14.07.2019

Czy można podlewać trawnik wodą wodociągową?

Olsztyn, lipiec 2019. Podlewanie trawnika wodą wodociągową...
W Polsce coraz dotkliwiej brakuje wody a jednocześnie marnujemy ją lekkomyślnie. Kto bogatemu zabroni? Jednocześnie mocno krytykowane są łąki kwietne w miastach, a to że kleszcze, że miasto to nie wiocha, że nie ma miejsca na chwasty na trawnikach itd. Estetyka kaprala. A łąka kwietna to skrót myślowy, odnoszący się do ekologicznego podejścia do użytków zielonych, określenie na ekosystemy kształtowane przez człowieka dla zachowania różnorodności biologicznej i ochrony środowiska. Ziołorośla, łąka kwietna to zdanie się na procesy naturalne i umożliwienie wzrostu różnym gatunkom, w tym także znoszącym upały i mniej wody. Łąki kwietnej nie kosimy zbyt często by umożliwić wzrost i rozwój wielu różnych gatunków roślin. I wydanie nasion. By mogły pojawić się w kolejnym roku. Nisko skoszony trawnik (w estety kaprala) by nie wysechł w czasie upałów wymaga podlewania (i nawożenia). Skąd woda? Z wodociągów miejskich. Ogromna rozrzutność. Bo tej wody niebawem będzie nam brakowało. Przypomniała mi się studyjna wizyta w Hiszpanii sprzed blisko 10 lat. Tam skutki braku wody są o wiele bardziej widoczne. Możemy brać przykład z Hiszpanów, tylko czy jesteśmy otwarci na uczenie się i zmianę nieadekwatnych już przyzwyczajeń.

Ekolodzy od dawna ostrzegają przed skutkami antropogenicznego ocieplenie klimatu oraz kurczącymi się zasobami wody w Polsce. Ale gdy zimą trawi się jakiś mroźny dzień lub latem chłodniejszy od razu sypią się gromy na ekologów, za straszenie ociepleniem klimatu.
Według tych krytyków mróz w styczniu to dowód, że pisanie o ocieplaniu klimatu to jakaś spiskowa ściema.

Powolnych zmian w skali globalnej na co dzień na ogół nie dostrzegamy. Dlatego nie jesteśmy gotowi na poważniejsze zmiany w gospodarce, zmierzające do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Kiedy jednak prognozy się sprawdzą (a widzimy, że się sprawdzają, zarówno co do temperatury i braku wody), na działania będzie za późno, a skutki będą bardzo bolesne przede wszystkim w aspekcie ekonomicznym. Nie jesteśmy w stanie „na oko” zaobserwować podniesienia się średniej temperatury rocznej o jeden stopień. Nieco łatwiej zauważyć podnoszenie się poziomu mórz i oceanów (ale to gdzieś daleko od nas?), topnienie lodowców (może zdjęcia sfałszowano?) czy zmiany zasięgów występowania gatunków roślin i zwierząt (a tu na pewno już ekolodzy coś kręcą). Ale i wtedy raczej sądzimy, że ktoś nas oszukuje, że ekolodzy spiskują i że „jakoś to będzie”.

Podobnie jak lekceważymy ostrzeżenia przed ociepleniem klimatu, tak ignorujemy prognozy dotyczące braków wody w Polsce. Mamy tyle jezior i tak często u nas padają deszcze, że nie bardzo dostrzegamy obniżania się poziomu wód gruntowych. Nie jesteśmy skłonni ani oszczędzać wody ani działaniami wybiegać w przyszłość, myśląc o rosnących potrzebach rolnictwa, przemysłu czy potrzebach komunalnych. Trudno nam sobie wyobrazić demonstrację uliczną, wywołaną brakami wody. A tak dzieje się już w Europie. 10 lat temu, w małej prowincji Hiszpanii – w Murcji – na ulice wyszło około 500 tys. demonstrantów pod hasłami „woda dla wszystkich”. Południowo-wschodnia Hiszpania odznacza się klimatem bardzo ciepłym. Dla turysty wymarzona słoneczna i ciepła pogoda. Ale w ciągu ostatnich 15-20 lat braki wody widoczne są gołym okiem. W rzekach i rzeczkach, w których jeszcze niedawno się kąpano, teraz wody jest zaledwie po kostki.

Woda jest niezbędna zarówno dla rolnictwa jak i potrzeb komunalnych. Dlaczego kiedyś wody starczało a teraz nie? Po pierwsze dlatego, że przybyło w Murcji mieszkańców, po drugie znacząco wzrosło zapotrzebowanie wody dla celów komunalnych, rolniczych i przemysłowych. Brakująca woda sprowadzana jest kanałami z sąsiedniej Kastylii. Ale nawet w obrębie jednego kraju, jednego narodu rodzą się już poważne konflikty o wodę (stąd wspomniana uliczna demonstracja). Kiedy zaczyna jej brakować, zmniejsza się skłonność do dzielenia się tymi zasobami. Jeszcze większe konflikty wybuchać mogą na styku różnych krajów i narodów. Nie bez przyczyny mówi się, że jeśli wybuchnie trzecia wojna światowa, to będzie to wojna o wodę (a nie o ropę naftową, gaz ziemny czy surowce przemysłowe).

Problemów gospodarki wodnej nie jest w stanie wyregulować sama ekonomia. W Murcji nie wolno spuszczać wody z basenu kąpielowego, nawet jeśli się jest bardzo bogatym i można kupić jej tyle, ile się chce. Wodę w basenie należy oczyszczać a nie wymieniać. Nie można także wodą wodociągową podlewać ogródków i trawników. Dlatego w wielu miejscach widać już… „ładne”, zielone, plastikowe trawniki. Nie trzeba ich ani kosić ani podlewać. Czy w takim świecie chcielibyśmy żyć? W świecie, w którym do tej pory powszechne dobra przyrodnicze są reglamentowane jak cukier i mięso w czasach PRL?

W Hiszpanii miałem okazję oglądać innowacyjne, małe „symbiotyczne” oczyszczalnie ścieków, ustawiane na osiedlach jak i przy stacji paliw. W tym pierwszym przypadku ustawiono oczyszczalnię, bazującą na pracy bakterii i pierwotniaków, z dużymi oporami. Mieszkańcy obawiali się nieprzyjemnego zapachu. Oczyszczalnia zlokalizowana jest na terenach rekreacyjnych, tuż przy placu zabaw. Obawy okazały się nieuzasadnione i obecnie wszyscy są zadowoleni, a oczyszczona woda służy do podlewania trawników i ogrodów.

Oczyszczalnia zlokalizowana przy stacji paliw oczyszcza wodę z lokalu gastronomicznego i myjni samochodowej. Odzyskana woda służy do mycia samochodów (myjnia obok mnie wykorzystuje wodę wodociągową...).

Uwidaczniające się globalne i regionalne problemy środowiska mogą być rozwiązywane poprzez zmianę naszych codziennych nawyków oraz innowacyjną gospodarkę. Wymaga to jednak wysiłku i perspektywicznego myślenia. W wielu globalnych problemach środowiskowych zmuszeni jesteśmy do działania solidarnego i wspólnego w skali całej planety czy regionu. Mechanizmy gospodarki rynkowej nie są wstanie zadziałać skutecznie. Potrzebne jest myślenie i działanie wybiegające daleko w przyszłość.

W przyrodzie, tak jak w medycynie, najtańszym sposobem leczenia jest zapobieganie chorobom. W Polsce nie za bardzo widać takiej roztropności. Marnujemy wodę na potęgę, mimo że nasze rzeki wysychają a w wielu miejscowościach brakuje wody w kranie...

9 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie samo podlewanie jest jak najbardziej istotne i bez wody niestety nasze rośliny niestety nie przetrwają. Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać na stronie https://www.podlane.pl/blog/czym-podlewac-ogrody/ jak wygląda kwestia podlewania ogrodu i czym to robić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogólnie myślę, że nie ma żadnych przeciwwskazań, ale moim zdaniem zdecydowanie najlepiej do tego nadaje się woda deszczowa. W końcu jak napisano w https://operacjadom.pl/jak-zbierac-i-wykorzystac-wode-deszczowa/ to ja także już teraz wiem jak ją zbierać i we właściwy sposób wykorzystać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie jest ten artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń