Działo się to pewnego, lekko deszczowego dnia majowego. Przed planowanym plenerem w Ornecie sprawdzaliśmy potencjalne miejsca noclegów. Zajechaliśmy do Sagalasówki. Skojarzenia z bronią myśliwską i Panem Tadeuszem okazały się właściwe. Przejechaliśmy przez wieś po pięknym, starym bruku. Oczom ukazały się dziwne hangary o charakterze schronu. Później okazało się, że były to budynki dawnego lotniska w Ornecie. Trochę historii uratowanej od zapomnienia. Otoczenie pensjonatu agroturystycznego było urokliwe, zwłaszcza plac zabaw dla dzieci, ze starymi garnkami, rondlami i patelniami, jako instrumentami muzycznymi. Potem uwagę zwróciły liczne dachówki. Niestety, przeznaczone na dach. Być może jednak znajdą się tam jakieś wybrakowane, które można będzie pomalować. I przywrócić im ważność oraz użyteczność.
Wnętrze zrobiło wrażenie. Od razu zauważyłem pojemniki do recyklingu. To znak, że zwraca się tu uwagę na środowisko. W rozmowie z właścicielką okazało się, że pojemniki do recyklingu to efekt studiowania ochrony środowiska na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Dobra wiedza nie poszła w las. Kapitał ludzki procentuje. Po raz drugi zauroczony zostałem ... spiżarnią z domowymi przetworami, udostępnianą gościom. Lokalna produkcja i wykorzystanie wielokrotne szklanych słoików. A trzeci raz zaskoczony zostałem półką bookcrossingową w salonie. Dla gości. Moją uwagę zwróciła książka Zbrodnie robali. A potem kuchnia z fajerkami, pod wiatą, dogodne miejsce na spotkania integracyjne. I pretekst do rozmyślań o przeszłości.
Przeszłość i przyszłość w jednym miejscu. Troska o dziedzictwo kulturowe i dziedzictwo przyrodnicze. Miejsce urokliwe i tajemnicze. Trzeba tam będzie przyjechać na dłużej, nie tylko na plener.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz