Olga Tokarczuk, w swoim noblowskim przemówieniu, wspomniała
o nieistniejącym jeszcze czwartoosobowym narratorze, postulując w ten sposób zmiany w języku
by lepiej opisać złożoną rzeczywistość. Język, w tym język nauki, ciągle się
rozwija wraz z poszerzającym się ogólnoludzkim horyzontem wiedzy. To, co dziś
jest przeczuwane ale jeszcze niewysłowione, jutro może być codziennością, opisującą współczesne sprzeczności.
System jest czymś, co nie do końca jest widoczne. Przez to
doszukujemy się paradoksów i sprzeczności. Czy biologia przeczy fizyce? Tak
czasem mogłoby się wydawać. Ale przez to bliższa jest człowiekowi, sztuce i
literaturze. Jeśli się jednak wgłębić funkcjonowanie systemów biologicznych to okaże
się, że fizyka może dopasować się do biologii a dla opisu zjawia życia,
pozornie chaotycznego, można znaleźć adekwatny język matematyki. Tak więc życie
biologiczne (a co za tym idzie biologia jako nauka) nie stoi w sprzeczności ani
z fizyką, ani z matematyką. Ani nawet z literaturą. Złożoność jest zawsze
trudna do zrozumienia, niezależnie czy dostrzegamy ją na gruncie biologii, fizyki, matematyki
czy literatury.
Holistyczna definicja podkreśla, że system to więcej niż
suma jego części. Stwierdzenie to pozornie sprzeczne jest z arytmetyką. Bo suma
to suma i nie przewiduje się jakichś ekstra dodatków. Dwa dodać dwa równa się cztery
a nie cztery i coś jeszcze (czyli 5 lub 4 z ułamkiem). Niemniej od wielu wieków
poszukiwaliśmy owego niewidocznego „arytmetycznego” naddatku. Kiedy obserwujemy
dużą ławicę ryb czy lecące stado ptaków, to widzimy pojedyncze osobniki ale i
spójnie zachowującą się całość. Samodzielnie a jednak razem i wspólnie. Lepiej
to widać z oddali.
Przez lata biolodzy i filozofowie poszukiwali tajemniczej
siły vis vitalis, która była wspominam wyżej „czymś więcej” i nie
wynikała z sumy elementów. Życie jawiło się nam jako coś niezwykłego i
nieredukowalnego. Dzielono także na materię nieożywioną (pozbawione tej tajemniczej
vis vitalis) i materię żywą. Wiedza o świecie od tego czasu znacząco się
zmieniała ale my ciągle w języku mamy „materię nieożywioną” – choć już inaczej
ją rozumiemy. Element jest ale już w innych relacjach z innymi elementami pojęciowymi.
Skoro nie materia nas różni to może budowa chemiczna, system
powiązania atomów w związkach chemicznych? Dawniej uważano także, że związki organiczne
są wyjątkowo specyficzne i powstają (występują) tylko w organizmach żywych. Ten
pogląd runął, gdy udało się po raz pierwszy zsyntetyzować związki organiczne z „nieorganicznych”. Granica została zatarta, niemniej w języku pozostała
chemia organiczna. Suma elementów taka sama ale relacje miedzy nimi już nieco inne.
Przez długie dziesięciolecia uważano, że życie przeczy
drugiej zasadzie termodynamiki, że jest w konflikcie z entropią i nie da się pogodzić
z prawami fizyki. Teraz tak nie uważamy. Po prostu filozofowie niewłaściwie
uogólniali drugą zasadę termodynamiki. A sami fizycy zajęli się termodynamiką
nierównowagową i procesami chaotycznymi. Na gruncie biologii powstała ogólna
teoria systemów, próbująca opisać i zrozumieć nie tylko biologiczne systemy ale
także te „nieorganiczne” i społeczne. Narodziła się cybernetyka a w układach
elektronicznych coraz bardziej zbliżamy się do biologicznej złożoności. Coraz częściej
mówimy także o organizacji jako ważnej ”niewidocznej” cesze systemów.
System to organizacja oraz relacje między elementami (nie jest
zwykłą sumą lecz także sposobem ułożenia elementów). Naukowcy nieustannie szukają
języka by lepiej opisać tak zarysowane zjawiska. I krok po kroku im się udaje. Relacje
i przepływ informacji ważne są zarówno dla systemów biologicznych jak i
społecznych. Także w literaturze.
„Marzy mi się
język, który potrafi wyrazić najbardziej niejasną intuicję (…) Marzy mi się
także nowy rodzaj narratora – "czwartoosobowego", który oczywiście
nie sprowadza się tylko do jakiegoś konstruktu gramatycznego, ale potrafi
zawrzeć w sobie zarówno perspektywę każdej z postaci, jak i umiejętność
wykraczania poza horyzont każdej z nich, który widzi więcej i szerzej, który
jest w stanie zignorować czas.” (Olga Tokarczuk)
Pisarze poszukują coraz lepszego języka a naukowcy wzorów,
algorytmów i języka nauki by lepiej opisać to, co się przeczuwa i gdzieś
mgliście dostrzega. Zarówno literatura jak i nauka są wspólnotowe, zachodzą w
relacjach międzyludzkich i we współpracy. W systemie. Wyzwaniem jest to by wynaleźć
nowy język do opisu nowej, tworzącej się rzeczywistość. Złożonego życia biologicznego
i społecznego. Matematyka znalazła, fizyka znalazła, to może i niebawem
literatura znajdzie. Czego namacalnym przykładem są słowa naszej noblistki Olgi Tokarczuk: „Dlatego wierzę, że muszę opowiadać tak, jakby świat był
żywą, nieustannie stawającą się na naszych oczach jednością, a my jego –
jednocześnie małą i potężną – częścią.”
Jedno mnie tylko smuci. Żyję w ideale oświeceniowym wierząc, że edukacja i wiedza poprawiają losy ludzi i ludzkości. Obserwujemy w ostatnich dziesięcioleciach niewyobrażalnie duży przyrost wiedzy, liczby osób potrafiących pisać i czytać, poszerzające się repozytorium wiedzy, do którego jest coraz łatwiejszy dostęp coraz większej liczby ludzi. A mimo to ludzie "są głupi" jako społeczeństwa. W tym systemie muszą działać jeszcze jakieś inne, dziwne relacje i oddziaływania. Trzeba je odkryć.
"Jan Amos Komenski, wielki pedagog XVII wieku, ukuł termin
"pansofia", w którym zawarł idee możliwej omniscjencji, wiedzy
uniwersalnej, która pomieści w sobie wszelkie możliwe poznanie. Było to także i
przede wszystkim marzenie o wiedzy dostępnej każdemu. Czyż dostęp do informacji
o świecie nie zmieni niepiśmiennego chłopa w refleksyjną jednostkę świadomą
siebie i świata? Czy wiedza na wyciągnięcie ręki nie sprawi, że ludzie staną
się rozważni i mądrze pokierują swoim życiem?" (Olga Tokarczuk)
Ciągle wierzę, że wiedza na wyciągniecie ręki sprawi, że ludzie stawać się będą mądrzejsi, rozważniejsi i mądrzej pokierują życiem globalnego społeczeństwa. Mam na myśli globalne ocieplenie, jego przyczyny i katastrofalne skutki
Panie Profesorze ... też jestem w tej grupie optymistów, którzy wierzą, że ludzie będą stawać się mądrzejsi, rozważniejsi i będą dokonywać rozsądnych wyborów w życiu. Jednak przesłania, cele i działania związane z "Edukacją Globalną" nie są zrozumiałe dla przeciętnego człowieka/odbiorcy/obywatela. "EG" to koncepcja, która jest na swój sposób złożona i systemowa poprzez relacje między elementami. Sposób ułożenia tych elementów determinuje jego odbiór i zrozumienie a tym bardziej wykorzystanie tego podejścia w praktyce. "Złożoność jest zawsze trudna do zrozumienia, niezależnie od obszaru, gdzie ją dostrzegamy... System jest czymś, co nie do końca jest widoczne". Edukacja globalna jako model zintegrowanych dyscyplin naukowych nie jest zauważalna, doceniana a nawet nie ma należytej rangi w społeczeństwie a tym bardziej w edukacji młodego pokolenia. Jestem zwolenniczką holistycznego ujęcia świata z pokazywaniem związków, zależności i uwarunkowań funkcjonujących we współczesnym świecie. Rozumiem rolę "czwartoosobowego narratora" o którym wspomina Pani Olga Tokarczuk w swoim noblowskim wykładzie i który na swój sposób jest również globalnym przesłaniem ku wartościom. Myślę jednak a nawet jestem przekonana, że większość odbiorców/obserwatorów nie odkrywa tego nurtu, bo się z nim nie identyfikuje a tym bardziej nie utożsamia. Dziękuję bardzo za wiele mądrych przemyśleń i refleksji, które są mi bardzo bliskie jako wieloletniemu praktykowi w edukowaniu młodzieży, w tym idei edukacji globalnej:)
OdpowiedzUsuńMoże wytrwałością sprawimy, że więcej osób odkryje i dostrzeże :).
UsuńDokładnie tak. Odkryć i dostrzec a później zacząć to praktykować samemu i we współpracy. Nie oczekiwać tylko skutecznie działać:).
OdpowiedzUsuń