23.02.2019

Co w tym ważnego, że blog naukowy został dostrzeżony?


Dlaczego cieszę się z sukcesu bloga Profesorskie gadanie i nagłośniłem informację o jego o wysokiej pozycji w rankingu polskich blogów naukowych (zorganizowany przez "To tylko teoria")? Nie o ewentualny sukces osobisty chodzi lecz o upowszechnienie wiedzy i promocję czegoś więcej. Chciałem wzbudzić zainteresowanie nowym zjawiskiem: blog jako niezależna i otwarta katedra upowszechniania wiedzy. Nie tylko w sali uniwersyteckiej, na wykładzie, zza mównicy-katedry ale i w internecie z dostępem do zupełnie nowych odbiorców. To pokazanie nowego (i odkrywanego) świata na początku trzeciej rewolucji technologicznej. Pretekst by wyjaśnić, opowiedzieć, zwrócić uwagę i zachęcić do zapoznania się ze zjawiskiem. Jest tak jak wstęp na wykładzie tradycyjnym: powiedzieć na początku coś, co zachęci do słuchania. Udało się. Udało się zainteresować i wywołać  dyskusję.

Przez kilka lat ćwiczyłem i doświadczałem pisania krótkich form. Teraz dzielę się doświadczeniem ze studentami (szeroko rozumianymi, nie tylko tymi z kursowych zajęć) i zachęcam ich do pisania. Bo pisanie (i dyskutowanie) pomaga uporządkować myśli, wiedzę, uczy wypowiedzi i argumentacji. Jest swoistym tutoringiem. Namawiam i pokazuję, a potem tworzymy razem (w innych przestrzeniach). Wspólnota uczących i nauczanych. Odkrywać można nie tylko chruściki w rzekach i jeziorach, nowe gatunki i zgrupowania, zmiany w ekosystemach. Można odkrywać dla siebie możliwości nowych form komunikacji.

Jeśli chcesz się nauczyć - czytaj i słuchaj,
Jeśli chcesz coś zrozumieć - pisz o tym,
Jeśli chcesz osiągnąć mistrzostwo - nauczaj o tym.

Nauczaj czyli opowiadaj interaktywnie i bardziej aktywizująco, z informacjami zwrotnymi, z dyskusją i z porażkami a w końcu z poprawkami swoich działań. Jeśli wydaje się Ci, że rozumiesz, to napisz o tym. A potem spróbuj kogoś tego nauczyć. Wtedy będziesz wiedział, czy na prawdę rozumiesz...  Powyższa sentencja to stopniowanie coraz większego zaangażowania i wysiłku. A to owocuje pogłębioną wiedzą i umiejętnościami. Bo bez zaangażowania i wysiłku nie zdobędzie się ani wiedzy, ani umiejętności ani kompetencji. Niemniej wysiłek może być przyjemnością.

Temat sukcesu niniejszego bloga w jakimś stopniu okazał się medialny: nagroda dla "tutejszego" to początek i pretekst do pogłębionej rozmowy o czymś ważnym, pozaosobistym. Sukces wykorzystany do promocji. Korzystanie z okazji i wyszukiwanie zwracających uwagę informacji. Trening czyni mistrze więc nieustannie próbuję.

Wytrwałość płynięcia pod prąd przynosi po kilkunastu latach dobre owoce. Udało się eksperymentować i zwiększyć zainteresowanie tą formą wypowiedzi. Początkowo blogowanie naukowca traktowane było jak dziwadło, ewenement, nawet z wywiadami badawczymi (ja, jako obiekt badawczy). Potem - na potrzeby współpracy z wydawnictwami - powstało logo bloga i zostało umieszczone na polecanych książkach naukowych i popularnonaukowych PWN, edukacyjnych i przyrodniczych. Niedługi ukażą się kolejne.

Żyjemy w niezwykle ciekawych czasach nieustannej i głębokiej zmiany. Powoli rodzi się nowy uniwersytet w epoce trzeciej rewolucji technologicznej. Uniwersytet jako przestrzeń do eksperymentowania, na sobie i ze studentami. Powinność naukowca. Obserwujemy upadek autorytetów, trzeba więc na nowo rozpoznać przestrzeń do dyskusji. Trochę się zmieniła. I w tym nowym trzeba odszukać to, co trwałe i niezmienne przez lata. Istota poszukiwań, dialogu i wolności.

W akademickim blogowaniu ujawnia się także trzecia misja uniwersytetu, misja społeczna. Edukacja zawsze była misją społeczną. Upowszechnianie wiedzy w nowej formie i z nowymi środkami komunikacji. Sens stary jak świat, tylko forma inna. Cywilizacyjna metamorfoza. Przeobrażenie niczym gąsienica zmieniająca się w motyla. To samo ale całkiem inne. I to jest fascynujące.

Polskie blogi popularyzujące naukę nie doczekały się jeszcze oficjalnego rankingu. Ale Łukasz Sakowski, biolog z Poznania, popularyzator nauki, dziennikarz naukowy, autor bloga To tylko teoria, współzałożyciel polskiego Marszu dla Nauki, od trzech lat publikuje swój autorski ranking polskich blogów naukowych. Dwukrotnie mój blog znalazł się wśród najlepszych. Jednych to drażni i irytuje, innych zaciekawia. I jedno i drugie prowokuje do dyskusji.

Pierwsze wpisy na blogu Profesorskie gadanie ukazały się 14 lat temu, w sierpniu 2005 r. To nie była pierwsza próba. Jeszcze dwa lata wcześniej założyłem swoją stronę internetową, na której umieszczałem różne, przydatne studentom informacje i materiały. A gdyby cofnąć się jeszcze wcześniej to była publicystyka w lokalnej i ogólnopolskiej akademickiej prasie. A jeszcze wcześniej była szkolna gazetka ścienna. W zamierzchłych czasach, gdy nie było ani komputerów ani dostępu do maszyny do pisania. Ręcznie na kartkach i kolorowane kredkami. Zupełnie inny świat.

Blog Profesorskie gadanie powstał jako element idei otwartego uniwersytetu, a także jako próba przyswajania nowych technologii. Gdy chodziłem do szkoły oraz na studia, nie uczono nas tego. Bo tego świata komunikacji wtedy po prostu nie było. W czasach nieustannej zmiany trzeba się uczyć cały czas. Do samej emerytury (albo i dłużej). Jeśli mówię studentom, że najważniejszą kompetencją XXI wieku jest umiejętność uczenia się, to nie jest to gołosłowne i wyczytane w mądrych książkach. Jest to także doświadczone na sobie samym. I w ten sposób prawdziwe. A na blogu mogę o tym pisać, nie czekając na przydział godzin w odpowiednim przedmiocie. Nie składam podań, nie stoję w kolejce.

Blog to po prostu jeszcze jedna forma komunikacji i doskonalenie nauczycielskiego warsztatu pracy. Upowszechnianie wiedzy w ramach formuły uniwersytetu otwartego zawiera w sobie także swoistą zapłatę dla podatnika, który przecież finansuje moją pensję. Skoro mogę się rozwijać za jego pieniądze, to uważam za stosowne dzielić się informacjami, refleksjami, wrażeniami i wiedzą na wolnej licencji (swobodny, niekomercyjny dostęp). To także ekonomia dzielenia się. Tak jak wśród organizmów żywych - owo dzielenie powoduje przyrost a nie ubytek. Po drugie blog jest dla mnie formą otwartej, niezależnej "katedry", z której można głosić poglądy na świat.

Być jak rzeka - gdy zbudują tamę, wezbrać i znaleźć sobie ujście w innym miejscu, wyznaczyć sobie nowe koryto, omijając przeszkody. Jeśli rzeka niesie dużo wody, nic jej nie zatrzyma. Może tylko na trochę. Może tylko spowoduje niewielką zmianę biegu koryta. Może tylko na chwilę, póki bardziej nie wzbierze. Możesz i Ty. Nie zatrzymają Cię kraty, zamki i solidne drzwi... Sprawczość masz w zasięgu klawiatury.

Czytaj także:

11 komentarzy:

  1. Jeśli chcesz się nauczyć - czytaj i słuchaj,
    Jeśli chcesz coś zrozumieć - pisz o tym,
    Jeśli chcesz osiągnąć mistrzostwo - nauczaj o tym.

    piękna myśl na dziś.
    ludzie podchodzą do tego od wszystkich czterech możliwych stron
    tylko czterech?

    jedno chciałem zrozumieć, a tylko słuchałem i czytałem
    czegoś chciałem się nauczyć, tylko pisałem o tym i w tym
    chciałem być mistrzem, taaa nauczałem,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśl nie moja, ale tez mi się podoba, dlatego o niej piszę. I staram się przemycić do nauczania. Licząc, że pełniej zrozumiem.

      Usuń
  2. "Pisanie i czytanie pomaga w myśleniu". Bardzo. Z przyjemnością zaglądam tu czasem, a jak już zajrzę, to z przyjemnością poczytuję. Bo mądre to jest i, co istotniejsze, daje do myślenia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ważniejsze od tego że zostało się "dostrzeżonym" jest to kto dostrzegł. Jeśli dostrzegła osoba promująca glifosat jako zdrowy i nieszkodliwy, wypowiedzi o charakterze (delikatnie mówiąc) totalitarnym typu "odbieranie dzieci", i chamskie wypowiedzi antyreligijne... to doprawdy bym się wstydził takiego dostrzeżenia.

    Ponadto... no cóż, mamy tu sytuację którą już od czasów Dickensa nazywamy "towarzystwem wzajemnej adoracji"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczyłem na Ciebie i się nie zawiodłem. Brakowało mi przykładu do ilustracji w tekście :). I już jest. Tajemnica pozostanie osoba, promująca glifosat :). I to, w jaki sposób połączone zostało pisanie o GMO i niby promowaniu glifosatu. Ale to już drobiazg. I te dziwne wywody o wypowiedziach "totalitarnych". Intelektualny odlot dużego formatu :).

      Usuń
    2. Zastanawiam się jak wielki musi być głód sukcesu, by byle tudenciak prowadzacy bloga "naukowego" urastał do miana jury oscarowego ;D

      A jeśli odbieranie dzieci inaczej myślącym nie jest totalitaryzmem to co nim jest?

      Usuń
    3. Znowu bełkot bez konkretów. Jedyne co wyziera z wpisu to złe emocje i chęć dokopania. Marne to. Ale w sumie to niczego więcej się nie spodziewałem. Dało się przewidzieć. "Odbieranie dzieci inaczej myślącym" :). Fantazy literatura... ps. Polecam przeczytac wpis któr Pan komentuje. Odnoszę wrażenie, że nie przeczytał Pan lub kompletnie nic nie zrozumiał. Nienawiść niszczy, umysł także.

      Usuń
    4. Jaaasne.
      Słowa o odbieraniu dzieci inaczej myślącym padają w komentarzach, wszystkie komentarze sa publikowane za wiedzą i zgodą autora... Więc sa przez niego propagowane.
      Proste? Czy mam dobitniej?
      "Bełkot bez konkretów"... Zaraz się popłaczę...
      "Nienawiść niszczy umysł"... Juz Juz płaczę.
      Profesorze ja jestem hipokryzjoodporny! Mnie takie teksty naprawdę nie ruszają.

      Usuń
    5. "Słowa (...) padają w komentarzach" - czyli lepiej kasować głupie komentarze, nawet jak ich twórcy piszą potem o cenzurze? Racja,. będą kasował :). Nie zdziw się więc. :)

      Usuń
  4. Wywiad z tym "byle studenciakiem" http://www.uniwersyteckie.pl/nauka/lukasz-sakowski-nie-tylko-teoria

    OdpowiedzUsuń