Gdzieś w skansenie. Niech pozostanie jako ciekawostka historyczna a nie współczesna praktyka codzienna. |
Dla mnie jest ważne by zaczynać zmienianie świata od siebie. Nie mówić a przede wszystkim samemu czynić. By wiarygodniej mówić do studentów, że nie uczą się dla stopni. By wiarygodniej mówić do nauczycieli, żeby nabrali dystansu do stopni, sprawdzianów, egzaminów. Potrzebne są komunikatywne informacje zwrotne a stopnie nie zawsze nimi są. Czasem są tylko atrapą informacji zwrotnej i stają się celem samym w sobie. Jeśli na podstawie stopni, wystawianych w szkole czy uczelni, analizuje się jakość kształcenia, wylicza średnie, rozkład normalny i inne żonglowania liczbami, to jest to już ewidentne błądzenie. Zatracenie sensu i zajmowanie się liczbami dla samych liczb. W oderwaniu od treści ma podstawie których te liczby powstały.
Nawyki szkolne pozostają długo - ocenoza zmienia się w punktozę. Długotrwały efekt uczenia się dla ocen czyni spore zniszczenia w życiu społecznym. Gubiona jest informacja zwrotna a edukacja staje się wyścigiem ocen. Czy można poprawiać oceny czy nie? I jak potem liczyć średnią? Załóżmy, że uczeń czy student dostaje ocenę niedostateczną. Potem poprawia na 5. To na ile umie? Na 5 czy na 3,5 jak wskazywałaby średnia? A może średnia mówi tylko o systematyczności lub o tempie uczenia się? O ile cokolwiek mówi. Bo wszystko zależy od rozumienia tej oceny, jej interpretacji. Sama cyfra, wyrwana z obszernego i lokalnego kontekstu niewiele informuje. A my do tych ocen i punktów przywiązujemy tak dużą wagę.... Zaczynamy w szkole. Przyzwyczajamy się a potem w pracy stosujemy te same modele. Cyfry zamiast pełnej informacji zwrotnej.
Nawyki szkolne pozostają długo - ocenoza zmienia się w punktozę. Długotrwały efekt uczenia się dla ocen czyni spore zniszczenia w życiu społecznym. Gubiona jest informacja zwrotna a edukacja staje się wyścigiem ocen. Czy można poprawiać oceny czy nie? I jak potem liczyć średnią? Załóżmy, że uczeń czy student dostaje ocenę niedostateczną. Potem poprawia na 5. To na ile umie? Na 5 czy na 3,5 jak wskazywałaby średnia? A może średnia mówi tylko o systematyczności lub o tempie uczenia się? O ile cokolwiek mówi. Bo wszystko zależy od rozumienia tej oceny, jej interpretacji. Sama cyfra, wyrwana z obszernego i lokalnego kontekstu niewiele informuje. A my do tych ocen i punktów przywiązujemy tak dużą wagę.... Zaczynamy w szkole. Przyzwyczajamy się a potem w pracy stosujemy te same modele. Cyfry zamiast pełnej informacji zwrotnej.
Stopnie nie definiują ucznia. Punkty nie definiują człowieka. To skrótowa informacja i czasem zupełnie oderwana jest od rzeczywistości, którą ma opisywac czy mierzyć.
Zaczynam zmienianie świata od siebie. Czy można? Można, choć jest to uciążliwe, bo poza głównym nurtem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz