Muzeum Mazowieckie w Płocku, ekspozycja stołu mieszczańskiego. |
Przypomnij sobie wigilijny stół w Twoim domu. Przygotowany do
kolacji i jedno nakrycie tradycyjnie zostawione puste. Dla kogo? Dla nieobecnego członka rodziny? Dla
przygodnego, nieznanego wędrowcy by nie był w tym dniu sam? Kogoś, z kim czujemy wspólnotę, łączność? Członka narodu lub węższej wspólnoty. Albo człowieka jako takiego. I tu rodzi się pytanie:
kogo byśmy przyjęli do wieczerzy - nieobecnego krewnego czy nawet nieznanego
wędrowca? Ale co, gdyby dołączył do nich jeszcze inny gość: Sztuczna
Inteligencja? Wszak telewizor nam przy posiłkach towarzyszy a często i także smartfon z włączonymi mediami społecznościowymi. Taka szeroka więź i kontakt z wieloma ludźmi rozsianymi po świecie bliższym i dalszym.
Czy otworzylibyśmy drzwi naszego społecznego stołu dla AI,
traktując ją jak równoprawnego uczestnika? Podobnie jak przyjęliśmy do
domowników nasze domowe psy czy koty, czasem kanarki, papużki, chomiki itp.? Niektóre modele AI zaczynają wnikać w nasze
codzienne życie jak domowe pupile. Pytanie brzmi: czy jesteśmy gotowi na takiego
dziwnego przybysza? Czy damy mu status członka rodziny, społeczności? Czy też zostawiamy puste nakrycie na wigilijnym stole, bo tak wypada, bo taka jest tradycja lecz nikogo tam na prawdę nie oczkujemy i nie przyjmiemy?
Wiele lat temu do naszych domów zawitało tamagotchi,
elektroniczne zwierzątko, które wymagało naszej uwagi. Miałem takie w latach 90 ubiegłego wieku. Wygodniejsza wersja psa, kota czy rybek akwariowych. Tak jak teraz media
społecznościowe w smartfonach. Też klikamy w smartfon tak jak kiedyś w tamagotchi. W świecie zaawansowanej technologii, różne
modele AI zdają się chcieć odegrać rolę dodatkowych członków społeczeństwa. Czy
jednak jesteśmy gotowi na nowe zastosowania, nawet te nietypowe, jak Chat GPT pod każdą postacią?
Podobnie jak niektórzy podejrzliwie przyglądają się
nieznanym gościom przy wigilijnym stole (może niechciani imigranci?), tak mogą
istnieć obawy związane z akceptacją AI w życiu społecznym. Jednak, tak jak
zawsze, czasem warto otworzyć drzwi dla nowych doświadczeń, by odkryć, że mogą
one wzbogacić nasze życie. A może są jak podstępny pasożyt, który gdy wniknie to zacznie nas niszczyć i wykorzystywać?
Wigilijna refleksja może więc być szansą na przemyślenie
naszego stosunku do nowoczesnych technologii. Jedna wigilia minęła, za rok kolejna. Czy jesteśmy gotowi przyjąć AI
jako współlokatora w naszym społecznym domu? Czy nadamy jej status niemalże
rodzinny, czy też potraktujemy jak skomplikowane gadżety? Kiedyś służby też nie
dopuszczaliśmy do jednego stołu – jadali przy osobnym. Nie byli "nasi", służba była czymś gorszym, podrzędnym. Podobnie z domowymi
zwierzętami.
Warto zastanowić się, czy jesteśmy gotowi na nowych
imigrantów w postaci nietypowych „istot”, takich jak AI. Czy zdolni jesteśmy
przyjąć je do naszego społeczeństwa z otwartymi ramionami, czy też będziemy
obawiać się zmian, jakie niesie za sobą nowa era technologii? To pytanie dotyka kwestii granic: odkąd dokąd jest człowiek i naszość a odkąd zaczyna się ten obcy, inny, osobny, zewnętrzny. Czy i jak bardzo zintegrujemy się w jedną społeczną i kulturową tkankę z technologią, tak jak zrośliśmy się z protezami, okularami, przeszczepami, transplantami. To już nie tylko biologiczny hologenom (współistnienie z naszymi mikroorganizmami w przewodzie pokarmowym i na skórze) lecz także niebiologiczny element systemu... społecznie ożywionego.
Odpowiedzią może być właśnie ta subtelna równowaga między
tradycją a innowacją, między akceptacją a ostrożnością. Bo w końcu, czy nie w
otoczeniu bliskich i nowo poznanych, powinniśmy sprawdzić, czy nasza gościnność
obejmuje również tych, którzy są nie są jeszcze nasi? Nieufność czy lekkomyślność, otwartość czy zasklepienie?
Kolejny rok będziemy szukali na to odpowiedzi. I nie chodzi tylko o AI.
P.S. Po napisaniu tego tekstu, zupełnie przypadkiem sięgnąłem do książki Kazuo Ischiguro pt. "Klara i słońce", wydaną w 2021 roku. Zacząłem czytać. Zapowiada się zaskakująco zbieżna z powyższym tekstem.
Poszerzona wersja felietonu Z Kłobukowej Dziupli 2.0 dla Wiadomości Uniwersyteckich
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz