23.04.2025

Mola na uniwersytecie, niby nic wielkiego, jakieś tam cerowanie?



Niby nic wielkiego, takie zwykłe spotkanie na terenie uniwersytetu i dla pracowników. Artystyczne cerowanie? To byłoby duże uproszczenie. Aczkolwiek same patchworki to swoiste cerowanie i szycie z resztek, ze skrawków, ze starej odzieży. Ale mola to nieco inna technika wywodząca sie z Ameryki rodowej, od Indian Kuna. Uczenie się mola z Ameryki Środkowej w ramach spotkania typu "darcie pierza". Pokazywała Pani Maria Fernanda Gothard Satizabal i Patchwork Cokolwiek Pomorski

To były nasze pierwsze kroki. Mały krok w budowaniu lokalności i relacji. Takie współczesne darcie pierza czy łuskanie fasoli. I głęboki sens społeczny oraz edukacyjny. A dla pracowników okazja do integracji, poznawania się i budowania dobrych relacji, także z otoczeniem społeczno-gospodarczym. Niby nic wielkiego, takie tam małe kroki w realnym tworzeniu rozwoju zrównoważonego. O sensie można byłoby długo opowiadać. I myślę, że będzie ku temu okazji. Nie tylko w Baccalarium. 

Dawne okazje do wspólnej pracy i bycia społecznego ze sobą zaniknęły,. Nie jestesmy wiejskim społeczeństwem agrarnym, żeby nas wspólna praca wokół aktywności gospodarskich i rękodzielniczych łączyła. Musimy szukać innych, społecznie ważnych i przydatnych aktywności. Może być nią na przykład sztuka. A w zasadzie rękodzieło. A w takich spotkaniach znacznie ważniejsze jest bycie razem i niespieszne rozmowy. 

Zmieniają się okoliczności społeczno-cywilizacyjne. Skazani jesteśmy na wymyślanie społecznego życia od nowa. Trochę poszyliśmy, poznaliśmy nowych ludzi, nowa kulturę, nowa historię dalekiego ludu. Takie szkolne prace ręczne. Jeden raz nie wystarczy,. Trzeba systematycznie i często. A wtedy pocerujemy nie tylko stare szmatki lecz i wymagające pozszywania relacje społeczne. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz