Ciągle czytamy, choć trochę inaczej... |
6 lutego 2018 pojawił się pierwszy wpis blogowy w moim nowym serwisie. Była to kontynuacja
starego bloga. Mija więc 7 lat pisania pod tym szyldem. Nowe a zarazem stare. Jak wszystko w biologii, stan obecny wynika z poprzedniego. Zmiana dzieje się ewolucyjnie, z przekształcenia wcześniejszego. Nawet wtedy, gdy jest to zmiana rewolucyjna, niemalże skokowa. Pora na kolejne zmiany, m.in.
powstają ebooki z treścią opublikowaną na blogu, pojawił się serwis buy coffe i coś jeszcze
może się zapewne wymyśli w tym nowym, 2025 roku. Bo zgodnie z powszechnie znaną regułą ewolucyjną: trzeba szybko biec by zostać w tym samym miejscu. Kolejny (drugi) wpis na tym blogu pojawił się dopiero 20 marca (ponad miesiąc przerwy). A potem się rozkręciło.
Prawdziwy początek trzeba przesunąć 20 lat wcześniej. Pierwszy mój blogowy wpis w serwisie Blox, zaistniał 16 sierpnia 2005 roku, potem przeniesiony został do serwisu Word Press, gdy pierwszy wspomniany serwis zakończył działalność. Niby jest 7 lat blogowania, bo jest rocznica a tak na prawdę to już 20 lat pisania w nowej, internetowej rzeczywistości. Wcześniej był tylko papier, czyli publikowanie w tradycyjnych gazetach i miesięcznikach. A jeszcze wcześniej ręczne pisane teksty do szkolnej gazetki ściennej. Taka rekapitulacja ewolucji komunikacji ludzkiej. Jest spore doświadczenie do snucia refleksji. W skrócie przeszedłem całą historię ludzkości od pisma ręcznego do cyfrowej rzeczywistości.
Stary blog, zarchiwizowany na WordPressie, mimo że w nim nic nowego już nie publikuję, to ciągle jest odwiedzany, czytany i nawet komentowany. W ostatnim roku zanotował około 20 tysięcy odwiedzin. Niżej grafika ze statystkami na WordPressie. Zniknęły statystyki z Bloxa, przy likwidacji serwisu. Było ich tam coś ponad milion, jeśli mnie pamięć nie myli.
Statystyka z Wordpressa, początek stycznia 2025 r. |
Na tamtym blogu przez 13 lat powstały 1924 wpisy. Na niniejszym są częściej publikowane (prawie dwa razy częściej) a teksty są obszerniejsze. Lakoniczne wpisy przejął Facebook. Dla bloga zostały dłuższe wypowiedzi. Niczym w prasie papierowej. Dostrzegalna ewolucja stylu wypowiedzi w nawiązaniu do obecnego środowiska społeczno-informacyjnego.
Co się wydarzyło przez te 20 lat? Był blog dostrzegany, wielokrotnie cytowany, nawet wykorzystany do prac naukowych. Przedruki pojawiały w Gazecie Wyborczej (gdy był na Bloxie), także w kilku innych serwisach internetowych (np. Edunews). Trafił nawet do regionalnej encyklopedii mediów. Więcej o przeprowadzce napisałem tu: https://profesorskiegadanie.blogspot.com/2018/03/blog-jako-wolna-katedra-idea-otwartego.html
Blog stał się dla mnie polem doświadczeń i eksperymentowania z dziennikami refleksji. Mój osobisty poligon pomysłów dla popularyzacji nauki akademickiej. Sprawdziwszy na sobie, tworzyłem zbiorowe (wieloautorskie) blogi dla Olsztyńskich Dni Nauki (już nie istnieje i nie został zarchiwizowany, a szkoda). Potem do realizacji projektów, jako swoiste strony www, o bogatej treści i szybkiej aktualizacji. Kronika treści i wydarzeń. Te blogi jeszcze są (np. Spotkania z nauką, Uniwersytet Młodego Odkrywcy).
Rocznica jest okazją do snucia rozważań o przyszłości, być może także o nowej wizji blogowania lub pisania (komunikowania się). Czyli próba wskazania, w jakim kierunku może się ten blog rozwijać w nawiązaniu do zmian w kulturze i sposobie upowszechniania wiedzy. Zapraszam do zbiorowej dyskusji, by na jednym przykładzie opowiedzieć o szerszych zjawiskach i całym świecie.
Rodzi się na przykład takie pytanie: pisać samodzielnie czy z wykorzystaniem narzędzi AI? Uczę i się i rozpoznaję te narzędzia lecz zapewniam oryginalną i ludzką treść. Pierwsze próby zamieściłem jak wpisy w refleksyjnym dzienniki rozwoju. Tak jak samo pisanie bloga było odkrywaniem, niczym zwiadowca, nowych obszarów dla uniwersytetu, tak teraz eksperymenty i przyglądanie się narzędziom AI też jest realizowaniem funkcji zwiadowcy. Bo tak postrzegam rolę uniwersytetu. Odkrywać i nie bać się błędów, potknięć czy ślepych zaułków. A zanim coś pokażę studentom, sam na sobie chcę wypróbować. By dzielić się autentycznymi doświadczeniami a nie być tylko czytnikiem cudzych treści.
Logo bloga Profesorskie Gadanie pojawiło się już na okładkach książek popularnonaukowy w ramach patronatu medialnego, a także w kilku różnych projektach edukacyjnych oraz w akcjach szkolnych o charakterze edukacyjnym. Zaistniało więc także w przestrzeni analogowej.
Dawno minęły czasy, gdy w akademii, pod oliwnym
drzewem, mistrz prowadził spokojne dyskusje z uczniami. Wynaleziono pismo, druk
i znacznie więcej chętnych pojawiło się z ambicjami kształcenia. W Polsce, w
ciągu ostatnich 15 lat na uniwersytetach pojawiło się pięć razy więcej
studentów. Nakłady na naukę i kształcenie wcale się nie zwiększyły. Elitarność
zastąpiona została egalitarnością. Nic, tylko się cieszyć?
Na tym optymizmie znaleźć można rysę - grupy studentów są
coraz liczniejsze, większość egzaminów odbywa się w formie pisemnej. Coraz
mniej bezpośredniego kontaktu mistrz-uczeń? Zupełnie wbrew tradycji
uniwersytetu!
Zamiast jednak biadolić i po próżnicy rozdzierać szaty, pora
trochę się poduczyć i wykorzystać najnowsze zdobycze techniki. Pora, by i
profesor nauczył się w pełni korzystać z internetu.
W zabieganej rzeczywistości brakuje indywidualnych
kontaktów. Na wykładach anonimowe tłumy... albo wymowna pustka! Studenci
pracują... lub śpią po imprezie.
Seminaria to za mało. Podejmuję próby nauki przez działanie.
Próbuję spotykać się w kawiarniach i tam w "nieszkolnej" atmosferze
otwarcie dyskutować. To wszystko jednak za mało.
Dwa lata temu zacząłem robić swoją stronę www (www.uwm.edu.pl/czachor). Zacząłem
umieszczać przydatne studentom informacje i materiały [ta strona dawno nie jest już aktualizowana - przypis 2025 r.]. Ale to wciąż za mało. I
nie syci mnie w pełni. Owszem, zacząłem pisywać do prasy akademickiej. Ale,
gdzie umieścić myśli nie do końca uładzone, nie uczesane?
Pora więc spróbować czegoś nowego. A blog ma tę przewagę nad
stroną www, że można go pisać z różnych miejsc. A w czasach, gdy pracownik
uniwersytetu musi być ciągle na walizkach - jest to ważny argument.
Chciałbym więc zapisywać swoje myśli w mniej zobowiązujący
sposób. Chciałbym "od kuchni" pokazać pracę profesora. Tak zupełnie
prywatnie i nieoficjalnie.
Liczę, że kontakt z moimi studentami, doktorantami,
stażystami, uczniami, nie będzie jednostronny. Liczę, że zechcą Oni skomentować
moje przemyślenia i swoją wyrozumiałością pomóc mi w samokształceniu.
Link https://czachorowski.home.blog/2005/08/16/w-koncu-dojrzalem/
PS. 1. (2020 r.) przy okazji poprawiania bloga w nowym miejscu dodałem ilustrację. Zdjęcie powstało po napisaniu wpisu na blogu. [dotyczy ilustracji z 2020 roku, teraz jest inna]
PS. 2. (2025). Dużo się zmieniło przez te 20 lat. Grupy studentów zmalały i pojawiła się generatywna sztuczna inteligencja. Akademia jeszcze bardziej się zmieniła. Zostało blogowanie, choć w coraz bardziej zmienionej formie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz