Droga czasami idzie na skróty, na przełaj. |
W każdej podróży spoglądamy na różne kamienie milowe by ocenić zmianę w położeniu. Czy i w jakim stopniu posunęliśmy się w wędrówce. Czy dużo przeszliśmy, przepłynęliśmy, czy w zaplanowanym tempie lub jak daleko jesteśmy od celu. A jeśli wędrujemy bez celu, tam gdzie oczy poniosą, to pozwalają zobaczyć ruch i zmianę miejsca.
Pisanie bloga, w części jako dziennika refleksji, jest podróżą. I to podróżą w przestrzeni publicznej ze społecznymi interakcjami. Te interakcje bywają bardzo różne. Piszę dla siebie ale i dla innych, dla relacji i dla interakcji nie tylko na blogu. To narzędzie nie tylko treningowe i wspomagające refleksje lecz także narzędzie komunikacji i interakcji. Element hybrydowej edukacji...
Jednym ze sposobów sprawdzania "ile się przeszło" są statystyki bloga. Przed rokiem spoglądałem tak: Kilka liczb jako kamień milowy bloga. Co przez rok przybyło? 100 tysięcy odsłon, przybyło ponad 150 wpisów, ponad 200 komentarzy, przybyło 2 subskrybentów. Łącznie po 4, 5 roku pisania w nowej odsłownie powstało ponad 650 postów, było około 400 tysięcy wizyt, pojawiło się ponad 1250 komentarzy oraz 17 stałych obserwatorów (którzy odnotowali ten fakt na swoim koncie google). Liczby są suche. Ważny jest zapewne kontekst i to, co z tych liczb wynika. A warto dodać, że liczby nie "widzą" wszystkiego. Oddają tylko fragment rzeczywistości. Łatwo je porównywać jak cyfry na skali, jak oceny w szkolnym dzienniku. Ale czy łatwo je zrozumieć i dobrze zinterpretować?
A co przybyło w moich umiejętnościach, w moich refleksjach w ciągu ostatniego roku? Też nie jest to łatwo dostrzec i opisać. Bardziej mnie teraz angażuje to, czego jeszcze nie umiem a muszę się nauczyć. Bo dostrzegłem w trakcie wędrówki taką potrzebę. Świat nieustannie mi ucieka. Będę podejmował kolejne próby uzupełnienia swoich umiejętności, wiedząc że wszystkiego i tak nie zdołam. Wiedząc, że jestem za wolny. Jak słaby biegacz w maratonie, który ciągnie się daleko za czołówką. Ale jest we mnie wola wyścigu z sobą samym. By nie tylko porównywać się z potrzebami i z innymi ale i własnym rozwojem. Zrobić tyle ile zdołam. I rozbić to najlepiej jak potrafię oraz na ile pozwolą warunki. Bo nie wszystko od nas zależy, ani od naszego talentu, ani od pracy. Sporo zależy od okoliczności i tak zwanego szczęścia.
Takie same nasiona padają na różną glebę: na jałowe kamienie, inne na suchą ścieżkę, inne między chwasty, konkurujące o zasoby, inne na żyzną i wolną od konkurencji glebę. Startują z takim samym kapitałem początkowym ale osiągają zupełnie różne rozmiary i różny wydają plon.
Spoglądam na kamienie milowe w blogowej wędrówce i mierzę się z sobą samym w konkretnych warunkach. Nie piszę dla wyniku lecz te liczby trochę są mi pomocne. By zobaczyć ruch. W opublikowanych postach sporo jest refleksji. Łatwiej je zrozumieć, gdy się je czyta. Same liczby niewiele powiedzą. Podobnie z ocenami w szkole. Są. Pozwalają na szybkie porównanie. Ale jednocześnie są jak dziewczyna w bikini - niby cała rozebrana lecz i tak to, co najważniejsze jest zakryte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz