7.07.2020

Orszoł, gliniarz i niprzyrówka rzeczna czyli o społecznym ruchu naukowym

(Orszoł, Fot.Eugeniusz Zaporowski)

W czasach mojego dzieciństwa, gdy coś widziałem ciekawego lub nowego w przyrodzie, to pytałem się starszego brata, dziadka lub wujka lub kogoś innego "co to jest". Tak poznawałem ptaki, ryby, rośliny, grzyby. Szybko się okazało, że ta zbiorowa wiedza jest niewystarczająca. Potem sięgałem do książek lub pytałem się specjalistów. I jedno i drugie nie było łatwo dostępne, stąd moja ciekawość zaspakajana była jedynie na poziomie ogólnym. Jakiś owad, jakiś grzyb. W miarę zdobywania wiedzy, zarówno tej szkolnej, jak i tej z książek popularnonaukowych, pytań przybywało. I rosła świadomość, że tak wiele jest nierozpoznanych rzeczy.

Nowe technologie zmieniły świat. Wiedza naukowa przestaje być elitarna. Mamy do niej coraz łatwiejszy dostęp. I to zarówno w postaci książek, zasobów internetowych jak i w możliwości dostępu do specjalistów. Jest jeszcze coś. Mamy niezwykłe łatwy dostęp do dokumentowania tego, co widzimy. Kiedyś był to tylko opis słowny. Czasem ktoś potrafił narysować, czasem był to zasuszony okaz (przykład ze zmierzchnicą trupią główką). Teraz wystarczy szybko wyjąć telefon z aparatem cyfrowym by uwiecznić obserwowany obiekt. Potem wystarczy skorzystać z internetu mobilnego by poszukać podobnych zdjęć lub skontaktować się ze specjalistą i zapytać "co to jest". Niewiarygodna współpracą coraz większej liczby osób. Zupełnie nowa rzeczywistość.

Dostęp do specjalistów i ich wiedzy to tylko część problemu. Bo pytający są jednocześnie obserwatorami. Zazwyczaj mają już wiedzę przyrodniczą. Jeśli poprawnie udokumentują miejsce i czas wtedy fotograficzna obserwacja nabiera wartości naukowej. Nie są to może dane zbierane systematycznie lecz ich liczba stanowi dużą wartość. Przybywa obserwatorów i przybywa danych, które można analizować, sumować, wyciągać w z nich wnioski. Społeczny ruch naukowy ma ogromny potencjał. Potrzebnych jest tylko kilka rzeczy.

(Fot. Maria Olszowska)
Po pierwsze otwarcie środowiska naukowego na taką współpracę. Potrzebne są dobre książki i dobre strony internetowe z zebranymi podstawowymi informacjami, zdjęciami, opisami, charakterystykami gatunków. Co prawda takie opracowania nie przynoszą "punktów" do kariery i dorobku naukowego jednak są niezwykle społecznie przydatne. To trzecia misja uniwersytetu. Pozwalają zrozumieć to, co się widzi, rozpoznać gatunek a następnie poczytać i poszerzyć swoją wiedzę także o zachodzących procesach. Po drugie potrzebne są łatwe w dostępie klucze do oznaczania. Pojawiły się już proste aplikacje na telefon do szybkiego rozpoznawania roślin czy grzybów. 

Sam jestem zaskoczony jak przydatne bywają zwykłe wpisy przyrodnicze na blogu. Wiele osób korzysta, a potem zwraca się z prośbą o konsultacje, o pomoc itd. Wiele lat temu zdarzały mi się telefony do pracy z pytaniem "czy to jest tarantula". Bo był program w telewizji o tym, że jakieś egzotyczne pająki przejechały do Polski wraz z sadzonkami palmy (rośliny doniczkowe). "A jak wygląda ten pająk?". I tego nie dało się słownie ustalić, bo został już rozplaskany kapciem. Ani opis, ani okaz, tylko krótka rozmowa telefoniczna. Kompletnie nieweryfikowalne, niczym potwór z Loch Ness czy Paskuda z Zalewu Zegrzyńskiego. Teraz można zrobić zdjęcie swoim smartfonem. I już jest jakiś mniej lub bardziej wartościowy dowód.

Często dostaję różne maile czy wiadomości przez internetowe komunikatory z prośbą o konsultację. Dostrzegam potrzebę. I widzę, że blog jest przydatny.

Kiedyś napisałem o orszole, a niedawno dostałem taki list:  "Szanowny Panie Profesorze! Ze zdziwieniem zauważyłem w piątek, 26 czerwca br. niewidzianego nigdy przeze mnie stworzenia. Siedziało sobie na firance, w moim domu, w Gliwicach. Udało mi się zrobić kilka zdjęć, gdy nagle stworzonko gwałtownie zerwało się do lotu i wyfrunęło przez otwarte okno. Próbując go zidentyfikować, przeszukiwałem internet, gdzie trafiłem na stronę opisującą orszoła. Jeden z odnośników skierował mnie do Pańskiego bloga, na wpis z 17 czerwca 2019. Zdziwiło mnie, że ten piękny chrząszcz tak rzadko występuje w Polsce, a szczególnie na Górnym Śląsku. Ciekaw jestem, czy faktycznie był to orszoł prążkowany. W załączeniu kilka fotografii, niestety nie najlepszej jakości. -- Pozdrawiam Eugeniusz Zaporowski "

(Fot. Maria Olszowska)
Pisałem także o gliniarzu naściennym, gatunku nowym dla Polski. Od wielu lat otrzymuję różne zdjęcia, nie wszytko da się rozpoznać.Ale część jest wartościową obserwacją, wartą zachowania i upowszechnienia.

"Dzień dobry Panie doktorze, znalazłam wywiad z Panem na Wirtualnej Polsce, gdzie zachęcał Pan, aby przysyłać zdjęcia. Czy znaleźliśmy gniazdo gliniarza? Piszę z gajówki w województwie świętokrzyskim (powiat konecki). Pozdrawiam serdecznie, Maria Olszowska" (5 lipca 2020).

Co prawda gliniarz naścienny lepi takie gliniane schronienia dla potomstwa ale jest kilka różnych gatunków, które wykonują podobne schronienia. Po samych "glinianych dzbanuszkach" pewnie nie uda się oznaczyć. Jest jednak zachęta do dodatkowych obserwacji.

Nie wszystkie zdjęcia są przydatne, nie tylko ze względu na jakość fotografii. Ważne jest także uchwycenie cech diagnostycznych. Potrzeba minimalnej wiedzy by wiedzieć co sfotografować. 

Najciekawsze, ostatnie korespondencyjne doniesienie, dotyczy rzadkiego chruścika - Leptocerus interruptus, niprzyrówki rzecznej. Jako hydrobiolog łowiłem tylko larwy. Raz tylko spotkałem imago i to w nietypowym miejscu jak na ten gatunek - nad jeziorem lobeliowym. Niemniej zbiory konserwuję na mokro, w alkoholu. Trudno jest więc porównywać ze zdjęciami. A tych systematycznie przybywa. Tworzy się wartościowa bada porównawcza. Wartościowa jest tylko wtedy, gry fotografie są pewnie oznaczone przez specjalistę.

(Niprzyrówka rzeczna, Leptocerus interruptus, fot. Bartłomiej Pacuk)
"Dzień dobry Podczas prowadzenia inwentaryzacji entomologicznej w Parku Centralnym w Bydgoszczy (położonym nad Brdą) natknąłem się na tytułowy gatunek (moje zdjęcia w załącznikach, zrobione 4.07.20). (....) Tak mi się przynajmniej wydawało kiedy znalazłem w internecie jego pierwsze
zdjęcia, które pasowały do tych moich. Tymczasem Wikipedia pod tą nazwą podaje obrazek chruścika który wygląda zupełnie inaczej. Czy to jest błąd, czy może ten gatunek wykazuje taki dymorfizm płciowy? Nie znam się na chruścikach i nie wiem, czy u nich dymorfizm występuje. Proszę o rozwianie moich wątpliwości, choć nie sądziłem, że je będę miał, bo gatunek wygląda na charakterystyczny[Pan Bartłomiej nawiązuje do załączonych linków ze zdjęciami, umieszczonymi w różnych bazach internetowych]. Obecność tego gatunku we wspomnianym parku wydaje się dość istotna, gdyż prowadzona przeze mnie inwentaryzacja ma związek z planowanym w tym miejscu kąpieliskiem. Pozdrawiam Bartłomiej Pacuk".

Tak, w przypadku ilustracji, zamieszczone na Wikipedii jest błąd. Wstawiono zdjęcie z zasobów Wikimedia Commons podpisane jako Leptocerus interruptus. Autor tego zdjęcie niepoprawnie zidentyfikował.

W tym przypadku wiem, że jest to nowe stanowisko tego gatunku. Mieści się w dotychczasowym zasięgu ale z okolic Bydgoszczy i samej rzeki Brdy nie było żadnych doniesień. Wszystkie dotychczasowe dane opublikowałem w dwóch pracach. Przypadkowe spotkanie a przy okazji cenna informacja naukowa. Tak można poznawać zasięgi występowania i zmiany tych zasięgów, chociażby związane ze zmianami klimatu. Potrzebna tylko dobrze zorganizowana współpraca środowiska akademickiego z wolontariuszami-przyrodnikami. Na razie jest to praca bez orderów i zaszczytów (nie liczy się do dorobku naukowego). Ale nie warto robić tylko tego, co aktualnie jest nagradzane. To nie my dostosowujmy się do wskaźników naukometrycznych tylko dostosowujmy wskaźniki do aktualnych potrzeba badawczych i społecznych. Przecież to podatnicy finansują polska naukę. I Uniwersytetu.

(Leptocerus interruptus, fot. Bartłomiej Pacuk)

Więcej o Leptocerus interruptus:
  • Pietrzak L., S. Czachorowski, 2004. Stopień zagrożenia Leptocerus interruptus (Fabricius, 1775) (Trichoptera: Leptoceridae) w Polsce. Wiad. Entomol., 23: 163-167.
  • Buczyńska E., S. Czachorowski, P. Buczyński, 2015. Leptocerus interruptus (Fabricius, 1775) (Trichoptera: Leptoceridae) in Poland: a case study of distribution, conservation status and potential monitoring value of a rare European caddisfly species. Acta Zoologica Bulgarica, 68 (2), s. 225-234 ; p-ISSN: 0324-0770,

1 komentarz:

  1. Od wielu, wielu lat takie funkcje pełnią fora internetowe. "Bocian" (zajmuje się ptakami), "Bio-forum czy "entomo-forum" jest tego tak wiele, że każdy szukający informacji je znajdzie.

    OdpowiedzUsuń