23.06.2023

Napójka łąkowa czyli spotkanie nad Narwią z niezwykłym ćmokiem

Napójka łąkowa, barczatka napójka, prządka napójka, brzeg rzeki Narwi
w okolicy Tykocina, 19 czerwca 2023 r. Gąsienica żerująca na trzcinie.

W poszukiwaniu ważki trzepli zielonej (Ophiogomphus cecilia), w ramach państwowego monitoringu, w  czerwcu przeszukiwałem brzegi rzeki Narwi w okolicach Tykocina. Do tej pory poznałem Narew w okolicach Łomży – jeszcze w czasach studenckich. Tykocin odwiedzałem jedynie turystycznie. Teraz mogłem lepiej poznać okolice tego uroczego miasteczka. W poszukiwaniu wylinek (bo to dobra metoda badań przyżyciowych, zbiera się wylinki pozostawione przez larwy w czasie ich przeobrażenia na brzegu, poza wodą) trzeba przedzierać się przez przybrzeżne szuwary z ostrymi krawędziami roślin, z parzącą pokrzywą i czasem w towarzystwie krwiopijnymi owadów. Potem skóra swędzi jeszcze kilka dni po wyprawie. Do mniej przyjemnych widoków należą śmieci pozostawione przez niedzielnych turystów i wędkarzy. Sporadycznie w tym roku spotykałem martwe ptaki – to chyba efekt ptasiej grypy. Ale są i przyjemne spotkania z przyrodą. Przecudny zapach mięty, arcydzięgla i innych ziół. Co stanowisko to inna sytuacja. Przy okazji spotykam wiele różnych bezkręgowców. Aparatu fotograficznego nie mam pod ręką lecz jest telefon, ukryty w kieszonce woderów. Można wyjąć i zrobić zdjęcie nie tylko dokumentacyjne. 

Na Narwią spotkałem na trzcinie piękną, włochatą gąsienicę. Ta wypatrzona w szuwarach była duża, okazała. Tuż pod koniec fazy gąsienicy - młodzieńczego okresu życia, dlatego była wyrośnięta. Niebawem się przepoczwarczy. Już kiedyś o niej pisałem, gdy dostałem zdjęcie z podolsztyńskiego Wójtowa. Teraz sam mogłem obserwować w naturze. I zrobić zdjęcie.

Duża, ładna włochata gąsienica, żerowała na trzcinie. A wokół podmokłe łąki, wykoszone. Tylko przy brzegu rzeki pozostały wysokie, nie skoszone rośliny. Oaza dla wielu gatunków. Mają czas na dokończenie swojego rozwoju. Mają możliwość przetrwania i dokończenia rozwoju oraz wydania na świat kolejnego pokolenia.

Napójkę spotkałem w drugiej połowie czerwca, a więc pod koniec jej larwalnego życia. Niebawem się przepoczwarczy. Motyla dorosłego o nocnym trybie życia (ćma) znacznie trudniej zobaczyć niż gąsienicę. Owady dorosłe się nie odżywiają. Musi się najeść i napić w swej młodości „za wszystkie czasy”. Dorosłe żyją tylko miłością, czyli rozmnażaniem. A moje spotkanie było tuż przed Nocą Świętojańską, Kupalnocką. Co rodzi dodatkowe, kulturowe skojarzenia, o których będzie niżej.

Napójka łąkówka czyli barczatka napójka, dawniej zwana także prządką napójką (Euthrix potatoria syn. Philudoria potatoria syn. Bombyx potatoria) to motyl nocny z rodziny barczatkowatych. Co w niej niezwykłego? Gąsienice tego gatunku piją stosunkowo duże ilości wody w postaci kropel rosy i deszczu, zbierających się na liściach rośliny pokarmowej. Stąd jej nazwa – napójka. Od picia rosy. Ćma co w młodości rosę pije. Bardzo romantycznie.

Napójka łąkowa (barczatka napójka) jest gatunkiem stosunkowo pospolitym, występuje na terenach podmokłych, w pobliżu jezior, rzek i torfowisk. Gąsienice żerują na ostrych trawach, trzcinie i pałce wodnej. Spotkać je można od września do czerwca, z przerwą na sen zimowy. Pod koniec wiosny, po przezimowaniu i kilku tygodniach odżywiania się, gąsienice budują nisko nad ziemią, przyczepione do źdźbeł traw lub pni drzew, białawe oprzędy, w których następuje przepoczwarczenie. Dorosłe motyle (stadium imago) obserwować można od końca czerwca do połowy sierpnia. Jako typowe ćmy prowadzą nocny tryb życia.

Rozpiętość skrzydeł owadów dorosłych wynosi od 46 do 54 mm. Brzeg skrzydeł jest lekko falisty. Samiec ma skrzydła żółto-pomarańczowe z odcieniami brązu (można go rozpoznać po dużych, grzebykowatych czułkach i ciemniejszej barwie skrzydeł). Samica jest nieco większa i nieco jaśniejsza w ubarwieniu: od jasnożółtego do żółtobrunatnego. Charakterystyczne dla tego motyla są dwie białe plamki w ciemnej obwódce, znajdujące się na górnej stronie skrzydeł pierwszej pary. Na zewnętrznej części tylnego skrzydła znajduje się przyciemnienie.

Gatunek obecny w całej Europie od Półwyspu Iberyjskiego po Ural. W Polsce gatunek występuje na całym obszarze kraju. Niezbyt rzadki, można się go spodziewać w wielu miejscach. Przynajmniej było tak do tej pory. Wraz z rosnącą antropopresją i zmianami klimatu owadów ubywa. Dlatego róbcie zdjęcia i umieszczajcie stwierdzenia w portalu iNaturalist. Bo na przykład trzepli zielonej zarówno na Narwi jak i Pasłęce jest mniej niż w czasie poprzedniego liczenia blisko 10 lat temu. Podsumowanie monitoringu, z uwzględnieniem wieloletnich trendów zapewne za jakiś czas ujrzy światło dzienne. Pracuje nad tym teraz ponad 100 osób. Kolejne zaangażowane będą przy opracowaniu wyników. Tak wielu trzeba ludzi i pracy by mógł się ukazać krótki komunikat o stanie środowiska rzecznego. Analogiczny monitoring wykonywany jest także w innych krajach europejskich. I kolejne setki osób (ekspertów) w to zaangażowanych. Też możesz w jakimś stopniu uczestniczyć w takim szeroko zakrojonym monitoringu w ramach nauki obywatelskiej. By wiedzieć więcej o tym, co się dzieje w środowisku przyrodniczym, od którego jesteśmy uzależnieni (gospodarka także).

Przyszła pora na wyjaśnienie słowa ćma i powodu, dla którego znalazło się w tytule niniejszej notatki. Słowo ćma ono kilka znaczeń (współczesnych i dawniejszych): 1. Ćma to motyl nocny, 2. to także duża ilość, chmara, 3. ciemność, mrok, a nawet 4. brzydka pogoda, mżawka, zawierucha (lokalnie i gwarowo). Etymolodzy wskazują, że słowo ćma wywodzi się ze starosłowiańskiego tma, oznaczającego ciemność, mrok, a to z kolei pochodzi ze praindoeuropejskiego tem – ciemny, w znaczeniu wielkie mnóstwo, chmara, mrowie. Tuman to kalka z języka tureckiego – dziesięć tysięcy. W języku rosyjskim tuman czyli mgła, pochodzić może od dużej ilości a może od ćmić – osłabiać widoczność, przyciemniać, przesłaniać (tak dużo, że aż nie widać?). Ćmić to także pobolewać, mdlić. Ta mroczna chmara tępy ból przynosi… Zatem ćma zapewne bierze swoje znaczenie od mroku lub od dużej liczby. Dużo ich w nocy przylatuje do światła, zwłaszcza na terenach pierwotnych i o dobrze zachowanej przyrodzie. Nasi przodkowie widywali duże ilości motyli nocnych. Możliwe więc, że jest słowem bardzo starym, jeszcze wywodzącym się z języka praindoeuropejskiego, gdzie mrok i duża ilość znaczyło to samo. My, w mocno zmienionym środowisku coraz mniej widujemy owadów, w tym tych nocnych a więc ciem. Zanieczyszczenie światłem też oddziałuje na owady niekorzystanie.

I jeszcze jedno znaczenie, o którym chcę wspomnieć w nawiązaniu etnografii: ćma to ćmuk, ćmok, upiór. W Bestiariuszu Słowiańskim Ćmok to nazwa potwora, pochodzącego z dawnych wieków. Pamięć o nim przetrwała najdłużej na Wielkopolsce. Ten starosłowiański demon miał skrzydła, albo jak nietoperz albo jak ćma (zatarło się w pamięci). Może i sama Ćma była kiedyś nazwą nocnego demona, jakiejś bestii mitologicznej. Ćmok lub Ćma funkcjonowały w opowieściach naszych przodków, w kulturze oralnej (mówionej). Nie przetrwał do czasów słowa pisanego (nikt nie spisał, nie utrwalił na malowanym obrazie). Zostały tylko niewyraźne, ćmawe ślady.

Jak się okazuje nad wodą spotkać można nie tylko nimfy, świtezianki czy rusałki ale i ćmoka. Ja spotkałem ćmoka młodzieńczego, jeszcze bez skrzydeł. Ćmoka co lubi się napić… porannej rosy.

Źródła:
Rzeka Narew powyżej Tykocina, miejsce spotkania napójkowego ćmoka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz