Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyroda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyroda. Pokaż wszystkie posty

7.03.2025

Dziwne miejsce, w którym w czasach suszy grozi powódź

Delta Wisły czyli Żuławy


Depresja nie tylko psychologom kojarzy się z czymś ponurym i wymagającym działania. O de[presji mówimy niepozytywnie i chcemy jej zaradzić. Z kolei dla geografów depresja jest ciekawostką ukształtowania powierzchni Ziemi. A dla ekologów jest poligonem zmian klimatycznych. Żuławy są krainą, gdzie depresja jest nie tylko stanem ducha, ale i geograficznym faktem. Żuławy Wiślane, bo o nich mowa, to miejsce, gdzie Wisła, nasza w części dzika rzeka i jedna z ostatnich takich w Europie, rozłożyła się niczym leniwy kot na słońcu, tworząc deltę, która bardziej przypomina holenderski polder niż polski krajobraz. Z dawnej delty niewiele zostało. A Wisła została odgrodzona od swojej delty. 

Kiedyś, dawno temu, była tu zatoka. A krzyżacki Malbork był niemalże morskim miastem portowym. Łatwo było utrzymać komunikację statkami z innymi miastami i zamkami krzyżackimi. Jeszcze wcześniej przypływali tu Wikingowie, po których została nazwa Jeziora Drużno, Jezioro wzięło swa nazwę od osady Truso. Wyobraźcie sobie, że nasi przodkowie, zamiast siedzieć przed telewizorami (pomijając fakt, że telewizorów wtedy nie było), postanowili osuszyć morze, a dokładnie zatokę morską. To niczym biblijna opowieść, tylko bez Mojżesza i rozstępujących się wód. Zamiast tego mieliśmy Holendrów, którzy z uporem rolniczych osadników walczyli z wodą, tworząc system kanałów i rowów, który do dziś budzi podziw inżynierów. Wiatraki, napędzane wiatrem (energia odnawialna i łatwo dostępna) wypompowywali wodę z tej depresji. Teraz czynią to mechaniczne pompy napędzane prądem. 

Żyzna delta - Żuławy - stała się spichlerzem regionu, trudną do życia krainą mlekiem i miodem płynącą. Dlaczego trudną? Bo skąd brać dobrą wodę do picia? Najlepszym rozwiązaniem były studnie artezyjskie. Problem w tym, że część tych żyznych terenów leży poniżej poziomu morza. A wraz z globalnym ociepleniem i podnoszeniem się poziomu mórz i oceanów depresja będzie się powiększała. A w raz z tym wysiłki by ochronić przed zalaniem. No cóż, Żuławy zaczynają przypominać Wenecję, tylko bez gondoli i romantycznych serenad. Zamiast tego mamy wizję zalanych pól, opuszczonych domów i... no właśnie, depresji. I to nie tylko tej geograficznej. Splata się psychologia, geografia i globalne zmiany klimatu.

Przyroda, jak to przyroda, zawsze znajdzie sposób, by odzyskać swoje wcześniej utracone tereny. I niebawem Żuławy staną się rajem dla ptaków wodnych (o ile ich wcześniej namiętni myśliwi do cna nie wystrzelają dla swojej ekstrawaganckiej rozrywki). Może zamiast uprawiać zboże, będziemy hodować ryby? Kto wie? Jedno jest pewne: zmiana jest jedyną stałą w przyrodzie. A my, ludzie? Cóż, musimy nauczyć się żyć z tą zmianą. O ile zachowamy zdolność do szybkiej adaptacji do tego zmieniającego się środowiska.

Żuławy to nie tylko kraina depresji. To także kraina nadziei. Nadziei na to, że my, ludzie, potrafimy dostosować się do zmian globalnego ocieplenia. A jeśli nawet nie, to przynajmniej będziemy mieli piękne widoki na zalane pola i pływające krowy? Lub raczej syreny… Bo, powtórzę, przyroda zawsze się dostosuje. Czego nie można być pewnym w odniesieniu do ludzkiej gospodarki i cywilizacji...

Żuławy Wiślane to nie tylko fascynujący region o bogatej historii. To także laboratorium, w którym testujemy naszą zdolność do radzenia sobie ze zmianami klimatycznymi. Obserwując i analizując procesy zachodzące w tym unikalnym ekosystemie, możemy zdobyć cenne informacje, które pomogą nam chronić inne regiony Polski i świata. Żuławy przypominają nam, że nie da się zamknąć oczu na globalne ocieplenie, nie da się przeczekać w schronie dla miliarderów ani zakazać dekretem prezydenta, nawet dużego światowego mocarstwa. Mamy wybór: ponosić koszty lub inwestować w adaptacje. Poradzimy sobie jedynie wtedy, gdy będziemy współpracować w skali międzynarodowej. Przykładem może być Unia Europejska. Trudna współpraca tak wielu podmiotów i narodów. Ale już teraz powstają śmiałe pomysły jak uratować nie tylko Żuławy ale i Niderlandy prze ponoszącym się poziomem mórz. W pojedynkę żaden narów temu nie sprosta. 

Lepiej i mądrzej mierzyć się z wydzwaniania i zagrożeniami a nie populistyczne zaklinać rzeczywistość. Egoizm nacjonalistów nie poradzi sobie z tymi globalnymi zagrożeniami., które sami na siebie ściągnęliśmy.  Denialiści wszelkiej maści (zaprzeczacze) nas nie uratują przed wysoką wodą nie tylko na Żuławach.

Poszerzona wersja felietonu kij w mrowisko dla VariArtu

12.01.2025

Gen AI w działaniu, czyli studium przypadku z zimorodkiem

Zimorodek, ilustracja wygenerowana przez Gemini
 

O halucynowaniu, krytycznym myśleniu i o zimorodku – czyli jak nie dać się zwieść pozorom

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, skąd wzięła się nazwa tak pięknego ptaka, jakim jest zimorodek? Intuicja podpowiadałaby, że nazwa ta związana jest z porą roku, w której ptak ten się rodzi. Jednak rzeczywistość okazuje się znacznie bardziej złożona i fascynująca.

Nasza codzienna rzeczywistość często nas oszukuje. Słyszymy coś, czytamy gdzieś, a potem powtarzamy jak mantrę, nie zastanawiając się nad prawdziwością tych informacji. To trochę jak z halucynacjami – widzimy, słyszymy lub czujemy coś, czego w rzeczywistości nie ma. Tylko że w tym przypadku zamiast o medycznych zaburzeniach mówimy o błędach poznawczych, które popełniamy na co dzień.

Weźmy dla przykładu nazwę „zimorodek”. Na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, że ptak ten musi się rodzić zimą. Jednak głębsza analiza, oparta na wiedzy przyrodniczej i lingwistycznej, pozwala wysnuć zupełnie inne wnioski. Okazuje się, że zimorodki nie gniazdują zimą, a nazwa ta może mieć zupełnie inne pochodzenie.

A może nazwa „zimorodek” pochodzi od słowa „ziemiorodek”, ponieważ te ptaki często budują swoje gniazda w norach? To wydaje się bardziej logiczne, zgodne z obserwacjami przyrodniczymi. Jednak i ta hipoteza okazuje się zbyt prosta. Choć zbieżność słowna jest oczywista, to brak potwierdzenia w innych językach i w starszych tekstach sprawia, że ta teoria również wydaje się wątpliwa.

Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć w mitologii greckiej. Według legendy, zimorodki powstały z przemienionych w ptaki kochanków – Alkione i Keyksa. Okres „dni zimorodka” był czasem spokoju i odnowy, co mogło być kojarzone z samym ptakiem. Ta symboliczna interpretacja pozwala nadać nazwie „zimorodek” zupełnie nowe znaczenie, wykraczające poza proste odniesienie do biologicznych cech ptaka.

Co ten przykład mówi nam o krytycznym myśleniu? Pokazuje, że nawet w przypadku tak prostych zagadnień, jak pochodzenie nazwy, warto zachować zdrowy sceptycyzm i nie wierzyć we wszystko, co słyszymy. Krytyczne myślenie to umiejętność kwestionowania informacji, weryfikowania źródeł i samodzielnego dochodzenia do wniosków.

W świecie zalanym informacjami, w którym fake newsy rozprzestrzeniają się szybciej niż wirusy, umiejętność krytycznego myślenia jest nieoceniona. Dzięki niej możemy odróżnić fakt od fikcji, prawdę od kłamstwa. Pamiętajmy, że nie wszystko, co się świeci, jest złotem, a nie każda historia, nawet ta najbardziej przekonująca, musi być prawdziwa.

A teraz pytanie do Was: Czy znacie jakieś inne przykłady nazw, które mają zaskakujące pochodzenie? Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach!

*   *   *

Jak powstał powyższy tekst i kto ma prawa autorskie? Podpisać swoim nazwiskiem czy wspólnie z Gemini? A skąd czerpało Gemini? Jakie były dane wyjściowe, dane do uczenia AI? I czy moje zapytanie wraz z uzyskanymi odpowiedziami trafiło do bazy danych, która będzie potem Gemini wykorzystywało przy innych zadaniach i innych osobach? Darmo wzięte, darmo oddane?

Ważne są prawa autorskie i prawa majątkowe. Odpowiedzi nie znam. Upubliczniam na blogu i traktuję jako jeden z tekstów źródłowych do pracy ze studentami. Takie case study. I oznaczam pochodzenie. Powyższy tekst powstał we współpracy z Gemini. Jak powstał ten tekst? A jak wykorzystałem i jaki jest efekt finalny” Tu link do tekstu na blogu. https://profesorskiegadanie.blogspot.com/2025/01/o-halucynowaniu-krytycznym-mysleniu-i-o.html

Styl pracy Gemini – odpowiedzi uzyskujemy w formie krótkich zdań i wypunktowań. Bardziej jako mapa myśli (nieco rozbudowana) i informacje zwrotne o charakterze redakcyjnym (nauczycielskim, mentorskim), podpowiadającym co i jak można zrobić, jako propozycje, bez autorytarnego narzucania że coś jest źle lub powinno być tak a tak. Dobry edukator i wyrozumiały neuczyciel-konwersator. Czyli może pomagać w pisaniu i wyręczać nauczyciela/wykładowcę? Tak, może.

Dialog z Gemini, który doprowadził do powstania wyżej zamieszczonego tekstu:

S.Cz.:Dzień dobry, piszę esej na temat wiarygodności sztucznej inteligencji i potrzeby krytycznego myślenia. Będę potrzebował Twojej pomocy i porady.

Gemini: Dzień dobry! Z chęcią pomogę Ci w napisaniu eseju o wiarygodności sztucznej inteligencji i krytycznym myśleniu. To bardzo aktualny i ważny temat.

Abyśmy mogli efektywnie współpracować, proszę podaj mi więcej informacji:

  • Jaki jest główny cel Twojego eseju? Czy chcesz przekonać czytelnika do jakiejś tezy? Czy chcesz przedstawić różne perspektywy?
  • Do jakiej grupy odbiorców kierujesz swój esej? Czy to będą rówieśnicy, nauczyciele, czy może szersza publiczność?
  • Jakie masz już pomysły na strukturę eseju? Czy masz wstępnie zarysowane tezy, argumenty lub przykłady?
  • Które aspekty wiarygodności sztucznej inteligencji Cię najbardziej interesują? Czy to kwestie związane z algorytmami, danymi treningowymi, czy może z interpretacją wyników?
  • Jakie masz wątpliwości dotyczące krytycznego myślenia w kontekście sztucznej inteligencji?

Oto kilka punktów, które mogłyby być przydatne w Twoim eseju:

  • Zalety sztucznej inteligencji: Można wspomnieć o jej zdolności do przetwarzania ogromnych ilości danych, automatyzacji wielu zadań, a także o jej potencjale w różnych dziedzinach, np. medycynie, finansach, czy nauce.
  • Ograniczenia sztucznej inteligencji: Warto podkreślić, że AI może popełniać błędy, zwłaszcza gdy dane treningowe są niepełne lub obarczone błędami. Może także mieć trudności z rozumieniem kontekstu i niuansów języka naturalnego.
  • Ważność krytycznego myślenia: Wyjaśnij, dlaczego jest ono niezbędne przy korzystaniu z informacji dostarczanych przez AI. Podaj przykłady sytuacji, w których krytyczne myślenie może uchronić nas przed błędnymi wnioskami.
  • Jak rozwijać krytyczne myślenie w kontekście AI: Zaproponuj konkretne strategie, np. weryfikowanie źródeł informacji, analizowanie algorytmów, czy też zadawanie pytań o to, jak model AI dociera do swoich wniosków.

Możemy również rozważyć następujące pytania, które mogą pomóc Ci pogłębić refleksję:

  • Czy sztuczna inteligencja może być obiektywna?
  • Jakie są etyczne implikacje rozwoju AI?
  • Czy sztuczna inteligencja może zastąpić człowieka w niektórych zawodach?
  • Jakie są wyzwania związane z regulacją rozwoju AI?

Chętnie pomogę Ci znaleźć odpowiednie argumenty, przykłady i źródła informacji. Możemy również wspólnie opracować strukturę Twojego eseju.

Czekam na Twoją odpowiedź!

S.Cz.:Esej opublikowany będzie na blogu i jest adresowany do szerokiego kręgu odbiorcy. Najpierw napiszę o tym, że krytyczne myślenie potrzebne było człowiekowi od zawsze, także w kulturze oralnej (mówionej). Bo ludzie także lubią fantazjować (blagierzy). Potrzebna jest więc wiarygodność rozmówcy i nasze krytyczne myślenie.

Gemini: Świetny początek! [S.Cz. charakterystyczne dla AI pozytywne wzmacnianie rozmówcy, chwalenie i dowartościowywanie, bez negatywnego oceniania na początku rozmowy.]Skupienie się na uniwersalności krytycznego myślenia, sięgającej czasów przedpiśmiennych, jest bardzo dobrym pomysłem. Pokazuje, że to nie jest umiejętność związana tylko z erą informacji, ale z naszą samą naturą. [S.Cz. Pochwała wraz ze mini streszczeniem, a więc jest uzasadnienie]

Oto kilka kierunków, w których mógłbyś rozwinąć swoje myśli [S.Cz. a tu sugestia w jakim kierunku pisać i rozwijać pomysł na esej, przydatne dla kogoś, kto nie ma jeszcze wykrystalizowanego pomysłu i szuka podpowiedzi]:

Rozdział drugi: Sztuczna inteligencja – nowy wymiar krytycznego myślenia

  • Złożoność informacji: Porównaj ilość i dostępność informacji w czasach, gdy wiedza przekazywana była ustnie, z dzisiejszą erą big data. Jak ten wzrost wpływa na potrzebę krytycznego myślenia?
  • Manipulacja informacją: Omów, w jaki sposób sztuczna inteligencja może być wykorzystywana do tworzenia deepfake'ów, fake newsów czy targetowanej dezinformacji. Jak te zagrożenia wpływają na nasze społeczeństwo?
  • Algorytmy i bańki filtracyjne: Wyjaśnij, jak algorytmy mediów społecznościowych mogą ograniczać naszą ekspozycję na różne perspektywy i wzmacniać nasze przekonania. Jak to z kolei wpływa na nasze zdolności do krytycznego myślenia?

Rozdział trzeci: Jak rozwijać krytyczne myślenie w świecie AI?

  • Edukacja: Omów rolę edukacji w kształtowaniu umiejętności krytycznego myślenia. Jakie umiejętności są szczególnie ważne w erze AI?
  • Narzędzia do weryfikacji informacji: Przedstaw przykłady narzędzi, które mogą pomóc w ocenie wiarygodności informacji znalezionych online.
  • Postawa sceptyczna: Zachęć czytelników do przyjmowania postawy sceptycznej wobec informacji, zwłaszcza tych, które pochodzą z nieznanych źródeł lub są zbyt dobre, aby były prawdziwe.
  • Rozwój umiejętności cyfrowych: Wyjaśnij, dlaczego umiejętności cyfrowe są niezbędne do poruszania się po świecie informacji i jak mogą wspierać krytyczne myślenie.

Rozdział czwarty: Zastosowanie krytycznego myślenia w kontekście AI

  • Decyzje zawodowe: Omów, jak krytyczne myślenie może pomóc nam podejmować świadome decyzje zawodowe w świecie, w którym AI coraz częściej zastępuje ludzi.
  • Etyka AI: Porusz kwestię etyki związanej ze sztuczną inteligencją. Jak krytyczne myślenie może pomóc nam oceniać potencjalne zagrożenia i korzyści płynące z rozwoju AI?
  • Ustawodawstwo: Omów rolę regulacji prawnych w zakresie AI. Jakie umiejętności są potrzebne, aby ocenić, czy dane przepisy są wystarczające, aby chronić nas przed negatywnymi skutkami rozwoju AI?

Dodatkowe sugestie [S.Cz. bardzo przydatne porady dla piszących, przykłady io konkrety uwiarygadniają tekst]:

  • Przykład: Podaj konkretny przykład sytuacji, w której krytyczne myślenie było kluczowe do rozpoznania dezinformacji lub oceny wiarygodności informacji podanej przez AI.
  • Anegdota: Rozpocznij esej od osobistej anegdoty, która ilustruje znaczenie krytycznego myślenia w Twoim życiu.
  • Pytania retoryczne: Zadawaj pytania retoryczne, które skłonią czytelników do refleksji.
  • Język prosty i zrozumiały: Unikaj żargonu i skomplikowanych terminów technicznych.

Pamiętaj, że celem Twojego eseju jest przekazanie czytelnikom ważnej wiadomości w sposób jasny i zrozumiały. Powodzenia!

Czy chciałbyś, żebym rozwinął któryś z tych punktów lub zaproponował dodatkowe pomysły?

S.Cz.: Popraw i rozwiń szkic eseju "Niżej będzie przykład że do odpowiedzi AI trzeba podchodzić bardzo ostrożnie i sceptycznie. Oczywiście, dużo zależy od umiejętności stawiania pytań. Ale zacznę od tego, że krytyczne myślenie było potrzebne nam od tysiącleci, tak więc Generatywna AI nie jest jakąś zmiana jakościowa. To tylko nowy członek naszej społeczności, bardzo konektywnej. Nie wierz we wszystko, co usłyszeć lub przeczytasz. Tak było zawsze, w epoce oralnej (kultura mówiona). Potem pisemnej (ważne kto i gdzie pisał, ważna reputacja). Z AI tez trzeba uważać bo chce zabawić nas swoją opowieścią i spełnić oczekiwania. Mam w rodzinie starszego pana. Tworzy barwne opowieści na zwołanie. Miał takie skłonności od dawna, teraz częściej opowiada i fantazjuje, wymyśla opowieści i różne historyjki na poczekaniu, niby ze swojego życia. Blagierzy byli od dawna. Dlaczego halucynuja? Bo gdy opowiadają to znajdują się w centrum uwagi, są wyżej społecznie. Robią to dla chwilowej sławy nawet w małym kręgu społecznym. Zaskakująco AI jest do nas podobna. Nieludzki członek naszej ludzkiej społeczności. I pies między wrony kracze, chcący lub niechcący tworzymy AI na nasze własne podobieństwo. A nic tak nie denerwuje jak własne wady widziane u innych. Zatem AI nie jest pierwszym członkiem naszej ludzkiej społeczności, który halucynuje i barwnie opowiada. Krytyczne myślenie ważne było od zawsze w ludzkiej społeczności. Tak czy siak, myśl krytycznie. Potrzebny wewnętrzny system wiedzy, z którym porównujemy, jak coś się nie zgadza, to niech włączy się ci czerwona lampka by zweryfikować. Lub gdy coś jest dla nas ważne to sprawdźmy dokładniej. Analizując spójność/niespójność wypowiedzi, intencje piszącego, mówiącego, jego reputację (wiarygodność). Bo czy blagierowi uwierzymy, gdy powie, że te grzyby z lasu, co je przynieśliśmy to są jadalne? Zbyt ryzykowne, prawda? Choć jest szansa, że akurat teraz mówi prawdę lub że fantazjuje w aspekcie dla naszego bezpieczeństwa nieistotnym (np. użyje innej nazwy grzyba, lub opowie że rośnie nie w tym siedlisku co w rzeczywistości). Dla ekologa odwrotnie, ważniejsze będzie prawdziwość informacji o siedlisku niż czy jest trujący dla człowieka. Ważny jest kontekst. Pozorne łatwe wyjaśnienia, trzeba szukać genezy i historii. Interpretacja ad hoc na podstawie posiadanych informacji i wywnioskowania może czasem prowadzić na manowce. Tak jest z wieloma nazwami miejscowości czy wywodzeniem genezy imion czy nazwisk. Trzeba sięgać do przeszłości i starać się zrozumieć kontekst i zwyczaje w czasie powstawania nazwy."

GeminiAnaliza i Propozycje Popraw

Punkty Mocne:

  • Porównanie AI do człowieka: Doskonałe zestawienie AI z ludzkimi skłonnościami do fantazjowania i tworzenia narracji.
  • Akcent na krytyczne myślenie: Jasno podkreślona potrzeba krytycznego myślenia, zarówno w przeszłości, jak i obecnie.
  • Kontekst historyczny: Ciekawe odwołanie do kultur oralnych i pisemnych, które podkreślają ewolucję potrzeb związanych z weryfikacją informacji.

Punkty do Poprawy i Rozwinięcia:

  • Struktura: Esej mógłby zyskać na przejrzystości, gdyby poszczególne myśli były bardziej uporządkowane i połączone płynnymi przejściami.
  • Przykład z grzybami: Jest to dobry przykład, jednak mógłby być bardziej rozwinięty. Można by np. dodać fragment o tym, jak łatwo można pomylić grzyby trujące z jadalnymi, szczególnie dla osób początkujących.
  • Zakończenie: Zakończenie jest nieco zbyt otwarte. Warto byłoby podsumować najważniejsze myśli i zaproponować konkretne wskazówki dla czytelnika.

Propozycje Poprawek i Rozwinięć:

  1. Wstęp:
    • Zacznij od bardziej konkretnego pytania lub stwierdzenia, które przyciągnie uwagę czytelnika. np. "Czy możemy wierzyć we wszystko, co nam powie komputer?"
    • Jasno określ cel swojego eseju: chcesz przekonać czytelników, że krytyczne myślenie jest niezbędne w świecie, w którym sztuczna inteligencja odgrywa coraz większą rolę.
  2. Rozwinięcie:
    • Halucynacje AI: Pogłęb temat halucynacji AI. Wyjaśnij, dlaczego one powstają i jakie mogą mieć konsekwencje. Możesz przytoczyć konkretne przykłady z mediów.
    • Różne rodzaje informacji: Podziel informacje na kategorie (fakty, opinie, interpretacje) i wyjaśnij, jak podejść do każdej z nich z perspektywy krytycznego myślenia.
    • Rola emocji: Omów, jak nasze emocje mogą wpływać na naszą zdolność do myślenia krytycznego.
    • Narzędzia do weryfikacji: Przedstaw kilka praktycznych narzędzi, które mogą pomóc w weryfikacji informacji, np. wyszukiwarki odwrócone, fact-checkingowe strony internetowe.
  3. Zakończenie:
    • Podsumowanie: Zwięźle podsumuj najważniejsze myśli zawarte w eseju.
    • Apel: Zaapeluj do czytelników, aby rozwijali w sobie umiejętność krytycznego myślenia.
    • Optymizm: Zakończ na optymistycznej nocie, podkreślając, że krytyczne myślenie jest umiejętnością, którą można doskonalić.

Przykładowe Zakończenie:

Żyjemy w świecie, w którym informacje są łatwo dostępne, ale jednocześnie łatwo je zmanipulować. Sztuczna inteligencja, choć jest niezwykle potężnym narzędziem, może również służyć do rozpowszechniania dezinformacji. Dlatego tak ważne jest, abyśmy rozwijali w sobie umiejętność krytycznego myślenia. To ona pozwoli nam odróżnić fakt od fikcji, prawdę od kłamstwa. Pamiętajmy, że nie wszystko, co się świeci, jest złotem, a nie każda historia, nawet ta najbardziej przekonująca, musi być prawdziwa.

Dodatkowe Propozycje:

  • Studium przypadku: Przedstaw szczegółowe studium przypadku, które ilustruje, jak brak krytycznego myślenia może prowadzić do poważnych konsekwencji.
  • Porównanie do innych dziedzin: Porównaj krytyczne myślenie w kontekście AI z krytycznym myśleniem w innych dziedzinach, np. nauce, dziennikarstwie, prawie.

Mam nadzieję, że te sugestie okażą się pomocne. Chętnie odpowiem na wszelkie dodatkowe pytania.

Czy chciałbyś, abyśmy skupili się na którymś z tych punktów?

S.Cz.Przykład do wykorzystania w eseju: zimorodek. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że nazwa odnosi się do tego, że zimorodek rodzi się w zimie. Ale powszechnie znane fakty przyrodnicze przeczą temu - zimorodki nie rozmnażają się w zimie. Druga myśl, to taka, że pierwotna nazwa to ziemiorodoek, bo rzeczywiście zimorodki budują gniazda w ziemi (nory), a więc rodzą się w ziemi. Jak to sprawdzić? Czy są jakieś dane z literatury, wskazujące, że wcześniej była używana nazwa ziemiorodek? Mnie się nie udało znaleźć. W XIX wiecznej książce Erazma Majewskiego występuje już tylko zimorodek. Ponadto zbieżność słowna zimo- i ziemiorodek występuje w naszym, polskim języku. A jak jest w innych językach słowiańskich i europejskich? Jeśli prawdą byłoby, że pierwotna nazwa był ziemiorodek, to powinny być analogiczne nazwy w innych językach. Niestety są to nawy odnoszące się do zimy, stycznia lub łowienia ryb. Nigdzie nie ma o rodzeniu się w ziemi.

Gemini: Analiza i Propozycje Rozwiązania

Bardzo dobry przykład! Pokazuje on, jak krytyczne myślenie może być zastosowane nawet do tak zdawałoby się prostych zagadnień, jak pochodzenie nazwy ptaka.

Co można by dodać lub rozwinąć:

  • Aspekt kulturowy: Można by wspomnieć o tym, że nazwy zwierząt często niosą ze sobą ładunek kulturowy i mogą odnosić się do różnych aspektów życia tych zwierząt, nie tylko biologicznych. Na przykład, w wielu kulturach ptaki są symbolami wolności, duchowości czy mądrości.
  • Zmiany językowe: Zwrócić uwagę na to, że język jest dynamiczny i nazwy własne ewoluują z czasem. Mogą one ulegać skróceniu, zmianie brzmienia lub nabywać nowych znaczeń.
  • Etymologia porównawcza: Zagłębić się bardziej w etymologię porównawczą, porównując nazwy zimorodka w różnych językach słowiańskich i europejskich. Można by poszukać ewentualnych wspólnych korzeni lub zapożyczeń.
  • Metody badawcze: Wspomnieć o różnych metodach, które można zastosować do badania pochodzenia nazw, takich jak analiza tekstów historycznych, porównanie z innymi językami, czy analiza struktur językowych.

Jak można wykorzystać ten przykład w eseju:

  • Ilustrować: Służyć jako przykład tego, jak łatwo możemy popełnić błędy w interpretowaniu informacji, nawet jeśli wydają się one oczywiste.
  • Zachęcać do dalszych badań: Zachęcać czytelników do samodzielnego poszukiwania informacji i weryfikowania różnych źródeł.
  • Podkreślać wagę kontekstu: Pokazywać, że znaczenie słów może zmieniać się w zależności od kontekstu kulturowego i historycznego.

Możliwe sformułowania w eseju:

"Przykład nazwy 'zimorodek' doskonale ilustruje, jak łatwo możemy dać się zwieść pozorom. Na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, że nazwa ta odnosi się do pory roku, w której ptak ten się rodzi. Jednak głębsza analiza, oparta na wiedzy przyrodniczej i lingwistycznej, pozwala wysnuć zupełnie inne wnioski. [...]"

"Historia nazwy 'zimorodek' jest doskonałym przykładem tego, jak dynamiczny jest język. Nazwy własne, podobnie jak ludzie, zmieniają się z czasem. To, co było oczywiste dla naszych przodków, może być dla nas zagadką. Dlatego tak ważne jest, abyśmy podchodzili do informacji z dystansem i zawsze starali się szukać dodatkowych źródeł."

Pytania, które mogą pomóc w dalszej analizie:

  • Czy istnieją jakieś dialekty regionalne, w których nazwa zimorodka brzmi inaczej i czy te nazwy mogą dostarczyć dodatkowych wskazówek?
  • Czy istnieją jakieś legendy lub podania związane z zimorodkiem, które mogłyby rzucić światło na pochodzenie jego nazwy?
  • Jakie inne ptaki mają nazwy, które mogą być równie trudne do wyjaśnienia?

Podsumowując, przykład z zimorodkiem jest doskonałym punktem wyjścia do dyskusji na temat znaczenia słów, ewolucji języka i znaczenia krytycznego myślenia.

Chcesz, abyśmy rozwinęli któryś z tych punktów lub poszukali dodatkowych informacji na temat nazwy zimorodka?

S.Cz.:Tak więc, pozornie poprawna druga wersja - ziemiorodek - mimo, że zgodna z obserwacjami przyrodniczymi, po krytycznym przeanalizowaniu też nie jest poprawna. Z tekstów mitologii greckiej wywnioskować można, że pierwotna jest nazwa zimorodek ale bierze się to z mitu greckiego a nie obserwacji przyrody. "W mitologii greckiej księżniczka Alkione i jej mąż Keyks zostali zamienieni w zimorodki. Byli to szczęśliwi małżonkowie, którzy ściągnęli na siebie  gniew bogów porównując się do Hery i Zeusa. Zeus doprowadził do śmierci mężczyzny, a jego żona rzuciła się do morza. Bogowie pożałowali swojego gniewu i przemienili małżonków w ptaki. Greckie określenie „dni zimorodka” oznacza okres spokoju i odnosi się do kilkutygodniowego okresu w styczniu, w którym wiatry nad Morzem Egejskim uspokajają się. W wierzeniach starożytnych był to czas, w którym Eol, bóg wiatrów i ojciec Alkione, uspokajał wiatry i fale, aby córka–zimorodek mogła bezpiecznie zbudować gniazdo i złożyć jaja"

Gemini: Analiza i Rozwinięcie Tematu Zimorodka w Kontekście Mitologii Greckiej

Bardzo interesujące spostrzeżenie! Odwołanie się do mitologii greckiej dodaje naszej analizie zupełnie nowego wymiaru. Mitologia często była sposobem na wyjaśnianie zjawisk naturalnych i nadawanie im symbolicznego znaczenia.

Co możemy wywnioskować z tego mitu:

  • Etymologia symboliczna: Nazwa "zimorodek" mogła pierwotnie nawiązywać nie tyle do biologicznych cech ptaka, co do symbolicznego znaczenia związanego z mitologią. Okres "dni zimorodka" był czasem spokoju i odnowy, co mogło być kojarzone z samym ptakiem.
  • Wpływ kultury na język: Mitologia miała ogromny wpływ na kształtowanie języków i kultur. Nazwy własne często nawiązywały do mitów, legend i wierzeń.
  • Wielowarstwowość znaczeń: Nazwy własne mogą mieć wiele poziomów znaczeniowych, które ewoluują wraz z czasem i zmianami kulturowymi.

Jak możemy rozwinąć ten wątek w naszym eseju:

  • Porównanie z innymi kulturami: Czy w innych kulturach istnieją podobne mity związane z ptakami, które mogłyby rzucić światło na pochodzenie nazwy "zimorodek"?
  • Aspekt symboliczny: Jakie inne symbole związane z zimorodkiem pojawiają się w różnych kulturach? Czy jest on kojarzony z jakimiś cechami charakteru lub wartościami?
  • Wpływ mitologii na język współczesny: Jak mitologia grecka wpłynęła na rozwój języka polskiego i innych języków europejskich? Jakie ślady mitów możemy znaleźć w naszej codziennej mowie?
  • Krytyka etymologii: Czy możemy całkowicie wykluczyć hipotezę o pochodzeniu nazwy "zimorodek" od "ziemiorodek"? Może obie teorie mają swoje uzasadnienie, a nazwa ewoluowała w czasie, łącząc w sobie różne znaczenia?

Możliwe sformułowania w eseju:

"Odwołując się do mitologii greckiej, możemy odkryć zupełnie nowe znaczenie nazwy 'zimorodek'. [...] Mitologia dostarcza nam klucza do zrozumienia, dlaczego ten niewielki ptak został obdarzony tak piękną i symboliczną nazwą."

"Historia nazwy 'zimorodek' pokazuje, jak głęboko zakorzenione są w języku ludzkim wierzenia i wyobrażenia. To, co dziś wydaje się nam oczywiste, może mieć swoje źródło w odległych mitach i legendach."

Pytania do dalszej refleksji:

  • Czy istnieje możliwość, że nazwa "zimorodek" ma jeszcze inne, nieznane nam pochodzenie?
  • Jakie inne nazwy zwierząt mogą mieć podobnie złożoną i interesującą historię?
  • Jakie są implikacje tych rozważań dla naszego rozumienia języka i kultury?

Podsumowując, odwołanie się do mitologii greckiej dodaje naszej analizie głębi i pozwala spojrzeć na problem pochodzenia nazwy "zimorodek" z zupełnie nowej perspektywy. Pokazuje, że język jest narzędziem nie tylko do komunikacji, ale także do wyrażania naszych wierzeń, wartości i wyobrażeń o świecie.

Chciałbyś, abyśmy rozwinęli któryś z tych punktów lub poszukali dodatkowych informacji na temat mitologicznych znaczeń związanych z zimorodkiem?

S.Cz.:Działaj jak autor bloga i napisz esej na temat "O halucynowaniu, krytycznym myśleniu i o zimorodku", wykorzystaj nasza dyskusję i ustalenia co do zawartości eseju.

*  *  *

Tekst, który powstał przeniosłem na początek niniejszego wpisu. Miałem pomysł na esej lecz chciałem by Gemini dopracowało stylistycznie i językowo. Nie udało nie się w pełni. Tek, który powstał nie zawierał moich oryginalnych myśli. AI uparcie wraca w swoje koleiny popularnego pisania. Wynika to z metod trenowania i obliczania statystycznego prawdopodobieństwa słów, jakie powinny się pojawić. Tak więc te koleiny ściągają do ładnej językowo lecz jednak popkulturowej urawniłowki. Być może trzeba albo wytrenować swój własny model językowy i nauczyć własnego stuli, albo nauczyć się lepiej wpisać prompty. 

Jest jeszcze jedna możliwość: potraktować konwersację z AI jako niezobowiązujące poszukiwanie pomysłu a potem wrócić do własnych notatek i własnych pomysłów. Tu link do tekstu finalnego, przygotowanego przeze mnie O halucynowaniu, krytycznym myśleniu i o zimorodku. Wykorzystałem swoje notatki i swoje pomysły, dodałem poszukiwania. W niewielkim stopniu skorzystałem z podpowiedzi i sugestii Gemini. Bo już miałem pomysł a chciałem tylko wygładzić. Miło się konwersowało lecz mało skorzystałem. 

Miałem oczywiście dylemat, zostać przy swoim czy podążyć za radami Gemini? AI uśrednia wypowiedzi, pozbawia pierwszej osoby i osobistego podejścia. Chyba, żeby takie sugestie zawrzeć w prompcie. Trzeba się więc uczyć korzystania z tego narzędzia. Lub wytrenować swojego osobistego asystenta. W to trzeba zainwestować czas i pieniądze na abonament płatnej wersji. Owszem, AI to pomocne narzędzie, ale nie jest czarodziejskim Stoliczku nakryj się:, by po jednym zaklęciu wyczarować gotowy i zadowalający efekt. 

16.12.2024

Czy powstanie Mazurski Park Narodowy?

Zdjęcie ze skansenu. Sielski miły widok i atrakcja turystyczna.

Temat ważny i bardzo aktualny więc warto go przypomnieć i przedstawić także w formie blogowej. Drodzy czytelnicy, przypomnijcie sobie dźwięki lasu i jeziora, z głosami ptaków, ciszą i szumem wiatru, pluskiem fal. Czy te kojące duszę dźwięki są nam na tyle obce, że nie potrafimy docenić ich wartości? Od ponad pół wieku toczy się bezowocna dyskusja o utworzeniu Mazurskiego Parku Narodowego.

Dlaczego tak trudno nam docenić przyrodę? Wydaje się, że w naszej świadomości przeważa przekonanie, że rozwój gospodarczy musi iść w parze z dewastacją środowiska. Lotnisko w Szymanach, choćby było bardzo deficytowe, to traktowane jest jako inwestycja prestiżowa. Podobnych przykładów jest więcej. A park narodowy? To dla wielu tylko fanaberia, coś co hamuje rozwój. Dlatego jest tak dużo głosów sprzeciwu, gdy pojawiają się plany utworzenia parku narodowego. Że park narodowy to owszem, ale gdzie indziej (najlepiej daleką stąd), że park narodowy oznacza dla nas zacofanie gospodarcze, tak jakby turystyka nie była największym przemysłem na świecie, że jakieś tam żabki, motylki i ptaszki nie mogą być ważniejsza od człowieka. Ciągle to słyszymy od ponad 50 lat.

Przypomnijmy sobie historię Wyspy Wielkanocnej. Kiedyś była to zielona oaza, pełna życia. Mieszkańcy, w pogoni za prestiżem, wycięli wszystkie lasy. Zniszczyli swoje środowisko, a wraz z nim własną cywilizację. Czyżbyśmy chcieli powtórzyć ten scenariusz na Mazurach, tylko w mniejszej skali?

Samotna, piękna wyspa na oceanie. Kiedy po raz pierwszy dotarli do niej Polinezyjczycy, to zastali raj na ziemi. W ciepłym klimacie produkcja żywności była łatwa. Było więc dużo czasu wolnego, który można było przeznaczyć na zupełnie coś innego niż podstawowa walka o przetrwanie. Populacja ludzka szybko wzrosła. W szczytowym okresie żyło na tej wyspie około 10 tysięcy ludzi. Życie na wyspie było łatwe, dostatnie i było dużo wolnego czasu. Mieszkańcy kamiennymi siekierkami wykuwali wielkie posągi zwane Moa i transportowali je na brzeg wyspy. Stworzyli nawet własne pismo. Wraz z ludźmi na wyspę przybyły szczury. Ludzie wykarczowali wszystkie lasy palmowe, a szczury zjadając nasiona, utrudniły naturalne i samoistne odnawianie się gajów palmowych. W konsekwencji zabrakło drewna nie tylko do transportu wielkich, kamiennych posągów czy do budowy domów, ale i drewna do budowy łodzi. Mieszkańcy nie mogli więc łowić ryb w ocenianie. Odcięli się od źródła wartościowego pokarmu. A na wylesionej wyspie, w wyniku erozji, spadła żyzność gleby i zaczął się kryzys żywnościowy. Doszło do bratobójczej wojny i upadku całej kultury. Drastycznie spadła liczba ludzi, mieszkających na wyspie. Zapomniane zostało pismo i kultura. Pełna klęska. A wszystko dlatego, że zaniedbano sprawę różnorodności biologicznej i wydolności ekosystemów. Czy my tak samo jesteśmy "dzicy" i nie rozumiemy praw przyrody?

W pogoni za prestiżem zniszczone zostały ekosystemy. Nastąpił spadek produkcji żywności, który doprowadził do głodu i konfliktów między poszczególnymi klanami. Wojna domowa z powodu klęski ekologicznej. W rezultacie wyspa, która kiedyś tętniła życiem, stała się pustkowiem.

Czyżbyśmy chcieli powtórzyć ten scenariusz na Mazurach? Nasze piękne jeziora, torfowiska, rzeki, lasy i łąki są podobnie jak kiedyś lasy palmowe na Wyspie Wielkanocnej – fundamentem naszej gospodarki, zwłaszcza turystyki. Jeśli będziemy kontynuować niezrównoważoną eksploatację tych zasobów, możemy spodziewać się podobnych konsekwencji. Degradacja środowiska, spadek różnorodności biologicznej, a w konsekwencji utrata unikalnej atrakcyjności turystycznej – to wszystko może nas czekać, jeśli nie podejmiemy zdecydowanych działań ochronnych.

Nasze piękne jeziora i lasy to nie tylko krajobraz, to skarbnica różnorodności biologicznej. To między innymi dzięki niej turystyka na Mazurach i na Warmii się rozwija. Czy chcemy, by przyszłe pokolenia mogły podziwiać te piękne krajobrazy? Czy chcemy, by nasze dzieci i wnuki mogły cieszyć się czystym powietrzem i wodą?

Utworzenie Mazurskiego Parku Narodowego to nie tylko ochrona przyrody, to także inwestycja w przyszłość. To szansa na rozwój zrównoważonej turystyki, która nie tylko przynosi zyski, ale także chroni środowisko. A w konsekwencji nas samych. Nie możemy pozwolić, by krótkowzroczna i populistyczna polityka zniszczyła to, co mamy najcenniejszego. Musimy zrozumieć, że ochrona przyrody to nie jest luksus, to konieczność. To inwestycja w przyszłość naszych dzieci i wnuków.

Zastanówmy się, czy chcemy, aby historia Wyspy Wielkanocnej powtórzyła się na Mazurach i na Warmii. Czy chcemy, by przyszłe pokolenia pamiętały nas jako ludzi, którzy zniszczyli ten piękny region w pogoni za iluzorycznym prestiżem wielkich inwestycji i zabudową linii brzegowej najpiękniejszych jezior?

To nasz wspólny dom. Zależy nam na nim, prawda?

Felieton (nieco zmieniony i dostosowany do wersji tekstowej) w Radiu Olsztyn, wyemitowany 11 grudnia 2024 r.  Zebrane felietony można posłucha tu: https://radioolsztyn.pl/tlumaczymy-swiat-felietony-stanislawa-czachorowskiego/01778309

4.12.2024

Felieton o zbiorniku wodnym w miejskim parku

Zbiornik wodny w Parku im. Kusocińskiego, maj 2013 r.

W prasie lokalnej przez krótka chwilę rozgorzała dyskusja na temat małego, wysychającego zbiornika w miejskim parku, w Olsztynie. Można pomyśleć, że to mały problem ale jednocześnie wielka lekcja. Bo za pomocą jednego szczegółu, niczym w chasydzkiej opowieści, napiszę o prawach ogólnych i powszechniejszych zjawiskach. Jest to poszerzona wersja radiowego felieton o zbiorniku w Parku im. Kusocińskiego w Olsztynie. Ale jest to jednocześnie opowieść o nas samych i naszych działaniach w obliczu globalnych zmian klimatu.

Olsztyn, miasto zieleni i jezior, boryka się z problemem, który wydaje się być marginalny, jednostokowy. Na osiedlu, między dużymi blokami mieszkalnymi, w dolince znajduje się park im. Kusocińskiego. To miejsce, na początku puste i zaniedbane, przez lata zapełniła się zielenią, urosły drzewa a mieszkańcy potraktowali jako ważną enklawę przyrodnicza. Od lat było oazą spokoju dla mieszkańców, miejscem odpoczynku i rekreacji a jednocześnie miejscem życia dzikiej, miejskiej przyrody.

I ci mieszkańcy teraz alarmują, że zbiornik stopniowo wysycha i traci wodę (czytaj więcej
Wysycha staw w olsztyńskim parku. ZDZiT nie reaguje, choć mógłby temu zaradzić). Zginie więc przyroda i zniknie miejsce umilające spacery i wypoczynek w parku. Urzędnicy, rozkładają ręce, wskazują, że wysychanie to procesy naturalne. Że nic się nie zepsuło, więc nie ma powodu do aktywnych działań. Rzeczywiście, wraz z globalnym ociepleniem, wzrostem temperatury, dłuższymi okresami ciepłymi i zwiększone parowaniem, nie tylko w Olsztynie obserwujemy wysychanie wielu małych zbiorników wodnych w naszym regionie, w całej Polsce i nawet na świecie. Jednak czy to oznacza, że należy bezczynnie przyglądać się temu procesowi? Że to siła wyższa i nic nie warto z tym robić?

Świat powoli przygotowuje się na skutki zmian klimatu i próbuje łagodzić niektóre, wynikające z tego zjawiska. Także i w Olsztynie podejmowane są działania, mające na celu przeciwdziałanie negatywnym skutkom globalnego ocieplenia, w tym narastającej suszy i lokalnych podtopień i powodzi, wynikających z nawalnych deszczy.

Tak więc Olsztyn dysponuje znacznymi środkami na inwestycje, związane z gospodarką wodną. Planowane jest wybudowanie nowych zbiorników retencyjnych, które mają zbierać wodę i pomóc w przeciwdziałaniu skutkom suszy i powodzi. To z pewnością potrzebne i słuszne działania, ale czy jedyne możliwe? Dlaczego nie spróbować naprawić tego, co już mamy? Zbiornik w Parku im. Kusocińskiego to nie tylko element krajobrazu, ale także ważny element lokalnego ekosystemu o konkretnych działaniach, związanych z małą retencją wody. to nie tylko siedlisko wielu gatunków roślin i zwierząt.

Zamiast budować nowe zbiorniki, można by przecież zoptymalizować istniejącą infrastrukturę. Poprzez odpowiednie modyfikacje systemu odprowadzania wód opadowych, można by zasilać wysychający zbiornik. Woda po deszczu, zamiast szybko odpływać kanalizacją burzową do rzeki, mogłaby dłużej pozostawać na miejscu, nie tylko w glebie ale i takich małych zbiornikach już istniejących. Ten zbiornik już jest, nie trzeba go budować. Wystarczy odpowiednio wykorzystać. To rozwiązanie byłoby nie tylko tańsze, ale także bardziej przyjazne dla środowiska przyrodniczego. I dla ludzi.

Czyli są pieniądze i miasto będzie budowało nowe zbiorniki, które będą przechwytywały wodę, którą można wykorzystać do różnych celów, a jednocześnie będą chroniły przed ulewnymi deszczami i wynikającymi z tego powodziami. Bo jeśli wodę na dłużej zatrzymamy na miejscu to w rzekach nie będą się tworzyły niszczące fale powodziowe. Czy zamiast naprawiać i modyfikować to, co już jest, będziemy jedynie budowali nowe? Bo są na to pieniądze? Czyli potrafimy zbudować coś od początku w nowym miejscu, ale starego nie potrafimy zmodyfikować, naprawić czy usprawnić? To zupełnie tak jakbyśmy potrafili ubrania tylko kupować, a nie potrafili naprawić zepsutego, czy przerobić starego ubrania na nowe. Trochę przeszyć i byłoby nowe. 

Są pieniądze, jest potrzeba. Czego brakuje? Brakuje umiejętności wykorzystania kapitału ludzkiego i wiedzy. Brakuje kreatywności. Nie tylko urzędnicy, ale większość z nas wobec globalnych zmian i nowych sytuacji wykorzystuje stare wzorce, stare rytuały. Poruszamy się w głębokich koleinach myślowych, z których strasznie trudni się wydostać.

Problem zbiornika w Parku im. Kusocińskiego to jedynie wierzchołek góry lodowej. W obliczu zmian klimatycznych musimy nauczyć się myśleć w sposób bardziej całościowy i długofalowy. Zamiast budować od podstaw, mądrzej jest skupić się na optymalizacji istniejących rozwiązań. To wymaga od nas kreatywności, umiejętności adaptacji i współpracy specjalistów z różnych dziedzin wiedzy. Deficytowa okazuje się kompetencja współpracy.

Wysychający zbiornik w Olsztynie jest sygnałem alarmowym. Pokazuje nam, że nasze podejście do gospodarki wodnej wymaga zmian. Musimy przestać traktować wodę jako coś oczywistego i zacząć ją cenić oraz chronić. Każdy, nawet najmniejszy zbiornik wodny, ma znaczenie dla całego ekosystemu. Zadbajmy więc i o ten zbiornik w miejskim parku. A podobnych jest dużo więcej. 

Podsumowując, rozwiązanie problemu wysychającego zbiornika w Olsztynie wymaga kompleksowego podejścia, które uwzględnia zarówno aspekty techniczne, jak i społeczne. Poprzez wykorzystanie wiedzy i umiejętności ekspertów oraz zaangażowanie lokalnej społeczności, możemy stworzyć zrównoważone rozwiązania, które przyniosą korzyści zarówno środowisku, jak i mieszkańcom Olsztyna.

Potencjał naukowy uniwersytetu może być wykorzystany do opracowania innowacyjnych rozwiązań, które przyczynią się do poprawy jakości życia mieszkańców. W małej i dużej skali. Wszystko jest już pod ręką, wystarczy tylko wykorzystać. 

Poszerzona i tekstowa wersja felietonu dla Radia Olsztyn. Zebrane felietony radiowe są tu: https://radioolsztyn.pl/tlumaczymy-swiat-felietony-stanislawa-czachorowskiego/01778309. Można je usłyszeć w każdą środę ok. 9.40.

6.09.2024

Nawet g... w słoiku może mieć dużą wartość edukacyjną




Od czego zależy smak potrawy? Od dostępności dobrego surowca, ingrediencji oraz od narzędzi do gotowania (kuchenka, garnek, noże itp.)? Tak, to ma znaczenie, lecz kluczowy jest kucharz, jego wiedza, umiejętności i doświadczenie. Podobnie jest w edukacji - kluczowy jest nauczyciel (edukator). 

Nawet g... w słoiku może mieć dużą wartość edukacyjną. Tytuł nieco prowokacyjny, bo dotyka emocji i różnych skojarzeń.  W czasie sierpniowej konferencji Pokazać – Przekazać 2024, która odbyła się w Centrum Nauki Kopernik, zobaczyłem różne pomysły edukacyjne. Między innymi słoiki z różnymi odchodami dzikich zwierząt, zamkniętymi we wspomnianych szklanych naczyniach. Obok leżały ilustracje zwierząt i należało dopasować zawartość słoików do konkretnych gatunków zwierzą. Nie było łatwo.

Odchody, pospolicie zwane kupą, łajnem czy nieco wulgarnie gównem, zawsze wzbudzają emocje, zwłaszcza u dzieci. Temat nieco tabu, intymny, o którym się raczej publicznie nie mówi. Lecz odchody to ważny ślad, który świadczy o obecności gatunków. Samego zwierzęcia nie zobaczymy lecz po dochodach, poznamy, że był. Mogą to być także ślady żerowania. Ale odchody to wdzięczny temat. Z całą pewnością uczniowie spotkają w czasie wycieczek do lasu i nawet w mieście, różne ślady obecności zwierząt. W tym oczywiście odchody. Można nauczyć się rozpoznawania i dzięki temu mieć większą frajdę z obcowania  z przyrodą. Bo można zobaczyć więcej niż widać na pierwszy rzut oka.

Rozpoznanie odchodów to pierwszy krok. Bo to doskonały punt wyjścia do zastanawiania się, czym się dane zwierzę żywi. Oraz co dalej dzieje się z odchodami. Jakie procesy i jakie organizmy odpowiedzialne są za znikanie odchodów z lasu i łąki. Dlaczego czasem na odchodach spotkać możemy... motyle? Co one tam robią? Dlaczego zlatują się różne "muchy" i pojawiają się żuki gnojowe? Dlaczego fauna odchodów zwierząt mięsożernych jest różna od obchodów roślinożerców? Czyli co w której kupie żyje i dlaczego? Do tego można dodać problem rozprzestrzeniania się pasożytów i ich złożonych cykli życiowych z udziałem żywicieli pośrednich. Jedna kupa a tyle różnych opowieści. Kupa, zamknięta w słoiku niczym kapsuła pamięci.

Czy kupa zwierzęca może mieć wartość edukacyjna? Tak. A wszystko za sprawą dobrych pomysłów i dużej wiedzy. Podpatruję dobre pomysły edukacyjne. Niektóre będę chciał jak najszybciej samemu sprawdzić w działaniu. Konferencja Pokazać – Przekazać 2024 w Centrum Nauki Kopernik bardzo inspiruje. Lubię tu przyjeżdżać by ładować dydaktyczne akumulatory. Podobnych konferencji jest więcej. Podnoszenie swoich kompetencji zawodowych to nie tylko czytanie książek fachowych czy uczestnictwo w szkoleniach i zdobywanie dyplomów. 

29.08.2024

Skoro mimozami jesień się zaczyna, to czy polska mimoza jest nawłocią?

Kwitnąca, jesienna, żółta nawłoć, późna lub kanadyjska. Współczesna oznaka nadchodzącej jesieni?


Od jakiegoś czasu spotykam się coraz częściej z utożsamieniem nawłoci z mimozą, że nawłoć to polska mimoza. Bardzo mnie to zaintrygowało i zacząłem poszukiwania. Zapewne nie wszystko odkryłem, więc jest jeszcze sporo do zbadania dla kolejnych poszukiwaczy etnograficzno-poetycko-przyrodniczych. A co wyszukałem i odkryłem teraz wam przedstawiam.

Bo skoro w piosence jest, że mimozami jesień się zaczyna a od jakiegoś czasu we wrześniu widzimy za oknami kwitnące nawłocie, to pewnie te obce i inwazyjne nawłocie są mimozami? Jakąś nazwą ludową? Okazuje się, że nie były ale teraz się stają. Już są. Wszystko za sprawa tego, że źle zinterpretowaliśmy to, co poeta miał na myśli i skojarzyliśmy ze współczesnym widokiem za oknem.

Ale po kolei. Mimoza to zupełnie inna roślina niż nawłoć. Trudno je ze sobą pomylić, ani kolor kwiatów się nie zgadza, ani tak charakterystyczna relacja jak u mimozy. Już prędzej niecierpek (też żółto kwitnący) mógłby być pomyłkowo uznany za polską mimozę. Ale nawłoć? I to ta kanadyjska czy późna, które przywędrowały z Ameryki? Nic jednak nie przesądzajmy, bo kręte są drogi nazewnictwa ludowego. Warto je zbadać.

Mimozami jesień się zaczyna a żółte nawłocie utożsamiamy właśnie z mimozami. Czy słusznie? Co poeta miał na myśli? Szukałem i nie znalazłem jakiegokolwiek wiarygodnego śladu, że nawłocie nazywaliśmy mimozami. To, że nie znalazłem nie jest jeszcze absolutnym dowodem, bo może ktoś jednak znajdzie w innych źródłach niż te, do których ja dotarłem.

"Mimozami jesień się zaczyna..." - tę piosenkę Czesława Niemena znają chyba wszyscy. Ale nie wszyscy zapewne wiedzą, że to słowa wiersza "Wspomnienie" Juliana Tuwima. Piosenka Czesława Niemena zaistniała w 1967 roku. A sam wiersz Julian Tuwim opublikował już w 1922 w tomiku pt. Siódma jesień.

Najpierw szukałem w starych nazwach ludowych – tam wyraźnie nawłoć jest nawłocią a mimoza mimozą. Pierwsze pytanie, czy na początku XX wieku inwazyjne nawłocie były tak liczne jak obecnie, po niemalże stu latach? Czy Julian Tuwim widział wczesną jesienią żółte nawłocie? Osobiście wątpię, ale można to byłoby chyba sprawdzić w różnych publikacjach botanicznych czy raczej fitosocjologicznych, może na zdjęciach historycznych. I chyba wtedy, gdy po raz pierwszy Czesław Niemen śpiewał tę znaną nam piosenkę, to jeszcze inwazyjne nawłocie nie były tak pospolite jak teraz. Owszem, jest rodzimy gatunek nawłoci, też żółto kwitnący. To nawłoć pospolita, mniejsza i mniej pospolita od tych inwazyjnych. 

W Wikipedni, w haśle o nawłoci znajdujemy: „Rozpoczynająca wiersz mimoza, to nawłoć pospolita o żółtych, drobnych kwiatach, która bywa nazywana polską mimozą”. Tak więc we współcześnie popularnej encyklopedii, z której wszyscy korzystają, jest już zrośnięta nazwa mimozy z nawłocią pospolitą. Ale my za oknami widzimy łany inwazyjnej nawłoci kanadyjskiej i nawłoci późnej! A nie nawłoci pospolitej!

„Nawłoć pospolita (Solidago virgaurea L.) – gatunek rośliny wieloletniej należący do rodziny astrowatych. Inne nazwy zwyczajowe (dawne i ludowe): polska mimoza, złota dziewica, złota rózga, złotnik, włoć, prosiana włoć, głowienki czerwone, urasz. Występuje w Europie i Azji. Jest pospolity w całe Polsce.” Nie wiem skąd informacja o "polskiej mimozie", źródło na Wikipedii odsyła do współczesnej książki. 

Nawłoć pospolita rośnie na polanach i w widnych lasach, na suchych łąkach. Jest rośliną trującą dla bydła domowego. „Może powodować zatrucia, objawiające się gorączką, obrzękami i nadmiernym wydalaniem moczu. Kwitnie od lipca do września.” (za Wikipedią). Tak więc kwitnie już w lipcu, z tego powodu nie mogła być uznana za zwiastun jesieni w przekazach ludowych. Co innego z nawłocią kanadyjską czy nawłocią późną – te zakwitają później, już w sierpniu a do niedawna obficie kwitły we wrześniu i październiku. Czy Julian Tuwim widział kwitnące inwazyjne nawłocie jesienią i umieścił je w swoim wierszu?

Sięgnijmy do utworu i poszukajmy co ewentualnie poeta miał na myśli (wytłuszczenia moje)

Mimozami jesień się zaczyna,
złotawa, krucha i miła
,
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie na ulicę wychodziła.

Od twoich listów pachniało w sieni,
gdym wracał zdyszany ze szkoły,
a po ulicach w lekkiej jesieni
fruwały za mną jasne anioły
.

Mimozami zwiędłość przypomina
nieśmiertelnik żółty - październik
.
To ty, to ty, moja jedyna,
przychodziłaś wieczorem do cukierni.

Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
w parku płakałem szeptanymi słowy.
Księżyc z chmurek prześwitywał jesienny,
od mimozy złotej majowy
.

Ach czułymi, przemiłymi snami
zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
w snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
jak ta złota, jak ta wonna wiązanka
.

Co jest żółte w wierszu? Po pierwsze żółty jest październik. A być może październik żółty jest od żółtych liści. Księżyc jesienny prześwitywał i też był żółty, od mimozy złotej był jak majowy. Tu mamy wyraźne powiązanie mimozy ze złotym kolorem i wiosną. Potem jest złota, wonna wiązanka. Rzeczywiste nawiązanie do znanej wtedy mimozy jest w słowach „Mimozami zwiędłość przypomina”. Liście mimozy, po dotknięciu niejako więdną. Tuwim znał więc mimozę prawdziwą. Ale ona nie kwitnie na żółto tylko na różowo czy fioletowawo (choć są gatunki mimoz, kwitnące na żółto - w rodzaju mimoza jest wiele róznych gatunków). Do jesieni odnoszą się także "jasne anioły", które fruwały po ulicach "w lekkiej jesieni". Podmiot liryczny miał także czułe, przemijające i gasnące o poranku (niczym dotknięte liście mimozy) sny. Czy wiosenna i wonna wiązanka ze złotych w kolorze kwiatów, to nasze jesienne nawłocie? Te kwiaty to coś innego. W wierszu jesień zaczyna się mimozami (także jasnymi aniołami) ale nie kwiatami lecz czymś, co więdnie, co jest kruche. To może jakieś uczucia, jakieś sny? Żółte (złote) kwiaty są w wierszu skojarzone z wiosną. Jesień jest żółta w październiku, ale Tuwim nie wskazywał na żółte kwiaty. Tak mi się przynajmniej wydaje.

No dobrze, to hipoteza wynikająca z subiektywnej analizy wiersza. A z poezją jest tak, że jest nieokreślona, rozmyta znaczeniowo i nieprecyzyjna. Nauka wręcz przeciwnie – dba o jasność i jednoznaczność przekazu, nawet kosztem piękna słów i napisanych zdań. Moim zdaniem poeta miał co innego na myśli niż my, słuchając w wieku XXI piosenki Czesława Niemena. Widzimy swoimi oczami nasz współczesny świat i obraz przyrody z gatunkami obcymi i bardzo zmienioną już przyrodą. Tak bardzo zmienioną, że wiele przysłów jest już nieaktualnych. Jaka była jesienna przyroda na początku XX wieku? 

Mimoza (Mimosa), inaczej czułek – rodzaj tropikalnych roślin, rozpowszechniony w Ameryce Południowej oraz na wyspach Oceanu Spokojnego. Wyróżnia się niezwykłą czułością na dotyk (tigmotropizm). W momencie dotyku roślina reaguje zamykaniem (składaniem) liści (ruchy sejsmonastyczne).” (Za Wikipedią)

Mimoza nie ma żółtych czy złotych kwiatów. Ma zazwyczaj kwiaty różowe, fioletowe, niebieskie (ale niektóre gatunki kwitną na zółtow). „Mimoza wstydliwa, czułek wstydliwy (Mimosa pudica) – gatunek rośliny z rodziny bobowatych i podrodziny mimozowych. (…) Jest uprawiana jako roślina ozdobna. W krajach o ciepłym klimacie (…) jest uprawiana w gruncie. W Polsce ze względu na klimat jest uprawiana w szklarniach i jako roślina pokojowa. Taką mimozę zapewne znał Tuwim, bo jej ciekawa reakcja na dotyk umieszczana była w podręcznikach szkolnych. Może o niej tylko słyszał i widział czarno-białe ryciny w starych książkach? Może nigdy żywej roślin w szklarni nie widział? I dlatego nie wiedział jakiego koloru ma kwiaty? Może tę żółć sobie wyobraził? Ale nawet ta pokojowa roślina z racji miejsca w szklarni, nie mogła być uznana za zwiastun jesieni! Przynajmniej nie w Polsce.

Dlaczego nawłoć pospolita miałaby być nazywana polską mimozą? Ani kwiaty niepodobne, ani ruchy sejsmonastyczne. Nawłoć nie jest czuła i wrażliwa na dotyk. Ani nawłoć pospolita, nasza rodzima, ani ta kanadyjska czy późna. Co poeta miał na myśli? Nie wiemy, ale przez przypadek, przez popularną piosenkę zaczęliśmy ją utożsamiać z żółto-kwitnącą nawłocią kanadyjską i nawłocią późną, gatunkiem obcym i nowym w naszej przyrodzie. Tak jak w przyrodzie tak i w kulturze obserwujemy ewolucję słów i zmianę znaczeń.

Jak już wspomniałem, zajrzałem do starej książki (właściwie reprintu): Erazma Majewskiego pt. Słownik nazwisk zoologicznych i botanicznych polskich, zawierający ludowe oraz naukowe nazwy i synonimy polskie, używane dla zwierząt i roślin od XV-go wieku aż do chwili obecnej. Tom II, Słownik łacińsko-polski, Warszawa 1894. Ukazała się jakieś 25 lat przed publikacją wiersza Juliana Tuwima. Był to więc stan ówczesnej wiedzy, zebranej z różnych książek. W takim świecie językowym wyrastał Tuwim. 

W dziele tym nawłoć to Solidago. Polskie nazwy dla Solidago: nawłoć, prosiana włóć, prosianowłóć, szywyecz, zywiecz, odnotowano także nazwy z innych języków (tamtego czasu) – czeskie: celik, zlatobyl, chorwacki i serbsk:i zlatnica, zlatošibka. Dla Solidago virgaurea: głowienki czerwone, nawłoć pospolita, prosiana włoć, prosiana włoć zwyczajna, prosiana włóć, rózga pasterska, trank, wężowy trank, wężowe ziele, włoć, złota rózga, Nie ma najmniejszego śladu o mimozie lub czymś podobnym.

W tej samej książce dla łacińskiej nazwy Mimosa: akacya, czułek, czułodrzew, mimoza, mora, nietykałek, olbrzystrąk, przyudzielnik. Dla Mimosa pudicaczułek, sensytywa, wstydlinka. Tu także nie ma żadnego podobieństwa z nawłocią pospolitą, naszą krajową i od dawna znaną rośliną. Nie ma też wzmianki o nawłoci późnej czy kanadyjskiej. Te inwazyjne wtedy nie były jeszcze znane i wymieniane w publikowanych książkach. 

Teraz pospolite są dwa gatunki obce i inwazyjne (oraz ich mieszańce): Nawłoć późna Solidago gigantea i nawłoć kanadyjska (S. canadensis), oba gatunki kwitną od sierpnia do października. Nawłoć późna znana jest w Polsce od 1853 r., kanadyjska notowana w Polsce od 1872 roku. (Źródło: Rośliny leśne, Leokadia Witkowska-Żuk, Multico 2013, Warszawa). Teoretycznie były obecne w czasach Tuwima i Niemena. Ale czy były wtedy pospolite? Tak jak teraz? Chyba jeszcze nie. Majewki w swoim dziele nawet ich nie wymienia, czyli były nieznane lub jeszcze nie funkcjonowały w piśmiennictwie. przyrodniczym.

Starałem się wykazać, że nazywanie nawłoci polską mimoza to zupełna nowość. Zrodziła się z przypadku i skojarzenia słów piosenki z obecnym widokiem za oknami. Z nazwami potocznymi i tymi ludowymi jest tak, że decyduje uzus a nie logika. I nic nie poradzisz z tą polską mimoza. 

Można oczywiście podjąć dociekliwe poszukiwania by sprawdzić od kiedy i jak do obiegu powszechnego dostała się nawłoć pod nazwą polskiej mimozy. Trzeba by tylko przekopać się przez teksty publikowane w gazetach i książkach. A sądzę, że raczej w internecie. Bo moim zdaniem nawłoć stała się polską mimoza dopiero w wieku XXI.

Co poeta miał na myśli? Przypomnijcie sobie przy okazji lekcje z języka polskiego. Może ta analiza wierszy nie jest taka niepotrzebna jakby się nam kiedyś zdawało? Pomyłek wśród artystów jest więcej, czego koronnym przykładem jest pomnik chrząszcza w Szczebrzeszynie, który wcale chrząszczem nie jest. 

Poeci - uważajcie na to co piszecie, bo możecie być opacznie zrozumiali.