Połowa sierpnia 2021, Olsztyn. tabliczka z napisem jest lecz łąki kwiatowej nie widać... |
Chcemy efektów szybkich, tu i teraz. I jeszcze mają być spektakularne, tak by każdy widział z daleka. Jest moda i rzeczywista potrzeba na ochronę bioróżnorodności w miastach więc powstają tak zwane łąki kwiatowe. Ale łąka to nie obiekt lecz proces. Nie da się jej zrobić tak jak ławki w parku czy rozwinąć z rolki jak trawnik.
Jak zazwyczaj powstaje łąka kwietna? Najczęściej metodami bardzo inwazyjnymi, by szybko uzyskać efekt. A więc najpierw spryskiwanie herbicydami a potem zaoranie (lub wykorzystanie kultywatora). Tak się postępuje, gdy zakłada sie łąkę na rozwiniętym trawniku z gęstą darnią traw. Trzeba się jej pozbyć. Na oczyszczoną chemicznie i mechanicznie z roślin glebę, zagrabioną i spulchnioną, wysiewa się nasiona różnych roślin, w tym dzikich i ogrodowych. Te ostatnie pojawiają się, gdy chcemy mieć szybko efekt z licznymi, kolorowymi kwiatami. W pierwszym roku efekt jest widowiskowy - dużo różnych roślin. Lecz po kilku latach efektu nie widać. Dlaczego? Bo łąka to żywy ekosystem a nie obiekt. Trwa proces sukcesji ekologicznej, zanikają rośliny ogrodowe a rośliny dziko żyjące ulegają konkurencji traw (sukcesja ekologiczna). Jedynym zabiegiem jest koszenie, czasem zbyt często, co przyspiesza sukcesję i dominację traw. czasami koszenie jest w nieodpowiednim terminie, np. w trakcie letniej suszy, co dodatkowo destrukcyjnie działa na obecna tam gatunki mikroorganizmów, roślin, grzybów i zwierząt.
W Kortowie, na UWM, trzy małe łączki powstały inaczej. Po remoncie parkingu trawniki były zniszczone pracami budowlanymi, sporo było piasku i odkrytej gleby. Nie było więc celowego pozbywania się darni traw, wykorzystano sytuację naturalną. Dosiano rośliny dziko żyjące. Efekt był znakomity. Koszono najwyżej jeden czy dwa razy w roku. Bogactwo gatunkowe stanowiło wyspę z propagulami a rosnące tu gatunki rozsiewały się na pobliskie, często koszone trawniki. Ale i tu trwał proces czyli naturalna sukcesja ekologiczna. Jedne gatunki zyskiwały, inne powoli znikały. dynamika liczebności jest czymś naturalnym w tym procesie. Po kilku latach postanowiono odnowić łąkę kwietną. Niestety metodami inwazyjnymi: zastosowano herbicydy i kultuwartorowanie glebogryzarką. Zniszczono w ten sposób gatunki, które już tam trwale się zadomowiły. Zaczęto od samego początku ze zredukowanym chemicznie (herbicydy) glebowym bankiem nasion i z istniejącą bioróżnorodnością. Przeszkadzały liczne trawy lecz przy okazji usunięto niemalże wszystko. Zastosowano typowe metody "ogrodnicze", bo tylko tak potrafią działać typowe firmy ogrodnicze. W mojej opinii jest to nieadekwatne do sytuacji i potrzeb. warto wypracować i upowszechnić inne metody, koncentrujące się na procesie a nie tylko jednorazowo zakładanym obiekcie.
Jak utrzymać łąkę kwiatową z dużą różnorodnością biologiczną? Po pierwsze trzeba zrozumieć procesy ekologiczne, zachodzące w ekosystemach. Ukwiecone ziołorośla to efekt warunków glebowych, wilgotności, żyzności, zacienienia lub nasłonecznienia i oddziaływania innych gatunków. Najczęściej kluczowy jest wypas zwierząt. Nieudolną namiastką jest koszenie kosami spalinowymi. Dlaczego koszenie jest gorszym procesem niż wypas? Bo zwierzę zgryza selektywnie, nie wszystko naraz i nie wszystkie rośliny. Zgryzanie zapobiega sukcesji drzew ale zawsze są jakieś kwitnące rośliny, co ma duże znaczenie dla owadów zapylających i małych owadzich fitofagów (koszenie kosiarkami i kosami żyłkowymi zabija mechanicznie sporo małych zwierząt). Aktywność dużych zwierząt sprzyja heterogenności takiej łąki kwietnej oraz powstawianiu różnych mikrosiedlisk. To wszystko sprzyja większej bioróżnorodności. A więc sprzyja celowi, dla którego takie łąki w ogóle zakładamy w miastach.
A co się dzieje, gdy kosimy kosiarkami? Znika cała roślinność, w tym kwitnące rośliny, w ciągu kilku godzin (lub szybciej). W rezultacie siedlisko ulega znacznemu ujednoliceniu. W jednym momencie znikają wszystkie kwitnące rośliny i znika baza pokarmowa dla zapylaczy. Najgorzej jest, gdy wykorzystywane są spalinowe kosy żyłkowe, bo nie tylko koszą ale i młócą aż do samej ziemi. Hałas dla ludzi, większe zniszczenie dla roślin zielnych, małe drzewka są uszkadzane, bo z pnia zdzierana jest kora. Jeszcze gorzej, gdy wykorzystywane są spalinowe dmuchawy do "zgrabiania" skoszonych roślin. Z gleby wywiewane są cenne małe cząstki. Przyspieszona jest erozja gleby. Jeśli kosiarki zbierają "urobek" od razu do worków lub całość jest od razu jest zgrabiana, to rośliny nie mają szansy się rozsiać. Skoszona "trawa" powinna poleżeć przynajmniej kilka dni, wtedy zwiększamy szanse na pozostanie nasion w glebie. I być może wykiełkują. wtedy nie trzeba dosiewać corocznie. czyli możemy mieć coś "za darmo" i nie wydawać niepotrzebnie pieniędzy na dosiewanie.
Jak więc zadbać o łąki kwietne? Zwrócić uwagę na zachodzące procesy i podtrzymywać te procesy, które są pożądane. Kosić w odpowiednich terminach i nie wszystko w jednym dniu. Koszenie rozłożyć na wiele dni lub tygodni. Owszem, to trudność organizacyjna. Ale jeśli wydajemy duże pieniądze na zakładanie łąk kwietnych to dlaczego potem "po taniości" mamy psuć efekt i skracać okres przydatności takiej łąki? Można najpierw wykosić alejki, po których wygodnie spacerować a potem w różnym czasie wykosić powstałe "wyspy". Tak, by zawsze były kwitnące rośliny. Bo to baza dla owadów zapylających. I co ważne, dostosować maszyny do zabiegów a nie odwrotnie: mamy kosy żyłkowe i dmuchawy to ich używamy? To tak jakby ktoś malował mieszkanie - mam zieloną farbę, to maluję wszystko na zielono. I nie ważne co chce właściciel mieszkania i co by pasowało do tego lokalu. W takim podejściu to ogon macha psem.
Po drugie dobrać zestaw gatunków do lokalnych warunków, do gleby, zacienienia, żyzności, wilgotności. W ten sposób zadbamy o dłuższą obecność wysianych roślin. Najlepiej byłoby zadbać o okresowy wypas przez owce, kozy, lub nawet krowy. To także dodatkowa trudność organizacyjna. Ale czego chcemy: wygody w "koszeniu" czy całorocznego efektu dla ludzi i ekosystemu? Corocznie warto dosiewać w wybranych puntach najbardziej odpowiednie gatunki. Można np. dosiewać rośliny takie jak szelężnik, które pasożytują na trawach. Będą osłabiały ekspansję traw, przechylając efekt konkurencji na inne gatunki. Można myśleć o introdukcji lub reintrodukcji odpowiednich gatunków małych zwierząt, w tym bezkręgowców.
Do właściwego utrzymania łąki kwietnej potrzebny jest ogrodnik-ekolog, który całorocznie będzie czuwał nad procesami i wykonywał niezbędne prace. Lub zlecał wykonanie takich prac. Utrzymanie łąki kwietnej wymaga specjalistycznej wiedzy a nie tylko umiejętności obsługi kosy żyłkowej.
Działania ciągłe a nie jednorazowe. Proces a nie produkt. Inaczej wydawać będziemy spore pieniądze na zakładanie łąk kwietnych a wszystko i tak pójdzie "w piach".
Niżej prosta instrukcja wysiewania kamyków kwiatowych czy bomb kwietnych a wiec wysiewania łąk kwiatowych. "Złote zasady tworzenia bomb kwietnych (kul i kamyków siewnych)" wg. Adama Kaplera (nieco zmodyfikowane i uzupełnione):1. Starannie wybierz, a w razie potrzeby przygotuj, miejsca siewu. Usuń darń 9można tylko w małych fragmentach). Niewielką powierzchnię przekop widłami, szpadlem lub motyką; rozleglejsze powierzchnie warto wzruszyć glebogryzarką, poddać kultywacji bądź wertykulacji. Usuń gruz, kamienie i resztki korzeni drzew. Potem wygrab i podlej. Po kilku tygodniach od usunięcia darni wypiel stanowiska z gatunków niepożądanych: obcych dla Polski i alergizujących (komosy, iwa rzepieniolistna, ambrozja). pielenie to selektywne usuwanie niektórych gatunków, wymaga wiedzy i umiejętności ich rozpoznania.
2. Unikaj miejsc zacienionych, gdzie Słońce świeci krócej niż 6 godzin na dobę oraz intensywnie użytkowanych. Ale w takich miejscach mogą rosnąć inne gatunki, bardziej cieniolubne. Dobierz gatunki do siedliska. W miejscach zacienionych tez mogą być łąki kwietne, tyle tylko że utrzymają się tam inne gatunki. Mniej światła to także mniejszy wzrost traw.
3. Korzystaj z już istniejących luk w pokrywie roślinnej np.: kretowisk, dołków wykopanych przez psy albo buchtowisk dzików.
4. Możesz skorzystać z metod bez kopania (ang. no dig, no till). Odetnij dostęp światła dotychczasowej niskiej roślinności. Możesz nisko skosić ruń, nakryć ją 2-3 warstwami kartonów, podlać je i nasypać gleby na wierzch tychże kartonów. Ułóż kartony jak dachówki. Pamiętaj, by nie były lakierowanie ani nie zawierały plastików. Potem siej w glebę na kartonach.
5. Nie siej w beton, asfalt, gęsty trawnik bez luk ani do zwartego łanu obcych nawłoci, astrów i/lub rdestowców. Nic nie wzejdzie. Szkoda czasu, nerwów i pieniędzy!
6. Jeżeli nie możesz oczyścić terenu, a grunt jest bardzo żyzny, wybierz gatunki ruderalne ale pożyteczne dla dzikich zapylaczy, względnie łatwe do usunięcia lub ustępujące same po paru latach np.: babkę zwyczajną, bnieca białego i czerwonego, chabra nadreńskiego, dziewanny, lnicę zwyczajną, nostrzyki białe i żółte, rodzime ślazy, trybulę leśną albo żmijowca zwyczajnego.
7. Siej tylko gatunki rodzime oraz nieinwazyjne egzoty, najlepiej historycznych odmian i ras lokalnych. Poznaj pochodzenie oraz inwazyjność dostępnych gatunków. Dostępnych to znaczy zarówno tych występujących dziko obok ciebie, jak i oferowanych w sklepach.
8. Nie wprowadzaj obcych gatunków inwazyjnych, zwłaszcza: amerykańskich nawłoci, topinambura (słonecznika bulwiastego), kaukaskich barszczy (Sosnowskiego, Mantegazziego, perskiego oraz ich mieszańców), pewnych niecierpków (himalajskiego i przylądkowego), „marcinków” (astrów nowobelgijskich, nowoangielskich i ich mieszańców) oraz tojeści amerykańskiej.
9. Nie siej archeofitów (chwastów segetalnych) w pasach kwietnych tuż obok pól ornych (rolnicy te gatunki zwalczają na swoich polach i mogą pojawiać się konflikty). Archeofitami powszechnie oferowanymi w mieszankach łąk kwiatowych (czasem nawet jako „rodzime kwiaty Polski”) są m.in.: kąkol polny, rumian polny, złocień polny, bławatek, maki: polny i wątpliwy, dymnica zwyczajna, miłek letni, gorczyca polna czy ostróżeczka polna. Archeofity warto wysiewać w innych miejscach. na przykład w miastach, bo tu nie ma pól uprawnych.
10. Nie siej chwastów łąkowo-pastwiskowych w pasach kwietnych tuż obok łąk kośnych i pastwisk użytkowanych przez farmerów. W takich miejscach rezygnuj m.in. z popłocha pospolitego, ostrożeni, mikołajków, knieci błotnej (kaczeńca), firletki, smółki, pyleńca przydrożnego i dymnicy zwyczajnej (trujące dla koni), nawet rodzimych barszczy. Nie wprowadzaj tam: półpasożytów (np.: szelężnika), form kolczastych i ciernistych; gatunków trujących dla koni, przeżuwaczy, nutrii (wilczomleczy, jaskorowatych, zimowita jesiennego, rzeżuchy łąkowej, szaleju, szczwołu, potocznika); gatunków silnie drewniejących (szczawi, barszczy, turzyc, sitów). Dlaczego? By nie tworzyć sytuacji konfliktowych i nie utrudniać gospodarki rolnej 9pastwiskowej).
11. Nie siej chwastów okopowych tuż obok warzywników, buraczysk i kartoflisk. Spośród gatunków rodzimych dla Polski, częstych w mieszankach komercyjnych będą to m.in. bniec czerwony i biały, lnica zwyczajna oraz fiołek trójbarwny (bratek polny). Z gatunków zbieranych samodzielnie oraz mieszanek dla koneserek będą to m.in. podbiał lekarski, zaślaz Teofrasta, wilczomlecz obrotny, kurzyślad polny, jasnota różowa, tobołki zwyczajne oraz tasznik polny.
12. W bezpośrednim sąsiedztwie sanatoriów i szpitali zrezygnuj z traw i kwiatów motylowych, ale uczulających jak rodzime szczawie i babki!
13. Eksperymentuj z rodzimymi oraz nieinwazyjnymi zamiennikami IGO (inwazyjne gatunki obce). Siej rodzime, ew. niektóre nieinwazyjne u nas astrowate zamiast topinambura; naszą nawłoć alpejską i pospolitą zamiast amerykańskich; nasze barszcze zwyczajne, karpackie i syberyjskie zamiast kaukaskich; nasze astrowate (np.: brodawniki) zamiast „marcinków”.
14. Pamiętaj o właściwych porach siewu. Niektóre, tzw. kwiaty letnie np.: słonecznik zwyczajny, maciejka (lewkonia dwuroga), suchołuska (suchlin różowy), emilia szkarłatna, nemezja powabna czy limnantes wyrosną bezpiecznie dopiero po "Zimnej Zośce" (połowie maja). Jeżeli chcesz siać już pod koniec marca to wybierz m.in. gatunki rodzime dla Polski (np.: brodawniki zwyczajne i jesienne, bodziszki łąkowe, czarcikęsa łąkowego, firletkę poszarpaną) ew. najmniej grymaśne archeofity (bławatka, maka polnego i wątpliwego, złocienia polnego, ostróżeczkę polną). Spośród roślin bardziej południowych możesz siać tylko czarnuszkę damasceńską, nagietka lekarskiego, pozłotkę kalifornijską albo rezedę wonną. Dopiero od połowy kwietnia bezpiecznie wprowadzać m.in. kosmosy, klarkie, godecje, porcelanką błękitną oraz krokosza barwierskiego.
15. Dbaj o swoje zdrowie! Zaszczep się na tężec i choroby odkleszczowe jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś/eś. Bezustannie podnoś swoją sprawność manualną oraz intelektualną.
16. Szanuj prośby właścicieli i dzierżawców terenu o niesianie albo sianie (w tym uprawianie partyzantki ogrodniczej poprzez miotanie kamyków i kul siewnych/bomb pszczelich) tylko za ich zgodą.
17. Jak najwięcej rób własnymi rękoma, z rodziną i przyjaciółmi. Można samemu ukopać gliny i ziemi ogrodowej, przygotować kompost, zebrać nasiona, kupić je lub wymienić się ze społecznością lokalną.
18. Poznaj wymagania sianych ziół, a potem korzystaj z tej wiedzy w praktyce. Siej gatunki wilgociolubne na stanowiskach mokrych; sucholubne na suchych; kwiaty łąk trzęślicowych i selernicowych na stanowiskach zmiennowilgotnych; zasadolubne na wapieniach i gipsach; kwasolubne na kwaśnych glebach; słonorośla w miejscach zasolonych. Zwróć uwagę, że w obrębie jednego rodzaju spotkać możesz gatunki i odmiany o przeciwstawnych upodobaniach np.: goryczki wapienio- i kwasolubne, krwiściągi sucho- i wilgociolubne.
19. Podczas nauki przechodź od gatunków/odmian prostszych do trudniejszych w oznaczaniu.
20. Zwracaj uwagę na cenność nieużytku. Wiele z nich faktycznie ma zerową bądź ujemną wartość przyrodniczą (zwarte płaty amerykańskich nawłoci i azjatyckich rdestowców, dzikie wysypiska śmieci etc.), ale niektóre miejsca posiadają florę cenniejszą od wielu rezerwatów np.: okolice mleczarni w Pińczowie z dziewięćsiłem popłocholistnym, miłkiem wiosennym i storczykami; bagna doliny Rospudy z rodzimymi storczykami i reliktowymi mszakami; torfowisko „Ciesacin” koło Garbatówki z reliktowymi turzycami oraz brzozą niską.
21. Zostaw trochę piaszczysk i gołej ziemi dla bezkręgowców, zwłaszcza pszczół samotnych i bzygów. Dowiedz się więcej o tych pożytecznych owadach z atlasów i blogów, prowadzonych przez znawców.
22. Nie zbieraj nasion gatunków rzadkich i prawem chronionych. Rzadkość gatunku nie zawsze wiąże się z jego statusem prawnym w Polsce np.: kocanki piaskowe podlegają ochronie mimo, że w wielu miejscach bywają pospolite; dzwonek szczeciniasty nie podlega ochronie mimo, że stał się bardzo rzadki. Zwróć uwagę, że niektóre kwiaty dostępne w sklepach ogrodniczych są zarazem chronione na stanowiskach naturalnych jak: wielosił błękitny, sasanki owarta, alpejska i łąkowa, goździk pyszny, aster gawędka, ożota zwyczajna, języczka syberyjska, czarcikęsik Kluka czy miłek wiosenny. Nie kupuj w Internecie nasion od firm-krzaków, rabujących stanowiska naturalne.
23. Zdobądź unikatowe kwalifikacje pracując jako wolontariusz w ogrodzie botanicznym lub parku narodowym. Przekazuj nadwyżki nasion pospolitych w Polsce roślin do indeksów semini ogrodu botanicznego. Jako stała/y współpracownica/k możesz zyskać legalny dostęp do nasion rozmaitych kolekcjonerskich rarytasów z indeksów zagranicznych ogrodów botanicznych i arboretów.
24. Zbieraj żołędzie, bukiew i orzechy (laskowe, włoskie, skrzydłorzechów) dla zwierząt z azylów i ogrodów zoologicznych. Nie zbieraj „kasztanów” naszych kasztanowców, bo są one trujące dla większości zwierząt.
25. Do kul (bomb kwiatowych) lepiej wybieraj komposty "czyste", to jest bez żywych nasion chwastów, bez jaj pasożytniczych robaków, zarodników grzybów patogennych dla roślin, nie powstałych z liści orzecha włoskiego etc.
Park Centralny, początek maja 2022 r. jest napis ale rzeczywiste łąki kwiatowej nie widać. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz