Mówić, czyli układać krótsze lub dłuższe opowieści, jako ludzkość uczymy się już... od co najmniej kilkudziesięciu tysięcy lat. Mowa to ważny element budowania więzi i nawiązywania relacji, niezwykłe ważnych u gatunków społecznych. Dźwiękowy język jest niezwykłą innowacją ewolucyjną Homo sapiens. Opowiadamy więc krótsze lub dłuższe historie, prawdziwe lub wymyślone, przez tysiące pokoleń. Emocje, relacja i treść. Mówiący (dobrze opowiadający) choć przez moment staje na szczycie hierarchii społecznej (grupowej). I nie ważne czy jest to "kawał" czyli krótka anegdota, dowcip, czasem tylko celna riposta, czy dłuższa opowieść, ciągnąca się przez wiele dni (opowiadana w odcinkach). Piękne, trafne, zajmujące czy nawet straszne historie opowiadamy sobie po wielokroć. Dobre opowieści roznoszą się między ludźmi jak.... wszy lub wirusy... Wymagają kontaktu.
W historii cywilizacji dość szybko zaczęto się świadomie uczyć opowieści. Dociekano istoty, dobrej struktury, właściwej kompozycji i zastanawiano się co sprawia, że jednych słuchamy a innych nie. Uczymy się, by być słuchanymi. I by w ten sposób wywierać wpływ. To duża przyjemność ewolucyjnie mocno wrośnięta w Homo sapiens. Człowiek rozumny a jeszcze bardziej człowiek opowiadający na różne sposoby, włączając pantomimę, mimikę, gesty, taniec, teatr, pieśń itd. No i oczywiście opowieść słowna, rymowana, z rytmem, z sensem, wzruszająca, edukacyjna, przejmująca....
A gdy pojawiło się pismo, jakieś kilka tysięcy lat temu, uczyliśmy się układać opowieści pisane. Słowa, zakodowane nie tylko literami, ułatwiały dopracowanie kompozycji i zapamiętywanie ułożonej przemowy, opowieści, historii. Ale potem literatura wypracowała swoje własne, specyficzne formy i gatunki. Dziś powiemy literackie, ale ja zostanę przy opowieściach. Pamięć zewnętrzna w postaci pisma, możliwość oglądania każdego fragmentu osobno i w dowolnej kolejności, pozwoliły dopracowywać kompozycję.
Pismo - jako nowa technologia - umożliwiło coś jeszcze. Opowieści mówionej słuchamy w tempie mówiącego. Ale opowieść spisana może być przyswajana w tempie czającego. W sam raz, z możliwością pauzy, powrotu, wielokrotnego powtarzania itd. Piszący nie widzi czytającego, nie zna jego relacji, nie może niczego już wyjaśnić, doprecyzować, zmienić. Od jego empatii, wyobraźni i umiejętności literackich zależy to, czy i jak opowieść będzie czytana ("słuchana").
Jesteśmy w nowej epoce, w czasach trzeciej rewolucji technologicznej, w której mamy poszerzone i nowe formy opowieści. Nie tylko słowo mówione w bezpośrednim kontakcie, ale i opowieści spisane, zilustrowane zdjęciami, odsłuchiwane z radia lub odtwarzacza, oglądane filmowe opowieści. Nowe, zdalne technologie zwiększyły jeszcze bardziej zindywidualizowaną, spersonalizowaną formę odbierania opowieści. Nowe narzędzie, niczym kiedyś pismo, uczą nas nowych sposobów narracji.... i wywierania wpływu na innych ludzi (także tego edukacyjnego).
W nowych czasach zwykła oralna opowieść nie straciła na wartości w edukacji. Przez wiele lat uczyłem się mówić. Potem pisać. Od kilkunastu lat uczę się tworzenia opowieści w nowych technologiach. W zasadzie ciągle chodzi o to samo. Treść, kompozycja i kanały komunikacji.
Zostałem zaproszony przez panią Ewę Drobek na warsztaty storytellingu z Markiem Stączkiem. Ucieszyłem się wielce, bo od dawna czułem potrzebę podniesienia swoich kompetencji dydaktycznych. Kurs był zasponsorowany i nie musiałem wnosić opłaty (to ważne, gdy nauczyciele tak dużo muszą wydawać na własne podnoszenie kompetencji, inwertując w sprzęt i szkolenia). I miała to być praca ze znakomitymi nauczycielami (SuperBelfrzy RP). Liczyłem na transfer wiedzy wertykalny i horyzontalny. I tak też było. Mimo, że spotkania odbyły się zdalnie.
Czego się nauczyłem, co podpatrzyłem? Nie tylko struktury krótkich opowieści. Mimowolnie podpatrywałem sposób prowadzenia zajęć w zdalnym kontakcie, i wielowymiarową strukturę organizowania kursów. Żadne narzędzie nie zastąpią dobrej opowieści. Narzędzie to narzędzie. Tylko i aż. Bez wątpienia warto uczyć się właściwego używania narzędzi. Ale wato także uczyć się opowieści. Storytellingu
Kurs w formie zdalnej trwa. A ja uczę się podwójnie. Zaczynam już wykorzystywać w codziennej, zdalnej dydaktyce.
Uczenie się jest przyjemnością. Doświadczam tego. I bardzo chcę by moi studenci też czuli przyjemność. Uczę się dla siebie i uczę się dla nich.
PS. W czasie szkolenia bliżej poznałem fascynujących nauczycieli. Środowisko edukacyjne to nie tylko klasa, nauczyciel i podręczniki. To także inni uczniowie, studencki, kursanci. Crowdlearning, tworzenie relacji i praca zespołowa.
kocham takie anglochwasty. sam nie wiem Profesorze czy to niewiedza (bo jest np. piękne polskie słowo - gawędziarstwo), czy jakieś kompleksy i próba dodania wartości swojemu tekstowi za pomocą pseudo naukowych terminów?
OdpowiedzUsuńTo nie kompleksy, to kompetencja.
OdpowiedzUsuń