31.10.2022

Marek Stączek: Potęga ulotnych słów Komunikacyjny fenomen Zełenskiego 10 lekcji prezentacji (książka)

Marek Stączek, warsztaty storytellingu, Warszawa 2021, nagrywanie wypracowanych krótkich opowieści.

Dostałem przedpremierowo książkę, zerknąłem tylko na chwilkę (bo miałem pilniejsze inne sprawy). Wciągnęła mnie i doczytałem do końca. W pospiechu i z zamiarem, że powrócę, dokładniej przestudiuję i więcej wynotuję przydatnych informacji. A przede wszystkim przećwiczę czyli zastosuje w praktyce. Wersja e-booka i audiobooka (dla tych, którzy lubią słuchać książek) właśnie trafia na rynek. Papierowa książka będzie za około miesiąc (dla tych, którzy lubią czytać tradycyjnie, na papierze).  Choć retoryka jest stara jak świat i kultura słowa to współcześnie też jest przydatna. W nowoczesnym świecie stosujemy nowe narzędzia lecz istota pozostaje ta sama. Komunikacja i wywieranie wpływu.

Marek Stączek,
Potęga ulotnych słów
Komunikacyjny fenomen Zełenskiego
10 lekcji prezentacji 
(wersja przedpremierowa)
W najnowszej książce Martka Stączka techniki retoryki przedstawiane są na przykładzie bardzo aktualnym - prezydenta Zełenskiego. Objaśnienie tego, czego nie tylko ja doświadczałem, słuchałem. Coś co się dzieje tu i teraz. Potęga ulotnych słów wyjaśnia dlaczego słowa prezydenta Zełenskiego są skuteczne.

W 10ciu rozdziałam (lekcjach) dowiedzieć się można sporo praktycznych rad. Jest o znaczeniu narracji i autorytecie mówcy. Liczy się kto do nas mówi. Wizerunek mówiącego decyduje jak zostanie odebrany komunikat. Ważne jest kto do nas mówi. Dlatego warto zadbać także o swój wizerunek przed wystąpieniem. 

Marek Stączek wielokrotnie sięga do Greków i Rzymian, bo teraz mamy regres w mowach publicznych. Mniej demokracji a więc mniej przekonywania a więcej wydawania rozkazów i autorytarnego przekazu. A na salach uniwersyteckich więcej Power Pointa niż  przekonywujących wypowiedzi dopracowanych i przemyślanych. Retorykę i logikę zastępuje czytanie slajdów. tego doświadczam i dlatego prowadzę zajęcia z prezentacji publicznych dla studentów Wydziału Biologii i Biotechnologii. Także dlatego by wykorzystali umiejętności prezentacji w czasie egzaminu dyplomowego. Przede wszystkim ćwiczymy.  Z mojej strony jest mniej wykładów a więcej tworzenia sytuacji by wypróbować praktycznie.

Wróćmy jednak do Potęgi ulotnych słów. W omawianej książce jest o dyskusji i o przekonywaniu, o  retoryce i  w kulturze słowa, które rozwijają się zwłaszcza w demokracji, gdzie trzeba przekonać a nie wydawać polecenia i rozkazy. Ciągle kultura słowa jest istotna w działalności człowieka. Choć inaczej zaznacza się w tekście pisanym a inaczej w internecie.

Marek Stączek, w nawiązaniu do aktualnych wydarzeń z prezydentem Zełeńskim w roli głównej, przypomina o starożytnych podstawach przemowy: etosie, patosie i logosie. Etos to wiarygodność mówiącego, przekonuje ten, kto jest wiarygodny. Patos to umiejętność wzbudzania emocji u słuchaczy. Logos to argumenty i sposób prezentowania. 

Sporo jest miejsca przeznaczonego na wizerunek jako autoprezentację bardzo osobistą. Wszyscy jesteśmy producentami własnego wizerunku i reputacji. Autor podkreśla także znaczenie przykładu, który łączy idee z rzeczywistością, by się spotkały w jednym przemówieniu. Wspomina także o rekwizytach, tych współczesnych. Dobrze opowiedziana historia staje się taśmociągiem idei ku  rzeczywistości. Pojawiają się także pytania retoryczne, powtórzenia, cytat, metafora, zwrot hipotetyczny, apel. 

Fazy przygotowania wystąpienia, które znajdziemy w omawianej książce:

  1. Rozpoznanie odbiorcy, jego wartości i oczekiwań.
  2. Tworzenie treści w nawiązaniu do punktu 1.
  3. Identyfikacja językowa czyli rozpoznanie stylu, w który komunikuje się słuchacz. Prelegent mówi językiem ze świata słuchacza. 
Bo ważne jest by mówić do ludzi a nie jedynie w ich obecności. Dlatego ważne jest by mówić językiem zrozumiałym dla odbiorcy. W kolejnych rozdziałam pojawiają się ciekawie opowiedziane informacje o istotności, ważności i czytelności przekazu. Wspomniana jest personalizacja przekazu. A w ramach tego odpowiedź na pytania, w odniesieniu do słuchacza:

  1. Co dla niego jest ważne?
  2. Co chce osiągnąć (wyzwania)?
  3. Z czym się aktualnie zmaga (aktualne problemy)?
  4. Czego się obawia?

Najkrócej można to zilustrować cytatem, przytoczonym w książce Martka Stączka "drapiesz mnie tam, gdzie mnie swędzi?" Poza obrazowymi przykładami i interesującą narracją we wspomnianej książce znajdziemy kilka graficznych schematów, które porządkują treści i ułatwiają zrozumienie oraz zapamiętanie. Także i z tym powodów polecam Potęgę ulotnych słów wszystkim tym, którzy chcą się nauczyć skuteczniej przemawiać. W tym swoim studentom. Są i przykłady negatywne, np. dotyczące ględzenia, które depcze inteligencję i wyobraźnię publiczności. Ględzenie jest jedną z metod robienia sobie z publiczności wroga.

Marek Stączek wspomina o personalizacji przekazu, o różnorodność efektów przekazu, oraz o poszerzaniu grupy odbiorców. Przywołuje zasadę 4 P: product, process, person, press i zwraca na konieczność poszerzenia jej o kolejne P - o prezentację. Jego zdaniem prezentowanie to coś więcej niż opakowanie.

W kilku miejscach autor podreśla koniecznośc pracy i wysiłku, m.in. cytując  Stanisława Leca:

 "Tylko szczyty głupoty zdobywa się bez wysiłku"

Publiczne mowy są unikalnym sposobem na osiągniecie sukcesu. Jedną z rad autora jest to by swoją prezentację traktować jako narzędzie do zrobienia czegoś (osiągnąć zakładany cel). W odniesieniu do moich studentów to może być np. na egzaminie dyplomowym przekonanie komisji, że jest się kompetentnym i dobrze przygotowanym ekspertem.

W lekcji 9. Marek Stączek opisuje wykorzystanie mediów. Przekonuje by prezentować prosto i poruszająco, z niezbędnymi powtórzeniami. Radzi by zawalczyć o efekt viralowy (gdy są przedstawiciele mediów, lub by zrobili to sami słuchacze). Kolejny rozdział poświęcony jest cyzelowaniu. I tu także pojawiają się porównania prezydenta  Zełenskiego do Churchilla. "Łatwo jest zrobić rzecz trudną, trudno jest zrobić rzecz prostą" - to jeden z wielu cytatów, które pojawiają się w omawianej książce. By coś prosto wyglądało trzeba się sporo napracować. 

W ramach podsumowania i przypomnienia zamieszczam 5 etapów pracy mówcy (zaczerpnięte oczywiście z recenzowanej książki):

  1. Inwencja - szukanie ciekawego materiału.
  2. Kompozycja - ubieranie treści w strukturę.
  3. Elokucja - dobieranie słów.
  4. Memoria - zapamiętanie treści.
  5. Akcja - sposób przeprowadzenia wypowiedzi na forum publicznym.

Kiedyś myślałem, że ilustracje na rzutniku pisma czy w Power Poncie są wystarczającym remedium na uniknięcie ględzenia i na budowanie ciekawych wykładów czy referatów.  Bo ilustracje, zwłaszcza w prezentacji multimedialnej wprowadzają rekwizyty, obrazy i animacje. Ale nie są wystarczające. Trzeba kliku innych rzeczy, dawno odkrytych przez starożytnych mówców i twórców retoryki. Zmieniły się warunki i sposoby przemawiania.  Istota pozostała jednak ta sama: by przemawiać do ludzi a nie tylko w ich obecności i by wpływać na decyzje swoich słuchaczy lub by tylko zabawiać ich pięknem języka i przekazu (rodzaj rozrywki intelektualnej). 



Czytaj też

Polecam również: Marek Stączek, 6 atutów storytellingu, Edisonteam.pl, Warszawa 2020

30.10.2022

Kluczowe w edukacji kompetencje XXI wieku

Wobec zmian cywilizacyjnych i rosnącej automatyzacji oraz AI (algorytmy sztucznej inteligencji) stoimy przed ogromnym wyzwaniem. Coraz bardziej będziemy musieli stawić czoła problemowi: jak tworzyć wartości, których ani maszyna, ani sztuczna inteligencja nie będą w stanie wytworzyć. Wymagać będzie to kreatywności, silnych interakcji międzyludzkich oraz krytycznego myślenia, opartego na logice jak i na poszukiwaniu sensu. To właśnie rozwój kompetencji kluczowych XXI wieku (kreatywność, komunikacja, krytyczne myślenie, kooperacja) w szkole i innych przestrzeniach edukacyjnych może odegrać kluczową rolę w ratowaniu naszego społeczeństwa. Polecam książkę Jeremyego Lamri.

Wydawać by się mogło, że są to kompetencje przyszłości. Ale one są już potrzebne. Przykładem niech będzie obecna sytuacja w edukacji. Jedyną stałą jest nieustanna zmienność sytuacji, np. za sprawą zmian klimatu i wojny w Ukrainie. W zmiennym środowisku adaptacja staje się warunkiem przetrwania. Uczenie się i adaptacja to cechy Homo sapiens. I teraz wystawieni jestem na nową próbę. Za sprawą kolejnej rewolucji technologicznej będziemy pracowali inaczej. W zasadzie już pracujemy inaczej. Jak piszą w przedmowie  Michael Barabel i Olivier Meier "Ta nieunikniona rzeczywistość zmusza nas do ponownego przemyślenia koncepcji uczenia się i przejścia od przechowywania (dążenia do gromadzenia wiedzy) do przepływu (ciągłego odnawiania wiedzy). Zdolność "uczenia się uczenia" staje się zatem kluczową umiejętnością jednostki, umożliwiającą jej utrzymanie wysokiej jakości posiadanych kompetencji, ciągłe doskonalenie, a tym samym zapewnienie zdolności adaptacyjnych, czyli szans na zatrudnienie."

Wzrasta zagrożenie automatyzacją, bo znikają dawne miejsca pracy. Cóż robić? Niszczyć maszyny i obrażać się na postęp czy też próbować zrozumieć sytuację, poprawnie ją zinterpretować i zaadoptować się? Zawody przemijają - kompetencje pozostają. I do tych zmian powinna jak najszybciej dostosować się edukacja na każdym poziomie. Sięgnąłem po "Kompetencje XXI wieku" nie tylko by zrozumieć zachodzące procesy w systemie edukacji na każdym poziomie, ale także dlatego by już od zaraz zmieniać dydaktykę na uniwersytecie i uczyć się uczyć moich studentów. Żyjemy już w trzeciej dekadzie XXI wieku i sam na sobie doświadczam, że cztery kompetencje, szczegółowo opisywanie w omawianej książce, są mi już potrzebne. Teraz a nie za jakiś czas. Świat szybko się zmienia a środowisko akademickie, tak jak otaczające nas społeczeństwo, nadal tkwi w rutynie, którą sami przez wieki tworzyliśmy. W nowych warunkach wypracowane wcześniej rytuały i schematy są już nieefektywne. Skoro rynek pracy i zatrudnienia przechodzi obecnie przez głęboką transformację, to powinnością uniwersytetu jest jak najszybciej zrozumieć tę rzeczywistość i dostosować do niej edukację. Ja stawiam sobie pytanie czego i jak uczyć moich studentów. Kompetencje miękkie stają się coraz ważniejsze a zwłaszcza umiejętność nieustannego uczenia się. Ludzie muszą odnaleźć swoje miejsce obok maszyn. Nie tylko prostych maszyn fabrycznych ale i komputerów, nowych technologii i sztucznej inteligencji. Na razie polskie środowisko akademickie ma spore problemy z zaakceptowanie nauczania na odległość.

Kompetencje  XXI wieku  przedstawiają historię ludzkości ze zwróceniem uwagi na rolę mózgu i kształtowanie się umiejętności uczenia się. Maszyny zwalniają nas z fizycznego i umysłowego wysiłku coraz bardziej. To jak na rynku pracy człowiek będzie tworzył wartości? Jak umożliwić rozwijanie człowiekowi umiejętności, które pozwolą mu dalej ewoluować w społeczeństwie, które bądź co bądź sam tworzy?  Lamri opisuje dalej pięć sił społecznej ewolucji u Homo sapiens. Są nimi 1. przepływ informacji, 2. kontakty międzyludzkie, 3. eliminacja zadań pasożytniczych, 4. standaryzacja i 5. indywidualne uznanie. Wszystkie szczegółowo omawia.

W drugiej części książki autor opisuje kompetencje i inteligencję, z uwzględnieniem e-kompetencji i e-inteligencji. Opisuje główne teorie inteligencji, czym ona jest, czym jest iloraz inteligencji i iloraz emocjonalny. Po tak szerokim naświetleniu tła przechodzi do szczegółowego omówienia kompetencji XXI wieku (rozdział 5). "Do lat siedemdziesiątych [XX wieku] ważne było posłuszeństwo oraz posiadanie umiejętności technicznych (...) Był to model przemysłowy." Dzisiaj natomiast żyjemy w społeczeństwie informacyjnym. I to przede wszystkim maszyny wykonują większość prac rutynowych. Co prawda takie umiejętności do wykonywania zadań rutynowych dalej będą potrzebne, jednakże w znacznie mniejszym stopniu dadzą pracę człowiekowi. Bo nie stanowią już podstawy doskonałości. "Obecnie trzeba umieć przeprowadzić rozumowanie przy jednoczesnym kwestionowaniu wiarygodności dostępnych informacji, być kreatywnym, pracować w zespole i jasno się komunikować."

Kluczowe 4K to kreatywność, krytyczne myślenie, komunikacja, kooperacja. I zamiast uczenia posłuszeństwa  współczesne systemy edukacji powinny zadbać o wymienione cztery kompetencje kluczowe. 

W części trzeciej autor prowadzi rozważania nad metodami i inicjatywami, które mają na celu rozwój umiejętności XXI wieku w środowisku szkolnym oraz zawodowym. Moim zdaniem powinnością uniwersytetu jest być wśród liderów tych zmian. Powinniśmy uczyć się uczyć, myśleć i wchodzić w interakcje. 

Opisywana książka daje bardzo dobre podstawy teoretyczne, dlaczego trzeba jak najszybciej w systemie edukacji postawić na 4K. Sami jednak musimy pomyśleć jak to wdrożyć na swoim podwórku. Ja zastanawiam się i nieustannie próbuję czynić do na gruncie akademickim. W mojej wieloletniej edukacji uczony byłem czegoś innego. A teraz potrzebuję kreatywności, krytycznego myślenia, skutecznej komunikacji w nowym środowisku cyfrowym i współpracy, zarówno w najbliższym środowisku pracy jak i z szeroką, rozproszoną  grupą ekspertów, z którymi kontaktuję się hybrydowo: głównie online a czasem na konferencjach w kontakcie. Muszę trącić nie tym, czym skorupka nasiąkła za młodu, lecz tym czego się teraz nauczę w dorosłości. Nieustanne uczenie się. I tego staram się nauczyć moich studentów.

29.10.2022

Godziny rozwoju. Jak wspierać nastawienie na rozwój i uczyć (się) innowacyjnie (podręcznik dla nauczycieli i edukatorów)

Jest to nowoczesny podręcznik, który się czyta ze smartfonem w ręku. Bo podręcznik od książki różni się tym, że się go studiuje czyli czyta i sprawdza, powtarza, wdraża i kolejny raz się próbuje. A dlaczego ze smartfonem? Bo znajdują się liczne odesłania do materiałów dostępnych w internecie, np. nagrania wideo. Taki wygodny hipertekst. Na stronie można kliknąć w link, ale jak "kliknąć" w papierowej książce? Na przykład z wykorzystaniem qr kodów i smartfonu. A co, jeśli wolelibyśmy obejrzeć i sprawdzić na laptopie? Nic trudnego, podane są skrócone linki, które łatwo wpisać do przeglądarki.

O jakim piszę podręczniku? Dorota Uchwat-Zaród, Marcin Zaród, Godziny Rozwoju. Jak wspierać nastawienie na rozwój i uczyć (się) innowacyjnie. Wydany w 2022 roku. Żałuję, że nie przeczytałem takiego kilkanaście lat temu. Ale nigdy nie jest za późno na naukę i skorzystanie z dobrych praktyk.

Co można zrobić w polskiej szkole tu i teraz, nie zważając na różnorodne, niesprzyjające uwarunkowania? I czy się da? Na te pytania odpowiedzią są "Godziny Rozwoju". Na pewno da się. Chcesz wiedzieć jak? Zachęcam do lektury komentowanej książki.

Cechą współczesności jest to, że jedyną stałą rzeczą jest... nieustanna zmiana. I właśnie dla szkoły w takiej rzeczywistość przeznaczony jest ten podręcznik. I to nie tylko dla nauczycieli lecz także dla rodziców. Bo ci ostatni mogą być wspierającymi ambasadorami zmian. By mogli wspierać, np. metodę projektu, muszą wcześniej zrozumieć co i dlaczego się robi. Więc jest to podręcznik i dla nich. Dla mnie także, dla nauczyciela akademickiego. Bo i ja mierzę się ze świadomością, że to, czego się nauczyłem do tej pory, jest niewystarczające nie tylko jutro lecz i dzisiaj. Zarówno szkoła jak i uniwersytet ukształtowały się w czasach rewolucji przemysłowej. I były to zupełnie inne warunki niż obecnie, czyli w czasów kolejnej rewolucji technologicznej, tym razem cyfrowej. Teraz absolwenci potrzebują innych umiejętności. Musimy zmieniać szkoły i uniwersytety oraz sposób kształcenia nie dlatego, że dawniej wymyślono coś złego, ale dlatego, że zmieniły się warunku społeczno-kulturowe. Zmienił się rynek pracy i oczekiwania wobec absolwentów. 

Zmianę można potraktować nie jako zagrożenie (i narzekać) lecz jako wyzwanie. Dlatego i nauczyciel musi mieć te kompetencje, definiowane jako kluczowe kompetencje XXI wieku: kreatywność. komunikacja, krytyczne myślenie, kooperacja. Tu i teraz, od zaraz. Wcale nie jutro. Sam tego doświadczam w codziennej pracy akademickiej. A przecież nie do takich warunków i takich wyzwań byłem uczony w szkole a potem na studiach. Trzeba się samemu uczyć od nowa. 

Nastawienie na rozwój można przyjąć jako coś naturalnego, oczywistego i przyjaznego. I tego można nauczyć się z opisywanym podręcznikiem w ręku. Przydatny jest także nauczycielom akademickim. Nastawienie na rozwój w odróżnieniu od nastawienia na trwałość. Jaka jest różnica między jednym a drugim? O tym piszą autorzy w części pierwszej. Jest więc niezbędna dawka teorii i ogólnego uzasadnienia pedagogicznego. Jak budować u uczniów i studentów wewnętrzną potrzebę zdobywania wiedzy i jak zachęcać ich do wychodzenia ze strefy komfortu i poszukiwać nowych rozwiązań? Te pytania nurtują mnie od dłuższego czasu. "Godziny Rozwoju" ogromnie mi się przydają w moich akademickich poszukiwaniach. Mam także zajęcia ze studentami specjalizacji nauczycielskiej. Ten podręcznik przyda się mi się więc podwójnie.

Aktualna i mądra treść i to dobrze przygotowana dydaktycznie. Tekst jest ilustrowany schematycznymi rysunkami i rysnotkami, które nie tylko ułatwiają zrozumienie lecz i zapamiętanie treści oraz szybkie przypominanie sobie w czasie kolejnego przeglądania podręcznika. Liczne odwołania do najnowszych badań o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu i aktualnych poszukiwań pedagogicznych, uzupełnione są wieloma przykładami oraz propozycjami scenariuszy do wykorzystania w codziennej pracy. Jest więc teoria i jest dobra praktyka. Dobre narzędzia do szybkiego wykorzystania. Jak to w funkcjonalnym podręczniku bywa. Książka uzupełniona jest wykazem sprawdzonych i co ważne - darmowych aplikacji (narzędzia online), które można wykorzystać od razu. Część z nich znam, inne są dla mnie nowością i z pewnością niebawem wypróbuję. Na sobie i na studentach. Bo ze zmianami nie warto czekać, rozwoju nie warto odkładać na później. Nie tylko mówić o potrzebie rozwoju lecz wdrażać go od razu. Tu i teraz. 

W pełni świadomie polecam. Podręcznik jest do pobrania pod adresem  https://popojutrze2.pl/innowacjelista/pobierz-godziny-rozwoju/ . Więcej o godzinach rozwoju na stronie  https://popojutrze2.pl/godzinyrozwoju/
 

25.10.2022

Popularyzacja nauki dostrzeżona i doceniona

W październikowym numerze Wiadomości Uniwersyteckich sporo miejsca poświęcono popularyzacji nauki. Już to może świadczyć o docenieniu tego rodzaju aktywności. Ale jest coś jeszcze. Same Wiadomości już nieco wcześniej odmieniły swój wygląd, nie tylko jest bardziej atrakcyjna szata graficzna ale i treść wydaje się ciekawsza. Pojawiło się sporo qr kodów, w rezultacie Wiadomości czytać można z telefonem komórkowym w ręku. Są bardziej interaktywne, łatwiej wędruje się z nimi po zasobach internetowych. W jakimś stopniu odbieram to jako efekt przykładania większej wagi do upowszechniania wiedzy w środowisku akademickim. Zarówno w szukaniu treści jak i w poszukiwaniu efektywniejszej formy.

Wiadomości odwołują się do co najmniej kilku cyklicznych wydarzeń popularyzujących wiedzę na UWM w Olsztynie oraz wskazują na co najmniej kilka osób mocno angażujących się w upowszechnianie nauki. To efekt uznania za ważne. Szerszy proces a nie tylko aktywność pojedynczych osób, niczym wisienka na torcie. Widać w tym trwalszy i ogólniejszy trend. Nawet sięganie do Tik Toka, jako kolejnego medium do komunikacji i opowiadania o nauce i działalności akademickiej. Traktuję to jako sygnał zmiany jakościowej, współgrającej z aktualnymi trendami edukacyjnymi i kulturowymi.  

Początek obszerniejszego artykułu z październikowych
Wiadomości Uniwersyteckich

O upowszechnianiu wiedzy warto dyskutować. I je praktykować. W moim odczuciu uniwersytet to dobra i właściwa przestrzeń do poznawania, odkrywania zjawisk nie tylko przyrodniczych ale i tych społecznych czy kulturowych. I oczywiście komentowania. 

Ukazanie się tematycznie zorientowanych Wiadomości Uniwersyteckich na popularyzację wiedzy, zbiegło się z trwającą dyskusją o obecności środowiska akademickiego w Tik Toku. Jednych to oburza, inni dostrzegają szerszy proces i zjawisko kulturowe oraz edukacyjne. Ukazał się na przykład bardzo krytyczny głos Łukasza Sakowskiego na blogu To Tylko Teoria. Przekonuje, że Tik Tok to nie jest miejsce dla uniwersytetów. Jestem odmiennego zdania. Istotna jest przede wszystkim teść a nie tylko kanał. Z pewnością warto i trzeba rozpoznać zjawisko. A najlepiej przez uczestnictwo i oczywiście badania naukowe socjologów, kulturoznawców jak i ekspertów od bezpieczeństwa cyfrowego. Krótkie filmiki na Tik Toku są chyba wyrazem dłuższego i głębszego procesu. Dużo wcześniej pojawił się Twitter z bardzo krótkimi, niczym esemesowymi, tekstami (ćwierknięciami). Też wyglądało na niepoważną aktywność dla naukowców a tym bardziej instytucji. Gdy upowszechniły się smartfony i pojawiła się możliwość robienia zdjęć, to w mediach społecznościowych pojawiły się kanały nastawione głównie na obraz (przemawianie obrazem, grafiką czy minimalistyczną infografiką). Telefonem można nagrywać krótkie materiały wideo, edytować je itd. Tak więc nic dziwnego, że pojawił się Tik Tok. Jacek Dukaj w książce "Po Piśmie" już wcześniej zwracał uwagę na odchodzenie od kultury pisma na rzecz komunikatów beztekstowych, transmitujących emocje. A takimi są krótkie filmiki. 

Ja również wyrosłem w kulturze pisma i książki. Nowe zjawiska są dla mnie w jakimś sensie egzotyczne, jak z innego kraju. Gdy upowszechniły się telefony mobilne, pojawiły się narzekania, że ludzie mniej czytają. A przecież wyrosło z tego inne zjawisko - chyba jeszcze nigdy wcześniej ludzie tak dużo nie pisali. Z tym, że nie sążnistych listów lecz krótkich esemesów (i pojawił się Twitter). Zupełnie inna forma komunikacji. Rozwijała się umiejętność pisania krótkich form. Jacek Dukaj napisał, że „Internet spowodował nadzwyczajną obfitość produkcji słowa pisanego. Nigdy w historii ludzkości statystyczny człowiek nie pisał tyle listów, co w szczycie użyteczności e-maila”. Ale jak to w życiu bywa nie wszystko jest arcydziełem, dominuje przeciętność czasem bylejakość. „Nie jesteś nikim wyjątkowym dlatego, że umiesz pisać. Nie jesteś wyjątkowy dlatego, że napisałeś opowiadanie czy powieść. Istotna będzie dopiero ich jakość, oryginalność. Moc.” (Jacek Dukaj).

Pisanie e-maili jak i esemesów, nawet blogów, jest znacznie tańsze niż drukowanie książek (mimo, że koszty druku znacząco spadły przez automatyzację składu i edycji). Wyraźne obniżenie kosztów spowodowało wysyp treści. Podobnie z możliwościami technicznymi odnoście filmów (wideo). Kiedyś mogli tylko nieliczni,  bo sprzęt był drogi a dostęp do telewizji (czyli publiczności) ograniczony. Teraz każdy ma kamerę w telefonie i technicznie może nakręcić co chce. I dlatego pojawia się coraz więcej kanałów z treściami wideo. Dominują bardzo krótkie formy (bo tańsze i większa szansa że w świecie nadmiaru ktokolwiek zobaczy). I jako społeczeństwo uczymy się tych krótkich, filmowych form komunikacji oraz opowiadania o sobie i o świecie. Nie dziwmy się nadmiarowi mało ważnych i mało wartościowych treści. Dawniej także wszyscy ludzie mówili każdego dnia a tylko nieliczni byli znakomitymi mówcami, w efekcie tego byli słuchani i zapamiętani. I wywierali wpływ. Podobnie ze słowem pisanym - wielu pisało, niewielu drukowano a jeszcze mniej wywierało wpływ swoim pisarstwem. 

Uczymy się mówić i przemawiać, uczymy się pisać a teraz zaczęliśmy się uczyć przemawiać krótkimi formami wideo. Zapewne będzie więcej podobnych kanałów jak Tok Tok. I każde pokolenie będzie miało swoje preferowane kanały i formy. Dawno temu była tylko ustna rekomendacja lub autoprezentacja. Potem pojawiły się pisane CV a teraz krótkie prezentacje wideo. Gdzieś i kiedyś trzeba się tego nauczyć. Żeby nie tylko pisać ale być również czytanym. Żeby nie tylko mówić i filmować ale być słuchanym i oglądanym.

W dyskusji z Łukaszem Sakowskim na Facebooku bardzo ciekawie wypowiedział się Szymon Majcherowicz. Wskazał na specyfikę social mediów i ich znaczenie dla instytucji, w tym uniwersytetów. Kanały w social mediach "niekoniecznie są po to, by przekazywać treści edukacyjne, nawet jeśli korzysta z nich instytucja zajmująca się edukacją. Służą do celów wizerunkowych, do budowania emocjonalnej relacji z wszystkimi, którzy mogą być teraz lub w przyszłości zainteresowani jakąkolwiek interakcją z tą instytucją." Dalej wskazał, że "Tik Tok zmienił internet bezpowrotnie i jest przyszłością social mediów. Niedługo we wszystkich SM będą głównie krótkie filmy - to już jest albo wkrótce będzie uniwersalny język komunikacji w dzisiejszym świecie. Sama platforma czy korporacja może paść, ale "język" Tiktoka pozostanie, bo optymalnie odpowiada na potrzeby współczesnego młodego człowieka, jednocześnie wtórnie je kreując, dopasowany jest do specyfiki jego percepcji. (...) A im szybciej wejdzie się w ten świat i zrozumie jego język, tym lepiej. Uczelnie mają być tam, gdzie są młodzi ludzie." I z tym się w pełni zgadzam. Po pierwsze zrozumieć nowy język komunikacji by go świadomie kreować. A po drugie być także tam, gdzie już dziś są młodzi ludzie. 

Uniwersytet to raczej zachowawcza instytucja. Zmiany pojawiają się tu raczej powoli. Ale nie możemy być skostniali, bo nie będziemy rozumieli świata wokół nas. Ponadto, ze względu na bardzo głębokie zmiany kulturowe, musimy zmienić formy prowadzenia wykładów i formy przekazywania treści, zarówno samym studentom jak i społeczeństwu przez społeczną misję uniwersytetu. A jak bardzo potrzeba nam zmian i nowej dydaktyki to pokazała nam pandemia i konieczność nauczania zdalnego. I nie był to epizod. Słusznie więc środowiska akademickie poszukują nowych form i rozpoznają nowe kanały komunikacji. Tak jak kiedyś uczyliśmy się pisać tak teraz uczymy się filmować.

I na zakończenie jeszcze fragment z Wiadomości Uniwersyteckich, poświęconych popularyzacji nauki. Jakiś czas temu akademickie blogowanie też było nowatorskim i "niepoważnym" eksperymentowaniem. Dziś spowszedniało choć ciągle jesteśmy na etapie rozpoznawanie i poszukiwania najwłaściwszej formy.


23.10.2022

Projekt w edukacji



Od dawna stosuję metodę projektu w edukacji. Zaczęło się od pracy w kole naukowym a potem była kontynuacja, gdy sam byłem opiekunem studenckiego koła naukowego. Nauka bez ocen, bez egzaminów. Bez oceniania lecz z docenianiem. W zasadzie tak powinno wyglądać studiowanie. W dobie upowszechniania się komunikacji online rożnie potrzeba działania praktycznego i rozwijania kompetencji miękkich.  A więc koła naukowe dla wszystkich. Jak to zrobić? Z opieką mentorów i tutorów, z samodzielnym stawianiem sobie celów, w realizacji badań i udziałem w konferencjach naukowych by ćwiczyć się w komunikacji i prezentowaniu wyników. I by uczestniczyć w szerszej dyskusji. Mniej wykładów, więcej działania praktycznego. I więcej możliwości wybory zajęć bo to kształtuje odpowiedzialność za siebie i swoją edukację. 

A czy metoda projektu może być szerzej wykorzystana w normalnych, kursowych zajęciach? Myślę, że tak. Zacząłem od  zajęć z ochrony środowiska a potem poszerzałem i teraz wykorzystuję praktycznie na wszystkich swoich przedmiotach. Nawet, gdy są to tylko wykłady. Teraz uczę się m.in. design thinking. I dostosowuję do specyfiki zajęć, które prowadzę ze studentami biologii, biotechnologii, mikrobiologii oraz pedagogiki wczesnej edukacji. Uczę się metodą projektu jak nauczać przez projekty. Nie tylko czytam (poszukuje wiedzy) lecz i działam, uczę się przez działanie i wspólne ze studentami odkrywanie.

Stosując metodę projektu kształtujemy u uczniów/studentów umiejętności: organizacji pracy, selekcji zebranych materiałów, współdziałania, posługiwania się komputerem, korzystania i poszukiwania różnych źródeł informacji, rozwiązywania problemów, podejmowania decyzji za siebie i grupę, kulturalnego dyskutowania, publicznego dyskutowania prezentowania.

Na każdy projekt składa się kilka faz/etapów:
  1. Pomysł na projekt (inspirowanie i dyskusja). 
  2. Sformułowanie tematu (dopracowanie pomysłu i dyskusji).
  3. Zaprezentowanie celu projektu oraz uzgodnienie harmonogramu działań i sposobu monitorowania. 
  4. Podział na grupy i przydzielenie zadań. W grupach studenckich to także pomoc w wyłonieniu lidera/liderów. 
  5. Realizacja projektu.
  6. Prezentacja efektów (jako forma podsumowania i sprawdzenia realizacji zakładanego celu). 
  7. Ewaluacja (zamiast oceny).
Pytania pomocne w opracowywaniu plan akcji metodą projektu (z mojej praktyki):
  • Co i gdzie zrobimy? Kto weźmie udział?
  • Czy tylko studenci z grupy?
  • Jak poinformować i zachęcić innych? 
  • Czy organizować dodatkowe spotkania (poza zajęciami)? 
  • Czy przygotować plakaty (lub inne formy informowania o celu akcji)? 
  • A może nagłośnić akcję w gazecie czy radiu ? 
  • Jak wykorzystać media społecznościowe do informowania i zachęcania?
  • Jak przygotować notatkę prasową dla gazety i radia?
  • Co w tej akcji jest niezwykłego, ciekawego, wyjątkowego (by przekaz miał większy zasięg i by zainteresować media. Czyli poszukiwanie efektu viralowego)?
  • Jak zorganizować przepływ informacji między osobami kluczowymi, organizującymi akcję?
  • Skąd zdobyć pieniądze (jeśli są potrzebne, bo przecież można uwzględnić wkład własny w postaci czasu i zaangażowania)?
  • Czy tylko we własnym zakresie (w przypadku sprzątania każdy przychodzi ze swoimi workami, rękawiczkami i wiktuałami na ognisko), czy też poszukać sponsorów? Czy znalazłby się sponsor ognisko i na jakich warunkach?
  •  Czy planowane będą inne wydatki (np. papier i farby na plakaty) – a może znajdzie się sponsor?
  • Jak poznamy, że nam się udało (ewaluacja i mierniki projektu).
  • Jak będziemy świętowali? 
Przykładowo w akcjach typu sprzątanie świata (takie projektu realizowałem na początku), programem  minimum było: np. zorganizowanie sprzątania fragmentu parku, lasu, okolicy jez. Kortowskiego lub zebranie podpisów (petycja), akcja konsumencka itd. Jeśli wyżej stawialiśmy sobie poprzeczkę (początkowo motywowałem to wyższą ocena, potem zrezygnowałem z jakichkolwiek ocen): zachęcenie (zrealizowane) do udziału innych osób z poza grupy (inni studenci, młodzież, dorośli). Kolejna poprzeczka wyżej to włączenie mediów (gazety, radio, TV), a przez to poszerzenie kręgu odbiorców. Dalej - pozyskanie od sponsorów funduszy na worki na śmieci, rękawiczki, nagrody do ewentualnych konkursów, poczęstunek do ogniska. W końcu podsumowanie akcji w formie referatu lub artykułu w prasie. Ważne by to sami studenci pisali i udzielali wywiadów.

Na czym polega efektywność metody projektów? 
  • rozwija samodzielność, 
  • kształci umiejętność pracy w grupie (praca zespołowa), 
  • rozwija myślenie twórcze,
  • umożliwia zaprezentowanie i zintegrowanie wiedzy z różnych dziedzin, 
  • uwzględnia zainteresowania, uzdolnienia uczniów/studentów,
  • daje możliwość samooceny, wyrażania własnego zdania, samorealizacji,

Więcej materiałów i przykładów z niektórymi zrealizowanymi projektami:
Nowsze realizacje dotyczyły budowy domków dla owadów, domków dla jeży itd. 


Wykłady online o metodzie projektu:

Projekt cz. 1 https://youtu.be/Uym_K0PUW_g

Projekt cz. 2 https://youtu.be/kS8JV38TW_c

Projekt cz. 3 https://youtu.be/kT_qJUxoCK0

Projekt cz. 4 https://youtu.be/GOvudsl4Ohs

Projekt cz. 5 https://youtu.be/oFv2q05skU4

Na zdjęciu budowanie domku dla owadów, wspólnie z humanistami i studentami kierunku dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze.

18.10.2022

Stoisko jako forma prezentacji publicznych

Stoisko z prezentacją prac i działalności.
 

Stoisko wystawiennicze kojarzy się z różnego rodzaju targami, biznesem lub piknikami popularnonaukowymi. Czy może być wykorzystane w typowej komunikacji naukowej? Myślę, że tak. Komunikacja w nauce, gdy tylko wychodzi poza proste schematy, przybiera bardzo różne formy. Treść pozostaje ta sama lecz przybiera różne realizacje. Jedną z nich jest stoisko. Przydatne jest tylko w wyjątkowych sytuacjach i w określonych celach komunikacyjnych. Z pewnością jest pracochłonne i wymaga transportu do przewiezienia eksponatów. 

Zacznijmy od podstaw i zdawało by się oczywistości. W celach naukowych komunikat (przekaz) przygotowujemy przed, w trakcie i po wykonaniu badań. Faza przed dotyczy pisania grantu, szukania sponsora lub uzyskiwania zgody na rozpoczęcie badań. Jeszcze nie ma wyników a już trzeba coś zaprezentować. Będzie to uzasadnienie dla planowanych badań. Trzeba pokazać cel i to, że warto dane badania podjąć, przeznaczając na to czas, pieniądze i zasoby. Trzeba przekonać, że rzecz warta jest wykonania i inwestycji. 

Faza w trakcie badań służy do motywowania i pokazywania częściowych rezultatów, co już wychodzi. Na tym etapie można przecież dokonywać zmian i poprawek. Trzecia faza to po wykonaniu badań, gdy już mamy wyniki i chcemy je puścić w obieg i poddać szerszej dyskusji. W zasadzie proces badawczy nigdy się nie kończy, zatem faza po płynnie przechodzi w fazę przed kolejnymi badaniami. Rozróżnienie wymienionych faz wiąże się z celem prezentowania wyników a więc i różnymi formami jak i zawartością przekazywanej treści. Nie chodzi o to by mówić lecz by mówić do ludzi (czyli konkretnego odbiorcy) i by być zrozumianym.

Kolejne pytanie dotyczy tego jak (jakimi kanałami i w jakiej formie, niezależnie od celu). Można ustnie, pisemnie, graficznie, audiowizualnie oraz właśnie w formie stosika. W ostatnim przypadku samo stoisko jest przygotowaniem rekwizytu (rekwizytów) i sytuacji, zachęcającej do rozmowy i opowieści. Opowiadamy za pomocą i przy pomocy przygotowanych na stoisku rekwizytów. Jest konkret, który ułatwia zrozumienie procesu.

Najłatwiejszą chyba formą prezentacji jest komunikowanie ustne. I najczęściej z tego korzystają naukowcy. Ustnie może być w kontakcie bezpośrednim, przyjmując formę rozmowy swobodnej lub bardziej sformalizowanych referatów, komunikatów czy z uzupełniającym wykorzystaniem różnorodnych rekwizytów, w tym tablic, flipchartów czy prezentacji multimedialnej. Kolejną co do popularności jest forma pisemna. W nadmiarze informacji i w deficycie czasu oraz uwagi odbiorcy coraz powszechniejsze jest wykorzystanie form graficznych oraz przekazów wideo a nawet interaktywnych gier czy escape roomów. Te ostatnie najwygodniejsze są do wykorzystania w przestrzeni internetowej i kontaktach zdalnych.

Dyskusja przydatna jest na etapie tworzenia, w trakcie jak i po. Dyskusja w zespole badawczym, w czasie seminariów i konferencje, w tym także tych online (wideokonferencje, webinaria). Uczestniczą w niej inni badacze. To także mniej sformalizowane i bardziej improwizowane rozmowy kuluarowe, prezentacje błyskawiczne (rozmowa windowa) itp. Wymienione formy często się przenikają i wzajemnie uzupełniają. 

Tekst jest formą zdalną komunikacji. Począwszy od listu papierowego (dawniej) przez e-mail, esej, draft, proposal grantowy, streszczenie/abstrakt, dłuższy raport aż końcu do tradycyjnej publikacji naukowej, rozdziału w monografii oraz książki. Warto wspomnieć także o felietonach i blogach, coraz istotniejszych w  upowszechnianiu nauki. Wszystkie mają swoją ugruntowaną strukturę, która czasami urozmaicana bywa nowatorskimi eksperymentami.

Kolejną forma komunikacji jest grafika. I to nie tylko jako ilustracja w publikacji czy książce naukowej ale jako samodzielny przekaz. Zarówno infografika jak i typowy poster naukowy. Warto tu wspomnieć o nowszych i zdobywających uznanie notatkach wizualnych (myślografia). Uzupełniająco wykorzystywane są roll-upy i ścianki informacyjne (zwłaszcza przy dłużej trwających grantach o większym budżecie). Do inicjowania rozmów kuluarowych wykorzystywać można mapy myśli i lapbooki (zmieści się w teczce, plecaku czy torbie podróżnej). 

Z pewnością w ostatnich dziesięcioleciach bardzo popularną formą stały się prezentacje multimedialne, wspomagające wystąpienia ustne. Rekwizytami są pokazywane ilustracje, animacje czy inne ozdobniki.  Króluje Power Point lecz wykorzystywane są i inne, w tym te online, także do samodzielnego obejrzenia we własnym tempie i asynchronicznie (np. Prezi, Mentimeter, Canva, Genially itd.). W tym mieszczą się typowe prezentacje na konferencjach naukowych i seminariach, ale także te, wykorzystywane na konferencjach prasowych z materiałami audio i wideo.  

Komunikacja w nauce coraz śmielej wykorzystuje także podcasty, wywiady radiowe i telewizyjne, samodzielne materiały wideo, w tym te umieszczane w internetowych publikacjach naukowych. Kiedyś, w drukowanej, papierowej publikacji zamieścić można było ilustracje. Teraz, w publikacjach online, dodać można nie tylko statyczne obrazy, ale i filmy, animacje czy pliki audio. Z kolei nawet papierowe postery można uzupełniać kodami QR a więc umieszczać filmy i dźwięki na papierze. 

W końcu komunikację naukową uzupełniają wideo blogi (nawet na Tik Toku), media społecznościowe i interaktywne prezentacje internetowe w formie nawet i escape roomu. W skutecznej komunikacji liczy się także kreatywność i świeżość. Z pewnością szkodzi jej nuda. Bo przy większej liczbie aktywnych naukowców tworzy się nadmiar informacji a przez to znaczenia nabiera konkurencja o uwagę i czas. 

A gdzie w tym wszystkim umiejscowić stoisko? I kiedy naukowcy wykorzystują stoiska? Na różnego typu konferencjach i pokazach. Przedstawiając rekwizyt naukowy i odpowiednią do niego aranżację przestrzeni. Niczym poster naukowy ma zachęcić do bliższej rozmowy, zarówno w fazie przed, w trakcie i po. Stoisko ułatwia swobodną, improwizowaną dyskusję. Częściej spotykamy na różnego rodzaju targach biznesowych. Ale przekaz naukowy korzysta z takich form, bowiem czasem na badania naukowe przeznaczany spore pieniądze. I trzeba je zdobyć. Nie tylko w badaniach stosowanych, prezentując prototypy czy efekty pracy różnych rozwiązań. 

Stoisko - sam jeszcze takich form w celach naukowych nie przygotowywałem. Miałem tylko okazję obserwować przy okazji dużych konferencji i targów naukowych. Zupełnie inny przekaz niż ustny, pisemny czy graficzny. W formie mieszanej (w połączeniu z posterem) widywałem na konferencjach, zwłaszcza w połączeniu z konkursem. Czy warto się uczyć takich form? Z pewnością. By być wszechstronnie przygotowanym do udziału w komunikacji naukowej na różnych poziomach. Czekam okazji by wypróbować. Bo najskuteczniejsza jest nuka przez działanie. 

15.10.2022

Dać uczniom i studentom skrzydła, by wzlecieli wysoko: Tydzień Uczniowskiej SuperMocy

 

Wspieram i propaguję oraz próbuję przenosić na grunt akademicki. Przecież student to też uczeń. A na  dodatek patronat zobowiązuje.

Dodać skrzydeł do rozwoju, by uwierzyć w swoje możliwości i by zmotywować do rozwoju. Tu i teraz. W takich warunkach jakie są w tym miejscu, w którym jesteś. Nie tyle by być mistrzem i pokonać innych w wyścigu i rywalizacji lecz by samemu się rozwijać. Mały krok do przodu. Uwierzyć w swoją moc sprawczą i próbować. By podjąć wysiłek i poczuć sens. Że uczymy się dla siebie i własnego rozwoju a nie dla ocen i rankingów. Paradoksalne lecz jest to aktualne także na studiach.

Tydzień Uczniowskiej SuperMocy odbywa się już po raz czwarty. Akcja oddolna, nauczycielska, zainicjowana przez Joannę Gadomską i Katarzynę Włodkowską. Czują sens swojej pracy i empatycznie myślą o swoich uczniach. Niezależnie od społecznej pogody i codziennych trudności. Co roku dołącza wielu nauczycieli i wiele szkół. Ja także po raz kolejny staram się jak najpełniej włączyć. Mimo różnorodnych niepowodzeń i potknięć. I to przez cały rok. Tydzień - jako data - jest tylko przypominajką o rzeczach na prawdę ważnych i potrzebnych. 

W ramach Tygodnia nauczyciele z uczniami robili już "pióra" do skrzydeł (a skrzydła jak wiadomo służą do wzlotów). W tym roku motywem przewodnim jest lot do gwiazd. By odkrywać te gwiazdy, "które są wokół nas i chodzą szkolnymi korytarzami." 

Główne organizatorki tak zachęcają do budowy rakiet "W tym roku chcemy zaprosić Was do budowy rakiety, która poprowadzi nas prosto do naszych gwiazd. Budujemy ją z kartonów, które przyniosą nasi uczniowie. Niech każdy stanie się budowniczym i małą częścią tej rakiety. Kartony mogą być duże, małe, szare, kolorowe. Każdy może udekorować swój karton wg własnego pomysłu oraz podpisać go swoim imieniem. Gdy zgromadzimy już wiele kartonów, zbudujmy z nich wspólną rakietę.
Czekamy na zdjęcia Waszych rakiet. Każda rakieta powinna mieć obrany również swój cel, dlatego zapraszamy Was również do stworzenia nieba pełnego gwiazd. Zadaniem dla każdego jest przygotowanie swojej gwiazdy z papieru lub kartonu, udekorowanie jej wg swojego pomysłu i podpisanie imieniem, by później w wybranym miejscu w szkole stworzyć niebo szkolnych gwiazd. W wybranym miejscu, każdy na nitce lub sznurku zawiesza swoją gwiazdę. Niech każdy wie, że jest gwiazdą i może świecić swoim blaskiem. Zróbcie potem wspólne zdjęcia pod niebem pełnym szkolnych gwiazd. Więcej pomysłów, zadań, gier, kart pracy oraz scenariuszy zajęć na cały tydzień świętowania znajdziecie w naszej grupie projektowej Tydzień Uczniowskiej SuperMocy.
"

Widać postęp, już nie ptasie skrzydła, ale nowoczesne rakiety. Bo zabawa powinna być różnorodna i kreatywna. Za każdym razem coś innego, nowego, inspirującego. 

W nawiązaniu do Tygodnia Uczniowskiej SuperMocy (i studenckiej!) streszczę kilka myśli, udostępnionych na profilu Dragonfly perspective przez Piotra Wasyluka. Odnoszą się one do sensu pracy i sensu w pracy. Kilka danych statystycznych z zacytowanych przez dra Wasyluka badań:

  • 59% wszystkich pracowników planuje zmienić pracę (badania przeprowadzone przez Hays Poland)
  • 37% pracowników pracujących w przemyśle planuje zmienić pracę (badania Boston Consulting Group)
  • 41% rezygnujących z pracy robi to z powodu konfliktu z szefem lub złej atmosfery w pracy (badania Boldacare)
  • 60% pracowników, którzy złożyli rezygnację, zrobili to z powodu wypalenia zawodowego (badania Medalli),
  • 90% pracowników w wieku 18-25 chce, żeby ich praca miała wpływ na społeczeństwo i środowisko.
Sens w pracy jest ważny. W pracy nauczyciela, także tego akademickiego, jak i w pracy ucznia czy studenta. Sądzę, że efektywniej jest się uczyć, gdy widzimy sens. Ludzie rezygnują z pracy, a prawdopodobnie uczniowie z nauki także, głównie z powodu konfliktów z przełożonymi i złej atmosfery w pracy (szkole). W szkole takim przełożonym jest nauczyciel. A czym skorupka za młodu nasiąknie tym w dorosłości trąci. Wyrastamy w konkretnej kulturze pracy i modelu relacji międzyludzkich a potem powielamy te schematy i przyzwyczajenia. W życiu zawodowym okazuje się, że pieniądz nie są już tak ważnym motywatorem. W szkole nagroda w postaci stopni też nie jest najlepszym motywatorem. Dorośli rezygnują z pracy i szukają innej także ze względu na nadmiar pracy. A czy w szkole nie ma czasem nadmiaru pracy?

Dr Wasyluk zwrócił uwagę na tendencję, która wskazuje, że sensowność pracy jest głównym czynnikiem wzmacniającym zaangażowanie pracowników. Może zawsze tak było a może teraz warunki społeczno-cywilizacyjne się zmieniły i rośnie znaczenie pracy kreatywnej (bo proste rzeczy robią za nas maszyny). W każdym razie jak wygląda miejsce pracy współczesne i to w przyszłości (a więc rzeczywistość, do której przygotowujemy uczniów w szkołach a studentów na uczelni)? Dr Piotr Wasyluk wskazuje że:

  • miejsce pracy musiałoby być miejscem pracy zespołowej ponieważ praca zespołowa to wsparcie i wzajemne relacje (a te, jak wiadomo, są jednym z elementów tworzenia poczucia sensu),
  • sensowność pracy zobowiązywałoby pracodawcę do tworzenia przestrzeni dla rozwijania osobistych pasji pracowników (pasja to doskonałe wzmocnienie poczucia sensu). Tu można zadać pytanie czy zadaniem pracownika nie jest wykonywanie poleceń służbowych? W pracy prostej, fizycznej pewnie tak, pracownik nie ma myśleć tylko pracować. Lecz to robią za nas maszyny i pracownicy niewykwalifikowani, coraz powszechniejsze roboty i AI a współczesny rynek pracy jest zmienny, gospodarka potrzebuje pracowników kreatywnych. Muszą więc myśleć i mieć swoje pasje, by wykonywać swoją pracę efektywnie. Widać to nawet na polu walki w Ukrainie - armia rosyjska to bardzo autorytarna, tam liczy się posłuszeństwo i stąd wynikający brak własnej inicjatywny wśród kadry podoficerskiej. Armia ukraińska ma więcej swobody i niższy szczebel dowódców sam podejmuje decyzje i dostosowuje się do okoliczności, przejmuje inicjatywę bez czekania na pokazywanie palcem. Zdecydowanie armia ukraińska lepiej sobie radzi na tej wojnie.
  • miejsce pracy powinno być miejscem skoncentrowanym na empatii, czyli wzajemnym dbaniu o siebie (dbałość to odpowiedzialność, a odpowiedzialność to sens). Na pierwszy plan wysuwane jest nie posłuszeństwo lecz wzajemne relacje międzyludzkie i inne umiejętności miękkie. Czy tego uczymy w szkołach i na studiach?
  • pracodawca i pracownicy musieliby poświęcać czas na określanie wpływy społecznego i środowiskowego ich działań, co przekładałoby się na silniejszy związek pracy z otoczeniem (to istotny element budowania poczucia sensu), (może dlatego, że czujemy się co raz bardziej odpowiedzialni za świat wokół nas?),
  • miejsce pracy byłoby miejscem, w którym nieustannie dyskutuje się nad uzgodnieniem wartości organizacji z wartościami pracowników (pracownicy bardziej utożsamiają się z firmą, jeśli wartości organizacji zbieżne są z ich wartościami).
Trzecia rewolucja technologiczna uruchomiła różnorodne procesy społeczne i wywołuje różne, głębokie zmiany społeczne. Dlatego szkoła musi się zmieniać. A nauczyciel musi być wolny. I czuć sens swojej pracy. Szkoła musi być miejscem pracy zespołowej, w które można rozwijać swoje osobiste pasje, w które społeczność szkolna skoncentrowana jest na empatii i która zastanawia się na wywieranym wpływem na środowisko społeczne i przyrodnicze. Nauczyciel  musi być wolny i mieć czas by wymyślać takie akcje z budowaniem rakiet w ramach Tygodnia Uczniowskiej SuperMocy.

14.10.2022

XI wystawa Grupy A*R*T

 


Po raz jedenasty spotykamy się w przyjaznych murach Biblioteki Uniwersyteckiej by pokazać swoje prace. By dać znak trwania mimo przemijania. I by estetyzować przestrzeń wokół nas mimo nieszczęść, toczących się wojen i indywidualnych zmartwień. Przez doroczny wernisaż i wystawę chcemy mieć poczucie sprawstwa i dobrego wpływu. Bo piękno jest po to by zachwycało. I my się dzielimy własnymi zachwytami. To nasze indywidualne i zespołowe poszukiwanie piękna. 

Cieszymy się tym, co zrobiliśmy w ciągu roku i tą radością - w formie wystawy - dzielimy się z innymi. Człowiek jest istotą społeczną, dlatego chcemy cieszyć się razem z innymi i dzielić się swoimi wrażeniami, artystycznymi przemyśleniami, poczuciem sprawstwa. Swoimi pracami, jakże bardzo zróżnicowanymi co do techniki i tematyki, opowiadamy o sprawach, które nas intrygują, zajmują nasze umysły i emocje. Za pomocą sztuki amatorskiej opowiadamy o świecie tak jak go widzimy.

Spotykamy się w przyjaznej przestrzeni Uniwersytetu. Pod tym dachem czujemy się wspólnotą i pozostajemy w relacjach. Pomimo tego, że większość z nas to emeryci. Nic już nie musimy a jednak pozostajemy w murach uniwersyteckich. Korzystamy z trzeciej, społecznej misji uniwersytetu. Jesteśmy jednocześnie ambasadorami Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, w czasie naszych plenerów, podróży i różnorodnych działań. Jeszcze niedawno w murach Biblioteki Uniwersyteckiej przebywała młodzież w ramach Olsztyńskich Dni Nauki i Sztuki. Teraz my korzystamy z gościnności i przyjaznej przestrzeni, by wzmacniać relacje społeczne i łączyć UWM ze społecznością lokalną.

Jako amatorzy ciągle poszukujemy, uczymy się. Nawyk uniwersyteckiego poznawania, odkrywania świata pozostał w nas. Czujemy się częścią uniwersytetu otwartego. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski to dobra i przestrzeń dla wielu pokoleń.

W Dniu Nauczyciela zapraszam do obejrzenia praz Artystycznej Rezerwy Twórczej zaprezentowanych na 11 wystawie w murach Biblioteki Uniwersyteckiej.

11.10.2022

Multisensoryczne doświadczanie krajobrazu. Wycieczka doliną rzeki Łyny w krajobrazie kulturowym

Wraz z Regionalną Dyrekcja Ochrony Środowiska zapraszam na spacer krajobrazowy w dniu 22 października (sobota) 2022 r. Startujemy o godz. 11.00 z przystanku na ul Tuwima (na dole zdjęcie z lokalizacją).

Spacer odbywa się z okazji Dnia Krajobrazu, przypadający 20 października. Ale wygodniej jest udać się na spacer w sobotę, dlatego w Olsztynie spacer krajobrazowy odbywa się 22 października. Jak się ubrać? Pogoda zawsze jakaś jest. Co najwyżej może być nieodpowiednie ubranie do aktualnej pogody. zatem sprawdź jaka będzie i odpowiednio się ubierz. I zabierz telefon komórkowy z dostępem do Internetu. 

Zapraszam na wykład terenowy z opowieścią oraz krótkimi aktywnościami i wykorzystaniem telefonu komórkowego. Miejsce spaceru: od ul. Tuwima (przystanek autobusowy), przez dawne i osuszone jezioro Płociduga Duża, potem Łynostradą przez Park Centralny i Stare Miasto, dalej Lasem Miejskim aż na Zatorze. Koniec w okolicach ul. Wojska Polskiego i CEiKu. Czas trwania ok. 2-3 h.

Tematyka opowieści:

1. Doświadczanie krajobrazu multisensorycznie: wzrokiem, słuchem, zapachem, smakiem, dotykiem i… wirtualnie (smartfonem - bo multisensoryczność nie jedno ma imię)..

2. Ewolucja człowieka i gust artystyczny - dlaczego najbardziej podobają się nam krajobrazy półotwarte, z nielicznymi drzewami, jak na sawannie? Czy Słowianie, jako lud nadrzeczny, upodobali sobie mokradła? Biofilia czyli przywiązanie do przyrody i organizmów żywych. Krajobraz jest skalą doświadczania przyrody przez człowieka.

3. Historia krajobrazu pojeziernego, od zlodowaceń do antropocenu na przykładzie doliny rzeki Łyny i strefy przełomu. Przemiany krajobrazu pojeziernego od początku holocenu do współczesności, przykład okolic Olsztyna.

4. Antropogeniczne przekształcenia w epoce neolitu, brązu, żelaza, Średniowieczu, epoce przemysłowej i współczesności. Z przykładami z Olsztyna i okolic.

5. Płociduga Duża, jezioro rzeczne i wyspa z osadą z epoki brązu (stanowisko archeologiczne). Osuszenie jeziora i łąki użytkowane dla celów gospodarczych. Powtórna renaturyzacja.

6. Fenologiczna zmienność krajobrazu.

7. Miasto i rzeka. Antropogeniczne przekształcanie krajobrazu na terenach zurbanizowanych.

8. Gospodarowanie wodą i mała retencja. Czy wycinać roślinność w rzece i jak to wpływa na krajobraz.

9. Bioróżnorodność w czasach zmian klimatu, gatunki obce i inwazyjne (przykłady: nawłoć, kolczurka klapowana, niecierpek himalajski, rdestowe).

10. Łąki kwietne jako magazyny bioróżnorodności w krajobrazie kulturowym. Przykłady.

11. Smakowanie krajobrazu – dziko rosnące rośliny jadalne i lecznicze (m.in. czarcie żebro, czarny bez).

12. Dotykanie krajobrazu, bakterie glebowe i serotonina, dotyk i przytulanie się do drzew, chodzenie boso po ścieżce i po trawie. Dla tych, którzy się odważą.

13. Fitoncydy i związki aromatyczne, lecznicze zapachy krajobrazu.

14. Zanieczyszczenia atmosfery i zapachy miasta.

15. Wizualny obraz krajobrazu, zaśmiecenie światłem,

16. Słuchanie krajobrazu (krajobraz akustyczny)

17. Wirtualny wymiar krajobrazu czyli doświadczanie za pomocą smartfonu (aplikacje ułatwiające rozpoznawanie gatunków, np. iNaturalist, Plantnet, Birthnet, Flora Incognita itd.

18. Przyszłość i jakość życia człowieka. Zarządzanie krajobrazem. Leśne przedszkola, rezerwuary bioróżnorodności, miejsca rekreacji i wypoczynku.

oraz na Facebookowym wydarzeniu a także na Wakelecie.




10.10.2022

Nietypowa inauguracja roku akademickiego, w formie spotkania online

 Cyfrowość na dobre zagościła w murach uniwersyteckich. Mimo krygowania się i odżegnywania od kształcenia online. Cyfrowość wchodziła powoli od lat. Na skalę znaczenie szerszą zagościła w czasie pandemii, jako konieczność. Z radością wróciliśmy do spotkań bezpośrednich i tradycyjnych inauguracji w kontakcie. 

Uczestniczyłem w inauguracji wydziałowej na swojej macierzystej uczelni. W tradycyjnych didaskaliach i akademickich togach, nawiązujących do średniowiecznych tradycji. Ale najbardziej ciekawa inauguracja odbyła się online, w ramach spotkań "Akademickiego Zacisza", które od dłuższego czasu systematycznie organizuje profesor Roman Leppert. Tym razem było to spotkanie pod tytułem "Po co nam uniwersytet?" Temat jak najbardziej na czasie i dobrze pasujący do inauguracji akademickiej. 

Co jest niezwykłego w takim spotkaniu online? Sama dyskusja? Nie tylko. Internet ułatwia tworzenie wspólnot w środowiskach rozproszonych. Powtórzę to, co w czacie napisałem "A jak Pan Profesor Leppert nas tu wirtualnie gromadzi, to tworzy się czasowa, lokalna wspólnota i dyskurs? Nie trzeba więc budynku a cyfrowość pomaga nam budować wspólnotowość uniwersytecką. Uniwersytet rozproszony." I pozwolę sobie tę rozwinąć. Pytanie po co nam uniwersytet warto uzupełnić pytaniem "jaki uniwersytet". Jedna z nielicznych instytucji średniowiecza, która przetrwała do dzisiaj. Tysiącletnia tradycja, sporo zmian ale trwa. Może dlatego, że potrafił się dostosować do zmian społecznych i cywilizacyjnych? Teraz społeczność akademicka poszukuje pomysłu na siebie i na instytucję w czasach trzeciej rewolucji technologicznej upowszechniających się kontaktów zdalnych. Poszukuje nowej przestrzeni do dyskusji. Przestrzeń fizyczna to jedno. Miejsce pracy to drugie. Ale jest jeszcze intelektualna wspólnota, którą spajać mogą m.in. kontakty zdalne. Nie zamiast lecz obok i w uzupełnieniu. I pomimo różnych bolączek typu narastającego korporacyjnego jedynowładcza z dziedziczoną kulturą folwarku.

Udział w "Akademickim Zaciszu" dał mi przyjemność bycia wśród osób zastanawiających się nad przyszłością uniwersytetu. Przyjemność z przysłuchiwania się wartościowej dyskusji i interakcji, dziejących się na czacie. Internet ułatwia odszukanie swojej "bańki" zainteresowań. Odszukania się niczym w korcu maku. 

Internet i spotkania online dają możliwość przełamania rosnącego braku kolegialności i wspólnotowości. Moim zdaniem takie spotkania dają szanse na wykluwanie się innego, nowoczesnego uniwersytetu. Niczym poczwarka z zachodzącą w izolacji i spokoju metamorfozą. I z gąsienicy wylęgnie się motyl. Kolejna metamorfoza uniwersytetu na przestrzeni wielu wieków. Na to trzeba jeszcze sporo czasu. Nic co ważne nie dzieje się szybko. A może dzieje się szybko, tylko tego nie dostrzegamy?  Potrzeba przestrzeni do spokojnego dyskursu. By przemyśleć, wypróbować i upowszechnić nowe, efektywne środowisko edukacyjne. Z pewnością będzie hybrydowe, łączące tradycyjną przestrzeń fizyczną z nowo odkrywaną przestrzenią online. Zapewne przyszłość już jest, tylko nierównomiernie rozłożona. W jednych miejscach jest jej więcej, w innych prawie wcale. Mozaika siedliskowa, niczym przyrodniczy krajobraz z ekosystemami w różnym stadium sukcesji ekologicznej.

Być może kłopoty z drogą energią elektryczną i trudnościami finansowymi z ogrzaniem budynków uniwersyteckich będą kolejnym impulsem do odważniejszego i bardziej przemyślanego eksplorowania przestrzeni internetowych i włączania ich do akademickiej codzienności. Kryzysy przyspieszają społeczne rewolucje. A skoro tak, to warto intensywniej poznawać tę nową rzeczywistość i uczyć się w niej efektywnie funkcjonować. 

9.10.2022

Akademia Kobiet Wiejskich czyli jak przeciwdziałać zmianom klimatu


Po raz drugi miałem przyjemność gościć z wykładem na spotkaniu Akademii Kobiet Wiejskich. Spotkanie z bardzo licznymi kołami gospodyń wiejskich z naszego regionu. Jedna z form stowarzyszania się i aktywności mieszkańców wsi. Nie są to tylko rolnicy, dlatego aktywność wychodzi poza tradycyjne ramy. 

Opowiadałem o przyczynach i skutkach globalnego ocieplenie klimatu, wspominając o kryzysie planetarnym oraz kryzysie bioróżnorodności. Podałem różne przykłady działań lokalnych, związanych z obszarami wiejskimi i społecznościami lokalnymi, w których kobiety odgrywają wiodącą rolę. Przedstawiłem także propozycje do wykorzystania. Być może już są realizowane w wielu miejscach. Wskazywałem na znaczenie skracania łańcuchów dostaw, niepotrzebnego i dalekiego transportu towarów oraz odpadów. Podkreślałem znaczenie rękodzieła i domowego przetwórstwa z powtórnym wykorzystywaniem takich opakowań jak słoiki szklane oraz lokalnych targów w miasteczkach powiatowych. Wspominałem o malowanych przystankach i komunikacyjnym wykluczeniu oraz o znaczeniu nowych rodzajów spotkań w miejsce zanikającego "odrobku" czy spotkań typu "darcie pierza". Zmienia się struktura społeczna to i zmieniają się formy wspólnotowych aktywności.  A formy aktywności wpływają na wielkość naszej konsumpcji i produkcji odpadów. Styl naszego życia skutkuje większym lub mniejszym śladem węglowym.


Na koniec zaproponowałem wpisanie ewentualnych pytań w aplikacji Mentimeter i obiecałem na wszystkie odpowiedzieć. Słowo się rzekło, więc kobyłka u płota. Uczestnicy skierowali do nie w zasadzie dwa pytani:


Pytanie.1 "Czy w Polsce potrzeba tyle autostrad i betonu w miastach?". Jest to pytanie o samochody oraz o transport indywidualny i zbiorowy. Samochody i związane z nimi autostrady czy drogi szybkiego ruchu oraz powiązania z nimi infrastruktura, tylko w części wynikają z potrzeb komunikacyjnych. Bardziej użyteczny byłby transport publiczny - mniejsze zużycie paliwa i mniejsze emisje dwutlenku węgla, mniej zajętej przestrzeni. Jednak obecnie wiele małych miejscowości jest wykluczonych komunikacyjnie - nie dociera do nich żaden transport publiczny. W konsekwencji mieszkańcy skazani są na kupowanie samochodów, nawet najgorszej jakości. Bo inaczej nie dojada do szkoły, pracy czy lekarza. Konieczny jst rozwój transportu publicznego i zbiorowego. to interes nas wszystkich. Ale samochody, zwłaszcza te "drogie" zaspokajają potrzebę nie tyle komunikacji co przede wszystkim statusu społecznego (prestiżu i rywalizacji w grupie, kto ważniejszy). Ludzkie społeczeństwa mają charakter hierarchiczny. Możemy jednak "ścigać" się w prestiży i pozycji społecznej w inny sposób, mniej uciążliwy dla środowiska i nas samych. 

Najkrócej podpowiedzieć można: nie nie ma takiej potrzeby. Wymaga to jednak sporych zmian w inwestycjach i preferowanym stylu życia. Ograniczenie betonu jest w naszym zasięgu. Trzeba tylko zechcieć to zmienić.
Drugie pytanie jest przykładem wypierania i uciekania od problemu. O tym też wspominałem na swoim wykładzie. Czy klimat jest tematem politycznym? "Polityczny" jako stygmatyzacja, polityka to coś złego? Coś, co należy unikać? Polityka to dbałość o sprawy wspólne, ważne dla  całej społeczności. W tym sensie problem klimatyczny jest jak najbardziej polityczny i nie ma w tym nic złego. Wymaga rozwiązania, wymaga dyskusji i podejmowania decyzji. Tak, wspominałem m.in. o zaniedbaniach obecnego rządu w zakresie m.in, energii ze źródeł odnawialnych (skutkiem tego mamy wysokie ceny energii, bo energia z węgla jest droga). Skutki zmian klimatycznych dotykają nas wszystkich. Nie schowamy głowy pod poduszkę by uciec od problemów. Mamy wybór: ponosić koszty zmian klimatu lub ponosić koszy adaptacji (by unikać negatywnych skutków). 

Głównymi emitentami są przedsiębiorstwa? Tak, to też prawda. Temat wykładu dotyczył jednak działań kół gospodyń wiejskich a nie przedsiębiorstw. Wskazując na potrzebę i możliwości działania tu i teraz nie negowałem znaczenia działań w skali przedsiębiorstw i rządów. Greenwashing to przykład działań pozornych, eko-sciemy, oszukiwania, że coś się robi dla środowiska a postępuje po staremu. Stary towar opakowuje w nową nazwę. Dotyczy to działań indywidualnych, przedsiębiorstw jak i władz państwowych. Ale nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka. To także jedna z zasłon dymnych, usprawiedliwiający własny styl życia i własną bierność. Szukając winnych wokół sami pozostajemy bezczynni. Ale to nic nie da. W ten sposób nie unikniemy negatywnych skutków zmian klimatu i utraty bioróżnorodności. Prawa przyrody są nieubłagane i kompletnie nie są wrażliwe na jakąkolwiek propagandę.

Co więcej, mamy prawo wymagać od władz każdego szczebla, od samorządowych po państwowe i międzynarowowe, by podejmowały adekwatne decyzje i prawnie regulowały nawet i działalność przedsiębiorstw. Wymagajmy od siebie i od naszych przedstawicieli we władzach. Konsument może bardzo dużo, może wpływać nawet na działalność przedsiębiorstw. 

Pomijanie przedsiębiorstw wynikało z zadanego tematu a nie uciekania od problemu. To nie jest albo albo, lecz i i (albo jedno albo drugie kontra i jedno i drugie). Potrzebne są od zaraz działania indywidualne, lokalne i w skali przedsiębiorstw i całych państw. Słusznie pytająca osoba zwraca uwagę na eko-ściemy green washing. Tak, bywają oszuści, którzy pozoruję działania, bo jest modne (nie tak dawno bez cholesterolu olej roślinny czy sól bez GMO). Ale jest też kolejny elementem wypierania, że to wszystko to jakieś oszustwo.

A na koniec jeszcze chmura wyrazowa, stworzona przez uczestników spotkania: 



5.10.2022

Jak rozwija się nauka obywatelska


Pewne procesy społeczne i cywilizacyjne zachodzą powoli lecz systematycznie. Niczym ślimak wędrujący po chodniku. Tak jest z nauką obywatelską czyli udziałem niespecjalistów w badaniach naukowych. Możliwe jest to jedynie w społeczeństwie wykształconym i gospodarce opartej na wiedzy. Do rozwoju nauki obywatelskiej (jak i samej nauki) potrzebne jest społeczeństwo obywatelskie a nie społeczeństwo feudalne czy niewolnicze. Nauka lepiej rozwija się w demokracji niż autorytarnych dyktaturach. Nauce służy dyskusja. A teraz także nowe technologie, znacząco ułatwiające komunikację. 

Dzięki rewolucji technologicznej więcej osób tworzy wiedzę. Nauka i wiedza są kumulatywne. Dodawaniem nowych obserwacji czy materiałów do wspólnego obiegu informacji zajmują się nie tylko wyspecjalizowani pracownicy nauki lecz i zwykli obywatele. Połączenie niekomercyjnego z komercyjnym. Bo wiedza służy wszystkim, jest dobrem społecznym, kapitałem. Dobrymi przykładami jest chociażby Wikipedia czy zasoby Google. Biznes umożliwia dodawanie tych obserwacji i czerpie z tego częściowe korzyści. Bezpłatne umieszczanie i dzielenie się, tak jak i korzystanie z tego serwisu. Wiedzieć więcej, widzieć więcej.

Dawniej trzeba było się zapytać miejscowych by odnaleźć jakieś miejsce, zapytać o drogę lub o zabytki.. Potem pojawiły się mapy i przewodniki, drukowane, z informacjami gdzie warto pójść. Był to długi czas tworzenia informacji i jej obiegu. Teraz świat się zmienia bardzo szybko. Informacje mogą się starzeć i dezaktualizować. 

Internet jest także nowym sposobem integracji społecznej. Nie wszystko jest komercyjne. Dlaczego dzielimy się własną pracą? Na przykład zdjęciami, opiniami, obserwacjami? Co daje udział w takich projektach uczestnikowi? Na przykład większą uważność oraz wymusza pisanie czyli porządkowanie wiedzy i obserwacji. Mniej lub bardziej. W ten sposób porządkuje się informacje we własnej głowie i w przestrzeni publicznej. Czy mogą być przekłamania? Tak, tak samo jak dawniej w przestrzeni analogowej (skąd wiesz, że przygodny człowiek wskaże ci właściwą drogę?). Pomyłki i zwykłe oszustwa, zapewne z tych samych psychologicznych przyczyn. Niemniej szybko i w wolontariacie powstaje ogromne repozytorium wiedzy praktycznej i użyteczne. Włączasz smartfon i widzisz mapę a na niej zaznaczone przydatne informacje. 

Fenomenem pozostaje fakt dzielenia się wiedzą. Dla sławy? Dla społecznego zainteresowania? Kto mówi, ten wzbudza zainteresowanie, a to pozwala na wydzielanie się endorfin. Ale w Internecie jest się anonimowym. Biznes ułatwia dzielenie się wiedzą. Nie wszystko jest komercyjne. 

I ja także dzielę się opiniami oraz zdjęciami z wycieczek. Nie jestem jedynym. W ślad za tymi projektami pojawiają się całkiem nowe, np. iNaturalist. Już bardziej zorientowane na przyrodników. Gromadzone w takich serwisach dane są już przydatne dla celów czysto naukowych. Każdy może zostać naukowcem i uczestnikiem ważnych projektów. Te możliwości systematycznie poszerzają się. W społeczeństwach demokratycznych i obywatelskich.

Informacje o efektach mobilizują do pracy i dzielenia się.
Niekomercyjnego dzielenia się wiedzą.

2.10.2022

Rysnotka jako informacja zwrotna z wykładu



Notowanie wizualne staje się coraz powszechniejsze na konferencjach. Jest nie tylko wzbogaceniem konferencji i przygotowaniem dla uczestników swoistego "abstraktu" lecz i formą informacji zwrotnej dla prelegenta. W niniejszym wpisie zamieszczam dwie notatki wizualne (sketchnotki, myślografie) Agaty Baj i Joanny Komorek, wykonane w czasie konferencji Inspiracje 2022. Jedno wystąpienie a dwa różne spojrzenia. 

Myślografia jako notatka graficzna, swoiste streszczenie referatu, ze swej istoty będzie tylko fragmentem całego wystąpienia. Fragmentem przetworzonym. Dla uczestników konferencji to "przypominajka". Uczestnicy, którzy wysłuchali referatu ustnego znacznie więcej wyczytają z złącznych notatek graficznych niż przygodny widz. Mogą stanowić także uzupełnienie jego własnych notatek. Przecież nie wszystko uda się zapisać czy w innej formie zanotować (np. robiąc zdjęcia slajdów). Myślografia jest nieco przetworzona, bo to autorski odbiór notującego. Na świat patrzymy przez pryzmat tego, co już sami wiemy, co nas interesuje, co dla nas jest ważne i mniej ważne. A dla referującego jest to informacja zwrotna co i jak zostało odebrane, na co słuchacz zwrócił uwagę, co dla niego było istotne, czy wystąpienie było czytelne i przejrzyste. Przez myślografię może jeszcze raz spojrzeć na swoje wystąpienie. Czy to chciał przekazać?

Notatki wizualne tworzone w czasie konferencji są nowym i znakomitym uzupełnieniem tradycyjnych materiałów konferencyjnych, np. książki abstraktów, wydawnictwa pokonferencyjnego (proccedings) w formie papierowej czy plików pdf na pendrivie czy zamieszczonych na stronie www. Nowymi formami są nagrania wideo referatów, potem udostępniane (inna forma proccedings) oraz właśnie skechnotki. W ten sposób uczestnicy konferencji mają dostęp do "zewnętrznej" pamięci i pełniej korzystają z takich spotkań. Dodatkowo są materiały dla osób spoza konferencji co znacznie poszerza krąg odbiorców.

A gdyby tak coś więcej, w czasie zajęć na uczelni czy innych konferencjach, seminariach, szkoleniach? Gdyby więcej osób notowało i dzieliło się swoimi notatkami z resztą uczestników? Albo studenci dzielący się swoimi notatkami z innymi studentami? To nie tylko pomoc w zanotowaniu treści lecz także szersza dyskusja bo w notatkach zawarte będzie autorskie podejście. Czyli treść zapamiętana i rozbudowana. Dla samego natomiast wykładowcy dobra informacja zwrotna co zostało zapamiętane i jak zostało przetworzone. Można korygować i poprawiać wybrane fragmenty przekazu na kolejnych spotkaniach. Bez kolokwiów, egzaminów, kartkówek, bez ocen. Praca na błędach. Aby się taki pomysł powiódł potrzebne jest wzajemne zaufanie i współpraca bez oceniania się. Uda się w społeczności uczącej się, w której są dobre relacje. Technologia już to nam umożliwia. Kobyłka u płota. Tyle tylko czy ktoś odważy się na nią wsiąść i pojechać?

A czy można taką metodę zastosować w szkole? Z uczniami? Może ktoś już stosuje?

Spróbuję zrobić coś takiego na studiach, ze studentami. Tylko najpierw trzeba byłoby ich nauczyć notowania wizualnego. Oraz zaufania do siebie i współpracy. Od kilku lat próbuję namówić na dzielenie się notatkami we wspólnym, przedmiotowym repozytorium. Na razie mi się nie udawało. Nie wiem dlaczego. Może studenci dzielą się notatkami, ale tylko prywatnie i w wąskim kręgu?
Zastanawiam się i ponawiam próby. 

Nieco więcej o referacie na blogu.

1.10.2022

VI Olsztyńskie Dni Nauki i Europejska Noc Naukowców 2008

Trzecia edycja Olsztyńskich Dni Nauki została poszerzona o Europejską Noc Naukowców. To nie tylko kolejny grant i zewnętrzne wsparcie finansowe dla realizacji trzeciej misji uniwersytetu, to także znaczące poszerzenie formuły. To wtedy pojawiło się (pierwsze) logo Olsztyńskich Dni Nauki (wykorzystywane było chyba przez 2-3 lata, potem nastąpiła zmiana formuły graficznej). Koszulki pojawiły się po raz drugi i sporo nowych materiałów edukacyjnych. Gdy kończyły się Olsztyńskie Dni Nauki i Sztuki w piątek w południe, to po południu rozpoczynała się weekendowa Europejska Noc Naukowców. Wpisaliśmy się nie tylko w ogólnopolski kalendarz dni nauki lecz i europejski kalendarz nocy naukowców. 



Wpis z 2008 roku:

Długie przygotowania, wiele stresów, zgubiony urlop i …. duży sukces. Dzięki pracy wielu osób. Przy dobrej promocji w prasie, radiu, telewizji, Internecie, na bilbordach i banerach, frekwencja okazała się znakomita. Okazało się więc, że zainteresowanie nauką jest ogromne. Tylko z informacją trzeba dotrzeć do szkół i dorosłych. Więcej na stronie http://odn.uwm.edu.pl [już nie działa, jest nowa strona, bez archiwum]

Wszystkim za pomoc i aktywny udział gorąco dziękuję!!!!

W 2009 roku ostatni raz koordynowałem Olsztyńskie Dni Nauki i sztuki. Potem uczestniczyłem tylko jako wykonawca, z różnymi wykładami, warsztatami, wycieczkami terenowymi, aktywnościami online. Traktowałem i traktuję takie pikniki jako okazję do eksperymentowania i poszukiwania nowych form przekazu i co roku szukając innego tematu. By się nie powtarzać zbyt często. Zająłem się  koordynacją corocznej Ogólnopolskiej Nocy Biologów (od 2012 roku). Doświadczenie zdobyte w czasie dni nauki wykorzystałem w kilku grantach edukacyjnych (np. Uniwersytet Młodego Odkrywcy, Spotkania z Nauką) oraz różnych jednorazowych piknikach naukowych, organizowanych w Olsztynie i w regionie.









List z zaproszeniem do udziału, skierowany do pracowników w 2008 roku.


VI Olsztyńskie Dni Nauki i Sztuki
Szanowni Państwo

Rozpoczynamy prace przygotowawcze do zrealizowania VI Olsztyńskich Dni Nauki i Sztuki, wstępnie planowanych na 4 tydzień września br. (22-28 września 2008). Część pokazów odbędzie się w nowym gmachu Biblioteki Głównej

Przy okazji Dni Nauki po raz pierwszy przystępujemy do projektu pt.: Noc Naukowców (Researchers Night), 26 września 2008. W związku z tym do dnia 20 marca br. Jesteśmy zobligowani złożyć wniosek o dofinansowanie Nocy Naukowców, zawierający szczegółowy program i plan działań. Liczymy na współpracę z Państwa strony przy organizacji Dni Nauki w roku bieżącym. Czekamy na wstępne propozycje programowe, wraz z zaznaczeniem planowanych kosztów. Propozycje mogą dotyczyć imprez planowanych w trakcie tygodnia Dni Nauki, a w szczególności Nocy Naukowców. W roku bieżącym chcielibyśmy, aby niektóre przedsięwzięcia odbyły się także poza Olsztyna, m.in. w Ełku, Olsztynku, Giżycku.

Wśród już zgłoszonych propozycji jest ogólnopolski konkurs fotograficzny (tematem jest praca naukowca), przygotowanie krótkiego filmu dotyczącego badań naukowych, który na płycie DVD rozesłany będzie do szkół i bibliotek w naszym regionie, cykl audycji popularnonaukowych w radiu, wystawy fotograficzne i pokonkursowe, które po dniach nauki będę pokazywane także w kilku miejscowościach Warmii i Mazur, wykłady i wycieczki w terenie, pokazy nocnych badań przyrodniczych, konkurs języka polskiego, wydrukowanie tematycznych pocztówek edukacyjnych, koncerty muzyki kameralnej, odbywające się w obiektach naukowych, pokazy, zwiedzanie laboratoriów, przygotowanie zestawów edukacyjnych dla odwiedzających nauczycieli i szkół z regionu. To oczywiście tylko wstępne propozycje i uzgodnienia.

Noc Naukowców to jedyna noc w Europie, ponieważ w tym samym czasie 26 września 2008 roku (ostatni piątek września ) w całej Europie odbędą się imprezy popularnonaukowe i rozrywkowe pod hasłem Researchers Night. Tej nocy można przeprowadzić warsztaty, różnego rodzaju pokazy i demonstracje z udziałem publiczności, otworzyć dla wszystkich zwiedzających swoje laboratoria, zapoznać z tajnikami badań i eksperymentów naukowych, nowymi technologiami, zachęcając w ten sposób dzieci i młodzież do kariery zawodowej naukowca. Wszystko to powinno odbywać się w atmosferze zabawy i w atrakcyjnej formie.

Zgłoszenia prosimy kierować na adres: Biuro Nauki i Współpracy Regionalnej, p. Anna Smoczyńska e-mail smoczan@uwm.edu.pl


Z serdecznymi pozdrowieniami i gorąca zachęta do współpracy

dr hab. Stanisław Czachorowski prof. UWM (e-mail: stanislaw.czachorowski@uwm.edu.pl)


I jeszcze na koniec komunikat dla mediów i na stronę www, z wyjaśnieniem co i dlaczego. Oczywiście z 2008 roku, ku wspominkowej refleksji.

Cele Dni Nauki Nocy Naukowców 2008

Warmia i Mazury to region, w którym zwłaszcza w środowiskach wiejskich i małomiasteczkowych, dostęp do szeroko rozumianej wiedzy jest szczególnie trudny. Mimo to, młodzież tam mieszkająca zainteresowana jest edukacją, widząc swoje szanse w gospodarce opartej na wiedzy. Zainteresowanie wiedzą szeroko rozumianą widoczne jest także wśród ludzi starszych, co objawia się m.in. licznymi uniwersytetami trzeciego wieku (funkcjonują już w m.in. Olsztynie, Ełku, Ostródzie, Kętrzynie, Działdowie, Morągu).

Wzorem lat ubiegłych Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie przystępuje do zorganizowania w północno-wschodnim regionie Polski wydarzenia zatytułowanego „VI Olsztyńskie Dni Nauki” (wstępnie zaplanowane na 22-28 września). Kulminacją Dni Nauki będzie zorganizowanie „Nocy Naukowców 2008”, (26 września ostatni piątek miesiąca). Impreza odbędzie się równocześnie w innych ośrodkach w kraju i za granicą. W ten sposób Olsztyńskie Dni Nauki nabiorą europejskiego kontekstu i ponadlokalnej perspektywy.

W roku 2007 w V Olsztyńskich Dniach Nauki bezpośredni udział wzięło ponad 27 tys. osób, natomiast poprzez media regionalne informacje i różnorodne formy edukacyjne dotarły do co najmniej 300 tys. osób. W roku 2008 pracami kieruje komitet organizacyjny powołany w marcu 2008 r., w skład którego wchodzą m.in. prodziekani wszystkich wydziałów UWM, przedstawiciele kilku regionalnych placówek naukowych i edukacyjnych, m.in. Muzeum Warmii i Mazur, Olsztyńskiego Planetarium i Obserwatorium Astronomicznego, Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku, Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie, Teatru Lalek, Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności PAN, Instytutu Rybactwa Śródlądowego, Olsztyńskiej Szkoły Wyższej im. J. Rusieckiego, Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania im. prof. T. Kotarbińskiego, Wszechnicy Mazurskiej w Olecku, Warmińsko-Mazurskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, Centrum Edukacji Ekologicznej w Ełku.

Głównym celem projektu jest przybliżenie społeczeństwu sylwetki naukowca i specyfiki jego pracy oraz pokazanie w jaki sposób zasoby ludzkie i wiedza przekładać się mogą na rozwój technologiczny i rozwój gospodarczy regionu. Drugim celem jest popularyzacja badań, innowacyjności i gospodarki opartej na wiedzy w szerokich kręgach społeczności . Jednym z ważnych adresatów organizowanego przedsięwzięcia będzie młodzież z terenów wiejskich i małomiasteczkowych, której poprzez popularyzację nauki oraz przykłady innowacyjności pokazać chcemy możliwości osobistego rozwoju intelektualnego w zjednoczonej Europie. Chcemy także pokazać szerokim kręgom społeczności lokalnych perspektywy gospodarki opartej na wiedzy. Poprzez planowane przedsięwzięcie chcemy przedstawić sylwetkę naukowca, a także wskazać drogę, jaką należy pokonać, aby zostać w przyszłości naukowcem. Chcemy zmienić sposób postrzegania badań naukowych przez społeczności lokalne w regionie warmińsko-mazurskim (jeden z biedniejszych regionów Polski, charakteryzujący się bardzo dużym odsetkiem bezrobocia). Chcemy pokazać ludziom, że nawet mieszkaniec małych środowisk wiejskich i małomiasteczkowych, dzięki edukacji (ze szczególnym uwzględnieniem różnych programów pomocowych Unii Europejskiej) może zostać naukowcem, zająć się pracą naukową, prowadzić ciekawe badania a nawet dokonać ważnych odkryć. Naukowiec nie powinien nam się kojarzyć z osobą tajemniczą, niedostępną, czy też nieosiągalną. Społeczność lokalna powinna postrzegać badania naukowe jako działalność rozwiązującą codzienne problemy oraz zaspokajającą ludzką ciekawość.

Do realizacji tego celu, oprócz pokazów, udostępniania laboratoriów, wykładów popularnonaukowy, konkursów, rozgrywek sportowych, wycieczek, wystaw oraz innych form bezpośredniego uczestnictwa, planowana jest szeroka współpraca z lokalnymi mediami (prasa, radio, telewizja) oraz wykorzystanie Internetu, zorganizowanie wystaw objazdowych, konkursów oraz pokazów filmów edukacyjnych. Przedsięwzięcia adresowane są do wszystkich grup wiekowych, od dzieci do osób starszych. Szerszy dostęp dla osób ze środowisk wiejskich chcemy zapewnić poprzez wykorzystanie Internetu (strona www, blogi naukowców, współredagowanie WikiEncyklopedii Warmii i Mazur, obserwacje astronomiczne z wykorzystaniem teleskopów w Unii Europejskiej i USA za pośrednictwem Internetu), liczne audycje radiowe i telewizyjne, zorganizowanie części wydarzeń także poza Olsztynem w małych miasteczkach (Ełk, Ostróda, Giżycko, Olsztynek, Olecko) a także poprzez zorganizowanie dojazdu do Olsztyna bezpłatnymi autobusami.

Chcemy w bezpośredni sposób pokazać każdemu człowiekowi efekty nauki w miejscach jemu bliskich – nie tylko na uniwersytecie i placówkach naukowych, ale również w szpitalu, bibliotece, muzeum i teatrze. Poprzez wykorzystanie nauczania na odległość (e-learning) pragniemy przybliżyć naukę i naukowca przeciętnemu mieszkańcowi regionu. Zamierzamy wykorzystać współpracę z mediami, aby wskazać „sensacyjność”, niezwykłość i użyteczność badań naukowych. Osiągnięcie celu planujemy również poprzez zorganizowanie wycieczek terenowych i pokazów daleko od ośrodków akademickich – w miastach takich jak Ełk, Olecko, Olsztynek, Ostróda, Giżycko.

W miejscach głównych wydarzeń urządzony będzie „Kącik europejski” , w którym obok informacji o ofercie programów badawczych UE zorganizowane będą zabawy edukacyjne i konkursy. Opiekę nad tym wydarzeniem obejmie Europejskie Centrum Doskonałości im. J. Monneta UWM w Olsztynie.

Poprzez współpracę z mediami chcemy aby trwałym i długofalowym efektem było zbliżenie środowiska naukowców i dziennikarzy. Dzięki zawiązanym kontaktom w przyszłości częściej w regionalnych mediach pojawiać się będą wywiady, opinie i komentarze naukowców (jako ekspertów) oraz artykuły popularnonaukowe (prasa, radio i telewizja).

Jeden z ciekawszych projektów - wydanie Wikiencyklopedii na płycie.
Celem było spopularyzowanie aktywnego udziału w popularyzacji nauki.

*  *  *
Dlaczego pojawił się tu wspominkowy cykl 4 wpisów z dniami nauki? Bo blog jest moim edukacyjnym, dziennikiem refleksji. Przypominam sobie (a może i innym?) by snuć refleksje nas własnym rozwoje. Dziennik refleksji zamiast ocen. Spojrzeć wstecz i być może wykorzystać niektóre pomysły. Spojrzeć wstecz by sprawdzić swój rozwój (lub bark rozwoju), swoje doświadczenia. Liczę, że przynajmniej część z tych wspominkowych refleksji przyda się innym, wprost lub pośrednio. Dla mnie przydatne jest z pewnością. wynika z samej istoty pisania dziennika refleksji. A tę form chciałbym w najbliższym czasie poćwiczyć ze studentami na zajęciach. Czy uda mi się jakąś grupę do tego namówić? Okaże się za kilka lat czy i co się udało, i dlaczego tak lub nie.