Studenci kolorujący obrazki... czy to infantylizacja? |
Działo się to w Urwitałcie, Mazurskim Centrum Bioróżnorodności i Edukacji Przyrodniczej Kumak. Jest ciekawiej niż od razu pomyślisz. Studenci biologii, którzy niczym dzieci kolorują obrazki. I jeden z nich mówi. O, gdyby tak na kolorowaniu wyglądało zaliczenie z przedmiotu x (tu pada nazwa przedmiotu). W pierwszym momencie pomyślisz, że to infantylizacja, spadek ambicji i poziomu nauczania, zamiast rzetelnej wiedzy zwykłe "pokoloruj". Ja dostrzegłem coś więcej i coś co ma sens.
Pytanie pierwsze, co się wydarzyło, że przechodzący obojętnie studenci obok stolika z kolorowankami w Centrum Bioróżnorodności Kumak z ochotą zasiedli do kolorowania, ku zdziwieniu innych. Usłyszeli, że pokolorowane rysunki mogą być zeskanowane i pojawia się na ekranie obok, z animacją ekosystemu wodnego. A więc to poczucie sprawstwa i chęć sprawdzenia czy i jak to działa, sprawiły, że z dużą ochotą i radością zasiedli do pozornie dziecinnej czynności. Wcale nie ich zdziecinnienie, jak można by pomyśleć patrząc z boku.
A teraz wróćmy do zaliczenia przedmiotu w formie kolorowanki. Jak należałoby zaprojektować działania, aby kolorowanie rysunku było głębokim przetwarzaniem i utrwalaniem wiedzy? By odczuwali radość i motywację i wynosili utrwaloną wiedzę. Duże wyzwanie do projektowania procesu uczenia się. Już nad tym myślę. Bo dostrzegłem cos więcej niż tylko "zaniżanie poziomu" i sprowadzanie zaliczenia do "pokoloruj obrazek". A przecież takich memów nie brakuje w mediach społecznościowych. Mają dowodzić zaniżania poziomu edukacji i infantylizację uczniów.
Uczenie się i powtarzanie mogą sprawiać radość a nie stres i przygnębienie. Trzeba jednak kreatywnego podejścia. Macie jakieś pomysły jak to zrobić? Pozory mogą mylić a pochopne wyciąganie wniosków może prowadzić na manowce i świadczyć o naszej infantylnej wyobraźni o edukacji nawet na poziomie wyższym.
Na tak postawione na Facebooku pytanie szybko dostałem odpowiedź i przykład:
Anna Turula napisała: Odpowiadam na pytanie "Jak należałoby zaprojektować działania, aby kolorowanie rysunku było głębokim przetwarzaniem i utrwalaniem wiedzy?" Ca. 20 lat temu opracowałam kolorowankę do nauki wymowy (grafika wyżej), w której kolor danego elementu ma tę samą samogłoskę / dyftong w wymowie, co słowo na elemencie (np. THREE = GREEN bo [i:]). Mogę sobie wyobrazić taką kolorowankę dla biologii (coś, czego nazwa mieści się na elemencie ma jakiś kolor lub jakiegoś koloru nabiera (biolog może wiedzieć, co z tym zrobić, ja tylko spekuluję).
Nie jestem więc pierwszym ani jedynym, który poważnie pomyślał o kolorowankach dla studentów. Bo przecież nie chodzi o samo kolorowanie. Chodzi o przetwarzanie treści, a kolorowanie jest jedynie elementem tego złożonego procesu. Do dobrego zapamiętania i ugruntowania wiedzy nie wystarczy raz usłyszeć na wykładzie czy raz przeczytać w książce. Potrzebne powtarzanie. I wiemy, że powtarzanie powinno odbywać się przez przetwarzanie wiedzy na różne sposoby. Nie ciągle tak samo tylko inaczej. Czy egzaminy testowe i kolokwia są dobrym sposobem utrwalania wiedzy? Jakimś są, ale nie najskuteczniejszym. Dlatego myśląc o efektywności procesu uczenia sie warto poszukiwać nowych, nieszablonowych rozwiązań. Przede wszystkim po to, by urozmaicić. Bo jeśli wszystkie egzaminy i zaliczenia (oraz sposoby powtarzania i przetwarzania wiedzy) wyglądają tak samo, to wieje nudą i spada ich efektywność. Tak więc te nowe metody wspierają skuteczność także tych starych i tradycyjnych. Czy chciałabyś/chciałbyś przez cały rok jeść na śniadanie i obiad ciągle to samo? Podobnie jest z procesem uczenia się. Nuda nie służy zapamiętywaniu i rozumieniu.
Nie wiem czy uda mi się wymyślić jakiś sposób z przetwarzaniem wiedzy w formie kolorowanek. Ale kusi by szukać i takich rozwiązań. Ziarno padło na podatny grunt, kiedyś wykiełkuje. Będę je co jakiś czas podlewał swoimi myślami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz