Zabytkowe liczydła w muzealnej klasie. Coś, co minęło. Teraz mamy kalkulatory. |
Jesteśmy świadkami ogromnej zapaści edukacji, zwłaszcza w obecnej Polsce z coraz liczniejszymi wakatami w publicznych szkołach. Rodzi to różne pytania o przyszłość szkoły i zawód pedagoga. Moim zdaniem zawód nauczyciela nie zniknie, tylko bardzo się zmieni. Edukacja przetrwa choć szkoła się zmieni i taka, jaką znamy, raczej nie przetrwa. Te zmiany już widać. Zachodzą burzliwie i rewolucyjnie. Cały czas coś wrze i się kotłuje. Czy to chaos? Czy też jakieś kierunkowe zmiany? Gdy proces zajdzie, to retrospektywnie będzie wydał się prostym i oczywistym. Gdy jesteśmy w trakcie, niejako w oku cyklonu, to trudno rozróżnić działania, które są kierunkowe od tych, które są jedynie szumem, o którym niebawem zapomnimy.
W dyskusji nad rozumieniem w nauczaniu, rozumieniem zdobywanej wiedzy, pan Andrzej Pieńkowski napisał "Byłbym za wprowadzeniem Evidence-Based Education na wzór medycyny, ale mam poczucie, że na to już za późno. Bo za chwilę powstaną instancje sztucznej inteligencji wyspecjalizowane w nauczaniu. I będą tak skuteczne, że nauczyciel będzie potrzebny tylko jako asystent." Moją uwagę zwrócił fragment o sztucznej inteligencji i niepotrzebności nauczyciela sensu stricte. Od dawna nauczyciele zwracają uwagą na to, że społeczeństwo od szkoły oczekuje przede wszystkim tego, żeby się zaopiekowała dzieckiem. Mniej edukacją a bardziej zaopiekowaniem się. Dlatego być może nie wspierają masowo protestów w obronie szkolnej edukacji. Nie tego oczekują?
Moim zdaniem zawód nauczyciela nie zniknie, tylko bardzo się zmieni. Pandemia pokazała nam nowe możliwości zdalnego nauczania i szerszego wykorzystania dobrych, kreatywnych nauczycieli. Mniej twórczych nauczycieli jest w stanie przekazywać wiedzę większej liczbie uczniów. W tym sensie pojemność wirtualnych klasy nie ogranicza się do 20-30 uczniów, tak jak w tradycyjnej. Widać to już na różnych platformach, tych dużych i międzynarodowych, takich jak Khan Academy, jak i mniejszych, polskich Pistasjach, Panach Belfrach i wielu, wielu innych inicjatywach "onlajnowych". Ci najbardziej twórczy tworzą dobre treści, docierające do wielu uczniów... i rodziców. Zmiana zachodzi systematycznie.
To "za chwilę" jeszcze sporo potrwa. Wymaga inwestycji w technologię, a to trochę zawsze trwa. Ponadto zastanawianie się nad rozumieniem przydatne będzie także sztucznej inteligencji, żeby dobrze zaplanować zautomatyzowany proces edukacji. Zatem zastanawiajmy się... wspólnie.
Niewątpliwie kryzys kadrowy w edukacji, przynajmniej w Polsce, przyspieszy wdrażanie AI w nauczaniu powszechnym... Będzie dodatkowa motywacja i konieczność szybkiego zaradzania zaistniałym problemom. Możliwe, że taka edukacja wdrażana będzie przez zagraniczne koncerny i korporacje, bo państwo polskie straci zdolność do rozwiązywania takich problemów.... To oczywiście byłby bardzo zły scenariusz...
Nauczyciel pomocnikiem sztucznej inteligencji? By się zaopiekować dziećmi w szkole, tworzyć relacje międzyludzkie? Mam nadziej, że bardziej jako tutor i facylitator niż transmiter wiedzy. Bardziej jako organizator przestrzeni niż tradycyjny nauczyciel-podawca wiedzy. A jeśli tak, to diametralnie musi się zmienić także kształcenie nauczycielskie na uniwersytetach (i w centrach nauki). Możliwe, że umocni się model klasy odwróconej. W normalnej klasie uczymy się w szkole a, w domu odrabiamy lekcje i powtarzamy. W odwróconej, uczymy się w domu, w szkole porządkujemy, utrwalamy czyli powtarzamy i to w relacjach społecznych, w dialogu z innymi.
Pandemia pokazała nowe możliwości (chociaż w sumie nie tak bardzo nowe). Coś na kształt lekcji odwróconej, w domu i przed monitorem uczymy się z AI zdobywać informacje a do szkoły idziemy by na krótko się tam pojawić i pokazywać swoją wiedzę w relacjach z innymi. Nie tylko w szkole ale i w centrach nauki, uczelniach wyższych, parkach narodowych i krajobrazowych, instytucjach, zakładach pracy, czyli różnych przestrzeniach. Coraz więcej jest projektów edukacyjnych mocno wspomagających szkolną edukację. W szkole opowiadać o tym, co się wie i co potrafi. Bardziej jako zajęcia praktyczne, także pod okiem AI. Szkoła jako laboratorium ze sprzętem a nie miejscem, gdzie nauczyciel robi wykłady? Bardziej tutor, który pomaga w odkrywaniu niż przekazuje gotową wiedzę.
Nauczyciel też musi się nieustannie uczyć. Kształcenie nauczycielskie - nie po to by dać zasoby wiedzy do przekazania, lecz by przyszły nauczyciel rozumiał daną dyscyplinę i umiał się uczyć, sam i wspólnie z uczniem. By umiał organizować przestrzeń fizyczną do uczenia się, umiał znaleźć zasoby wiedzy, odpowiednie programy i odpowiednich ludzi do współpracy.
Myśląc o stającej się szkole przyszłości odnoszę wrażenie, że nie będzie to centralne sterowanie: wszyscy tak samo, to samo w tym samym tempie. Możliwości technologiczne umożliwiają odejście od niemożliwości fizycznej - jeden nauczyciel nie jest w stanie indywidulanie zająć się każdym z trzydziestoroga uczniów, z których część jest z różnymi deficytami a część jest uzdolniona. W tej rodzącej się szkole przyszłości będzie dużo większa wolność w tempie i sposobie nauczania jak i uczenia się. Po prostu technologia umożliwi realizację dawniejszych marzeń nauczycieli. Wybieramy chyba ścieżkę, w której zamiast zwiększać liczbę etatów nauczycieli i asystentów zainwestujemy a technologie. Takie same pieniądze tylko gdzie indziej ulokowane... Ludzie co raz mniej potrzebni, co raz bardziej zbędni?
Sam nauczyciel jako tutor będzie musiał umieć korzystać z zasobów AI i zasobów internetowych, sam będzie tworzył wspólne repozytoria materiałów edukacyjnych. Współpracujące grono pedagogiczne coraz bardziej będzie crowdlearningowe i zorganizowane nie tylko przez przestrzeń fizyczną (np. spotykanie się pokoju nauczycielskim) lecz coraz bardziej przez kontakty i współpracę online. Wtedy nauczyciel nie będzie pisał konspektów na każdą lekcję, lecz napisze od czasu do czasu i wrzuci swoje autorskie rozwiązania do wspólnego, nauczycielskiego repozytorium, z którego korzystają wszyscy. Tak się już w zasadzie dzieje, na co wskazują płatne i bezpłatne zasoby na Genially, Wakelet, Padlet, społecznościowych grupach typu Superpelfrzy i innych grupach nauczycieli oraz fundacji.
Korepetytorzy byli dawniej i są dziś. Teraz znacząco rozwinął się ruch korepetycji zdalnych z nowymi materiałami edukacyjnymi. Część jest płatna, część odbywa się za darmo, utrzymywana przez fundacje czy korporacje. Kreatywni nauczyciele odchodzący ze szkoły... ale nie z edukacji. Dalej tworzą materiały czy są korepetytorami. Muszą opanować nowe narzędzia w komunikacji i przygotowaniu materiałów edukacyjnych: podkasty, wideo tutoriale, repozytoria wiedzy itp. Zmieniają tylko przestrzeń "klasy". Szkoła staje się coraz bardziej rozproszona.
Potrzebny jest jeszcze system wsparcia dla nauczycieli - superwizje dla edukatorów. I możliwe, że takowe powstawać będę w formie hybrydowej - w części w kontakcie, w części zdalnie. I prawdopodobnie przy rosnącej roli sztucznej inteligencji.
Pytanie zasadnicze jest takie: kto komu będzie bardziej pomagał: AI nauczycielowi czy odwrotnie?
Bardzo ciekawa dyskusja się wywiązała na Edunews https://edunews.pl/badania-i-debaty/dyskusje/5898-odwrocona-ai
OdpowiedzUsuń