10.12.2019

System czyli o poszukiwaniu czułego i czwartoosobowego narratora



Olga Tokarczuk, w swoim noblowskim przemówieniu, wspomniała o nieistniejącym jeszcze czwartoosobowym narratorze, postulując w ten sposób zmiany w języku by lepiej opisać złożoną rzeczywistość. Język, w tym język nauki, ciągle się rozwija wraz z poszerzającym się ogólnoludzkim horyzontem wiedzy. To, co dziś jest przeczuwane ale jeszcze niewysłowione, jutro może być codziennością, opisującą współczesne sprzeczności.  

System jest czymś, co nie do końca jest widoczne. Przez to doszukujemy się paradoksów i sprzeczności. Czy biologia przeczy fizyce? Tak czasem mogłoby się wydawać. Ale przez to bliższa jest człowiekowi, sztuce i literaturze. Jeśli się jednak wgłębić funkcjonowanie systemów biologicznych to okaże się, że fizyka może dopasować się do biologii a dla opisu zjawia życia, pozornie chaotycznego, można znaleźć adekwatny język matematyki. Tak więc życie biologiczne (a co za tym idzie biologia jako nauka) nie stoi w sprzeczności ani z fizyką, ani z matematyką. Ani nawet z literaturą. Złożoność jest zawsze trudna do zrozumienia, niezależnie czy dostrzegamy ją  na gruncie biologii, fizyki, matematyki czy literatury.

Holistyczna definicja podkreśla, że system to więcej niż suma jego części. Stwierdzenie to pozornie sprzeczne jest z arytmetyką. Bo suma to suma i nie przewiduje się jakichś ekstra dodatków. Dwa dodać dwa równa się cztery a nie cztery i coś jeszcze (czyli 5 lub 4 z ułamkiem). Niemniej od wielu wieków poszukiwaliśmy owego niewidocznego „arytmetycznego” naddatku. Kiedy obserwujemy dużą ławicę ryb czy lecące stado ptaków, to widzimy pojedyncze osobniki ale i spójnie zachowującą się całość. Samodzielnie a jednak razem i wspólnie. Lepiej to widać z oddali.

Przez lata biolodzy i filozofowie poszukiwali tajemniczej siły vis vitalis, która była wspominam wyżej „czymś więcej” i nie wynikała z sumy elementów. Życie jawiło się nam jako coś niezwykłego i nieredukowalnego. Dzielono także na materię nieożywioną (pozbawione tej tajemniczej vis vitalis) i materię żywą. Wiedza o świecie od tego czasu znacząco się zmieniała ale my ciągle w języku mamy „materię nieożywioną” – choć już inaczej ją rozumiemy. Element jest ale już w innych relacjach z innymi elementami pojęciowymi.

Skoro nie materia nas różni to może budowa chemiczna, system powiązania atomów w związkach chemicznych? Dawniej uważano także, że związki organiczne są wyjątkowo specyficzne i powstają (występują) tylko w organizmach żywych. Ten pogląd runął, gdy udało się po raz pierwszy zsyntetyzować związki organiczne z „nieorganicznych”. Granica została zatarta, niemniej w języku pozostała chemia organiczna. Suma elementów taka sama ale relacje miedzy nimi już nieco inne.

Przez długie dziesięciolecia uważano, że życie przeczy drugiej zasadzie termodynamiki, że jest w konflikcie z entropią i nie da się pogodzić z prawami fizyki. Teraz tak nie uważamy. Po prostu filozofowie niewłaściwie uogólniali drugą zasadę termodynamiki. A sami fizycy zajęli się termodynamiką nierównowagową i procesami chaotycznymi. Na gruncie biologii powstała ogólna teoria systemów, próbująca opisać i zrozumieć nie tylko biologiczne systemy ale także te „nieorganiczne” i społeczne. Narodziła się cybernetyka a w układach elektronicznych coraz bardziej zbliżamy się do biologicznej złożoności. Coraz częściej mówimy także o organizacji jako ważnej ”niewidocznej” cesze systemów.

System to organizacja oraz relacje między elementami (nie jest zwykłą sumą lecz także sposobem ułożenia elementów). Naukowcy nieustannie szukają języka by lepiej opisać tak zarysowane zjawiska. I krok po kroku im się udaje. Relacje i przepływ informacji ważne są zarówno dla systemów biologicznych jak i społecznych. Także w literaturze.

 „Marzy mi się język, który potrafi wyrazić najbardziej niejasną intuicję (…) Marzy mi się także nowy rodzaj narratora – "czwartoosobowego", który oczywiście nie sprowadza się tylko do jakiegoś konstruktu gramatycznego, ale potrafi zawrzeć w sobie zarówno perspektywę każdej z postaci, jak i umiejętność wykraczania poza horyzont każdej z nich, który widzi więcej i szerzej, który jest w stanie zignorować czas.” (Olga Tokarczuk)

Pisarze poszukują coraz lepszego języka a naukowcy wzorów, algorytmów i języka nauki by lepiej opisać to, co się przeczuwa i gdzieś mgliście dostrzega. Zarówno literatura jak i nauka są wspólnotowe, zachodzą w relacjach międzyludzkich i we współpracy. W systemie. Wyzwaniem jest to by wynaleźć nowy język do opisu nowej, tworzącej się rzeczywistość. Złożonego życia biologicznego i społecznego. Matematyka znalazła, fizyka znalazła, to może i niebawem literatura znajdzie. Czego namacalnym przykładem są słowa naszej noblistki Olgi Tokarczuk: „Dlatego wierzę, że muszę opowiadać tak, jakby świat był żywą, nieustannie stawającą się na naszych oczach jednością, a my jego – jednocześnie małą i potężną – częścią.”   

Jedno mnie tylko smuci. Żyję w ideale oświeceniowym wierząc, że edukacja i wiedza poprawiają losy ludzi i ludzkości. Obserwujemy w ostatnich dziesięcioleciach niewyobrażalnie duży przyrost wiedzy, liczby osób potrafiących pisać i czytać, poszerzające się repozytorium wiedzy, do którego jest coraz łatwiejszy dostęp coraz większej liczby ludzi. A mimo to ludzie "są głupi" jako społeczeństwa. W tym systemie muszą działać jeszcze jakieś inne, dziwne relacje i oddziaływania. Trzeba je odkryć. 

"Jan Amos Komenski, wielki pedagog XVII wieku, ukuł termin "pansofia", w którym zawarł idee możliwej omniscjencji, wiedzy uniwersalnej, która pomieści w sobie wszelkie możliwe poznanie. Było to także i przede wszystkim marzenie o wiedzy dostępnej każdemu. Czyż dostęp do informacji o świecie nie zmieni niepiśmiennego chłopa w refleksyjną jednostkę świadomą siebie i świata? Czy wiedza na wyciągnięcie ręki nie sprawi, że ludzie staną się rozważni i mądrze pokierują swoim życiem?"  (Olga Tokarczuk)

Ciągle wierzę, że wiedza na wyciągniecie ręki sprawi, że ludzie stawać się będą mądrzejsi, rozważniejsi i mądrzej pokierują życiem globalnego społeczeństwa. Mam na myśli globalne ocieplenie, jego przyczyny i katastrofalne skutki

(rozszerzona wersja felietonu, napisanego dla VariArtu)

3 komentarze:

  1. Panie Profesorze ... też jestem w tej grupie optymistów, którzy wierzą, że ludzie będą stawać się mądrzejsi, rozważniejsi i będą dokonywać rozsądnych wyborów w życiu. Jednak przesłania, cele i działania związane z "Edukacją Globalną" nie są zrozumiałe dla przeciętnego człowieka/odbiorcy/obywatela. "EG" to koncepcja, która jest na swój sposób złożona i systemowa poprzez relacje między elementami. Sposób ułożenia tych elementów determinuje jego odbiór i zrozumienie a tym bardziej wykorzystanie tego podejścia w praktyce. "Złożoność jest zawsze trudna do zrozumienia, niezależnie od obszaru, gdzie ją dostrzegamy... System jest czymś, co nie do końca jest widoczne". Edukacja globalna jako model zintegrowanych dyscyplin naukowych nie jest zauważalna, doceniana a nawet nie ma należytej rangi w społeczeństwie a tym bardziej w edukacji młodego pokolenia. Jestem zwolenniczką holistycznego ujęcia świata z pokazywaniem związków, zależności i uwarunkowań funkcjonujących we współczesnym świecie. Rozumiem rolę "czwartoosobowego narratora" o którym wspomina Pani Olga Tokarczuk w swoim noblowskim wykładzie i który na swój sposób jest również globalnym przesłaniem ku wartościom. Myślę jednak a nawet jestem przekonana, że większość odbiorców/obserwatorów nie odkrywa tego nurtu, bo się z nim nie identyfikuje a tym bardziej nie utożsamia. Dziękuję bardzo za wiele mądrych przemyśleń i refleksji, które są mi bardzo bliskie jako wieloletniemu praktykowi w edukowaniu młodzieży, w tym idei edukacji globalnej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wytrwałością sprawimy, że więcej osób odkryje i dostrzeże :).

      Usuń
  2. Dokładnie tak. Odkryć i dostrzec a później zacząć to praktykować samemu i we współpracy. Nie oczekiwać tylko skutecznie działać:).

    OdpowiedzUsuń