Skąd się wzięło piękno w przyrodzie? Czy jest to piękno samoistne czy tylko my je dostrzegamy a więc niejako jest naszym wewnętrznym, myślowym wytworem? Świat wokół nas jest piękny sam z siebie, obiektywnie czy tylko takim go czasami my widzimy. A więc piękno jest subiektywne, uznaniowe? Odpowiem na te pytania jako biolog.
Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego podobają się nam, ludziom (Homo sapiens) kolory w przyrodzie? Takie ciepłe, czerwone (krasne), żółte, fioletowe? Może mniej te zielone, niebieskie a już na pewno nie brązowe, brudno-czarne. Czerwony, krasny już w samej nazwie jest piękny, „krasiwy” (w języku rosyjskim). Szaro-czarne kolory w nazwie są jakieś takie brudne, brązowe kojarzą się z nieprzyjemnymi odchodami. A przecież dla muchy czy żuka gnojowego piękno ma zupełnie inne barwy. My się ekscytujemy pachnącymi kwiatami a muchy pachnącymi inaczej odchodami.
Zachwycamy się kolorami kwiatów, ale to piękno nie dla nas zostało przez ewolucję wytworzone. Kolory są przede wszystkim informacją. Tak jak kolory świateł w sygnalizatorach ulicznych. Ruszamy do przodu nie dlatego, że zielony bardziej nam się podoba niż czerwony. To informacja, że droga wolna, teraz my możemy poruszać się bezkolizyjnie i bezpiecznie. Czerwonego koloru nie sposób człowiekowi przeoczyć. Dlatego został wybrany jako kolor ostrzegawczy. To kolor smacznego, dojrzałego owocu ale i krwi, czyli niebezpieczeństwa.
Informacja czy piękno? Może piękno to tylko pochodna informacji? Ale jakiej?
Dlaczego dla nas coś jest piękne? Zachwycamy się kolorami kwiatów. A przecież, w ewolucyjnym, biologicznym sensie, to piękno nie jest dla nas. To sygnalizacja dla zapylający owadów: „uwaga, uwaga tu jest coś smacznego do zjedzenia”. Kwiat zwabiają pokarmem – słodkim nektarem. To po nektar zlatują się skrzydlaci amatorzy słodkości. Zjawiają się także pyłkożercy, co dla rośliny nie jest już zbyt korzystne, bo traci wytwarzane do rozmnażania struktury. Można więc powiedzieć, że nektar to taka danina – napij się słodkiego nektaru a mój pyłek zostaw w spokoju.
Ale dlaczego rośliny kwiatowe miałyby same z siebie dobrowolnie się opodatkować na rzecz zwierzęcych zjadaczy? Może dla odwrócenia uwagi od ważniejszego do rozmnażania pyłku? W środowisku wodnym gamety same mogą wędrować, poruszać się za pomocą np. witek i rzęsek. Ale jak mają się poruszać w suchym środowisku lądowym? Tak jak mszaki czekać na deszcz?
A jak było przed owadami? Pyłek roznoszony był (i jest) przez wiatr. Roślina musi wyprodukować duuużo pyłku by choć nieliczne z wiatrem trafiły tam gdzie trzeba. Danina w postaci nektaru jest w gruncie rzeczy oszczędnością bo dzięki zapylaczom można produkować mniej pyłku.
I wróćmy na chwile do owadów gustujących w odchodach lub padlinie. I je zwabiają niektóre rośliny, wabiąc zapachem i kolorem przypominającym rozkładającą się padlinę. My się takimi kwiatami (czy grzybami - jak sromotnik bezwstydny) nie zachwycamy.
Rośliny same z siebie nie mogą się poruszać w celu wymiany gamet z innymi osobnikami swojego gatunku. Wyręczają się … owadami, czasem ślimakami, ptakami czy ssakami. Zwierzęta te, mobilne z natury, przylatują lub przypełzają by się najeść a przy okazji, niechcący zabierają na swoim ciele pyłek. Przy wizycie na kolejnym kwiecie mogą zostawić go na znamieniu słupka, doprowadzając do zapylenia a w konsekwencji do zapłodnienia krzyżowego. Rekombinacja genetyczna jest podstawą zmienności jakże pożądanej w ewolucji i przetrwaniu gatunków w zmiennym środowisku.
Kolory kwiatów są więc przed wszystkim informacją dla owadów. W biologicznym interesie rośliny jest aby owad poleciał na kwiat tego samego gatunku. Bo co z pyłku zaniesionego w nieodpowiednie miejsce? Być może dlatego kwiaty są tak różnorodne w swoich kolorach jak i fenologicznych i dobowym czasie atrakcyjności pokarmowej. Czasem przywiązują do siebie konkretne gatunki owadów.
Ale dlaczego kolorowe kwiaty i nam się podobają? Być może dlatego, że przypominają owoce oraz są poprzednikami owoców (owoce pojawiają się na gałęzi tam, gdzie były wcześniej kwiaty). Nasi przodkowie byli owocożerami. I stąd nasza słabość do cukrów i słodkości. A także do alkoholu etylowego (powstaje w wyniku aktywności drożdży). Zapach alkoholu podoba się także muszkom owocowym. I dla nich i dla nas zapach alkoholu oznaczał obecność dojrzałych owoców, bogatych w cukier. Naszą ewolucyjnie zakorzenioną słabość do cukrów teraz wykorzystują perfidnie producenci różnych towarów spożywczych. Dodają cukier do wszystkiego, aby było bardziej smaczne i by ponownie zwabić .. do zakupu. Niczym kwiaty wabiące owady. Na zdrowie to nam nie wychodzi. Producenci, niczym kolorowe kwiaty, tumanią nas i zwabiają. Kolorami oznaczają słodkie pokarmy. Ich interes jest różny niż nasz.
A dlaczego słodkie owoce są kolorowe a przez to widoczne? Przecież narażają na niebezpieczeństwo własne nasiona czyli w pewnym uproszczeniu potomstwo. Słodkości zawarte w owocach wcale nie są substancjami zapasowymi dla kiełkującego nasiona. Są daniną dla owocożerów. Jaka to korzyć dla rośliny, że jej owoce z nasionami będą zjadane? Korzyścią jest dyspersja i roznoszenia nasion na duże odległości. Czasem nasiona są twarde, gorzkie i niesmaczne (jecie śliwki z pestkami?) by je owocożerca wypluł gdzieś na uboczu. A czasem znakomicie przechodzą przez przewód pokarmowy i wraz z odchodami trafiają daleko od macierzystej rośliny. Dalej, niż te wyplute.
Kolory w przyrodzie także odstraszają. Informują, że coś jest trujące lub jadowite. To sygnał ”nie jedz mnie bo będzie źle”. Dlatego niektóre gatunki są jaskrawo ubarwione i dobrze widoczne. Zatem nie wszystkie owoce czerwone są zdatne do jedzenia. Mimo, że piękne. Nie wszystko złoto, co się świeci, nie wszystko smaczne, co pięknie wygląda.
W końcu kolory otumaniają. Bo u niektórych gatunków są sygnałem dla płci przeciwnej o gotowości rozrodczej. Są afrodyzjakiem. Kolory sprawiają, że jest się bardziej widocznym dla płci przeciwnej (udana prokreacja)..., ale i dla drapieżników (ryzyko śmierci). Nie jest więc bezpiecznie być atrakcyjnym i kolorowym. Przynajmniej zbyt długo. Dlatego wiele gatunków jaskrawo-kolorowe szaty przybiera tylko na okres godowy. No bo i po co być cały czas atrakcyjnym seksualnie, gdy ruja trwa krótko? Zbędny wydatek. Zaloty i namolne molestowanie niczemu by nie służyło a tylko zabierało by czas (i energię na oganianie się) i narażało na niebezpieczeństwo. Po drugie bardziej kolorowe bywają ... samce, tak jak u wielu ptaków czy owadów. Gdy zginie samiec to mniejsza strata dla gatunku. Do zapłodnienia wielu samic wystarczy tylko jeden. Niech więc to samce narażają się swoją jakrawą widocznością a nie samice. Bywa i tak, np. u niektórych gatunków wazek, że po kopulacji samica barwami upodabnia się do samca. Przez to staje się mniej atrakcyjna seksualnie i mniej widoczna. Nie kusi i... nie jest namolnie molestowana przez samce, czasem wręcz brutalne.
Kolory są uzupełniającym do zapachów i feromonów sygnałem. Jak na razie (na szczęście!) nie udało się zsyntetyzować uniwersalnych feromonów Homo sapiens. Pozostają kolory i zapachy. Panie zwabiają nas i otumaniają kolorowym makijażem, ubiorem i kwiecisto-owocowym zapachem kosmetyków.
W przyrodzie niektórzy perfidni łowcy podszywają się kolorami pod słodkodajne kwiaty i owoce. Zwabiają i zjadają nieszczęsnych. Tak, w życiu i w przyrodzie bardzo ważne są informacje i ich interpretacja. Od tego zależy nasze zdrowie życie.
Rozszerzona wersja feletonu "Kij w mrowisko" dla VariArtu
Coś a'la czytanka dla dzieci w podręczniku do biologii.
OdpowiedzUsuńNatomiast warto zwrócić uwagę że mylnie Profesorze utożsamiasz piękno z atrakcyjnością. Ale to temat na baaaaardzo długą tyradę, dlatego odsyłam do prac filozofów.
No to jak przeczytasz te liczne prace filozofów to poproszę o krótki wykład. Z chęcią poczytam i się czegoś dowiem, nauczę.
UsuńObawiam się iż wątpię... sprawiasz Profesorze wrażenie człowieka który zjadł rozumy wszelkie i jakakolwiek dalsza wiedza nie jest mu potrzebna...
UsuńOt jakie marne usprawiedliwienie przed czytaniem i dyskusją :). Jak w przedszkolu. Dorosłemu facetowi nie przystoi :) .
Usuń