20.06.2019

Skąd się bierze łąka miejska?


Skąd się bierze (jak powstaje) łąka miejska? Z nasion i zarodników (to drugie, jeśli uwzględnić mszaki i grzyby). Prosta odpowiedź rodzi kolejne pytania. A skąd te nasiona (i zarodniki)? To już wymaga dłuższej opowieści (ale nie za długiej, spokojnie, możesz czytać).

Życie z życia, nasiona z innych roślin. Życie wymaga ciągłości, łąka kwietna także. Muszą być więc rośliny i grzyby (o owadach nie zapominając, ważne dla roślin owadopylnych i tych, których nasiona roznoszą owady). Jednym słowem bioróżnorodność. Już dawno odrzuciliśmy teorię samorództwa. Sama z siebie łąka kwietna się "nie zalęgnie", jeśli wcześniej nie było różnych gatunków roślin naczyniowych i grzybów (przynajmniej w najbliższej okolicy). Natomiast czekanie na ewolucyjne powstanie nowych gatunków wymaga czasu. Dużo czasu. Nie mamy go.

Po drugie nasiona biorą się z glebowego banku nasion. Nie wszystkie od razu kiełkują. Czasem leżą w glebie kilka czy kilkanaście lat, by w sprzyjających warunkach wykiełkować. Czekają na swoją okazję. Czasami przy pracach budowlanych na koniec przywozi się ziemię, sypaną na pobocza dróg i chodników. Wraz z tą ziemią przywożone są niechcący nasiona roślin. Stąd zaskakujący pojaw maków i chabrów w tym roku, na obrzeżach Łynostrady w Olsztynie). Jak powstaje glebowy bank nasion i diaspor? Patrz punkt pierwszy - z roślin, które rosły w tym miejscu wcześniej. Przeszłość ma znaczenie.

Po trzecie dyspersja. Nasiona mogą być przenoszone wiatrem lub przez inne zwierzęta. Wędrują w przewodzie pokarmowym zwierząt (dlatego ewolucyjnie powstały smaczne owoce by skusić do konsumpcji i zagwarantować roślinom podróż na nowe obszary), przyczepione do sierści, piór, łap itd. Ekolodzy nazywają to zjawisko zoochorią. Ale muszą być miejsca z zasobami różnorodności biologicznej (ekosystemowe banki nasion), swoiste refugia, żeby je miał skąd wiatr przywiać a zwierzęta przynieść. Różnego typu bariery utrudniają naturalną dyspersję diaspor. Czasami brak jest tych ekosystemowych banków bioróżnorodności w krajobrazie, zwłaszcza miejskim.

Po czwarte człowiek może zasiać. W swej mądrości ratowania swojego zdrowia, jakości życia w mieście i z myślą o globalnej ochronie różnorodności biologicznej.  Można nazwać to nieświadomą i świadoma antropochorią. Jedni kupują nasiona w sklepach inni zbierają w siedliskach naturalnych. I przenoszą do miasta, wysiewają.

Łąka miejska to nie tylko uroda dla ludzkich oczu i siedlisko dla owadów czy schronienie dla małych zwierząt. To także mniejsze koszty pielęgnacji zieleni miejskiej i łagodzenie negatywnych skutków ocieplenia klimatu. A także specyficzny rezerwat przyrody - mała wyspa z zasobami różnorodności biologicznej. Wiele terenów rolniczych jest intensywnie uprawiana, stosowane są środki ochrony roślin. "Chwasty" nie mają tam lekkiego życia i po prostu wymierają. To miasto i pobocza dróg mogą być miejscem ich egzystencji, takim rezerwatem przyrody. Miejska łąka może być wyspą różnorodności biologicznej i "zasobnikiem" z nasionami i diasporami, zasilającym okoliczne tereny.

Same jednak nasiona nie wystarczą. Muszą być jeszcze odpowiednie warunku środowiskowe: nasłonecznienie, wilgotność, jakość gleby. Nawet na zwykłym trawniku możemy obserwować sukcesję ekologiczną. Poza czynnikami abiotycznymi są i biotyczne, czyli interakcje z innymi gatunkami, w tym zwierzętami. Nie ma już roślinożerców w mieście (krów, owiec, koni - nie ma więc wypasu i naturalnego "koszenia"). Najważniejsza jest aktywność człowieka, w tym koszenie. Jeśli zbyt często i zbyt nisko (do samej ziemi) koszone są trawniki, to spada różnorodność biologiczna (radzą sobie tylko trawy, których stożek wzrostu jest nisko - to ewolucyjne przystosowanie do znoszenia roślinożerności dużych ssaków) a czasem tworzy się przesuszone klepisko. Przydałoby się więcej edukacji i wykształcenia przyrodniczego w władzach miasta, spółdzielni mieszkaniowych i właścicieli gruntów. A także w firmach wykonujących koszenie. Wiedza ma kolosalne znaczenie. Chodzi o kształtowanie zieleni a nie jej niszczenie i eliminację. Chodzi o nasze zdrowie i naszą przyszłość.I nie jest to przesadzone.

Łąka miejska to ekosystem, gleba, rośliny, bezkręgowce i wiele innych organizmów. Na łące - w porównaniu do trawnika - więcej odkłada się materii organicznej (próchnica), a więc więcej węgla wiązane jest w glebie i nie ucieka do atmosfery. W taki prosty sposób możemy wpływać na korzystniejszy bilans węgla i gazów cieplarnianych. Próchnica magazynuje więcej wody a sama roślinność spowalnia spływ powierzchniowy po opadach. Jest to więc przeciwdziałanie podtopieniom i poprawianie retencji wody w dużej skali. A wody zdaje się że w Polsce coraz bardziej brakuje. W końcu łąka więcej zatrzymuje pyłów i zanieczyszczeń w porównaniu do trawnika krótko przystrzyżonego.

Wielkie przedsięwzięcia składają się z małych i drobnych działań. Ty też możesz coś dobrego zrobić, w swoim najbliższym otoczeniu. Zadbaj o łąkę miejską w twoim sąsiedztwie. Dostarcz nasion (by zwiększyć bioróżnorodność), zadbaj o dobre warunki środowiskowe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz