16.01.2020

O szarańczy i badaniu klimatu

A owa szarańcza bardzo ładnie się
na portrecie prezentuje.
Archiwum Polskiej Prowincji
Dominikanów w Krakowie
W niedawnej internetowej dyskusji o zmianach klimatu ktoś wspomniał, że warto przeglądać stare kroniki, np. klasztorne, bo jest tam sporo informacji. Na przykład o uprawie winorośli w Polsce itd. Miałoby to wskazywać, że ciepło to już u nas nie raz bywało (podobnie Grenlandii, jako zielonej wyspie).

Naukowcy często sięgają do różnych źródeł, także tych nietypowych, jak kroniki, różne zapiski handlowe, aby na ich podstawie uzyskiwać dane z przeszłości. Mimo że są niedoskonałe i dotyczą zazwyczaj czegoś innego, to zawsze coś tam można znaleźć. Bo do tej pory nie wynaleziono maszyny do podróżowania w czasie. Więc trzeba odtwarzać przeszłość z wykorzystaniem najróżniejszych śladów. W przypadku klimatu także korzysta się z kronik (a nawet malowideł naskalnych, malarstwa sztalugowego itd). Co prawda teraz mamy znacznie doskonalsze, nowe metody instrumentalne, ale nic nie zostaje pominięte. Botanicy, zoolodzy także z takich kronik korzystają.

Warto jednak przy okazji podkreślić, że nie jest łatwo ze starych kronik korzystać. Trzeba poznać kontekst i wiele różnych uwarunkowań by wyciągać poprawne wnioski. Za przykład niech posłuży zamieszczone obok zdjęcie z klasztornej kroniki oraz rysunkiem. Podpis wskazuje na obecność szarańczy w Polsce w połowie XVIII wieku. A zatem mamy dowód na nalot (pojawienie się, imigrację) tego gatunku w okolicach Kalisza? Wtedy entomologów nie było, nikt badań nie prowadził. Dla zoologów więc duża gratka odnotowania obecności migrującego gatunku.

W Katalog Braci Prowincji Ruskiej, w jednostce o sygn. Pr 18  zanotowano "nadejście" szarańczy w 1749 r. "Trzy takich szarańczy padło w Kaliszu w 1749 r. 1749 22 Aug Szarańcza szła przez Leduchów, w Piątek po południu przez godzin połtory ku Dubnu leciała". Przy okazji widzimy że język polski w tamtym okresie nieco różnił się od obecnego, jak i ortografia. Czy ten nieudolny rysunek i zapis w kronice wskazuje na obecność szarańczy?

Na rysunku widać wąsy i oczy... Owady takich oczywiście nie mają. Ale tak wtedy postrzegano świat. Tu mała dygresja: człowiek postrzega świat także przez pryzmat własnej wiedzy. Nie ma więc w pełni obiektywnie obserwowanych faktów, bo patrzymy na nie przez pryzmat własnej wiedzy, paradygmatu (również tego, co chcemy zobaczyć, czego spodziewamy się). Rysunek wydaje się nieudolny, niemalże dziecięcy. Można więc wywnioskować, że ówczesna wiedza - nawet u ludzi bądź co bądź wykształconych - była słaba (przynajmniej we współczesnym kontekście). Niemniej na rysunku zaznaczono kilka ważnych cech, które pozwalają zidentyfikować owada. Po pierwsze skrzydła - zaznaczony rysunek może odpowiadać skrzydłom prostoskrzydłych, takich jak pasikoniki czy sama szarańcza. Zakończenie odwłoka trochę nie pasuje do szarańczaków. O ile "wąsy" są krótkie i mogłyby odpowiadać szarańczy (w przeciwieństwie do pasikoników, które mają bardzo długie czułki) to zakończenie odwłoka i kształt kończyn już wzbudzają wątpliwości. Postać tej "szarańczy" ma sporo cech antropomorficznych.

Uwagę zwraca mała trupia czaszka na "piersi" (w takim ułożeniu u owada jest grzbiet). Czy to jakiś antropomorficzny znak? Może skojarzenie z niszczącą roślinność szarańczą i wynikającym z tego głodem w miejscach gdzie się by pojawiła? Jakieś antropomorficzne, artystyczne podsumowanie działalności tego owada?  Ta plama w kształcie trupiej główki nasunęła mi skojarzenie z motylem nocnym, zmierzchnicą trupią główką. I dlatego odszukałem inny rysunek, ze sztambucha saskiego generała, który u nas przebywał:
(Anno 1749: Taka Szarańcza padła na milę od Kalisza, z którey dwie złapano, y jednę serwują w Kapitule Gneźnieńzskiey, a drugą OO. Reformaci w Kaliszu, tę gdy wzięto w rękę skrzeczała jako Gacek, y pianę żółtą z pyska toczyła, cała była kosmata, jak axamit, Śmierć na piersiach, nogi dwie kosmate y zęby wiewiórcze mająca etc.)

Podobieństwo obu rysunków jest uderzające. Kroś od kogoś odrysowywał. Sądze, że to generał Jauch odwiedził klasztor, i na podstawie opowieści nieco poprawił rysunek (jego rysunek jest lepszy, ma więcej szczegółów). W jego sztambuchu było sporo realistycznych rysunków różnych owadów i innych zwierząt. Jego wiedza przyrodnicza umożliwiła nieco inne graficzne ujęcie (widział więcej przez pryzmat swojej przyrodniczej wiedzy). Niemniej na pewno sam tego owada nie widział.

"Generał Joachim Jauch (1684-1754) przez większość życia był porządnym protestantem. Imienin nie świętował, za to na urodziny otrzymywał od swoich bliskich wpisy do sztambucha. W pamiątkowym kajecie widnieją więc akademickie studia antycznych rzeźb, projekty architektoniczne, mitologiczne sceny, szkice i kopie grafik. Jauch – saski oficer wysłany do Warszawy – szybko robił karierę w wojsku i administracji. Znany jest głównie jako architekt odpowiedzialny za założenia urbanistyczne i zaprojektowanie bądź przebudowanie w nowym stylu wielu warszawskich budowli. Dyrektor Saskiego Urzędu Budowlanego w Warszawie, inżynier i artylerzysta, musiał w swojej karierze widzieć niejedno, a jako autor barokowych dekoracji dobrze znał całą mityczną i fantastyczną faunę. Z pewnością nie był głupcem i raczej nie dawał się zwieść złudzeniom. Na kilka lat przed śmiercią w jego sztambuchu pojawił się jednak wizerunek zdumiewającej istoty opatrzony dłuższym dwujęzycznym opisem." http://blog.polona.pl/2014/03/smierc-na-piersiach/

W pamiętniku generała pojawia się nazwa szarańczy i dużo dokładniejszy opis. Znacznie szerszy niż ten, zanotowany w klasztornej kronice. Na pewno więc odwiedził klasztor i rozmawiał z naocznymi świadkami. I właśnie z tego opisu można nabrać większej pewności, że tego roku pod Kaliszem wcale nie szarańcza wzbudziła taką sensację. Gdyby był nalot szarańczy wędrownej to liczba osobników byłaby wielokroć większa niż trzy. Ponadto pozostałe cechy: wydawane piski, "toczenie piany" itd. bardzo wyraźnie wskazują na nocnego motyla z grupy zawisaków, zwanego zmierzchnicą trupią główką (więcej o tym gatunki w zamieszczonych niżej linkach).

(Zmierzchnica trupia główka, Wikimedia Commons, autor Didier Descouens)

Zmierzchnica jest motylem nietypowym, nomatdycznym. Rozwija się w północnej Afryce i południowej Europie. Czasem zalatuje i do nas, ale nigdy w wielkiej liczebności tak jak szarańcza.

Dla entomologów notatki z klasztornej kroniki i generalskiego sztambucha są ważną informacją, wskazującą na pojawienie się w okolicach Kalisza tegoż właśnie nomadycznego gatunku. Informacje ze starych kronik są przydatne. Trzeba tylko umiejętnie je odczytywać. To nic, że pojawia się słowo "szarańcza". Nie oznacza ono gatunku "szarańcza wędrowna", odnosi się do zupełnie innego, niespokrewnionego owada. Podobnie z odczytywaniem klimatu ze starych kronik. Potrzebna wiedza i odpowiednia metodologia.

Naukowcy w poszukiwaniu danych raczej nie zaglądają do takich nietypowych źródeł. Ale inne osoby, jeśli przypadkiem trafią, to w epoce cyfrowej mogą znacznie szybciej dotrzeć do ekspertów i poprawnie zinterpretować napotkane ciekawostki i dane.


Więcej na temat zmierzchnicy trupiej główki:

9 komentarzy:

  1. Winorośl w Polsce, to nic - ale stare kroniki mówią o winorośli w Skandynawii!
    "Szarańcza" (jak i "gadzina") to po częste w dawnej polszczyźnie kreślenie ogólne dużej ilości jakiegoś typu zwierząt. Tak do końca PRLu było obecne jeszcze w polszczyźnie ludowej, ale nowe pokolenia już tych zwrotów nie używają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poproszę o konkrety, umożliwiające zweryfikowanie.

      Usuń
    2. W glinianym dzbanie, przez to że ma ścianki nieprzezroczyste, nie widać czy coś jest w środku. Ale wystarczy postukać i wtedy słychać pustkę (albo wypełnienie płynem lub czymś innym). :).

      Usuń
    3. Reagujesz Profesorze jak pies Pawłowa - zapala się "Beskidnick" już zaczynać wietrzyć obiekt do ataku.
      Zauważ że ja się z Tobą ZGADZAM! w niejednej rozmowie można spotkać wzmianki wpisy o Kronikach, winorośli, Grenlandii itd. Ale bez krytycznej analizy. TYLE. To nie była polemika - ale przyznanie racji!

      A wyrażenia są ludowe nie raz je słyszałem od dziadków i pradziadków - na pewno jakiś etnograf to opisał. Nie widzę powodów by bawić się w udowadniania że Ziemia nie jest płaska.

      Usuń
    4. Nie domagam się udowadniania,że Ziemia nie jest płaska. Prosiłem o coś znacznie, znacznie prostszego. Proste konkrety jako uzupełnienie ogólnikowej wypowiedzi (bo jak piszesz to pewnie wiesz?). PS. nie zauważyłem w powyższej wypowiedzi że Beskidnick się ze mną zgadza i nie wiem w czym. A na stare kroniki co to mówią o winorośli w Skandynawii, dalej czekam. Sam szukałem ale nie znalazłem. Chyba, że to nie o stare kroniki chodzi tylko "w niejednej rozmowie można spotkać wzmianki". To by jeszcze miało znaczenie kto z kim rozmawia, czy specjaliści czy zupełnie ktoś inny. Chciałbym wiedzieć po prostu czy za tym kryje się jakaś treść czy tylko to zwykłe bajania, ględzenie i takie tam. Na razie wynika, że tam nic nie ma. Przynajmniej nic, nad czym warto byłoby się pochylić i rozważyć.

      Usuń
  2. Swoją drogą to piękny przykład, pokazujący jak na opis świata wpływała ludzka percepcja i poziom doświadczeń. Motyl miał na główce coś twarzopodobnego, więc narysowano go z twarzą; drugi rysownik dysponował tylko opisami, więc sądząc że poprawia wizerunek narysował tę twarz jeszcze wyraźniej, na podobieństwo ludzkiej. Analogicznie dawni obserwatorzy rysowali komety jako miecze, nawet z charakterystyczną rękojeścią ze swojej epoki. Czasem można odnieść wrażenie, że przekazy dotyczące wyglądu zjawisk i przedmiotów stanowiły w istocie symbole, że opisujący mniej skupiali się na oddaniu kształtów tylko ogólnego wrażenia, stąd konstruowanie opisów nie z prostych kształtów, jako to kul, prętów i odnóg tylko z gotowych kawałków znanych rzeczy. Stare opisy egzotycznych zwierząt upodabniały je do chimer, złożonych z europejskich stworzeń, miały więc na przykład łeb wilka, tułów konia, nogi kozy i ogon węża.

    Jednak ten pierwszy rysunek i drugi powstały na bazie ustnych opisów wskazywałby, że może mało doświadczeni w opisywaniu i mało zaznajomieni z kształtami przyrody zwykli ludzie, najwyraźniej po prostu tak myśleli, tak w uproszczony sposób postrzegali, bo było im łatwiej zapamiętać układankę znajomych przedmiotów niż kształt złożony z brył.

    Pokazuje to, że do starych opisów zjawisk trzeba podchodzić z ostrożnością, biorąc pod uwagę mentalność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy rysunki powstały na bazie tylko ustnych opisów? Chyba był i sam owad, bo "okazywany był". Niemniej rysunki są bardzo do siebie podobne. Kto od kogo odrysowywał?> A może jeszcze było inne, pierwotne źródło? Ciekawy problem. Może kiedyś pojawią się jeszcze i inne ślady.

      Usuń
  3. A w kwestiach klimatu - w przypadku Grenlandii źródła skandynawskie dość zabawnie to opisują. Gdy Eryk Rudy, wygnany z Islandii, zapędził się statkiem daleko na zachód i odkrył nową wyspę, powrócił i chciał ją rozreklamować. Jako twórca nowej kolonii miałby zupełnie inną sytuację niż jako banita bez ziemi. Niezależnie od faktycznych warunków, jako zwołujący grupę nowych osadników dostałby na start jakieś materiały pod własną budowę. Toteż nazwał nową ziemię Grenlandią, aby zachęcić innych, mieszkańców wyspy nazywającej się Islandią, choć lodem w całości pokryta nie była. Ostatecznie ze średniowiecznych opisów wynika, że do zamieszkiwania nadawał się pas przybrzeżny poza lądolodem, oraz że było tam tak chłodno, że żywiono się mięsem fok i mlekiem kóz zaś już na przykład jęczmienia, dosyć odpornego na chłody, nie dało się uprawiać. Czyli musiało byś tam średnio chłodniej niż w tym czasie w Norwegii i Islandii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, trzeba koniecznie odczytywać zgodnie z kontekstem, w jakich konkretne słowa zapisano lub wypowiedziano. Do tego trzeba szersze wiedzy :).

      Usuń