10.09.2025

Edukacja jako laboratorium wyobraźni - konferencja "Edukacja w kryzysie wyobraźni?"


Poczytuję sobie za zaszczyt uczestniczyć w konferencji pt. "Edukacja w kryzysie wyobraźni? Nowe horyzonty pedagogiczne", konferencji adresowanej do nauczycieli, pedagogów, psychologów, edukatorów i rodziców. Jest mi miło, że mogę się spotkać, nawet jeśli jest to spotkanie zdalne. Choć nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu, to właśnie w takich nietypowych sytuacjach, dzięki nowym technologiom, odkrywamy nowe możliwości komunikacji i edukacji. To symboliczne, że na konferencji zatytułowanej „Edukacja w kryzysie wyobraźni?” możemy także doświadczyć, jak technologia może stać się narzędziem ułatwiającym kontakt i pobudzającym kreatywność oraz otwierającym nowe horyzonty. Choć ja będę przekonywał do bezpośrednich kontaktów z przyrodą, w czasie wakacji i wypadów weekendowych i wycieczek rodzinnych, bez stopni, klasówek, wykuwania na pamięć. Ale za to z ciekawością i wcielaniem się w rolę naukowca. Technologia jest tylko uzupełnieniem, jest wsparciem a nie celem samy w sobie.

Dlaczego rodzice w edukacji? Bo do wychowania jednego dziecka trzeba całej szkoły. Edukacja to nasza wspólna sprawa i wspólnie tworzymy możliwie najlepsze środowisko do uczenia się. Nowe sytuacje zmuszają nas do poszukiwania całkiem nowych słów, takich jak nauczeń, nauczeństwo, projekczyciel (czytaj o tym więcej tu, tu, tu i tu). Nauczeń to neologizm, łączący słowa nauczyciel i uczeń, czyli ktoś, kto się uczy od uczniów i jednocześnie ich naucza. Projekczyciel to połączenie nauczyciela i projektanta przestrzeni edukacyjnej, ma zaznaczyć konieczność nie tylko przekazywania wiedzy lecz i projektowania sytuacji i przestrzeni, w której ktoś inny się uczy. 

Nie tylko nowe technologie przynoszą zmiany, ale także globalne ocieplenie oraz głębokie zmiany społeczne. Kryzys (a więc problem) czy szansa? Żyjemy w erze radykalnych i gwałtownych zmian, co stawia przed edukacją ogromne wyzwania. Wiele osób postrzega ten cywilizacyjny i dynamiczny proces jako zagrożenie, a kryzys – jako problem, z którym trudno sobie poradzić. Często rodzi to postawy wycofania sie, negacji, ucieczki do mitycznych, dawnych dobrych czasów (konserwatyzm w najgorszym rozumieniu). Moja propozycja jest inna: potraktujmy te wyzwania jako impuls do działania i szansę na fundamentalną transformację. Do tego oczywiście potrzebna jest nie tylko wiedza lecz i wyobraźnia. Osobiście kładę nacisk na edukację przyrodniczą, wymagającą bezpośredniego kontaktu z przyrodą, obserwacji, notowania i przetwarzania wiedzy. Szeroko rozumiana przyroda nas otacza, nawet w mieście, w budynkach, na wsi. 

Edukacja w obecnym kształcie coraz mniej przystaje do rzeczywistości (ale to nie wina edukacji tylko zachodzących zmian). Ta wielowymiarowa rzeczywistość z dnia na dzień staje się coraz bardziej złożona i nieprzewidywalna. Ograniczanie się do przekazywania gotowych faktów i utartych schematów jest jak próba leczenia nowotworu aspiryną. :Lub jak chodzenie w letniej odzieży zimą (niedostosowane ubranie do aktualnych warunków atmosferycznych). To, czego naprawdę potrzebujemy, to nie encyklopedyczna wiedza, którą możemy znaleźć w kilka minut, ale wyobraźnia – zdolność do syntezy, antycypacji i tworzenia nowych rozwiązań. Potrzebujemy także krytycznego myślenia. Bo jak zweryfikować informację uzyskaną w kilka sekund od AI? To samo dotyczy usłyszanej opinii od innego człowieka czy informacji wyczytanej w książce czy czasopiśmie papierowym. 

Przyrodę znamy zazwyczaj z książek (w tym podręczników), telewizji, internetu a teraz nawet z tekstów generowanych przez AI. Więcej wiemy o pingwinach i żyrafach niż o zwierzętach, które żyją wokół nas. W naszym domu, mieście czy pobliskim lesie, rzece i jeziorze. Nie znamy najbliższej przyrody bo więcej czasu spędzamy przed ekranami niż na spacerze i zaciekawionym obserwowaniu tego, co blisko nas. 

Jak poznawać? Weź zeszyt i ołówek, ewentualnie smartfon i idź w teren, obserwuj, dostrzegaj, dokumentuj. Że nie wiadomo jaki to gatunek? Że rodzicowi czy nauczycielowi nie wypada nie znać, nie wiedzieć? Bynajmniej. Odkrywaj świat razem ze swoim dzieckiem, razem ze swoim uczniem. Pokazuj jak się dokumentuje pozyskiwane informacje, jak oznacza gatunki, jak weryfikuje wnioski i uogólnienia. Zrób zdjęcie lub narysuj, to co zobaczysz. A potem poszukaj w książkach lub za pomocą smartfonu w internetowych kluczach czy programach do rozpoznawania obrazu. Sprawdź czy uzyskana odpowiedź jest poprawna. A jak już masz nazwę gatunkową (naukową) czy rozpoznany proces przyrodniczy, to teraz możesz sięgnąć do ogromnych zasobów, zgromadzanych przez wieki i doczytaj więcej. Słowa i nazwy, które są wrotami do wiedzy. Co to za gatunek, jakie ma cechy, gdzie żyje, jak się rozmnaża itp. Od obserwacji i zadziwienia do szerszej wiedzy. Jak po nitce do kłębka.

Co dalej? Opowiedz innym o swoich obserwacjach, interpretacjach, wnioskach i wrażeniach. Opowiedz co widziałaś (eś) w mediach społecznościowych, na blogu, w opowieści ustnej, eseju, wystawie fotograficznej, rolce wideo itp. Dlaczego tak? Bo jest to głębsze przetwarzanie wiedzy i więcej się nauczysz. Można to nazwać metodą Klubów Młodych Odkrywców lub cyklem Kolba: doświadczaj, poddawaj refleksji przeżyte doświadczenia, powiąż to z wiedzą już posiadaną lub naukową, zastosuj w praktyce. 

Szkoła to nie tylko magazyn wiedzy lecz także, a może przede wszystkim szkoła, a w szerszym znaczeniu edukacja, to Laboratorium Wyobraźni. Edukacja powinna przestać być fabryką gotowych odpowiedzi, a stać się laboratorium wyobraźni. Miejscem poszukiwania, popełniania błędów, dyskusji i dochodzenia do prawdy. Kluczowe pytanie brzmi: w jaki sposób rozbudzić w uczniach i nauczycielach ciekawość, umiejętność obserwacji, abstrakcyjnego myślenia i mądrego spojrzenia na rzeczywistość? Jak przygotować ich do przewidywania i radzenia sobie z różnymi wariantami przyszłości? Nie bój się błędów i swojej niewiedzy, bądź jak naukowiec - odkrywaj i w dyskusji z innymi weryfikuj swoje odkrycia. Naukowcem możne być w wieku 7 lat, 27 jak i 70. 

Współczesna nauka, przez swoje zaawansowane metody i hermetyczny język trochę się wyalienowała. Przeciętnemu człowiekowi trudno zrozumieć o co chodzi i trudno włączyć się nawet do dyskusji. Ale w zakresie odkrywania przyrody każdy może uczestniczyć w badaniach, dotyczących zmian w rozmieszczeniu gatunków, pojawiania się jednych a znikania innych, zmian w ich fenologii itp. Mam na mysli naukę obywatelską, citizen science.

Odpowiedź na wyzwanie edukacyjne nie jest prosta, ale konieczna jest zmian paradygmatu. Edukacja "laboratoryjna" polega na eksploracji, eksperymentowaniu i uczeniu się metodą prób i błędów – dokładnie tak, jak dzieje się to w procesie ewolucji biologicznej. Tak jak w hipotezie Czerwonej Królowej trzeba biec (zmieniać) by być ciągle w tym samym miejscu. Zachowujmy zasadnicze cele edukacji lecz zmieniajmy metody i formy. 

To nie jest czas, by pytać, czy „widzieliśmy już wszystko i wiemy już wszystko”. Takie myślenie to pułapka. Prawdziwa nauka zaczyna się tam, gdzie kończy się pewność. Musimy odejść od roli wszechwiedzących mentorów na rzecz odkrywców i przewodników, którzy wspierają swoich podopiecznych w samodzielnym odkrywaniu świata. Odwaga odkrywania to odwaga popełniania błędów i ich naprawiania. A my teraz odkrywamy nowe systemu edukacyjne. Tak, jest to ryzykowne i czasami bolesne. Ale nie ma  innej, lepszej alternatywy. Samo się nie zrobi, czekanie aż inni za nas wymyślą i przetestują to najgorsze z rozwiązań.

Jak stworzyć laboratorium wyobraźni? I przede wszystkim wcale nie o sprzęt tu chodzi lecz o odważne myślenie czyli wyobraźnię. Po pierwsze rozbudzanie ciekawości i umiejętności obserwacji. Zamiast podawać gotowe odpowiedzi, zadawajmy pytania, które zmuszają do myślenia i do dalszego poszukiwania. Zachęcajmy do uważnej obserwacji otaczającej rzeczywistości – nie tylko tej widocznej gołym okiem. Proponujmy projekty interdyscyplinarne, które łączą na przykład fizykę z historią sztuki, a matematykę z biologią. Lub entomologię z etnografią  - mam na myśli nazwy owadów, będących jednocześnie dawnymi nazwami demonów przyrody: rusałka, świtezianka, wieszczyca, topielica, żyrytwa, bagnik itp. W taki sposób można połączyć dawne wierzenia z biologią współczesną.

Po drugie potrzebne jest abstrakcyjne myślenie i przewidywanie. Wprowadźmy do szkół więcej myślenia hipotetycznego i symulacji. Niech uczniowie zastanawiają się: „Co by było, gdyby…?”. Narzędzia takie jak modele matematyczne, symulacje komputerowe czy nawet gry strategiczne mogą stać się potężnymi narzędziami do rozwijania umiejętności przewidywania i planowania na wypadek niepewności. A może pisanie opowieści fantasy, zakorzenionych w historii i rozumieniu otaczającej nas przyrody? I wtedy znowu pojawią się rusałki, kłobuki i wieszczyce ale w całkiem innym krajobrazie kulturowym i słownym.

W końcu potrzebna jest odwaga do eksperymentowania. Nie bać się błędów i porażek. Zarówno uczniowie jak i nauczyciele muszą mieć przestrzeń na błędy. Strach przed porażką i ocenianiem to jeden z największych hamulców innowacyjności. Zamiast karać za błędy, celebrujmy je jako naturalną część procesu uczenia się i poszukiwania. Bo tak właśnie rozwija się nauka i na tym polega metoda naukowa. Odwaga eksperymentowania dotyczy także wymyślania nowych ekosystemów edukacyjnych. Bo że będę potknięcia i błędy to pewne. 

A po czwarte potrzebna jest nowa rola nauczyciela, jako nauczyciela-badacza. Nie tylko jako transmitera gotowej wiedzy (i brakarza wychwytującego wszelkie błędy) lecz nauczyciela, który sam poszukuje, który sam uczestniczy w procesie uczenia się. Stąd nauczeń i projekczyciel, jako neologizmy na nowo opisujące rolę edukatora. I takim nauczniem i projekczycielem może być także rodzic. Nauczyciele muszą zrzucić płaszcz „dostawców wiedzy” i stać się badaczami, którzy sami nieustannie się uczą, eksperymentują z nowymi metodami i dzielą się swoimi doświadczeniami. Ta zmiana roli jest kluczowa dla uruchomienia prawdziwej innowacji w ekosystemie edukacyjnym.

Edukacja w obliczu kryzysu wyobraźni to nie tylko zagrożenie. To wezwanie do działania. Musimy odważyć się na to, by przekształcić nasze szkoły w laboratoria, w których to wyobraźnia jest najważniejszym odczynnikiem, a eksperymenty – codziennym chlebem. Przyroda jest wokół nas, wystarczy wyjść z klasy i obserwować. Na przykład sprawdzić dlaczego leżąc na plecach (brzuchem do góry) w papierowym zeszycie można pisać ołówkiem, a długopisem się nie da. I jaką rolę pełni tu grawitacja? Doświadczanie sytuacji, refleksja a potem wiązanie z teorią. I kolejne weryfikowanie w praktyce. Tak, kolejny raz odwołuję się do cyklu Kolba.

Mam nadzieję, że dyskusje z Piły będą kontynuowane, a konferencja zainspiruje uczestników i obserwatorów do twórczego działania, które sprawi, że polska edukacja stanie się prawdziwym laboratorium przyszłości. 

Edukacja jako laboratorium wyobraźni.  To pytanie w jaki sposób rozbudzać zainteresowania i wyobraźnię uczniów i nauczycieli, umiejętność obserwacji i abstrakcyjnego myślenia, mądrego patrzenia na rzeczywistość, przewidywania i przygotowania na różne warianty. Czy my już wszystko widzieliśmy i wszystko wiemy? To pytanie, na które przez długie miesiące będę próbował znaleźć odpowiedź. I od razu będę pomysły sprawdzał w codziennej dydaktyce na uniwersytecie oraz w moich działaniach popularyzatorskich czyli edukacji pozaformalnej. Są pytania, na które szybko nie znajdziemy dobrej odpowiedzi.

Więcej dodatkowych materiałów: https://wakelet.com/wake/wCuWKYwh-sCVatwSji1YH

Organizatorzy konferencji: Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Pile i Nadnotecki Instytut UAM w Pile Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, z udziałem Zespołu Roboczego Pedagogika Ekologiczna Młodzieży, Sekcja Pedagogiki Młodzieży przy Komitecie Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk, Zespół Pedagogiki Młodzieży Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz