Wakacyjne podróże ze zwiedzaniem muzeów i galerii, ze snuciem się po uliczkach, sprzyjają rozmyślaniom. I lekturze. Przeczytałem właśnie artykuł o braku pracy zespołowej w zawodzie nauczycielskim. Że każdy jest indywidualną gwiazdą i brakuje działań zespołowych dla dobra całej szkoły i wspólnego edukowania. Przyczyn jest wiele, m.in. przepracowanie i brak czasu. Ale warto wspomnieć o kulturze pracy. A ta jest szersza niż tylko szkolna. Społeczna (nie daleko pada jabłko od jabłoni).
Wspominam swoją ponad 35-letnią pracę na uczelni. W sumie jest bardzo podobnie - również przez lata brakowało mi pracy zespołowej. Każdy jest gwiazdą i działa na użytek własnej kariery, własnych sukcesów. Wspólnego rozmyślania o dydaktyce jest chyba jeszcze mniej niż w szkołach. To wszystko prawdopodobnie wynika z odziedziczonej kultury pracy. Odziedziczony feudalizm, autorytaryzm, brak umiejętności współpracy i strukturalnego zastanawiania się nad wspólnymi i spójnymi działaniami zarówno dydaktycznymi jak i naukowymi.
Nasunęła mi się analogia z epigenetyką - jak relatywnie duży wpływ ma efekt dziedziczonego otoczenia i swoistej pamięci instytucjonalnej. Nie tak łatwo o szybkie i gruntowne zmiany. Część odbywa się tylko powierzchownie a w głębi niewiele się zmienia. Jak uczyć rzeczywistych kompetencji współpracy, gdy samemu się tego nie doświadcza i nie zanurza się w codziennych działaniach?
Zmiany zachodzą powoli. Każdy coś może zrobić. Od wielu lat powtarzam sobie: zacznij tu gdzie jesteś, i z tym co masz. Jak w ewolucji czy sukcesji ekologicznej - powolne przemiany. Podpatrywać i naśladować te zespoły, którym się udaje nieco bardziej.
Zwiedzanie muzeów pozwala spojrzeć w przeszłość. Ważne by było to dobrze osadzone w konkretnym kontekście społeczno-cywilizacyjnym. Tak, historia uczy... ale tylko uważnych i tych, co wkładają wysiłek by się nauczyć. Samo nie przychodzi.
Zamieszczone zdjęcie pochodzi z ubiegłorocznej wycieczki w Świętokrzyskie i z odwiedzin tamtejszego skansenu. Spacerując pomiędzy domami i przedmiotami można odtwarzać sobie tamten świat. I tamten kontekst.
Edukacja trwa nieustannie, nawet w wakacje. Lub też może być to czas zbałamucony, zmarnowany. Bo cóż z dalekich, zamorskich podróży, gdy w pamięci pozostanie tylko lotnisko, hotel i plaża? Zmarnowana okazja na poznawanie i rozumienie świata. Potem, w czasie roku szkolnego można się do tych doświadczeń odwoływać i umieszczać je w szerszym kontekście.
Podróż to sposób patrzenia na świat a nie odległość i środek lokomocji. Dla mnie podróżomanie jest sposobem na pogłębioną refleksję. Nasiąkam jak gąbka by potem wracać i analizować to, co zobaczyłem. Nuda jest potrzebna. Ma swój wakacyjny, niespieszny klimat.
Owocnych rozmyślań Wam życzę, gdziekolwiek jesteście i cokolwiek robicie.
"Przeczytałem właśnie artykuł o braku pracy zespołowej w zawodzie nauczycielskim. Że każdy jest indywidualną gwiazdą i brakuje działań zespołowych dla dobra całej szkoły i wspólnego edukowania". v/s "Nasiąkam jak gąbka by potem wracać i analizować to, co zobaczyłem". ... ciekawe...
OdpowiedzUsuń