Na zdjęciu muzealna technika: maszyna do pisania i aparat telefoniczny. To czas mojej młodości a już jest w muzeum. Jeszcze chyba nigdy nie było tak szybkich zmian i tak gwałtownego postępu technologicznego. Nie nadążamy za światem, który stworzyliśmy. I chyba nie bardzo rozumiemy ten nowy świat. Zmiany są głębokie i szybkie. Może dlatego, że żyjemy w czasach przełomu, w czasach trzeciej rewolucji technologicznej. Trzeciej, jeśli za pierwszą uznać powstanie rolnictwa, a za drugą epokę przemysłową. Teraz technologie komputerowe, połączenie sieciowe i powstanie algorytmów generatywnej sztucznej inteligencji zmieniają nam krajobraz życia społecznego.
Cała moja młodość, od czasów studenckich, przez pierwsze lata pracy, a potem i wiek dojrzały, to dostosowywanie się do zmieniającej się technologii. Najpierw pierwsze komputery, wielkie jak szafa i uczenie się programowania w języku Basic. Potem komputery osobiste i uczenie się DOS, ChiWritter itp. Potem pojawił się Windows i coraz sprawniejsze komputery. Nie było już potrzeby uczenia się programowania. Byłoby przydatne, ale nie nadążałem. Zakupione książki nadają się tylko do antykwariatu, dla historyków.
Tradycyjne listy, pisane ręcznie lub na maszynie do pisania, zastąpione zostały pocztą elektroniczną i innymi komunikatorami internetowymi. Uczenie się prezentacji z wykorzystaniem Power Point, Prezi i kilku innych programów, uczenie się edycji i składu tekstów w ramach dostępnej i coraz bardziej małej poligrafii. Samemu można było napisać, edytować, wydrukować i zbindować skrypt czy program konferencji. Ledwie się trochę nauczyłem a już pojawiły się całkiem inne możliwości. Uczenie się obsługi różnych aplikacji, od Excela, przez specjalistyczne programy do obliczeń. Nie starczyło czasu i energii, bo ciągle pojawiały się nowe możliwości i nowe potrzeby. Nieustanny bieg jak na przyspieszającej bieżni stacjonarnej. Sporo jest aplikacji, których się nauczyłem... i szybko trafiły do muzealnego lamusa. Pojawiły się kolejne. I znowu konieczność uczenia się. Zapominania starego a uczenia się nowego.
Uczyłem się publikowania na własnej stornie www, potem na blogu (z wykorzystywaniem do celów służbowych), potem w mediach społecznościowych. Uczyłem się nagrywania podcastów, tworzenia obrazów, obsługi programów graficznych, coraz bardziej zaawansowanych i interaktywnych.
W liceum uczyłem się fotografii i wywoływania analogowych zdjęć w ciemni, kadrowania, obróbki. Teraz to muzeum. Obecnie muszę się uczyć edycji plików graficznych z fotografii cyfrowej. Zgromadziłem pokaźną bibliotekę zdjęć z myślą o potrzebach dydaktycznych (do wykładów i prezentacji) oraz publikowania w internecie. Ale szybciej teraz wygeneruję z AI niż odszukam w swoim repozytorium. Czy dawne umiejętności robienia zdjęć analogowych są do czegoś potrzebne? Może nawyk kadrowania? A czy doświadczenia z tworzenia ściennej gazetki szkolnej przydają się w tworzeniu treści internetowych w social mediach? Czy praca w studenckim Radiu Emitor z analogowymi magnetofonami do czegoś się przydaje w przygotowywaniu podcastów? Trochę tak, ale teraz muszę być nie tylko reporterem lecz i obsługą techniczną (technikiem-realizatorem). Kilka osób w jednym ciele, w jednym mózgu.
A teraz pojawiła się generatywna sztuczna inteligencja, spotkania online i zupełnie nowe aplikacje. I trzeba się ich nauczyć. Albo tylko patrzeć jak ciele na malowane wrota. Jest potencjał na wykorzystanie osobistego i wszechstronnego asystenta AI, ale czy potrafię posługiwać się tym narzędziem i wykorzystać jego potencjał? By nie pracować więcej lecz pracować mniej a bardziej wydajnie? Kolejna inwestycja w siebie, polegająca na uczeniu się. Tak, to prawda, ważną kompetencją XXI wieku jest umiejętność uczenia się i nastawienie na rozwój.
W tych szalonych zmianach całego świata technologicznego i społecznego uwidacznia się luka ludzka, brak kwalifikacji i motywacji, by właściwie spożytkować zasoby. Żniwo wielkie tylko wykwalifikowanych robotników brakuje. Brak wystarczających zdolności do rozumnego wykorzystania osiągnąć technicznych. Stąd rodzi się frustracja i rosnące rozwarstwienie. Jedni przyswajają szybciej, inni obrażają się na technikę i zostają z boku. Wzrasta agresja.
W krajobrazie szkolnym i uniwersyteckim uwidacznia się wzrost liczby uczniów (i studentów) ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Nowe technologie potencjalnie mogłyby pomóc, ale czy potrafimy w dostatecznym stopniu skorzystać z tych narzędzi? I czy mamy właściwą do tego celu kulturę pracy? Czyli nie technologia a kompetencje miękkie i społeczne tu są bardzo ważne.
Doświadczamy zalewu informacji (efekt przegęszczenia), więcej kontaktów jest także za sprawą internetu. Zalew informacji jako efekt przegęszczenia, wzrostu liczby interakcji społecznych. Nie tylko tych w bezpośrednim kontakcie lecz także tych online. Mój mózg już nie rozpoznaje wszystkich osób. Spotykam ludzi, którzy mówią mi "dzień dobry" a ja nie rozpoznaję, nie potrafię umieścić twarzy we właściwym kontekście sytuacyjnym i społecznym. Czuję się z tym źle, bo jestem niczym gbur, który ignoruje ludzi i czeka aż ktoś pierwszy wypowie słowa powitania.
Nie rozumiemy świata, który sami tworzymy. W tym sensie wrasta niedostosowanie do środowiska. Ewolucyjna zmiana dla człowieka, bo plotkowanie stworzyło Homo sapiens. Plotkowanie czyli iskanie na odległość i budowanie relacji międzyludzkich, społecznych. Ja i w przeszłości wypadałem z układów/relacji przez brak plotkowania, takiego na poziomie podstawowym. Już wcześniej moja introwertyczność przesycona była nadmiarem informacji społecznych. A teraz jeszcze sie to nasiliło. Być może dlatego, że świat zmienia sie wyjątkowo szybko. Nie mamy czasu na adaptację.
W tych szalonych zmianach całego świata technologicznego i społecznego uwidacznia się luka ludzka, brak kwalifikacji i motywacji, by właściwie spożytkować zasoby. Żniwo wielkie tylko wykwalifikowanych robotników brakuje. Brak wystarczających zdolności do rozumnego wykorzystania osiągnąć technicznych. Stąd rodzi się frustracja i rosnące rozwarstwienie. Jedni przyswajają szybciej, inni obrażają się na technikę i zostają z boku. Wzrasta agresja.
W krajobrazie szkolnym i uniwersyteckim uwidacznia się wzrost liczby uczniów (i studentów) ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Nowe technologie potencjalnie mogłyby pomóc, ale czy potrafimy w dostatecznym stopniu skorzystać z tych narzędzi? I czy mamy właściwą do tego celu kulturę pracy? Czyli nie technologia a kompetencje miękkie i społeczne tu są bardzo ważne.
Doświadczamy zalewu informacji (efekt przegęszczenia), więcej kontaktów jest także za sprawą internetu. Zalew informacji jako efekt przegęszczenia, wzrostu liczby interakcji społecznych. Nie tylko tych w bezpośrednim kontakcie lecz także tych online. Mój mózg już nie rozpoznaje wszystkich osób. Spotykam ludzi, którzy mówią mi "dzień dobry" a ja nie rozpoznaję, nie potrafię umieścić twarzy we właściwym kontekście sytuacyjnym i społecznym. Czuję się z tym źle, bo jestem niczym gbur, który ignoruje ludzi i czeka aż ktoś pierwszy wypowie słowa powitania.
Nie rozumiemy świata, który sami tworzymy. W tym sensie wrasta niedostosowanie do środowiska. Ewolucyjna zmiana dla człowieka, bo plotkowanie stworzyło Homo sapiens. Plotkowanie czyli iskanie na odległość i budowanie relacji międzyludzkich, społecznych. Ja i w przeszłości wypadałem z układów/relacji przez brak plotkowania, takiego na poziomie podstawowym. Już wcześniej moja introwertyczność przesycona była nadmiarem informacji społecznych. A teraz jeszcze sie to nasiliło. Być może dlatego, że świat zmienia sie wyjątkowo szybko. Nie mamy czasu na adaptację.
Pozostaje tylko biec w tym stadzie, nawet gdzieś na końcu, ale biec i zbytnio nie odstawać. Dla nas wszystkich kluczowe jest rozumne wykorzystanie osiągnieć technologicznych. Na przykład teraz, wykorzystanie internetu, narzędzi komputerowych i generatywnej sztucznej inteligencji do gruntownego przebudowania edukacji. Sam uczę się nowego sposobu prowadzenia wykładów, z próbami nagrywania i przygotowywania dydaktycznych materiałów wideo. Czuję, że jest to za wolno i zbyt mało. Szybciej już nie daję rady. A przydałoby się...
Dostrzegam wiele możliwości tylko brak mi sił i czasu by się należycie nauczyć i dobrze wykorzystać. W pojedynkę niewiele da się zrobić. Potrzebna cała instytucja, cała ucząca sie społeczność. A z tym bywa różnie. Przeszkodą jest nie tylko własna, ograniczona zdolność do uczenia się całkiem nowych rzeczy lecz i opór środowiska, ściąganie w dół i negowania zachodzącym zmianom. Niczym w Konopielce, nie tylko samemu nauczyć się kosić zboże kosą a nie sierpem, lecz jeszcze przekonać całą wioskę do zmiany... I z tym przekonywaniem bywa bardzo różnie.
Pozostaje tylko robić tu gdzie jestem (a nie w idealnym miejscu), co to umiem i z tym co mam pod ręką do dyspozycji. Zmagać się ze swoim własnym brakiem zdolności do rozumnego wykorzystania technologii jak i z oporem środowiska społecznego. Bo w pojedynkę to można być w pustelni a nie w miejscu pracy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz