17.07.2019

Weta z Nowej Zelandii czyli opowieść o owadzie z czasów dinozaurów, który przybył do Polski w bucie

 (fot. Łukasz Wirowski
Jak to się stało, że przywędrował do mnie owad z Nowej Zelandii? I to taki niezwykły jak na fotografii wyżej? A było to tak, prawie dziesięć lat temu gościła w Olsztynie i na Wyższej Szkole Ekonomii i Informatyki TWP w Olsztynie (w której w tym czasie miałem gościnne wykłady z edukacji ekologicznej i ekologii ) delegacja z Nowej Zelandii. Miałem wtedy okazję po raz pierwszy zetknąć się z kulturą Maorysów. Ale przedstawiłem także krótki wykład o gatunkach obcy, tych z Nowej Zelandii w Polsce i tych europejskich w Nowej Zelandii (sądząc po późniejszych zdarzeniach zapadł on w pamieć). Przy okazji podarowałem moją malowaną butelkę pani ambasador. Była także wystawa etnograficzna oraz rok później konferencja w Warszawie, na którą zostałem zaproszony, ponownie z tematem o gatunkach obcych.



Co wspólnego ma biolog z Olsztyna z wystawą etnograficzną i kulturą Maorysów? W globalnej wiosce wszystko jest możliwe. Mój głos w czasie sesji naukowej w Warszawie dotyczył bioróżnorodności, gatunków obcych oraz ochrony różnorodności biologicznej i różnorodności kulturowej. Warto dodać, że wystawa miała swoją europejską prapremierę w Olsztynie.

 (fot. Łukasz Wirowski
Owady są małe i łatwo podróżują jako pasażerowie na gapę. Na zdjęciu powyżej to nowozelandzka weta - endemiczny gatunek Orthoptera z Nowej Zelandii. Ten konkretny okaz do Polski przybył w... bucie (w walizce). Nowozelandczycy mają zwyczaj zdejmowania i zostawiania butów przed drzwiami. Tak też zrobiła przed wyjazdem córka pan ambasador. A weta okazała się pasażerem na gapę.  Ten owad nie przeżył podróży. Ale znacznie więcej, mniejszych owadów przywozimy nawet na masce samochodu. Co to oznacza dla entomologa? Że musi znać znacznie więcej niż tylko krajową entomofaunę. Nigdy nie wiadomo co się spotka. Ani kto wypowiedź usłyszy lub przeczyta.


"Bardzo mnie zainteresował Pański wykład na temat migracji polskich owadów do Nowej Zelandii i odwrotnie, z Nowej Zelandii do Polski. Chciałbym podzielić się ciekawostką. Przypadkiem, w spakowanym do walizki bucie, przybył do nas nowozelandzki okaz insekta zwanego "weta". Jest on zamrożony i zamknięty w szczelnym pojemniku."

Weta – to endemiczny rodzaj owada z Nowej Zelandii. Owady – w tym jako gatunki obce – dość łatwo przenoszą się z ludźmi jako pasażerowie na gapę. Ten na szczęście dla lokalnej bioróżnorodności nie skolonizował nowego obszaru.

Weta – w szerokim znaczeniu – to zbiorcza nazwa nadawana ponad 70 gatunkom dużych owadów prostoskrzydłych (szarańczaków) z rodzin Anostostomatidae i Rhaphidophoridae. W węższym znaczeniu jest to rodzaj Weta opisany przez Choparda w 1923. W języku polskim pod tą nazwą opisywane są gatunki z rodzaju Deinacrida. Niestety nie potrafiłem oznaczyć rzeczonego okazu, który przyjechał w bucie, do gatunku. Owady określane nazwą weta są gatunkami reliktowymi (przetrwały w niezmienionej formie od niemal 200 milionów lat) i endemicznymi, występującymi jedynie na Nowej Zelandii. Nazwa pochodzi od maoryskich słów wētā punga, oznaczających "bóstwo brzydoty".

Wety są dużymi owadami – największe gatunki, należące do rodzaju Deinacrida, osiągają długość 10 cm (a wliczając czułki i odnóża, może ona przekraczać 30 cm) i ważą nawet 70 gramów. Wety zajmują w swoich nowozelandzkich ekosystemach nisze zbliżone do niszy gryzoni na innych kontynentach, np. myszy i szczurów, które nie występowały na Nowej Zelandii do momentu pojawienia się tam człowieka. Górskie wety (Hemideina maori) są w stanie przeżyć w temperaturze -10 °C – gdy zamrożeniu uległo ponad 75% płynów w ciele owada, ponieważ ich hemolimfa zawiera specjalne białka, zapobiegające tworzeniu się kryształków lodu w komórkach owadów.

U nas nie brakuje także owadów, które mogę przeżyć w minusowej temperaturze. Natomiast najbardziej zbliżony morfologicznie do wety jest turkuć podjadek, z rzędu prostoskrzydłych (Orthoptera).

Przypadkowe zawleczenia roślin, grzybów i zwierząt ciągle się zdarzają. Tylko nieliczne mają szansę na aklimatyzację. Niemniej warto zwracać uwagę w czasie wakacyjnych podróży by niepotrzebnie nie rozprzestrzeniać gatunków inwazyjnych, które mogą czasem stanowić zagrożenie dla lokalnej bioróżnorodności.

1 komentarz: