Nauczanie zdalne istniało już od bardzo dawna, tyle że nie w internecie. Przecież podręczniki są jedną z wczesnych form nauczania zdalnego. W innym miejscu i czasie ktoś pisze a w liczniejszych miejscach i w innych czasach ktoś czyta, analizuje, odbiera treść. Można wspomnieć jeszcze przewodniki turystyczne, mapy, poradniki czy oznakowane szlaki turystyczne i ścieżki edukacyjne (dydaktyczne) z tablicami informacyjnymi. Podręczniki to także element nauczania hybrydowego, gdy spotkania bezpośrednie łączymy z wykorzystywanie narządzi zdalnych. Nowe technologie (komputery, internet) włączane są w edukację zdalną już od dawana. Pandemia wymusiła jedynie zastosowanie ich na masową skalę, także wśród osób nieprzygotowanych ani technicznie ani koncepcyjnie. Część z nauczycieli była przygotowana, część kompletnie zaskoczona. Teraz jest jednak czas na uważność i refleksję. Nie da się dłużej pomijać i ignorować zdalnego nauczania z wykorzystaniem internetu.
Tak, to jest eksperyment, część zauważonych błędów nie była poprawiana. Inne dopiero wspólnie dostrzeżemy w trakcie analizy i dyskusji (zapraszam do wypowiedzi w komentarzach tego bloga). To jest materiał roboczy. Przygotowywać w całości czy pociąć na oddzielne fragmenty? Może tylko nieliczne fragmenty wykorzystać a inne usunąć? Może coś innego dodać?
Zapis dyskusji, prawie surowy, z dodanymi jedynie nielicznymi napisami. Czy ten materiał wideo jest wartościowym materiałem? Luźna rozmowa w czasie spotkania synchronicznego, w tym przypadku zdalnego, umożliwia niespieszne formułowanie myśli, powtórzenia. Gdy jesteśmy uczestnikami inaczej odbieramy tę treść niż wtedy, gdy jako osoba spoza odsłuchujemy w zupełnie innym czasie. Dla jednych to przypomnienie, dla innych poznawanie. Tak jak ze zdjęciami z wakacji - inaczej patrzymy i odbieramy zdjęcia, na których jesteśmy my sami, a inaczej cudze zdjęcia z cudzych wyjazdów.
Jak przygotowywać materiały? Zapisywać spotkania i je potem udostępniać jako forma notatek i przypomnienia oraz treść dla nieobecnych (bo chorzy, bo nie mogli w tym czasie uczestniczyć)? Czy trzeba je dodatkowo opracować: pociąć na kawałki, dodać napisy, podzielić na małe fragmenty i "rozdziały"? Opracować ma wykładowca czy też ten źródłowy materiał ma być wykorzystywany i przetwarzany przez wszystkich, nawet tych nieobecnych?
Luźna rozmowa różni się od przygotowanej konferencji czy wykładu. Bo do wykładu czy konferencyjnego komunikatu przez wiele godzin przygotowujemy zwarte, spójne i wiele razy modyfikowane treści wystąpienia. W spotkaniu bezpośrednim treść tworzy się spontanicznie, może być sporo dłużyzn, niezgrabności, przejęzyczeń. Niczego nie poprawiamy (tak jak nie zatrzymamy wody w rzece). Ewentualnie uzupełniamy, jeszcze raz wypowiadamy teść, jeśli coś źle powiedzieliśmy, przejęzyczyliśmy się itd.
A jak powstaje książka i podręcznik (lub publikacja)? Nie jest stenograficznym zapisem rozmowy czy monologu. Kompozycja jest przemyślana, poprawiana, optymalizowana. Książkę pisze się i wydaje się znacznie dłużej niż ją czyta. Podobnie będzie z materiami do zdalnego nauczania. I tu rodzi się pytanie jak mierzyć czas w zajęciach zdalnych. do pensum czy do honorarium? Czy czas odtwarzania czy też czas przygotowania? Umowa o dzieło czy umowa zlecenie?
Przez wieki uczyliśmy się pisać i drukować książki by były dobrymi narzędziami dydaktycznymi w nauczaniu zdanym i hybrydowym (komunikacji zdalnej). Teraz musimy nauczyć się przygotowywania filmów, zapisów wideo, podcastów itd. Zatem nauczyć się przygotować wystąpienie, nagrać, edytować, montować, umieścić w sieci. Tak jak kiedyś uczyliśmy się kompozycji tekstu, przygotowania ilustracji, pisania na maszynie, korekty (współpraca z wydawnictwem) itd. W edukacji zdalnej internetowej (elektronicznej z nowymi mediami) zachodzi ten sam proces tylko z innymi narzędziami. Trzeba się tego nauczyć. Nauczyć tworzyć dobre materiały do komunikacji ze studentami i nauczania zdalnego. W zasadzie już się to dzieje w mniejszej czy większej skali.Zasadnicze pytanie: jakie są w formie i treści te dobre materiały audiowizualne do zdalnego nauczania?
Na początek potrzebna jest dyskusja i refleksja nad tym co się wydarzyło. Uważne przeanalizowanie naszych doświadczeń, wymiana tych doświadczeń, podpatrywania dobrych praktyk. Bo jesteśmy w trakcie procesu, w trakcie dużej rewolucji w edukacji. Dlatego piszę o projektowaniu przyszłej szkoły wyższej, przyszłego uniwersytetu, który tak na prawdę już powstaje. Przyszłość już jest, trzeba się tylko rozejrzeć i zobaczyć.
Zapraszam do dyskusji w komentarzach na blogu oraz przygotowywania się do konferencji. Będzie chyba w grudniu br. Już nie luźna, spontaniczna rozmowa ale konferencja ze starannym przygotowaniem się (zatem treść będzie lepsza w odbiorze). I zorganizowaniem przestrzeni do różnorodnych interakcji, nie tylko jednokierunkowego przepływu treści ale także ułatwiania niezaplanowanych, spontanicznych dyskusji "kuluarowych". A jak zdalnie w e-konferencji zorganizować dyskusje kuluarowe? Trzeba zaplanować te dodatkowe przestrzenie i kanały komunikacji. Ale najpierw trzeba dostrzec potrzebę, wynikającą z procesów komunikacji a nie samego rytuału konferencyjnego.
Jak przygotowywać materiały? Zapisywać spotkania i je potem udostępniać jako forma notatek i przypomnienia oraz treść dla nieobecnych (bo chorzy, bo nie mogli w tym czasie uczestniczyć)? Czy trzeba je dodatkowo opracować: pociąć na kawałki, dodać napisy, podzielić na małe fragmenty i "rozdziały"? Opracować ma wykładowca czy też ten źródłowy materiał ma być wykorzystywany i przetwarzany przez wszystkich, nawet tych nieobecnych?
Luźna rozmowa różni się od przygotowanej konferencji czy wykładu. Bo do wykładu czy konferencyjnego komunikatu przez wiele godzin przygotowujemy zwarte, spójne i wiele razy modyfikowane treści wystąpienia. W spotkaniu bezpośrednim treść tworzy się spontanicznie, może być sporo dłużyzn, niezgrabności, przejęzyczeń. Niczego nie poprawiamy (tak jak nie zatrzymamy wody w rzece). Ewentualnie uzupełniamy, jeszcze raz wypowiadamy teść, jeśli coś źle powiedzieliśmy, przejęzyczyliśmy się itd.
A jak powstaje książka i podręcznik (lub publikacja)? Nie jest stenograficznym zapisem rozmowy czy monologu. Kompozycja jest przemyślana, poprawiana, optymalizowana. Książkę pisze się i wydaje się znacznie dłużej niż ją czyta. Podobnie będzie z materiami do zdalnego nauczania. I tu rodzi się pytanie jak mierzyć czas w zajęciach zdalnych. do pensum czy do honorarium? Czy czas odtwarzania czy też czas przygotowania? Umowa o dzieło czy umowa zlecenie?
Przez wieki uczyliśmy się pisać i drukować książki by były dobrymi narzędziami dydaktycznymi w nauczaniu zdanym i hybrydowym (komunikacji zdalnej). Teraz musimy nauczyć się przygotowywania filmów, zapisów wideo, podcastów itd. Zatem nauczyć się przygotować wystąpienie, nagrać, edytować, montować, umieścić w sieci. Tak jak kiedyś uczyliśmy się kompozycji tekstu, przygotowania ilustracji, pisania na maszynie, korekty (współpraca z wydawnictwem) itd. W edukacji zdalnej internetowej (elektronicznej z nowymi mediami) zachodzi ten sam proces tylko z innymi narzędziami. Trzeba się tego nauczyć. Nauczyć tworzyć dobre materiały do komunikacji ze studentami i nauczania zdalnego. W zasadzie już się to dzieje w mniejszej czy większej skali.Zasadnicze pytanie: jakie są w formie i treści te dobre materiały audiowizualne do zdalnego nauczania?
Na początek potrzebna jest dyskusja i refleksja nad tym co się wydarzyło. Uważne przeanalizowanie naszych doświadczeń, wymiana tych doświadczeń, podpatrywania dobrych praktyk. Bo jesteśmy w trakcie procesu, w trakcie dużej rewolucji w edukacji. Dlatego piszę o projektowaniu przyszłej szkoły wyższej, przyszłego uniwersytetu, który tak na prawdę już powstaje. Przyszłość już jest, trzeba się tylko rozejrzeć i zobaczyć.
Zapraszam do dyskusji w komentarzach na blogu oraz przygotowywania się do konferencji. Będzie chyba w grudniu br. Już nie luźna, spontaniczna rozmowa ale konferencja ze starannym przygotowaniem się (zatem treść będzie lepsza w odbiorze). I zorganizowaniem przestrzeni do różnorodnych interakcji, nie tylko jednokierunkowego przepływu treści ale także ułatwiania niezaplanowanych, spontanicznych dyskusji "kuluarowych". A jak zdalnie w e-konferencji zorganizować dyskusje kuluarowe? Trzeba zaplanować te dodatkowe przestrzenie i kanały komunikacji. Ale najpierw trzeba dostrzec potrzebę, wynikającą z procesów komunikacji a nie samego rytuału konferencyjnego.
i tak ostatecznie... nie ważne w jakiej formie czy języku... ważne co się powie... ale... słowo leci z wiatrem...
OdpowiedzUsuńCóż... w tym miejscu nie zgodzę się z komentarzem Unknown... słowo, choćby jedno, które leci z wiatrem jest też ważne ... Inaczej staje się "gołosłowiem", bez znaczenia. Forma jest ważna - powinna być przynajmniej kulturalna, bo wtedy staje się namiastką uniwersalnego języka w relacjach z ludźmi. Najczęściej komunikujemy się w językiem potocznym - dobrze by było byśmy rozumieli się w języku ojczystym dochodząc do końca rozmowy lub wyciągając z tej rozmowy wnioski. Nie wspomnę tu już o wykorzystaniu specyficznego języka i słownictwa z kategorii pojęć naukowych, które porządkuje strukturę wiedzy podczas dyskusji. To jednak determinanty wykształcenia,choćby i średniego, ale gruntownego. Wyższe wykształcenie nie jest rarytasem ani kwestią "chciejstwa". Jego zdobycie determinuje w dzisiejszych czasach nie tyle zdobycie pozycji społecznej, ile ciekawość poznawcza, motywacja pogłębiania wiedzy i świadomość lepszego życia oraz poznawania świata przez podróżowanie. Wtedy warunkiem jest poznanie przynajmniej jednego języka obcego w stopniu komunikatywnym. Ostatecznie ... nie zgadzam się z tym niezrozumiałym (dla mnie) wpisem w takiej formie i ujęciu.
UsuńZdalne nauczanie internetowe znane jest od... dwóch dekad! Tylko komuś się nie chciało sprawdzić. Pierwsze były studia biblijne i językowe, wkrótce dołączyły takie szkoły jak "Centrum" Hellera gdzie wykłady w formie materiałów audiowizualnych obejmowały zakresy astrofizyki czy filozofii nauki...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest sens wyważania otwartych drzwi. Wystarczy sięgnąć do tamtych doświadczeń.
Jeśli w komentaowany tekście napisane jest m.in. "Nowe technologie (komputery, internet) włączane są w edukację zdalną już od dawana. Pandemia wymusiła jedynie zastosowanie ich na masową skalę, także wśród osób nieprzygotowanych ani technicznie ani koncepcyjnie. Część z nauczycieli była przygotowana, część kompletnie zaskoczona.", to jak rozumieć komentarz Beskidnicka? NIe przeczytał komentowanego tekstu? Przeczytał tylko tytuł i kilka pierwszych zdań? Przeczytał nieuważnie? Czy jest sens odnoszenia się do wypowiedzi Beskidnicka? Duże w tym komentarzy pewności siebie, aroganckiej pozy na wszystko-wiedzącego? Kiedy i jak odbywały się te studia biblijne.. w czasie pandemii? Był to jakiś e-learning? Materiały audiowizualne? To znaczy co, filmy puszczane w sali czy udostępniane w internecie? A czy można dowiedzieć się czegoś więcej od znawcy? Z chęcią się douczę. Dla mnie to nie sa otwarte drzwi. Z chęcią zapoznam się z tymi doświadczeniami, zatem prosze o szczegóły i jakię skonkrery.
UsuńNie dziwie się że polska nauka dołuje we wszelkich możliwych rankingach... no prawie wszystkich tych negatywnych to pewnie przoduje.
UsuńAle jak się wyważa otwarte drzwi...
Po czym poznać naukowca od idioty? Osobę wykształcona od zakompleksionego frustrata? Jeden i drugi stawiają mocne, śmiałe tezy (lub hipotezy). Ale ten pierwszy potrafi nawet najbardziej kontrowersyjne tezy poprzeć argumentacją, wywodem z faktami, danymi, źródłami. Kim jest Beskidnick vel makroman vel Maciej Jan Czernik z Tarnowa?
Usuńps. swoją zakamuflowana hipotezę zamierzam sfalsyfikować zdalnie. Czy 2 tygodnie wystarczą?
PS. 2. @ Beskidnick mam do Cienie dwa pytania:
Usuń1. "polska nauka dołuje we wszelkich możliwych rankingach" czy możesz rozwinąć te myśl i podać jakieś argumenty? Na jakich danych (przesłankach) opierasz te tezę (podsumowująca, generalizującą? Jakie rankingi przejrzałeś Macieju Janie Czerniku z Tarnowa.
2. Co jest wyważaniem otwartych drzwi ("się wyważa otwarte drzwi...")? I czy możesz tę hipotezę (tezę) uzasadnić weryfikowalnymi argumentami?
Ile potrzebujesz czasu na przedstawienie przekonującej argumentacji? Czy dwa tygodnie wystarcza? Może miesiąc?
PS> 3. A znasz tę stronę? Można poćwiczyć i lepiej zrozumieć na czym polega naukowa argumentacja. Metoda dostępna dla wszystkich, Sam możesz tam zauczestniczyć https://youtu.be/rV2f8Ii1JpQ
Usuńhttps://businessinsider.com.pl/technologie/nauka/ranking-najlepszych-uczelni-swiata-polskie-uniwersytety-i-politechniki-w-rankingu/klqj9kn
UsuńGdzie czytamy m/in. :
Uniwersytet Warszawski jest najlepszą polską uczelnią według Listy Szanghajskiej - corocznie publikowanego rankingu tysiąca najlepszych uczelni świata. UW jednak załapał się dopiero na miejsca 301-400.
tezę uważam za udowodnioną. I kto tu wyszedł na zakompleksionego frustrata?
"wyważanie otwartych drzwi" to taki związek frazeologiczny, potoczne powiedzonko - polecam podręcznik do języka polskiego z zakresu szkoły średniej
Nic nie udowodniłeś. To tylko złudzenie. Twoja teza brzmiała "polska nauka dołuje we wszelkich możliwych rankingach". Przedstawiłeś jeden ranking (a gdzie inne wszystkie możliwe?) z podaniem jednej uczelni w trzeciej setce. Trudno uznać to po pierwsze za dołowanie, po drugie za polską naukę. Pytanie - ile innych rankingów obejrzałeś? Czego dotyczą? Ile pozycji jest na liście szanghajskiej?
UsuńDoceniam postęp, śmiało dalej. Co do drugiej tezy o otwartych drzwiach dalej nie wiadomo czego dotyczy.
P.S. sprecyzuj co rozumiesz przez pojęcie "polska nauka" i jak to się ma do rankingu uczelni wyższych. Czy PAN się do nich zalicza? I czy miejsce w rankingach zależne jest od finansowania :). Np. jeden porządny uniwersytet z USA ma większy budżet niż wszystkie polskie uniwersytety razem wzięte. Ale to już takie niuanse.
P.S. 2. trudno udowodnić coś, co jest zbyt szeroko i mgliście sformułowane. Może pokusisz się o doprecyzowanie swoich tez? Byłoby Ci łatwiej.
Uzupełnienie. Zacytowany przez Macieja Jana Czernika z Tarmowa artykuł ma tytuł: "Oto osiem polskich uczelni, które trafiły do globalnego rankingu najlepszych uniwersytetów", Lista kończy się na 1000. Nie ma tam nic o dołowaniu polskiej nauki. Beskidnick vel Maciej Czernik vel makronam vel Maciej Jan Czernik może poda liczbę wszystkich uczelni na świecie? I czy pozycja pozycja w ośmiu uczelni z Polski wskazuje na dołowanie?
UsuńDowolne dobieranie danych i manipulowanie nimi nie jest dowodzeniem :).
Jest ciekawym zagadnieniem dla psychologów klinicznych takie uporczywe przywoływanie nazwisk i nicków. Dla jasności makroMAN (proszę nauczyć się przepisywać, albo dla pewności używać skrótów Ctrl+C i Ctrl+V) powstał wtedy gdy zajmowałem się makrofotografią techniczną i od dziesięciu lat nie jest używany.
UsuńSugeruję też nie pojawiać się na moim facebooku, ja nie pojawiam się na twoim Profesorze!
Z życzliwości sugeruję też aby mniej się angażować w argumeny ad personam. Do niczego nie prowadzą.
A teraz merytorycznie - http://orka.sejm.gov.pl/wydbas.nsf/0/59106DE53D3E5673C1257BDC0029AC5E/%24File/Strony%20odStudia_BAS_35i-5.pdf
Materiał sprzed siedmiu lat - nie sądzę by coś się zmieniło polecam stronę 96 i tabelę1 - wskaźniki świadczące o zacofaniu Polski wśród państw Unii Europejskiej.
Nie twierdzę że to wszystko wina naukowców, ale w świetle "polemiki" uprawianej przez Ciebie Profesorze stwierdzam że wcale mnie to nie dziwi.
Dygresja 2. "Sugeruję też nie pojawiać się na moim facebooku, ja nie pojawiam się na twoim Profesorze!" Z racji tego, że zablokowałem Cię na Facebooku nie masz szans fizycznych pojawiać się ze wpisami na mojej tablicy facebookowej :). I póki trwa blokada ja również nie mam fizycznej możliwości pojawiania się na "moim" Facebooku. Próżne są więc Twoje niepokoje.
UsuńDygresja 1 (do fragmentu pozamerytorycznego". Beskidnick vel Maciej Jan Czernik z Tarnowa w swoim krótki komentarzu napisał "sugeruję też aby mniej się angażować w argumeny ad personam. Do niczego nie prowadzą." (z czym się zgadzam, zwłaszcza w odniesieniu do konkluzji tam zawartej). Jednocześnie sam , w tym samy krótkim komentarzu pisze o zagadnieniach dla psychologów oraz o pojawianiu się na facebooku. Dodatkowo, biorąc pod uwagę kontekst pojawienia się tezy o dołowaniu polskiej nauki (jako frustrację i emecjonalną reakcję dla braku akceptacji dla głupot, które wypisuje) to także argument ad persona (czy odnoszący się do osoby a nie treści wypowiedzi. W pierwej "lekarzu" ulecz sie sam, byłoby bardziej spójnie i konsekwentnie, gdybyś sam stosował zalecenia do których życzliwie nawołujesz :)
UsuńAd rem. Cieszę się że Beskidnick podaje źródło informacji. To progres, który cieszy i ułatwia rzeczową dyskusją na argumenty. Szkoda tylko, że nie podaje żadnej treści, żadnych danych (na zasadzie tam coś jest). Zaleca tylko zajrzeć na stronę 96 i na tabelę 1.Bo za jaką tezą one przemawiają? Tego Beskidnick vel Maciej Czernik, nie napisał. Zatem zaglądam (rzeczowa i naukowa dyskusja umożlwia weryfikowanie podawanych faktów, argumentów itd.). Jest to artykuł Andrzeja Kajetana Wróblewskiego pt. "Pozycja nauki polskiej w międzynarodowych rankingach" Tabela 1 (jest na stronie 96) nosi tytuł "Wskaźniki świadczące o zacofaniu Polski wśród państw Unii Europejskiej" A co w tabeli? Procent ludności zatrudnionej w badaniach (czyli osób pracujących w nauce), PKB na mieszkańca i procent PKB na badania naukowe. Dane wskazują nakłady na naukę w Polsce, zarówno łącznie jak i procentowo na mieszkańca. Albo Maciej Czernik nie umieć czytać ze zrozumieniem (zacofanie finansowe Polski odczytał jako zacofanie polskiej nauki), czyli nie potrafi zrozumieć prostej tabelki i zawartych tam danych albo ordynarnie manipuluje. Wyrywa zdania z kontekstu i przypisuje im inne znaczenie niż w źródle. W żadnym razie powołanie się na tabelę 1. nie wzmacnia jego tezy o dołowaniu polskiej nauki:) (a przynajmniej nie w takim kontekście w jakim użył tej tezy).
UsuńSam cytowany artykuł liczy 18 stron i zawiera kilka różnych analiz dotyczących rankingów, w tym uniwersytetów, cytowania prac z różnych dziedzin itd. I nie tylko w Unii Europejskiej. Dla przykładu Tabela 2. Ranking krajów według wartości indeksu Hirscha h w poszczególnych dziedzinach dla okresu 1996–2006, gdzie poszczególne dyscypliny (polskiej nauki) zajmują miejsce od 11 do 34 w skali międzynarodowej (a że Unia Europejska należy do światowych liderów, to Polska w różnych dyscyplinach zajmuje pozycję od 7 do 26).
Ciekawe może być podsumowanie, zawarte w cytowanym artykule:
"Mimo wieloletniego niedofinansowania i niedoceniania przez władze
nauka w Polsce plasuje się w międzynarodowych rankingach lepiej, niż to
wynikałoby z obecnych wskaźników ekonomicznych i społecznych. Poszczególne dziedziny nauki w Polsce rozwijają się nierównomiernie i różnią się pozycją w świecie. Najsilniejsze są od dawna nauki ścisłe, astronomia, chemia, fizyka i matematyka. We wszystkich rankingach najlepiej wypada fizyka, która zajmuje najwyższe miejsce pod względem liczby publikacji naukowych, przeciętnej liczby cytowań i indeksu h.
W ogólnych rankingach wyższych uczelni zbytnio rozdrobnione polskie uczelnie są daleko od czołówki, ponieważ nie mogą konkurować z uniwersytetami zachodnimi, które są z reguły wielotematyczne. Tylko w rankingach uczelnianych obejmujących osobno poszczególne dziedziny polskie uczelnie zaczynają dobijać do czołówki. W niedawnym niemieckim rankingu CHE poszczególnych wydziałów uczelni europejskich najwyżej, na 12. miejscu pod względem liczby publikacji naukowych,
uplasował się Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego."
Trudno to uznać za potwierdzenie tezy Beskidnicka o dołowaniu nauki polskie we wszelkich możliwych rankingach.
PS. ad rem, W zestawieniu z przywołanym artykułem wyraźniej widać, że Beskidnick myli dwa różne pojęcia: naukę (w tym przypadku polską) i uczelnie wyższe. Może przy szukaniu źródeł i analizowaniu czytanego tekstu a także w toku dyskusji może dostrzeże ten jakże istotny szczegół :). Jak również przyczynę niezadowalającego (co do naszych, polskich i ambitnych oczekiwań) poziomu polskich uczelni wyższych.
UsuńMinęły trzy tygodnie. Czas wystarczający na zrealizowanie małego eksperymenty i sfalsyfikowania hipotezy. Maciej Jan Czernik z Tarnowa (dwa profile na Facebooku) vel Beskidnick vel makroman swoim zwyczajem lakonicznie i z wielka autorytarną pewnością siebie napisał”
OdpowiedzUsuń„Nie dziwie się że polska nauka dołuje we wszelkich możliwych rankingach... no prawie wszystkich tych negatywnych to pewnie przoduje.” W zasadzie był to argument ad personam, by zaatakować adwersarza: nie ma racji bo jest naukowcem, a polscy naukowcy to dno, bo itd.”
c,d,n.
Postawiłem hipotezę co do wartości zamieszczonego komentarza:
OdpowiedzUsuń„Po czym poznać naukowca od idioty? Osobę wykształcona od zakompleksionego frustrata? Jeden i drugi stawiają mocne, śmiałe tezy (lub hipotezy). Ale ten pierwszy potrafi nawet najbardziej kontrowersyjne tezy poprzeć argumentacją, wywodem z faktami, danymi, źródłami. Kim jest Beskidnick vel makroman vel Maciej Jan Czernik z Tarnowa?”
Zęby sprawdzić czy za tymi lakonicznymi i dobitnymi tezami kryje się jakkakolwiek treśc poztawiłem rzeczonemu dwa pytania:
„@ Beskidnick mam do Cienie dwa pytania:
1. "polska nauka dołuje we wszelkich możliwych rankingach" czy możesz rozwinąć te myśl i podać jakieś argumenty? Na jakich danych (przesłankach) opierasz te tezę (podsumowująca, generalizującą? Jakie rankingi przejrzałeś Macieju Janie Czerniku z Tarnowa.
2. Co jest wyważaniem otwartych drzwi ("się wyważa otwarte drzwi...")? I czy możesz tę hipotezę (tezę) uzasadnić weryfikowalnymi argumentami?”
Odpowiadać próbował tylko na pierwsze pytanie.
c.d.n.
W tym czasie Maciej Czernik umieścił 4 wypowiedzi na niniejszym blogu, w tym dwie tutaj, jako komentarze, a 2 lakoniczne pod innymi postami. Gdyby nie był aktywny odpowiedź byłaby trudniejsza. BO brak sensownej argumentacji można byłoby różnie interpretować (np. brak sposobności i czasu do wypowiedzi). Ale skoro były aż 4 komentarze, to łatwiej wyciągnąć wniosku i sfalsyfikować hipotezę.
OdpowiedzUsuńZamieścił jako głos i argumenty za swoją teza dwa źródła. I zdania wyrwane z kontekstu, zupełnie sprzeczne z wnioskami z cytowanych artykułów. Szczegółowo omówiłem to wyżej (tutaj więc pominę). Tendencyjnie wybierane fragmenty by dopasować do swojej tezy.
Pełne fiasko choć zadufanie w swoje umiejętności wielkie np. „Gdzie czytamy m/in. :
Uniwersytet Warszawski jest najlepszą polską uczelnią według Listy Szanghajskiej - corocznie publikowanego rankingu tysiąca najlepszych uczelni świata. UW jednak załapał się dopiero na miejsca 301-400. tezę uważam za udowodnioną. I kto tu wyszedł na zakompleksionego frustrata?”
Co udało się wykazać, przy aktywnej współpracy Macieja Jana Czernika vel Beskidnicka vel makromana?
„Po czym poznać naukowca od idioty? Osobę wykształcona od zakompleksionego frustrata? Jeden i drugi stawiają mocne, śmiałe tezy (lub hipotezy). Ale ten pierwszy potrafi nawet najbardziej kontrowersyjne tezy poprzeć argumentacją, wywodem z faktami, danymi, źródłami.”
Otóż śmiałej tezy, że „polska nauka dołuje we wszelkich możliwych rankingach...” Nie udało się Maciejowi Czernikowo poprzeć sensownymi argumentami ani poprawnymi danymi. To takie uliczne, gazetowe pustosłowie, za którym nie kryła się żadna spójna i wiarygodna treść. Beskidnick chlapnął jak łysy grzywką o parapet i ani nie przeprosił ani nie udowodnił. Bo gdyby był inteligentny to nawet do durnej tezy znalazłby jakąś sensowna (lub dowcipną) argumentację, (przekonująca argumentację).
Znalazł tylko dwa źródła, które akurat przeczyły jego wywodom. Zebranych danych nie potrafił w żaden sposób uporządkować i stworzyć wiarygodnej narracji. Zatem nawet nie potrafił znaleźć źródeł. Swoją tezę sformułował z sufitu (jako argument ad personam).
„dołuje” jest czasownikiem. Wskazywałoby więc na proces. Oczekiwałbym więc zestawienia danych z różnych lat, z których wynikałoby że w rankingach pozycja polskiej nauki spada. (notabene Maciej Czernik nie rozumie różnić między uniwersytetem, nauką a cynowaniami – ale ochoczo się wypowiada,). Nawet tak podstawowej analizy zabrakło.
Na pana pytanie, Macieju Czerniki vel Beskidnicku „I kto tu wyszedł na zakompleksionego frustrata?”, mogę spokojnie odpowiedzieć, że Maciej Jan Czernik.
Z wielu innych wpisów jak i treści zamieszczanych na swoich bloga, można odnieść wrażanie, że ma kompleks wykształcenia (nie dostał się na studia? Nie próbował?). Ma przeogromną potrzebę sprawstwa, przeczytał kilka książek i uznał się za eksperta (klasyczny przykład efektu Krugera-Dunninga. W swojej ideologicznej misji wojuje z różnymi poglądami wypisując lakoniczne, kategoryczne opinie. Pewność siebie idzie w parze i ignorancją i niskimi kompetencjami. Ma zapewne wiele innych zalet, jest aktywnym turystą. Uzupełnia informacje np. na mapach Google. Ale w sprawach nauki jest pogromy ignorantem, znacząco przecenia swoją wiedzę i swoje umiejętności. Aktywność jego sprowadza się do przykrego trolowania i autorytarnego obrażania.
Idź człowieku gdzie indziej, tu nie zabłyśniesz, a twoje trolowanie będzie kasowane lub bezlitośnie obnażane.
Mam tysiące ciekawszych zajęć, niż pilnowanie komentarzy...
UsuńŚmieszna analiza mojej osoby (proszę uważać, abym ja sobie na takie analizy wobec osoby Profesora nie pozwolił!)
Co zaś do reszty... proszę się odnieść do rankingu szanghajskiego a nie do mojej osoby!
To nie jest analiza osoby, to analiza argumentacji w postawionej tezie i sposobie uzasadniania swojego zdania.
Usuńczyli nadal uniki... nie spodziewałem się inaczej.
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń