedziny nauk przyrodniczych, tom, XII, Ws-Ż, Suplement, Kraków 2000. strona 106

18.03.2021

Edukacja w stanie zapaści i rosnące rozwarstwienie społeczne

 

Nie tylko młodzież jest w fatalnym stanie psychicznym po roku nauczania zdalnego. Zmęczenie, frustracja i depresja dopada także nauczycieli. Narzekamy na trudy onlinowej edukacji. Szkoła wcale nie schodzi na manowce. Ona tam po prostu była. A teraz tylko lepiej to widać w czasie zdalnego nauczania... Zamiast naprawiać system szukamy kolejnych winny: kułaków, zaplutych karłów reakcji, spekulantów. tak, tak, teraz inne słowa są w użyciu. 

Znowu liczymy na Siłaczki i Judymów, że odmienią nauczanie i szkołę. A to system trzeba leczyć i to państwowo, całościowo. Szkoła nie jest samotną wyspą, jest częścią społeczeństwa i innych procesów. 

Mamy upadek publicznej edukacji, ale kwitną płatne korepetycje i postępuje prywatyzacja edukacji. Taka cicha, milcząca i postępująca. W konsekwencji będzie jeszcze większe rozwarstwienie społeczne a potem wzrost agresji i kryteria uliczne. Śmiem twierdzić, że nasze państwo się rozpada... Pod rządami obecnej władzy, z frazesami bogoojczyźnianymi na propagandowych ustach, tracimy swoje własne państwo, powili, systematycznie. Coraz bardziej niewydolni w coraz większej liczbie aspektów życia państwowego i społecznego. Spada identyfikacja z państwem polskim. Wypisz wymaluj będzie powtórka z rozpadu I Rzeczypospolitej. Co prawda historia nigdy się nie powtarza ale pewne zjawiska mają charakter ogólny i uniwersalny. 

Nic nie staje się nagle, z dnia na dzień. Edukacja jest jednym z elementu swoistego barometru. Zdenerwowani rodzice szukają winnego i obwiniają nauczycieli. Choroba drąży nas coraz mocniej. A termometr zbity..... niby nie widać.... W tabelkach i telewizji wszystko się zgadza. Same sukcesy. Już chyba pięć razy pokonaliśmy pandemię....

Kradniemy przyszłość naszym dzieciom i wnukom ale tymczasem dbamy o własne interesiki, szarpanie sukna, ile się da. 

A może to tylko taka wielka, długookresowa rekonstrukcja historyczna? Bo przecież łatwiej nauczyć gdy się samemu przeżywa niż tylko w książkach wyczytuje?

13.03.2021

O heterogonii u wrotków i o dociekliwych pytaniach na lekcjach biologii

Ryc. 1. Schemat, odnoszący się do złożonych cykli
życiowych różnych organizmów, w nawiązaniu
do ciągłości i nieciągłości środowiska
oraz zaburzeń i dyspersji
(wg. Czachorowski 1994, 1997).

Znacie szkolne anegdoty o Jasiu, który siedział w ostatniej ławce i zadawał kłopotliwe, „głupie” pytania? Każdy nauczyciel musi być gotowy na takie dociekliwe, niestandardowe pytania swoich uczniów, które wcale nie są takie głupie. Zwracają uwagę na pozornie nieistotne szczegóły i zmuszają do głębszego przemyślenia. Ale tacy dociekliwi bywają także nauczyciele. Nie zadowalają się odpowiedziami, właściwymi dla klucza zadaniu.

Dużą zmorą uczniów na lekcjach biologii są schematy cykli życiowych: glonów roślin, grzybów i zwierząt. Trudno to zapamiętać, bo są złożone i mocno skompilowane. Jak to wszystko zrozumieć i spamiętać? I jak zinterpretować? Zwłaszcza, gdy jest się dociekliwym i analizującym różne szczegóły.

Można się uczyć pod testy i pytania - wtedy szukamy właściwej odpowiedzi w kluczu i uczymy się na pamięć. Ale pod wpływem jednego, dociekliwego, "głupiego pytania" nasza pewność sypie się jak domek z kart. Pojawia się problem. 

Niedawno w nauczycielskiej grupie na portalu społecznościowym pojawiło się pytanie i prośba o pomoc. Dotyczyło cyklu życiowego wrotków (Rotaroria, Rotifera): "(...) samce muszą być 1n, prawda? A 1n samic nie ma, jest tylko jajo. A determinacja płci jak tu wygląda? Środowisko ma wpływ... XX i XY nie ma tu znaczenia? Jaka jest różnica w jaju, z którego będzie samiec, a w jaju, z którego... no właśnie samicy 1n nie ma, dopiero jak będzie 2n to będzie samica... (...) Z jaj amiktycznych nie powstają samce, ponieważ jaja te tworzą się na drodze mitozy. Podziały mitotyczne skutkują powstawaniem komórek potomnych identycznych z komórkami macierzystymi, dlatego z jaj amiktycznych powstają kolejne pokolenia takich samych diploidalnych samic. (...) Czy ja za głęboko grzebię... ale co tam jest w tym DNA? Chromosomy mają bo Eukariota... hmmm. I będzie u nich XX i XY i zależy czy trafi X czy Y? (I np. Jak ma x zostaje jajem jak trafi Y staje się samcem?)"

Ryc. 2. Fragment z podręcznika szkolnego Nowej Ery
("Biologia na czasie"), część powtórzeniowa.
Czerwona strzałka wskazuje
na przyczynę niejasności.

Pozornie wydaje się to chaosem. Po pierwsze pomyślałem sobie, "dlaczego w szkole pojawiają się tak szczegółowe i zawiłe treści zoologiczne? Powariowali?". Ale problem bardzo mnie zaciekawił i poprosiłem  nauczycieli z tej grupy o skan tego fragmentu z podręcznika. 

Na schemacie (ryc. 2) zaznaczony został cykl życiowy wrotków (Rotatoria, Rotifera). Z kontekstu wynika, że głównym zagadnieniem jest heterogonia czyli przemiana pokoleń rozmnażających się płciowo i partenogenetycznie, wyjaśnioną na przykładzie wrotków. Zatem nic w tych podręcznikach szkolnych nie wydziwiają i nie umieszczają jakichś wydumanych szczególików z podręczników akademickich. Zawarte jest tu ogólniejsze prawo przyrodnicze, łączące złożone cykle życiowe z jakością środowiska. I wskazujące pośrednio na sens rozmnażania płciowego, jako źródła rekombinacji genetycznej. Do tego jeszcze wrócę, na razie zajmijmy się dostrzeżoną niejasnością.

Na schemacie zaznaczone są pokolenia diploidalne (2 n) i haploidalne (1 n). Fragment, który wzbudził niejasność, wskazany jest czerwona strzałką. Niby mały detal. Z lewej strony zaznaczone są fazy z partenogenezą (diploidalne), z prawej, w wyniku mejozy pojawiają się jaja haploidalne. Mamy zaznaczone jaja 1 n,  z prawej strony rozwija się samiec (tak można się domyśleć), produkujący plemniki. A to jajo z lewej... jest tylko zapładniane i powstaje pokolenie 2 n. Jak tu może być niejasność? Dlaczego z jednego jaja wylęgają się samce a z drugiego nic? Domyślać się można, że powinna być samica. Przynajmniej przez analogię do innych cykli życiowych z heterogonią. Bardzo zasadne jest więc pytanie nauczycielki o determinację płci. Może jakieś chromosomy X i Y? No dobrze, nawet jak nie ma samic 1n to dlaczego jedne jaja rozwijają się w samce a inne czekają na zapłodnienie (i czy w środowisku zewnętrznym?)? Należałoby się domyślać jakichś mechanizmów regulacyjnych. Czy są one genetyczne czy środowiskowe? Sięgnąłem do różnych podręczników akademickich by rozwikłać tę niejasność i zagadkę. 

Zamieszczony fragment najwyraźniej pochodzi z części powtórzeniowej. Pojawia się więc pytanie co w podręczniku było wcześniej. Trzy pytania powtórzeniowe (a-c) odnoszą się do ogólnych i ważnych treści ekologicznych, ewolucyjnych i genetycznych. Wrotki są tu tylko przykładem. Bo podobna heterogonia występuje m.in. u skorupiaków, owadów (o tym będzie jeszcze niżej). Poprosiłem o przesłanie innych fragmentów z wspomnianego podręcznika, by zobaczyć lekcję ze schematem i omówieniem cyklu życiowego wrotków. 
Ryc. 3. Fragment z podręcznika Nowej Ery "Biologia na czasie", lekcja o heterogonii u wrotków.

Ryc. 4. Część opisowa z podręcznika,
wyjaśniana jest heterogonia
na przykładzie wrotków.
Po zapoznaniu się z treścią w pełni się uspokoiłem. W podręczniku informacje są jak najbardziej sensowne. Omawiany jest ważny proces biologiczny a nie wrotki jako takie z całą ich różnorodnością. Poprawnie zaznaczono, że u "większości wrotków występuje heterogonia" - bo przecież nie u wszystkich. Autorzy podręcznika skupiają się na rzeczach naprawdę ważnych a nie na wrotkach jako takich. Zarówno na schemacie jak i w tekście mocno podkreślony jest bodziec środowiskowy, który indukuje przejście z partenogenezy do rozmnażania płciowego. W tekście w podręczniku wyraźnie także zaznaczono "U wrotków zachodzi więc zapłodnienie wewnętrzne". Ta informacja powinna znacząco ułatwić interpretację omawianego schematu. 

Niby wszystko jest dobrze, ale dociekliwy obserwator skupił się na wybranym fragmencie cyklu. I powtórzę -wątpliwości i niejasności są w pełni uzasadnione. Pytania nie wynikają z braku wiedzy a z uważności i dociekliwości, wychodzącej poza zwyczajowe ramy. Dopiero głębsze zapoznanie się z kilkoma podręcznikami pozwoliło mi rozwikłać zagadkę. Ale i tak część wątpliwości pozostała.

Determinacja płci w świecie biologicznym jest naprawdę bardzo złożona i różnorodna. To nie tylko jak u człowieka silne zdeterminowanie genetyczne (chromosomy X i Y - choć i u człowieka pojawiają się obojnaki oraz inne niuanse płciowe, wyraźnie wskazujące, że jest znacznie więcej możliwości niż tylko kobieta i mężczyzna w 100%), ale także płeć uzależniona od środowiska (np. temperatury inkubacji jaj). A nawet płeć może się zmieniać w ciągu życia osobnika, najpierw jest samcem a potem samicą lub odwrotnie. Dokładniejsze omówienie determinacji płci wykracza poza ramy tego artykuliku i dlatego zostanie pominięte.

Otóż dopiero po zapoznaniu się z kilkoma źródłami, zrozumiałem co jest zawarte w tym schemacie (ryc. 2 i 3). Równoległe ułożenie na schemacie szlaku jaja 1n (bez pokolenia samic) i jaja, z którego wylęgają się samce, produkujące plemniki, mogłoby wskazywać na jednoczesność tych procesów. Sytuacja jest bardzo prosta: z niezapłodnionych jaj 1n wylęgają się samce. I to one zapładniają samice (może nawet i swoją matkę). A na pewno inne samice z tego samego pokolenia. Schemat może być trochę mylący. Mała "pętelka" z samcem i plemnikami powinna być osobnym "kółeczkiem". Ale wtedy rysunek by się poszerzył i byłby kłopotliwszy w umieszczeniu na stronie. Autorzy nie przewidzieli niestandardowych pytań. Autor wie (chyba), co chce przekazać, ale czasem odbiorca może przekaz zupełnie inaczej zinterpretować. To właśnie niezbyt pełna przejrzystość schematu generuje nieporozumienia i domniemane sytuacje.

Zanim do tego doszedłem, szukałem w innych podręcznikach do zoologii, w tym najnowszym podręczniku akademickim. A tam jeszcze więcej wątpliwości się pojawiło bo było znacznie więcej specjalistycznych terminów. 

Ryc. 5. Schemat cyklu życiowego wrotków (wg. Bielańska-Grajnej 2009). Wiele szczegółów wskazuje, że właśnie na tym schemacie oparli swój rysunek autorzy podręcznika szkolnego Nowej Ery.

Pojawiają się terminy takie jak amiktyczna samica, miktyczna samica, miktyczne jajo, amfoteryczna samica. Od miktycznego jaja 1n strzałki prowadzą do znaku samicy i samca. A dalej do spermy (na ścieżce z samcem) i zapłodnienia, w wyniku którego powstaje jajo spoczynkowe. Z tego schematu wnioskować można, że jednak miktyczne jaja są zróżnicowane, bo z jednych powstają samce, z innych samice. Nigdzie jednak nie znalazłem potwierdzenia tej hipotezy. I jest to dla mnie w tej chwili zagadka - czy jest to tylko niedoskonałość schematu czy jednak istnieją haploidalne samice (czyli czy u wrotków istnieje amfitokia?). Wtedy pytanie o determinację płci jest jak najbardziej zasadne. Być może to właśnie ten schemat z podręcznika akademickiego posłużył autorom podręcznika szkolnego do przygotowania własnego rysunku. Na wspomnianym schemacie (ryc. 5) chyba są jednak pewne błędy lub mylące niedopowiedzenia. Na przykład z mitozą. Od amfoterycznej samicy odchodzą dwie strzałki z opisem "mitoza." Ta skierowana ku prawej stronie, do jaja miktycznego, powinna chyba zawierać opis "mejoza". Druga strzałka, skierowana w lewo i w dół skierowana do znaku samicy zawiera opis "mitoza" - ewidentnie brakuje znaku jaja. Przecież wrotki nie rozmnażają się przez podział tylko partenogenezę. Wydaje mi się, że są tu drobne błędy. Na schemacie pojawia się także "pseudoseksualne jajo". W opisie nie znalazłem żadnych informacji. Podwójna linia wskazywała by na jajo spoczynkowe. Ale to tylko moja próba interpretacji rysunku. Nie wiem, czy zgodna z intencjami autorki.

Ważną kwestią, która by wyjaśniła pewne niejasności, jest sposób zapłodnienia. Samce są mniejsze, mają uwstecznione niektóre narządy wewnętrzne, żyją znacznie krócej od samic, po kopulacji giną. Samce produkują ok. 300 plemników. Część plemników ma zdolność do ruchu (plemniki normalne), część jest sztywna i niezdolna do ruchów. Końcowy odcinek nasieniowodu może się uwypuklać, spełniając rolę prącia. Tylko u niektórych gatunków końcowy odcinek nasieniowodu przekształcony jest w dłuższą cewkę, tworząc właściwy narząd kopulacyjny. U silnie uwstecznionych w swej budowie samców koniec ciała zastępuje prącie. Zaplemnienie, u gatunków mających prącie, jest wewnętrzne. U gatunków bez prącia zaplemnienie jest zewnętrzne. Informacja o zaplemnieniu zewnętrznym pochodzi tylko z dwu źródeł (Jura 1997, Encyklopedia biologiczna 2000). Prącie wprowadzane jest do kloaki lub przebija ścianę ciała samicy (zaplemnienie hipoedermalne) i plemniki dostają się do pseudocelu a dalej kierowane chemotaksją przemieszczają się do układu rozrodczego samicy. Plemniki sztywne torują drogę plemnikom normalnym, przebijając ścianę jajnika. Tak więc, skoro występuje zapłodnienie wewnętrzne, to schemat z Nowej Ery (ryc. 2, 3) jest nieprecyzyjny bo sugerowałby zapłodnienie zewnętrzne (a to jeśli jest, to raczej rzadko występuje - w samym podręczniku szkolny w części opisowej zaznaczono, że u wrotków zachodzi zapłodnienie wewnętrzne). Pozostaje oczywiście jeszcze problem tych gatunków, u których zaplemnienie jest zewnętrzne (samce, które nie mają prącia o ile informacja ta zyskałaby potwierdzenie). Bardziej poprawny byłby schemat z podręcznika akademickiego (ryc. 5) bo tam nie ma sugestii zapłodnienia zewnętrznego, poza organizmem samicy. Podobnie jest na ryc. 6 - wyraźnie zaznaczone zostało, że samce kopulują z samicami pokoleń ostatnich. 

Zauważcie ile zamieszania wywołać może jedno dociekliwe pytanie. I jakaż ciekawa wykluwa się z tego detektywistyczna podróż po złożoności cykli życiowych organizmów żywych. Pojawiło się nieoczywiste pytanie, nieprzewidziane przez autorów podręcznika. Bo wszystkiego się nie da przewidzieć. Ogólnie można rzec, że w podręczniku jest wszystko w porządku. Ale jak najbardziej w porządku są dociekliwe pytania. Ja się nad tym sporo nagłowiłem. Komunikacja to precyzyjne zakodowanie i odkodowanie informacji. Pora na nieco więcej wyjaśnień:

Amiktyczne samice – diploidalne samice, składające jaja amiktyczne (letnie), powstające z oocytów nie przechodzących mejozy, posiadają diploidalną liczbę chromosomów (Błaszak 2009).

Miktyczne samice – diploidalne samice, składające haploidalne jaja miktyczne, które w czasie powstawania z oocytów przechodzą normalną mejozę i są haploidaelne (Błaszak 2009).

Najwięcej kłopotu sprawił mi termin amfoteryczna samica. Nie było go w słowniczku terminów w podręczniku zoologii, z którego schemat pochodzi. Googlanie też nic nie pomogło. Najwyraźniej to wąski, specjalistycznych termin. Definicja, którą zamieszczam, to efekt porównania z terminem chemicznym (analogia) i wywnioskowanie z kontekstu.  Amfoteryczna samica – samica zdolna do wytwarzania jaj amiktycznych i miktycznych, tj. haploidalnych i diploidalnych. Amfoteryczność – zdolność związku chemicznego do reakcji z kwasami i zarazem zasadami. Inaczej, jest to zdolność związków chemicznych do bycia w jednych reakcjach kwasami, a w innych zasadami (Wikipedia: Amfoteryczność).

Przy okazji warto przypomnieć także termin amfitokia (deuterotokia) – rodzaj dzieworództwa, równoczesne wydawanie przez partenogenetyczną samicę potomstwa zarówno męskiego, jak i żeńskiego, występujące u licznych mszyc (Razowski 1987); 1. jednoczesny rozwój samic i samców z niezapłodnionych jaj, produkowanych przez dzieworodną samicę; występuje u niektórych mszyc, 2. rozwój jaj albo w kierunku żeńskim, albo męskim, produkowanych przez dzieworodną samicę; występuje u niektórych motyli (Encyklopedia biologiczna 1998). W tym kontekście cytowane pytania nauczycielki są jak najbardziej sensowne. Bo sytuacja wydaje się podobna. 

Cykl życiowy i heterogonia u wtorków
Z kilku podręczników zoologicznych zebrałem szczegółowy opis heterogonii u wrotków, który dokładniej opisuje zamieszczone wyżej schematy. Heterogonia nie występuje u wszystkich wrotków. Rozmnażanie wrotków jest różne w każdej z trzech grup (Seisonida, Bdelloida i Monogononta). U Seisonida, które są gatunkami morskimi i żyjącymi epizoicznie na skorupiakach (czyli osiadają na powierzchni ciała skorupiaków), rozmnażanie jest obupłciowe (biseksualne) - samce i samice są bardzo podobne i występują równocześnie. Bdelloida są słodkowodne (wody śródlądowe) i rozmnażają się przez partenogenezę (amiktyczne samice) - samce nie są znane i nie występują prawdopodobnie od 80-100 milionów lat (na to wskazują analizy genetyczne). Heterogonia występuje u Monogononta, które żyją w wodach śródlądowych i morskich estuariach (wody słonawe).

U wrotków z kladu Monogononta, u których występują samce i samice, obecna jest także przemiana pokoleń - heterogonia (regularna lub nieregularna). W cyklu życiowym pojawiają się dwa pokolenia: jednopłciowe (dzieworodne samice) i pokolenie dwupłciowe. Samice są diploidalne, samce haploidalne. Samice produkują dwa rodzaje jaj: amiktyczne i miktyczne. Wrotki są w większości jajorodne a niektóre są jajożyworodne. U gatunków jajożyworodnych końcowa, rozszerzona część jajowodu pełni funkcję macicy. Samice produkują niewielkie liczby jaj (8-45). Dziennie mogą składać 1-5 jaj.

Jaja amiktyczne zwane są także letnimi, powstają z oocytów nie przechodzących mejozy, mają diploidalna liczbę chromosomów (2 n). Charakteryzuje je cienka osłona jajowa. Jaja te nie podlegają zapłodnieniu, rozwijają się szybko albo w samice amiktyczne (produkujące dalej jaja amiktyczne) albo w samice mityczne (produkujące jaja miktyczne). Tak więc u niektórych gatunków amiktyczne samice mogą równocześnie wydawać na świat miktyczne i amiktyczne, żeńskie potomstwo.

Jaja miktyczne w czasie powstawania z oocytów przechodzą mejozę, są haploidalne (1 n), otoczone są cienką osłoną jajową. Są mniej więcej 2-3 razy mniejsze od jaj amiktycznych. Jeżeli takie jajo nie zostanie zapłodnione to zachowuje cienką osłonkę i rozwija się haploidalny samiec. Samce są mniejsze, także dlatego, że powstają z mniejszych jaj. Żyją krótko: 2-5 dni.  Aby doszło do zapłodnienia samce muszą w ciągu ok. czterech godzin wyprodukować nasienie i wprowadzić je do pseudocelomy samicy. Samce są niezwykle ruchliwe i pływają nawet u gatunków osiadłych. Jeżeli jednak jajo zostanie zapłodnione (w ciele samicy), to wydziela dodatkową grubą otoczkę i zmienia się w jajo zimowe. Tak więc samice składają diploidalne jaja spoczynkowe. Mogą one przetrwać niekorzystne warunki w środowisku (np. susza, niska temperatura oraz soki trawienne, znajdujące się  w przewodach pokarmowych innych zwierząt). Jaja spoczynkowe ułatwiają także dyspersję wrotków - roznoszone są przez wodę, wiatr lub inne zwierzęta. Z jaj zimowych rozwijają się amiktyczne, diploidalne samice,

W zbiornikach okresowych, wysychających latem lub zamarzających zimą, heterogonia jest regularna. W innych środowiskach wodnych jest nieregularna. Heterogonia u wrotków w strefie klimatu umiarkowanego, w którym cyklicznie wysterują zimy, przebiega następująco: wiosną z jaj zimowych wylęgają się amiktyczne samice, które składają amiktyczne jaja, rozwijające się w dalsze pokolenia samic amiktycznych. W okresie sprzyjających warunków (obecność wody w zbiorniku, dogodna temperatura) może występować kilka pokoleń samic amiktycznych. Pod koniec lata z części jaj amiktycznych rozwijają się  samice miktyczne, produkujące jaja miktyczne. Wylęgają się z nich samce, produkujące plemniki. Samce kopulują z samicami pokolenia płciowego. tj. matczynego pokolenia samców. Samice po kopulacji składają zapłodnione jaja. Tak więc zapładniane są niektóre jaja miktyczne. Te, po zapłodnieniu, przekształcają się w jaja zimowe. Wiosną cykl rozpoczyna się na nowo  z jaj spoczynkowych wylęgają się partenogenetyczne samice. 

Rozwijanie się samic amiktycznych lub miktycznych regulują czynniki środowiska zewnętrznego (np. zmniejszenie się ilości pożywienia, chemiczny skład środowiska, przegęszczenie populacji). Rozwój jaj partenogenetycznych zachodzi w ciągu 3-4 dni.

Gatunki monocykliczne wrotków to takie, u których tylko jeden raz w ciągu okresu wegetacyjnego następuje zmiana rozrodu dzieworodnego na dwupłciowy. Na przykład u gatunków monocyklicznych  cały cykl może trwać 2 miesiące w okresie wiosennym a wtedy jaja zimowe mogą pozostawać w spoczynku przez 10 miesięcy. U gatunków dicyklicznych dwukrotnie następuje zmiana rozrodu, pierwszy na wiosnę, drugi na jesieni, a u gatunków  policyklicznych takich zmian może być więcej. Żeby sprawę jeszcze bardziej skomplikować to w jednym zbiorniku wodnym mogą występować gatunki o różnych cyklach oraz u tego samego gatunku liczba cykli życiowych z przemiana pokoleń w kolejnych latach może ulegać zmianom. 

Ryc. 6. Schemat rocznego cyklu życiowego wrotka Anuraea cochlearis  (wg. Dogiel 1986).

I na koniec kilka definicji heterogonii, w tym te, które każdy uczeń lub nauczyciel łatwo znajdzie (ale niekoniecznie są poprawne).
Heterogonia

Heterogonia – cykl życiowy zwierząt, w którym naprzemiennie występują pokolenia rozmnażające się płciowo i partenogenetycznie bądź rozdzielnopłciowo i obojnaczo. Występuje w tak odmiennych grupach zwierząt jak: przywry (płazińce), wrotki, mszyce (owady), wioślarki (skorupiaki). (https://pl.wikipedia.org/wiki/Heterogonia data dostępu: 13 marca 2021). W definicji na Wikipedii jest chyba błąd. Obojnaki także rozmnażają się płciowo, bo obecne są gamety żeńskie i męskie a więc przemiana diploidalności i haploidalności. Heterogonia to następstwo w cyklu życiowy rozmnażania płciowego i bezpłciowego. Hermafrodytyzm (obojnactwo) to także rozmnażanie płciowe. U pasożytniczych przywr w cyklu życiowy obecne jest pokolenie wolno żyjące, hermafrodytyczne oraz pasożytnicze - partenogenetyczne. 

Heterogonia (od greckich słów gr. héteros ‘inny’, gonḗ ‘narodziny’), rodzaj przemiany pokoleń, w którym osobniki kolejnych pokoleń rozmnażają się zawsze płciowo, lecz w różny sposób, np. rozdzielnopłciowo, hermafrodytycznie, partenogenetycznie; występuje u przywr digenetycznych, niektórych skorupiaków i owadów (Encyklopedia PWN). W tej definicji także pojawia się obojnactwo (hermafrodytyzm). Mam duże wątpliwości by było to poprawnie sformułowane. W heterogonii mamy przemienność pokolenia obupłciowego i partenogenezy lub pokolenie hermafrodytyczne i partenoegenetyczne. Natomiast z lakonicznej definicji można wyciągnąć wniosek, obojnactwo jest w jakiś sposób włączone w ten cykl lub że może to być przemiana rozmnażania obupłciowego i hermafrodytycznego.  Najpewniej błąd w jednym źródle powielono w drugim. Ponadto sformułowanie jest na tyle ogólnikowe, że trudno mieć jasność o jaki typ zmian w cyklu może chodzić: czy zmiany dotyczą przemiany pokoleń partenogenetycznych i hermafrodytycznych czy może w innej konfiguracji (np. przemiana pokoleń hermafrodytycznych i obupłciowych).

Heterogonia (alloigenesis) przemiana pokoleń partenogenetycznych i gametogenetycznych, różniących się często morfologicznie; np. u błonkówek z rodziny Cynipoidae z agamicznych samic rodzą się samce i samice, u niektórych muchówek z rodziny Itonididae (Miastor) pokoleniem partenogenetycznym są larwy pedogenetyczne, u błonkówek z rodziny Aphididae po szeregu pokoleń partenogenetycznych występuje pokolenie samców i samic (Razowski 1987).

Heterogonia – typ przemiany pokoleń, polegający na rozmnażaniu się dwoma sposobami: partenogenetycznie i płciowo. Występuje u skorupiaków, przywr, wrotków. U form wolno żyjących (skorupiaki, wrotki) w ciepłej porze roku samice rozmnażają się partenogenetycznie, szybko zwiększając liczebność populacji. Jesienią wytwarzają pokolenie samców, następuje rozmnażanie płciowe i powstanie zapłodnionych jaj, które mają charakter przetrwalny. Wiosną z nich wylęgają się samice i cykl się powtarza. U form pasożytniczych (przywry) partenogenetycznie rozmnażają się larwy bytujące w żywicielach pośrednich. Rozmnażanie płciowe ma miejsce w żywicielu ostatecznym, gdzie żyją osobniki dorosłe ( Słownik Biologia 2007, Encyklopedia Biologia 2006).

Heterogonia - forma przemiany pokoleń, w której osobniki kolejnych pokoleń rozmnażają się dzieworodnie i dwupłciowo. Występuje u przywr dwurodnych, wielu wrotków, niektórych skorupiaków (np. wioślarek i nielicznych widłonogów) i owadów (niektórych pluskwiaków, galasówek i pryszczarkowatych). Heterogonia często wiąże się nie tylko z różnicami w sposobach rozmnażania (poza pokoleniami dzieworodnymi i obupłciowymi może występować na przemian jajorodność i żyworodność, u pryszczarkowatych heterogonia związana jest z pedogenezą) ale i z różnicami w budowie morfologicznej (ksenogeneza, polimorfizm pokoleń) a także ze zmianą miejsc żerowania lub zmianą żywiciela. Heterogonia regularna - na przemian pojawiają się pokolenia rozmnażające się dzieworodnie i dwupłciowo. Heterogonia okresowa - kilka pokoleń rozmnaża się partenogenetycznie, po czym pojawia się pokolenie dwupłciowe. Heterogonia cykliczna najczęściej związana jest ze zmiennością pór roku, zwykle latem występują pokolenia dzieworodne a jesienią pojawiają się pokolenie dwupłciowe.  (Encyklopedia biologiczna 2000). 

Proszę zwrócić uwagę, że w wyżej przytoczonych definicjach rozmaicie rozumiane jest pojęcie rozmnażania płciowego: w jednych partenogeneza traktowane jest jako rozmnażanie płciowe. W sumie dzieworodne samice to dalej samice a więc jakąś płeć. Najbardziej poprawnie jest mówić o partenogenezy i dwupłciowości. Nie ma żadnych niejasności. 

Biologiczne znaczenie heterogonii polega na dużym zwiększeniu liczebności w fazie partenogenetycznej, a tym samym zwiększenie zasięgu populacji (gatunku). W fazie obupłciowej, dzięki rekombinacji genetycznej, zwiększa się różnorodność populacji a tym samym zwiększają się szanse na przetrwanie w zmiennych lub niekorzystnych warunkach środowiskowych. 

U wrotków planktonicznych występuje cyklomorfoza tj. zmiana kształtu i długości u kolejnych generacji, rozmnażających się dzieworodnie.  Znane są także gatunki lądowe, występujące najczęściej w mchach i porostach rosnących na ziemi jak i na drzewach. Mcholubne wrotki cechują się zdolnością do przetrzymywania suszy, przechodząc w stan życia utajonego. Niektóre żyją w glebie (psammalu),

W systematyce wyróżniane są zazwyczaj trzy grupy (w różnych podręcznikach w randze gromady lub nadrodziny):
Monogononta - wrotki dwupłciowe, samice z pojedynczą gonadą, samce z narządami wewnętrznymi w różnym stopniu uwstecznionymi, w cyklu życiowym obecna jest heterogonia. Żyją głownie w wodach śródlądowych (słodkich), część w w morzach.
Digononta  (Bdelloidea, Bdelloida) - wrotki jednopłciowe z dzieworodnymi samicami, rozmnażają się wyłącznie partenogenetycznie przez amiktyczne, diploidalne samice.
Seisonida - wrotki dwupłciowe, ektokomensale morskie, samice produkują tylko jaja miktyczne, samce są w pełni wykształcone.

I jeszcze jedna ciekawostka, związana z wrotkami. Występuje u nich eutelia czyli występowanie stałej liczby komórek somatycznych w organizmie. Liczba komórek u zwierząt eutelicznych ustala się już w rozwoju zarodkowym. Eutelia wiąże się z brakiem zdolności do regeneracji w razie uszkodzeń. Stwierdzana jest także u nicieni..

Niezwykle ciekawy problem, dotyczący nie tylko determinacji płci. W przyrodzie wiele rzeczy jest bardzo złożonych. A my, zwłaszcza w szkole, lubimy proste i jednoznaczne odpowiedzi.

Przeczytaj o niezwykłych wrotkach także to: Jedzenie zamiast seksu. I można długo żyć. Biologia nieustannie fascynuje!


Bardzo przejrzysty schemat heterogonii znalazłem w zasobach Wikimedia Commons:
Heterogonia u wrotków, Autor: Ammi visnaga, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, Wikimedia Commons

Nie wiem tylko dlaczego jaja miktyczne są zróżnicowane wielkościowo. Czy to by l jakiś zamysł celowy czy wyszło przypadkiem. A jeśli celowo to jaka treść się za tym kryje?



Piśmiennictwo
  • Bielańska-Grajner, 2009, Typ: wrotki - Rotifera. W: Cz. Błaszak (red.) Zoologia - Bezkręgowce, t. 1., Wyd. PWN, Warszawa 2009, str,: 278-289. 
  • Błaszak Cz. (red.), 2009. Zoologia - Bezkręgowce, t. 1., Wyd. PWN, Warszawa.
  • Czachorowski S., 1994. The role of disturbances and bariers in working and development of biocenosis. In: A. Richling, E. Malinowska, J. Lechnio (ed), Landscape research and its applications in environmental management. Warszawa, pp: 49-54 (http://www.uwm.edu.pl/czachor/publik/pdf-s/czach-s-29.pdf)
  • Czachorowski S., 1997. Związek cykli życiowych z heterogennością środowiska i krajobrazu. W: T. Puszkar i L. Puszkar (red.) (http://www.uwm.edu.pl/czachor/publik/pdf-s/czach-s-45.pdf)
  • Dogiel W. A., 1986. Zoologia - bezkręgowce, wid. IV, PWRiL, Warszawa
  • Ejsmont-Karabin J., 2008. Wrotki Rotifera W: Fauna Polski, tom III, str; 523-542, Muzeum i Instytut Zoologii PAN.
  • Encyklopedia Biologia, 2006, Wydawnictwo "Greg", Kraków.
  • Encyklopedia biologiczna - wszystkie dziedziny nauk przyrodniczych, Tom I A-BN, Kraków 1998. 
  • Encyklopedia biologiczna - wszystkie dziedziny nauk przyrodniczych, Tom XI Tk-Wr, Kraków 2000
  • Grabda E. (red.), 1984. Zoologia, bezkręgowce. Tom I, część druga (rozdział 9. Typ: Rotifera - wrotki, str.: 542-555), PWN, Warszawa.
  • Jura Cz., 1997. Bezkręgowce. Podstawy morfologii funkcjonalnej, systematyki i filogenezy. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa (Rozdział: wrotki - Rotatoria, str.: 257-269.
  • Razowski J., Słownik entomologiczny. PWN , Warszawa 1987.
  • Słownik Biologia, 2007, Wydawnictwo "Greg", Kraków. 

11.03.2021

Coś dobrego znacznie trudniej nam przechodzi przez gardło niż wytykanie błędów



"My, rodzice, łatwo możemy stworzyć antologię anegdot o głupich zadaniach czy niewłaściwych zachowaniach nauczycieli. Setki takich historii krążą po portalach społecznościowych. Jesteśmy po wielekroć bardziej skłonni opisać na Facebooku to, co złe i głupie, niż ciekawą lekcję, którą nauczyciel długo w domu przygotowywał. Gdy coś nas do żywego zdenerwuje, chcemy alarmować, dobre przyjmujemy za normę."

Jako ludzie reagujemy emocjonalnie. Dużo chętniej reagujemy na coś, co nas doskwiera. Nie zapominajmy chwalić i doceniać to, co dobre.

A ilustrujące niniejszy wpis zdjęcie? Wspomnienie wakacji. Dobrze zaprojektowana uliczka, z kwiatami, rowerami i wygodnym ruchem dla pieszych. Chce się tam bywać. 

10.03.2021

Czy nauczyciel powinien przyznawać się do niewiedzy i do błędów? Z dygresjami do dziennika refleksji


Dziennik refleksji edukacyjnych. Zamiast punktozy i obszernej dokumentacji. Gdzieniegdzie już tak się dzieje - dziennik refleksji jest element dokumentacji rozwojowej, potrzebnej do awansu zawodowego. Zamiast zbierania zaświadczeń o uczestnictwie w szkoleniu, kursie, konferencji, zamiast zbierania pisemnych potwierdzeń i podziękowań jest pisanie dziennika refleksji, np. edukacyjnych. Czyli opowiadanie własnymi słowami, własnymi przemyśleniami o udziale w szkoleniu czy webinarium. Byłem, uczestniczyłem... ale co z tego dla mnie wynika? Z jednej strony to forma notatki z wbudowaniem nowej wiedzy do już istniejącego konstruktu (własna wiedza). Co jest łatwiej zebrać: dyplomy i zaświadczenia czy spisane refleksje? A co łatwiej ocenić: przekartkować zaświadczenia o uczestnictwie, policzyć punkty czy przeczytać tekst z dziennika refleksji?  Ja tymczasem od kilkunastu lat piszę bloga (wcześniej także w brulionie papierowym). 

Uczestniczę w wielu spotkaniach. Niektóre są wspaniałe, bardzo inspirujące i rozwijające, inne są przeciętne a jeszcze inne bardzo słabe. Chciałoby się powiedzieć irytująca strata czasu. Jednak dużo zależy od kontekstu i nastawienia słuchacza. Nawet kiepskie webinarium może czegoś nauczyć. Wszystko zależy od tego jakie masz nastawienie do świata. I do siebie samego. Ten kontekst dużo zmienia. I niżej to szczegółowo wyjaśniam.

Skoro już jesteś na niepotrzebnym webinarium czy naradzie czy spotkaniu konferencyjnym, to poszukaj w nim czegoś cennego, odkrywczego, wartościowego. Da się. O tym decyduje nie tylko mówca ale i słuchający. Kiedyś usłyszałem i teraz stosuję - gdy uczestniczę w nudnym i nieciekawym spotkaniu to zastanawiam się dlaczego słuchacze nie słuchają i co można byłoby zmienić by to konkretne wystąpienie było lepsze (czyli jest to ćwiczenie w tle techniki wystąpień publicznych). By przyniosło więcej satysfakcji mówiącemu i słuchającemu. Takie studium przypadku. Mały zabieg intelektualny a spotkanie staje się odzyskane. Oczywiście, można myśleć o zupełnie czymś innym, niewerbalnie udając  zainteresowanie. By nie sprawiać przykrości mówiącemu (lub nie narazić się na szykany) a z drugiej strony - sobie. To też czasem czynię... A Ty, mój Czytelniku, też tak miewasz?

Jak jednym zdaniem sprawić by nudna prelekcja nabrała wartości? By jednym sformułowaniem poprawić całe wystąpienie? Wystarczy znać zasady i schematy wypowiedzi. Szkoda, że się tego nie uczy, że to wiedza zdobywana przypadkiem i poza zorganizowanym system. I to w środowisku, które w zasadzie żyje z mówienia. I pisania. Mam na myśli środowisko akademickie. 

Jakiś czas temu uczestniczyłem w webinarium, na którym wypadało być (najdelikatniej to ujmując). Zapowiedź była enigmatyczna. Nic o prelegencie, nic zaciekawiającego o tematyce spotkania. Po prostu nic. Trzeba być... Czyli już na starcie emocjonalne złe nastawienie budowane u słuchaczy. Lub trafiłeś zupełnie przypadkiem, spodziewając się czegoś konkretnego i przydatnego - wtedy pojawia się rozczarowanie. Też negatywne emocje. Prelegent zapytał czy w czasie wystąpienia ma mieć włączoną kamerę. Zaskoczyła mnie taka alternatywa, wypływająca od prelegenta. Chce się wycofać, "schować za filar"? Przecież jest to zmniejszenie kontaktu ze słuchaczami. Ci wybrali opcję z kamerą (ale sami nie włączyli - nie było symetrii i wzajemności). O tyle to dziwne, że przynajmniej część z nich sama na swoich wykładach nie włącza kamery.... Z wielu różnych spotkań, seminariów, konferencji ze studentami, doktorantami zauważyłem, że referujący prelegenci nie włączają kamery np. na Teamsach. Po części wynika to z wyboru sposobu udostępniania prezentacji (udostępnianie okna programu lub pulpitu, ale przecież można wybrać inną opcję, z widoczną sylwetką prelegenta w kamerze). Narzekamy na brak kontaktu ze słuchaczami w komunikacji online ale sami nie włączamy kamer. Dlaczego? Na dodatek prelegent nie chciał by słuchacze włączyli swoich kamer. Nie szuka kontaktu? A może to troska o jakość połączenia? Internetowy język niewerbalnego przekazu, nieuświadamiany sygnał, że się dystansujemy, unikamy kontaktu. 

Sam wykład był nudny, nafaszerowany definicjami, dużo tekstu na slajdach. Teoretycznie temat był ważny dla słuchaczy. Ale w takim wykonaniu niewiele dało się zapamiętać. Ja praktycznie nic nie zapamiętałem (może byłem źle zmotywowany?). Tematyka dotyczyła efektów kształcenia, w szczególności prowadzenia zajęć online. Pojawiła się nawet na moment internetowa interakcja z wykorzystaniem programu zewnętrznego. Tyle tylko, że to była kontynuacja kontaktu z innego spotkania. Interakcja spaliła na panewce, a słuchacze nie mieli okazji poznać zalet tego narzędzia. Dowiedzieli się, że jest i nic więcej. Między wierszami wyszło, że cały wykład był przygotowany na inne spotkanie a tu tylko zaprezentowano "odgrzewane kotlety" bez choćby próby jakiegoś dostosowania do miejsca i okoliczności. Jako słuchacz poczułem się lekceważony. Kolejne emocje, które psuły wrażenia i odbieranie treści. Może ktoś, kto pierwszy raz zobaczył ten program, to był kontent - dowiedział się czegoś nowego. Ja widziałem, że prelegent nie potrafi się tym narzędziem posługiwać. Nieudolność, która powiększała irytację. Muszę tu być ale nie sprawia mi przyjemności...

Na sam koniec długiego i nudnego wystąpienia pojawiło się coś, co mogło odmienić efekt końcowy. Otóż utytułowany prelegent uniwersytecki wspomniał, że ze stosowaniem nowych narzędzi zetknął się dopiero w pandemii (to zresztą było widać - tę nieporadność). I wtedy pomyślałem, że gdyby na początku zaznaczył, że się dopiero uczy i jest przykładem, że każdy może zacząć, że nie trzeba się bać nowych technologii i warto się ich uczyć, to zyskałby sympatię. Przyznanie się do swojej niewiedzy, nieporadności i uczenia się odmieniłoby całkiem sytuację. Po drugiej stronie monitorów siedzieli przecież w większości ludzie, którzy sami się boją, mozolą i z dużym stresem próbują zdalnego nauczania. Nie wybierali go, ono przyszło nagle i niespodziewanie. Takie przyznanie się do braku umiejętności byłoby sygnałem "jestem jednym z Was, tak samo się męczę i odkrywam". Prelegent zyskałby sympatię słuchaczy. Emocjonalnie dobre nastawienie do przyswajania wiadomości? Tak - przyswajamy wiedzę od tych, których lubimy. Emocje są niezwykle ważne. A ci bardziej doświadczeni z wyrozumiałością patrzyliby na wszelkie nieporadności i potknięcia. Co najwyżej w dyskusji lub na czacie wskazaliby lepsze rozwiązania, coś by doradzili. Życzliwie. Bez złośliwości i podkreślania braków. Bo czyż kopie się leżącego? Najpewniej pojawiłyby się w dyskusji sugestie i dzielenie się swoimi małymi odkryciami. Tak niewiele, kilka zdań na początku a całkowicie zmieniłyby spotkanie. To nauka dla mnie - warto być szczerym i przyznawać się do własnych słabości i błędów.

Drugi morał to taki, że jeśli się zna schematy (szablony) wypowiedzi ustnych to niewielkim wysiłkiem można znacznie poprawić efekt swojego wystąpienia. 20 %, które decyduje o 80% sukcesu. W tym przypadku wystarczyło jedno, dwa zdania. Maksymalnie kilka.

Tak sobie właśnie pomyślałem. To moje mikro-odkrycie, które narodziło się na nudnym spotkaniu. Powstał pomysł na opowieść dydaktyczną (krótkie "story") dla studentów. Coś zyskałem, czasu nie zmarnowałem. A refleksją dzielę się z Wami, tu na blogu.

Na zakończenie opisywanego webinarium było wiele podziękowań, ochów i achów. Nie wiem na ile z kurtuazji a na ile z niewiedzy. Może dla niektórych nawet te niewielkie porcje przydatnych informacji były jakimś odkryciem? To, co dla jednego jest nudne, dla innego jest odkryciem. Słuchacze są zazwyczaj bardzo zróżnicowani. A może była to strategiczna "wazelina" by zabrać w jakikolwiek sposób głos i być widocznym... wcale nie dla prelegenta. Skoro trudno było zabrać głos merytorycznie to przynajmniej w formie podziękowań zaistnieć? Takie nieformalne odebranie zaświadczenia o uczestnictwie. Człowiek jest z natury racjonalny w swoich działaniach, nawet, gdy patrząc z boku wydają się one nieracjonalne. Wszystkiego zazwyczaj nie widzimy.

Podsumowując: to Ty także decydujesz o tym czy dana lekcja, webinarium, wykład będzie w całości stracone czy też wyciśniesz z nich dla siebie jak najwięcej. Pomocne w tym mogą być notatki, dziennik refleksji lub dyskusja z innymi. Opisz lub "odyskutuj" to, co się wydarzyło. W mowie i piśmie dojrzewa refleksja. A jeśli jesteś prelegentem nie bój się przyznać do własnej niewiedzy, niedostatków tych czy innych umiejętności i nieporadności internetowej. Zyskasz sympatię innych niewiedzących i wyrozumiałość ekspertów.  

Ważne by mieć coś oryginalnego do powiedzenia (przekazania). Poznaj zasady i bądź szczery, autentyczny. Zgrywanie mędrca może się nie udać. 

A na koniec dygresja. Autorytarny styl zarządzania rozleniwia. Nie trzeba o słuchacza zabiegać, nie trzeba starać się go zainteresować. Tylko krótkie polecenie... i przychodzą. Bo muszą. Nawet jak nie wiedzą co będzie. Są. Brak zapowiedzi nie nastraja emocjonalnie na życzliwe i zaciekawione słuchanie. Czasem są obawy i strach. Czasem dystansująca niechęć. Wypełniają salę lub podbijają licznik uczestników na spotkaniu online. W taki sposób kształtują się zgubne nawyki. Są słuchacze, ale czy słuchają? Co myślą? Co między sobą szepczą lub jakie komentarze wymieniają na równoległych, internetowych kanałach komunikacji? Autorytatywny styl komunikacji, wynikający ze stylu zarządzania rozleniwia i uczy złych nawyków. Zabija komunikację i tworzy fałszywy obraz świata i publiczności. Uczy także złych nawyków uczniów, studentów, pracowników. Bo powielamy obserwowane wzorce (czym skorupka na wykładach szkolnych nasiąknie tym w dorosłości i w pracy zawodowej trąci). Utrwalają się destrukcyjne rytuały a efekty spotkań są mizerne. Przynajmniej gorsze niż mogłyby być. A przecież tak niewiele trzeba by znacząco podnieść efektywność takich spotkań, wykładów, narad, seminariów, odpraw. Autorytarny styl jest łatwy w stosowaniu i energetycznie mało kosztowny. Jedno polecenie, bez zbytniego wysiłku. Ale i w konsekwencji niewielkie umiejętności. Bo gdy zmieni się pozycja społeczna, zawodowa lub towarzyska... to sala jest pusta a irytacja ogromna. Parafrazując: im mniej potu na ćwiczeniach, tym więcej krwi w boju....

Chcesz efektów? Zadbaj o słuchacza. Zacznij od zwiastuna, zapowiedzi i zaproszenia. Tak, kosztuje to trochę energii, pomysłowości i wysiłku. A to inwestycja w dobre emocje słuchaczy już na samym starcie. Wtedy nawet krótkie, 10 minutowe wystąpienie znacząco wydłużysz. Zyskuj a nie o obrażaj słuchaczy. Mów i słuchaj. Nawet online jest to możliwe. A jak chcesz to zacznij prowadzić dziennik refleksji. Może być papierowy, ze skrzypiącym piórem lub w formie internetowego bloga. Albo w postaci rysnotek (sketchnotki, notowanie wizualne, mapy myśli itd.).