25.07.2020

Streetart na łące czyli czy możliwy jest świat bez komarów?

Streetart kojarzy się z miastem i ulicą. A czy sztuka "uliczna" może pojawić się na łące, gdzieś nad jeziorem, i to na wsi a nie w mieście? I czy można ją nazywać streetartem? Ze względu na formę i funkcję - moim zdanie tak. Chyba, że ktoś wymyśli lepszą i bardziej adekwatną nazwę.

Jakkolwiek by nie nazwać chodzi o malowanie dachówek na wiejskim pikniku nad jeziorem, w Łęgajnach. Dachówki będą stare, takie na wyrzucenie. Czyli surowiec z recyklingu. Ale za to z historią wymagająca odkrycia i opowiedzenia.

Przy malowaniu będą opowieści o przyrodzie, która nas otacza. Malować będziemy motywy z lokalną bioróżnorodnością. A potem dolepimy qr kody, linkujące do opowieści o przyrodzie Warmii i Mazur. Dachówki zostaną polakierowane a następnie rozłożone  na łące lub w innej publicznej, wiejskiej przestrzeni. Street art w połączeniu ze ścieżką edukacyjną. Ilu będzie autorów? Okaże się na pikniku ekologicznym w Łęgajnach. 

Spotkanie i nieustające opowieści o przyrodzie i o tym, jak chronić bioróżnorodność. Tak jak na street art przystało malowane dachówki narażone będą na zniszczenie. Wszystko zależy od ludzkiej wrażliwości i poczucia odpowiedzialności o wspólną przestrzeń. Sztuka dostępna dla wszystkich. Czyli niczyja ? Kusi by zabrać lub zniszczyć. Bo nie moje. A czy Ziemia jest nasza czy niczyja? Bo taki zazwyczaj jest Homo sapiens... Te same problemy obserwujemy w skali lokalnej i globalnej: bezmyślne niszczenie, nieodpowiedzialne zużywanie surowców i energii. A co po nas? 

Malowanie to sposób na spotkanie i rozmowy. Być ze sobą w przestrzeni publicznej i rozmyślać o sprawach wszystkich nas dotyczących.  Jeśli wybierzesz się w niedzielę do Łęgajn to zabierz ze sobą koszyk piknikowy. A wszystkie śmieci zabierz potem ze sobą.

I komary na pewno będą, jak to na łonie przyrody, blisko wody i w cieniu drzew. Tak było od wieków. Tego roku jednak komary są tematem medialnym, a to że ich nie ma, a to że plaga. Gdy nam doskwierają ugryzienia komarów i swędzące potem ciało, zastanawiamy się czy takie krwiopijne istoty są potrzebne na świecie. Czy komary są potrzebne na tym świecie? Na to pytanie udzielałem ostatnio odpowiedzi nie tylko w Radiu TOK FM ale i w Gazecie Wyborczej (czytaj wywiad). Temat roku. W ubiegłe lato tematem były meszki, inne krwiopijne owady. Przyroda jest tak bogata, że tematów starczy na długo.

Będzie więc o czym porozmawiać w czasie malowania dachówek oraz będzie co przeczytać za pośrednictwem dachówkowych qr kodów i telefonów komórkowych.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz